sobota, 7 grudnia 2013

Thirty

- Marry!? Dziewczyny? Jest tu ktoś?- krzyczała Maddie wchodząc do ich Londyńskiego domu w niedzielę wieczorem. Było cicho i pusto, aż dziwne.
- Co sie tak drzesz?- zapytała cicho Marry wychodząc z ciemnego salonu otulona kocem
- Oh, jakie miłe powitanie po niemal 3 dniach mojej nieobecności przyjaciółko- rzuciła sarkastycznie blondynka zdejmując płaszcz i wieszając go na wieszaku.
- Wybacz, jakos nie mam humoru. Jesteś pierwsza dlatego tak cicho- powiedziala idąc do kuchni.
- Oh, okej - odpowiedziała. Zastanawiała się czy zapytać o co chodzi ale sama nie wiedziała czy chce wiedzieć. Maddie nie była najlepsza w dawaniu rad, jednak nie chciała wyjść na taką którą nic nie obchodzi.
- Marry, wszystko okej?- zapytała jednak. Dziewczyna spojrzała na nią mijając ją
- Nie- odpowiedziała i poszła do góry z miną która wyrażała mniej więcej tyle uczuć co cegła.
Maddie stanęła z dziwną miną patrząc na przyjaciółkę która znika na schodach. Westchnęła rozglądając się po pustym ciemnym domu, stwierdziła że teraz wygląda to dość przerażająco.
  2 godziny temu żegnała sie Niallerem na lotnisku, to bylo dość smutne pożegnanie. Zobaczą sie dopiero za równy tydzień i to tylko na jeden dzień. Od przyszłego tygodnia zaczyna się promowanie nowego albumu - 'Midnight Memories' no i nowa trasa. Trwająca pół roku. Maddie za nic nie mogła sobie tego wyobrazić.
Na lotnisko odwiózł ją także Greg, Denise i Theo. To były dość przyjemne ostatnie chwile razem, mama Nialla płakała żegnając nowo poznaną dziewczynę syna. Maddie sama miała ochotę się popłakać, na prawdę bardzo polubila tę rodzinę i oni ją widocznie też. Blondynka wzięła swoje bagaże na górę, zaczęła sie rozpakowywać kiedy usłyszała otwierane drzwi i głośne śmiechy z dołu. Doskonale je znała, mogłaby  je rozpoznać wszędzie.
- Hej Ann, hej Nat- zaśmiała sie schodząc po schodach.- przyjechałyście razem?
- Spotkałysmy się na lotnisku, taka niespodzianka!- krzyknęła Natalie
- Widzę że jesteście w świetnych humorach- zaśmiała się Maddie
- Jak zawsze- wzruszyła ramionami Ann
- Też prawda- mruknęła Maddie
- A ty nie? Stało się coś?- zapytała Natalie
- U mnie wszystko okej, ten weekend był nieziemski. Pewnie wasze też były, ale z Marry coś nie tak- powiedziała cicho. Dziewczyny wymieniły spojrzenia, podeszły cicho do schodów. Marry czasami lubiła płakać sama w pokoju, wtedy oznaczało ze coś jest serio nie tak. W tym momencie drzwi domu otworzyły się z hukiem i pojawiła się ruda dziewczyna
- Cześć!- krzyknęła a wszystkie dziewczyny podskoczyły ze strachu
- Jezu!- pisnęły wszystkie jednocześnie
- Nie, to tylko ja- zaśmiała się Claudia. W tym momencie drzwi pokoju Marry otwarły się a dziewczyny natychmiast odbiegły od schodów.
- Co wy się tak czaicie?- zapytała prowadząc walizkę do salonu i siadając na jednym z foteli. Maddie spojrzała na nią tak aby się zamknęła.
- Hej Marry!- przywitała się Ann wystawiając ręce tak aby przyjaciółka ją przytuliła
- No siema- powiedziała mijając ją po prostu i siadając na fotelu
- Wow, ostro koleżanko. Co ty taka jakaś nie w sosie dzisiaj?- zapytała Claudia, na co Marry wzruszyła ramionami
- Eh, powiedz co sie dzieje- poprosiła Ann kucając przy przyjaciółce
- Prawdopodobnie znów jestem sama! Wy właśnie jesteście na wysokim poziomie waszych zajebistych związów, ogólnie jest super a ja prawdopodobnie jestem singlem i chyba tak już zostanie. Przez moją głupotę znowu tak skończyłam, a szczerze myślałam że teraz będzie inaczej- powiedziała nagle i dość szybko. Była jednocześnie zła i nieco rozklejona.
- Jak to?- krzyknęła Natalie
- Jezu no normalnie- niemal krzyknęła
- Spokojnie Marry, co się stało? Gdzie Fabian?
- Nie wiem, wyszedł wczoraj mega wkurzony i do tej pory nie dzwonił, nie pisał ani nie wrócił
- Pokłócilicie się?- zaytała Maddie
- Tak
- Dlaczego?
- Chciałam naprawić jego konflikt z rodziną bo chciałam pokazać że mi zależy, ale jak zwykle wyszło do dupy i okazało się że nie potrzebnie sie wpierdzielam. Jego rodzice maja mnie za idiotke.
- Po kolei Marry, jaki konfikt?
- Eh jezu, on jest pokłócony z rodzicami od prawie 3 lat. Chciałam być super i ich pogodzić, poznać ich i przy okazji pokazać Fabianowi ze mi na nim zależy. Ale oni mnie wyśmiali, stwierdzili że chcę wiecej ich pieniędzy. Ogólnie są strasznymi snobami.
- To nieco okropne
- To bardzo okropne, on sie mega wkurzył. Stwierdził że mógł mi nic nie mówić i nie sądził że tak bardzo będę się wtrącać- powiedziała Marry cicho, miała zaszklone oczy.. Dziewczyny wiedziały że jeśli ją jeszcze o coś zapytają to zacznie płakać.
- Przecież chciałaś dobrze- wyszeptała Ann podchodząc do Marry i przytulając ją.
- Tak ale on tego nie docenił, nikt nigdy mnie nie docenia- powiedziała biorąc głęboki oddech. Wstała i poszła do swojego pokoju unikając spojrzeń przyjaciółek. Wszystkie westchnęły głęboko, w takich chwilach ciężko było się cieszyć swoim szczęściem. A nawet było im głupio że im się tak układa a Marry jak zwykle się wali. Nie wiedziały czy chcą o czymś rozmawiać wiec po prostu wzięły swoje bagarze i rozeszły się po pokojach.

