piątek, 23 sierpnia 2013

Twenty three

- Co do cholery robi keczup i pianka do ogniska w moich włosach?- pisnęła Natalie wychodząc z łazienki
- No nie wiem, z tego co wiem to wczoraj była fajna zabawa- zaśmiał się Lou
- Pomożesz mi to wyjąć?- poprosiła siadając tyłem na łóżku w którym jeszcze leżał chłopak.
- Fuj to oleśna prośba- powiedział za co został skarcony wzrokiem przez Natalie. Szatynka odgarnęła swoje włosy na bok aby Lou miał łatwiejszy dostęp do kosmyka ze zlepionymi włosami. Lou delikatnie wyjmował piankę oblepioną keczupem z włosów dziewczyny.
- Dziękuje- powiedziała, nagle chłopak objął ją w pasie. Natalie poczuła usta Lou na swoim karku. Zachichotała cicho czując że ją to łaskocze. Odwróciła się do chłopaka i mocno się do niego przytuliła. Leżeli tak przez chwilę, Natalie rysowała kółeczka na torsie chłopaka
- Śmierdzisz tym keczupem wiesz?- powiedział nagle Lou na co Natalie wybuchła śmiechem.
- Jesteś... tak bardzo romantyczny- powiedziała z sarkazmem, Lou się wyszczerzył wzruszając ramionami.- skoro tak bardzo narzekasz to ja idę wziąć ten prysznic- powiedziała po czym wstała. Chłopak nagle złapał ją za rękę przyciągając do siebie. Natalie zaśmiała się lądując na chłopaku.
- Nie ważne jak bardzo walisz keczupem i tak cię kocham- wyszeptał całując Natalie w usta. Kiedy oderwali się od siebie dziewczyna odeszła śmiejąc się. Weszła do łazienki i znikając zamknęła drzwi.
Lou długo patrzył na białe drzwi uśmiechając się do siebie. Zadowolony wstał wychodząc na korytarz. Krzyknął odskakując do tyłu, cudem ratując życie.
- Sorki kocie!- krzyknął Harry. Lou parzył jak chłopak  jedzie długim korytarzem na krześle na kółkach, a Niall go pcha. Nagle przed oczami przebiegła mu Claudia.
- Harry oddawaj moje ubrania!- krzyczała dziewczyna.
- Boże co tu sie dzieje i czemu ja nie biore w tym udziału!- krzyknął Louis obrażonym tonem.
- Zabierz Harremu moje ubrania!- poprosiła Claudia
- Hmm bardzo bym chciał ale chętnie popatrzę jak sobie biegacie- zaśmiał się szatyn schodząc po schodach do kuchni. Claudia pokazała mu środkowy palec po czym pobiegła gonić Hazze i Niallera. W kuchnii siedziała Marry rozmawiając z Annabel i Maddie.
- Siema dziewczyny- powiedział machając, podszedł do Marry i pocałował ją w policzek na powitanie. Wczoraj nie mieli do tego okazji.
- Cześć Lou, co tam?- zapytała Maddie
- Jest okej, bardzo ciekawy poranek - powiedział wskazując na salon gdzie Harry skakał na kanapie trzymając w ręku stanik Claudii a ta próbowała go dosięgnąć.
- Hej ruda gdzie twój romeo?- krzyknęła Marry
- Bierze prysznic- odopowiedziała. Wszyscy pokiwali głową ze zrozumieniem, gdyby Liam tu był to nie pozwoliłby na takie traktowanie swojej dziewczyny. Mimo że to były żarty.
- A ty Marry? Jak tam twój nowy bojfrend?- zaśmiał się Lou biorąc do ręki jabłko.
- To nie mój chłopak po 1, po 2 wszystko okej a po 3 gdybyście wczoraj nie urządzali tu takiej dziczy to może bym go wam przedstawiła. - powiedziała.
- Serio? O ja tyle stracić, okej następnym razem będziemy grzeczni- obiecał Lou z ręką na sercu.
- Ah to właśnie, Marry kiedy następny raz?- zapytała Ann ruszając brwiami znacząco.
- Nie wiem, nie umawialiśmy się jeszcze ale pewnie nie długo. Wczoraj było serio miło- powiedziała opuszczając wzrok uśmiechnięta. Lou, Maddie i Ann wydali z siebie głośne Awww.

Chwilę później do kuchni wszyscy się zeszli. Był niezły młyn, Liam darł się na Nialla i Hazzę, Claudia pokazywała chłopakom język dumna że dopięła swego. Lou ciągle łaskotał Natalie aż ta w końcu się przesiadła pokazując chłopakowi fakera z przeciwnej strony stołu. Kiedy Liam dał spokój chłopakom, Harry w końcu usiadł do stołu gdzie było śniadanie w postaci kanapek przygotowanych przez Maddie i Ann. Loczek podszedł do krzesła na którym siedziała Ann i usiadł jej na kolanach. Dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Chcecie nam o czymś powiedzieć?- zapytał Zayn patrząc na nich podejrzliwie.
- W sumie to tak- powiedział Harry. - Ann na trzy cztery okej?- powiedział na co Ann pokiwała głową. Chłopak pokazał na palcach 3, 4
- Jesteśmy parą
- Ann jest w ciąży- powiedzieli jednocześnie i wszyscy wybuchli śmiechem.
- CO?- krzyknęła brunetka zrzucając Hazze z kolan co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu.
- Żartowałem- powiedział chłopak śmiejąc się z ziemii. Ann zakrywając twarz dłońmi siedziała i się śmiała.
Reszta śniadania minęła w podobnej zabawnej atmosferze.
Po zjedzeniu każdy zorientował się jak bardzo późno już jest, dziewczyny zerwały się biegnąc do swoich pokoi. Przygotowania zajęły im nienaturalnie krótką chwilę, dając takie efekty :