- Przecież ona chciała dobrze
- Tak wiem Liam, ale on tego niestety nie docenił. A szkoda, sądziłam że jest trochę inny. To że jego rodzice są idiotami to trudno, ale gdyby on był inny to nie potraktował by jej tak.
- Przykro mi że tak się stało, na prawdę sądziłem że w końcu się ułoży Marry
- Tak ja też- westchneła ruda dziewczyna skubiąc skrawek poduszki- to okropne, nie da się cieszyć sobą kiedy wiesz że ktoś tobie bliski znowu cierpi.
- Jesteś wspaniałą osobą, ktoś musi porozmawiać z Marry lub z Fabianem żeby to naprawic
- Z pewnością nie mam takiego daru aby porozmawiać z Fabianem na poważnie, zawsze mówię coś bez sensu- powiedziała wzruszając ramionami na co Li sie zaśmiał
- Przesadzasz, nie ma w tym nic takiego. To jest całkiem słodkie.
- Nie wydaje mi się- mruknęła do ekranu laptopa w którym widziała Liama
- Skoro nie czujesz sie na siłach to może pogadaj z Ann? Ona dałaby radę
- Jak zawsze masz racje, wiesz co. Pójdę z nią pogadać ok? Zadzwonię później- powiedziała wstając
- Jasne, kocham cię- powiedział na pożegnanie
- Ja ciebie też, już za tobą tęsknię- mruknęła
- Ja też- zaśmiał się, oboje się pożegnali i rozłączyli po chwili. Claudia wstała, wyszła na pusty korytaż. Pokój na ukos od niej miała Ann, dziewczyna weszła tam i zobaczyła brunetkę która maluje coś na sztaludze.
- Co tam tworzysz?- zapytała patrząc na obraz który widziała już z milion razy w swoim życiu
- Kopia Mona Lisy- zaśmiała się brunetka- praca dodatkowa na zajęcia
- Oh, no jasne. Mów dalej tak jakby to było byle co- zaśmiała się Claudia. Obraz był przecież niemal identyczny jak oryginał z pod pędzla DaVinci.
- Bo to jest byle co, każdy artysta czy krytyk sztuki na pierwszy rzut oka mógłby poznać że to kopia studenta.
- Skoro na prawdę tak uważasz- mruknęła Claudia odrywając wzrok od obrazu. - Słuchaj mam sprawę
- Tak?- zapytała Ann odkładając pędzle i palete.
- Musisz pogadać z Fabianem
- Co? Dlaczego?
- Nie chcę żeby Marry znowu cierpiała, po za tym uważam że Fabian na prawdę ją kocha i ona jego też. On anie chciała niczego źle, to pewe a on to zrozumie. Potrzebuje kogoś kto mu to wytłumaczy. A to jasne że ty się umiesz tym zająć.- Ann delikanie się uśmiechnęła, podobała jej się funkcja psychoterapeuty i gdyby nie to że jest całkiem niezła w sztuce to zajęła by się właśnie psychologią.
- To dobry pomysł ale nie jestem pewna czy Marry to doceni, wiesz jaka ona czasem jest. Może uznać że się nie potrzebnie wtrącam czy coś.
- Jeśli tak zareaguje to postąpi tak samo głupio jak Fabian, ona chciała dobrze a on się wkurzył. My też chcemy dobrze a jeśli ona się wkurzy to postąpi tak głupio jak on.
- Masz rację, zadzwonię do niego jutro czy chce się spotkać po zajęciach. Pogadam z nim, postaram się jakoś na to wpłynąć. Myślę że w tym czasie to wy będziecie musiały pogadać z Marry. To że ja poproszę Fabiana aby zrozumiał i przeprosił Marry za swój wybuch. Potrzeba też jej skruchy i zrozumienia że niektóre rzeczy lepiej zeby zostały w rodzinie.
- Okej, żaden problem- powiedziała Claudia po czym wyszła z pokoju.

- Możecie się pospieszyć? Trochę już późno- krzyknęła Marry stojąc w drzwiach. Humor jej sie widocznie nadal nie poprawił, o dziwo wstała jako pierwsza i od rana pospieszała przyjaciółki. Po chwili wszystkie gotowe zbiegły na dół w takich zestawach:

Maddie

Marry

Natalie

Claudia

Annabel


Po około 20 minutach były już w szkole, rozeszły się po klasach. Dzień jak codzień, ostatnio miały sporo zaległości i co raz częściej opuszczały dni w szkole, jednak miało się to poprawić bo w końcu chłopaki wyjeżdżają już za tydzień.

- Załatwiłaś?- zapytała Claudia półszeptem wpadając na Ann na korytażu
- Co? Nie nie dzowniłam jeszcze, ale mam zamiar zrobić to na następnej przerwie- odpowiedziała
- Myślisz ze sie zgodzi?
- Nie wiem, mam nadzieję że tak
- Oby
- No- Ann była bardzo rozkojarzona, szła bardzo szybko do sali w której miała lekcje sztuki
- Co ty tak biegniesz? Przecież to długa przerwa
- Tak wiem, ale musze przygotować mój obraz do oceny. Spotkamy się na lunchu!- krzyknęła i wbiegła do sali. Ruda pomachała przyjaciółce i poszła w kierunku swojej sali tanecznej.

Annabel patrzyła na swoją sztalugę, wydawało jej się że wszystko jest w porządku. Wczoraj wieczorem skończyła swoją pracę i wszystko wyglądało w miarę dobrze. Nauczycielka sztuki była już przy Amelii- jej koleżance z zajęć. Po minie dziewczyny można było stwierdzić że oceny są bardzo srogie. Wszystko było tak ważne ponieważ obraz który będzie najlepszy zostanie przez tydzień wywieszony w największej i najpopularniejszej galerii w Londynie. To była dla niej ogromna szansa, jeśli ktoś ją zauważy to może zacznie robić obrazy na zamówienie a nawet pozwolą jej zrobić wystawę w jakiejś galerii. Dlatego też w tym momencie zżerały ją nerwy tak bardzo że nawet nie zauważyła jak pani Kindley stoi obok niej.
- Mona Lisa, jaki autor?
- Leonardo da Vinci- odpowiedziała od razu Ann
- Technika?
- Farba Olejna
- Mhm- wyszeptała zakładając okulary, przyjżała się obrazowi. Jej mina nie mówiła absolutnie nic. Kiedy oderwała wzrok od obrazu zaczęła pisać coś w swoim notesie po czym odeszła bez słowa. Annabel stała z otwartymi ustami wzdychając lekko. Miała nadzieje na jakąkolwiek odpowiedź.
- Przerąbane- mruknął Carlie
- I to jak, umre tu zaraz- odpowiedziała koledze
- Ty?- zaśmiał się
- Denerwuję się, co w tym dziwnego
- Po pierwsze masz spory talent a twój obraz jest świetny, a po drugie masz niezłe znajomości ostatnio nie prawda? Na twoim miejscu bym się nie martwił bo nie masz o co- powiedział i odszedł. Ann patrzyła na niego zdziwiona. O co mu chodziło? Co jej znajomość z chłopakami miała wspomóc? Jej myśli przerwał dzwonek na przerwę. Wzięła swoją torbę, poprawiła kapelusz i wyszła z sali.


- Fajnie że przyjechałaś
- Dzięki- odpowiedziała Maddie z uśmiechem- mam tylko nadzieję że podpiszesz mi ten świstek o praktykach- zaśmiała się
- No jasne- odpowiedział- ale myślę że po wydaniu tej płyty nie będzie ci potrzebny ani ten świstek ani ta szkoła.- Maddie dziwnie spojrzała na mężczyznę z którym pracowała od jakiegoś czasu. Pomagał jej przy albumie, poznała go dzięki Niallowi i Edowi. Nie sądziła że wszystko potoczy się tak szybko, zostało jej jeszcze półtora roku nauki na akademii a ona już wydaje płytę.
- Co masz na myśli?
- Fani One Direction i Eda już czekają na tą płytę, jak ją wydasz i okaże się że jest taka świetna to wszyscy cię pokochają, zaczną się twoje osobiste wywiady, będzie ich mnóstwo, występy, menadżerzy będą się o ciebie bić. Bo jak na razie to działasz zupełnie sama, no chyba że pomagają ci kumple z branży. A jak zdobędziesz menadżera to zaczniesz trasę. Wtedy szkoła już nie będzie ci do niczego potrzebna bo zdobędziesz to o czym marzyłaś.- Maddie patrzyła zamyślona na skrawek koca na fotelu na którym siedziała. To wszystko było przecież prawdziwe, wszystko działo sie tak szybko, jej marzenia zaczęły nagle tak szybko się spełniać że ona sama przestała nad tym wszystkim myśleć. Obrót tych spraw był bardzo przewidywalny, wiedziała że jeszcze miesiąc i będzie sławna.
- Możemy się wziąć za nagrywanie?- zapytał, Maddie wyrwała się z zamyślenia
- Co? Tak, mhm jasne- powiedziała uśmiechając się. Weszła do osobnego pokoju siadając na wysokim krześle. Spojrzała na tekst piosenki którą po części napisała sama, wprowadzono tylko kilka poprawek.

- Słucham?
- O hej- powiedziała Ann do telefonu
- Kto mówi?
- Cześć Fabian, to ja Annabel- przedstawiła się, przez chwilę zapanowała cisza
- Czemu dzwonisz?
- Wiesz, chciałabym się z tobą dzis spotkać i pogadać o czymś
- Nie sądzę żeby to było konieczne - odpowiedział
- Słuchaj, Marry na prawdę na tobie zależy, chciałabym o tym z tobą porozmawiać.
- Uważam że to nie twoja sprawa, rozumiem że Marry to twoja przyjaciółka ale to nie twoja sprawa Annabel
- Fabian proszę, to na prawdę ważne dla mnie i dla dziewczyn
- Wolałbym żeby to było ważne dla Marry a nie dla was, z resztą to ona powinna do mnie dzwonić a nie ty. Przykro mi ale nie mam czasu, cześć- chwilę po tym usłyszala tylko któtkie sygnały. Rozłączył się. Dziewczyna patrzyła z niedowierzaniem w ekran iPhone.
- No i co? - zapytała Natalie kiedy Ann dosiadała się do stolika w kawiarnii.
- Nic, nie zgodził się.
- Co? - zapytała lekko wkurzona Claudia
- Po prostu, eh Marry idzie- powiedziała Ann tak aby zakonczyc temat.
- Hej, a gdzie Maddie?- zapytała Marry siadajac przy stoliku
- Ona ostatnio zrywa się z lekcji i nagrywa te piosenki.
- Mówiłam że ledwo co się obejrzymy a nagra album- powiedziała Claudia.
- To będzie takie dziwne, z dnia na dzień będzie gwiazdą- zaśmiała się Natalie
- Apropo gwiazd, jak tam twój obraz Ann?
- Nie mam pojęcia, Kindley nic nie powiedziała, spojrzała się, coś zapisała i poszła dalej.- mruknęła Ann biorąc do ust łyk kawy. W tym momencie poczuła wibrację w kieszeni, wyciągnęła telefon i spojrzała na ekran. To był Fabian.



                                                                              ~*~

Tak wiem, nie pisałam prawie miesiąc, zabijcie mnie! Nie będę sie znowu tłumaczyć, po prostu macie rozdział i mam nadzieję że wam się spodoba :)