Claudia

Maddie 

Marry

Natalie

Annabel

Gotowe wsiadły do samochodu żegnając się przed tym z chłopakami. Podjechały pod szkołę już nieco spóźnione, wpadły do zatłoczonego budnyku. Musiało być już po dzwonku ponieważ wszyscy sie pchali w swoją stronę. Dziewczyny rozeszły się podchodząc do swoich szafek. 

 Z punktu widzenia Maddie 

Pobiegłam szybko do mojej szafki, wystukałam kod po czym ją otworzyłam. Zaczęłam szukać książek od muzyki i matmy. Jak na złość były schowane gdzieś w głębi szafki. Gdy już je wyjęłam popchnęłam drzwiczki po czym pobiegłam na 3 piętro. Zdyszana wbiegłam do sali nr 103. Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Każdy zlustrował mnie wzrokiem... rozejrzałam się po sali. Mruknęłam przepraszam po czym zajęłam swoje miejsce.
  Miałam fory u pani Claus, często mi mówiła jak dobry mam głos i że nie powinnam się tak marnować. Lubiłam pochwały i cieszyłam się z nich, jednak prawdopodobnie nigdy nie zdobędę się na publiczny występ. Nie należę do osób które są pewne siebie, lubią blask fleszy, czy bycie w centrum uwagi. Byłam raczej szarą myszką, zawsze czułam się jako ta najbrzydsza i najgorsza z nas. Od czasu podstawówki czy początku liceum wiele się zmieniło przez lepsze, czy gorsze sposoby ale nie chciałabym wrócić do tamtego czasu. 
  Z rozmyśleń wyrwał mnie jęk osób z klasy oraz dźwięk wyrywanych kartek. O nie. Nasza kochana nauczycielka postanowiła zrobić nam kartkówkę, jak miło że przez ostatni czas ani na moment nie zajrzałam do żadnej książki. Cały wolny czas spędzamy z chłopakami.  Pisałam to co przyjdzie mi do głowy, starałam się aby odpowiedzi były choć trochę zgodne z tematem. Jednak na prawdę nie wiele wiedziałam. Czułam że przez to ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek, jak to możliwe że ten czas tak szybko zleciał? Zrezygnowana wstałam z krzesła i podeszłam do biurka nauczycielki. 
- Jak ci poszło Maddie?- zapytała uśmiechnięta. Westchnęłam głęboko
- Beznadziejnie...- odpowiedziałam na co ta uśmiechnęła się lekko
- Czasami trzeba wziąć was z zaskoczenia, bo jeśli nie to nic nie potraficie zrobić z własnej woli i to trzeba by zmienić- wiedziałam o co jej chodzi, jednak nie chciałam wdrążać się głebiej w rozmowę z nią. Wyszłam z sali, zajrzałam do plecaka sprawdzając czy wzięłam dobre książki. No pewnie. Z pośpiechu zamiast matematyki wrzuciłam do torby geografię. Ruszyłam ku parterowi gdzie miałam szafkę, mijałam po drodze wielu ludzi z którymi się witałam. Gdy spojrzałam ze schodów na korytaż przeszył mnie dreszcz. Moja szafka była otwarta. Obok niej stała Emeli. I kilka osób ze szkoły. Ona trzymała w ręku jakiś zeszyt. To był mój pamiętnik. Natychmiast rzuciłam się biegiem na tą jędzę. Podbiegłam i popchnęłam ją mocno. Nie spodziewała się tego, przez co upadła na ziemię. Zszokowana spojrzała na sprawcę czyli na mnie. Nie była zła, przeciwnie. Tego oczekiwała. Spojrzała na mnie z dziwnym uśmieszkiem.
- Oh Maddie! Czyżbyś dostała szału bo ktoś zobaczył twój pamiętnik? Tak jak twoja mama kiedy byłaś młodsza?- zaśmiała się kpiąco. Czytała to, czytała prawdopodobnie wszystko od początku.
- Ty szmato, wyrwę ci te sztuczne kłaki!- wydarłam się, czułam że wiele osób patrzy na mnie dziwnie ale teraz faktycznie dostałam szału.
- Ktoś tu się denerwuje... oh nie rób sobie wiochy bo Harry już nigdy nie będzie cię chciał. A nie czekaj, on faktycznie cię nie chce bo woli twoją najlepszą przyjaciółkę! Życiowy pech!- kpiła dalej a ja czułam że zaraz wybuchnę i mogę zrobić coś czego będę żałować. W tej chwili byłam gotowa ją nawet zabić. Pisałam ten pamiętnik od kąd pamiętam, opisywałam w nim wszyskie problemy. Z chłopakami, z przyjaciółkami i z bulimią. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, pobiegłam do drzwi zapłakana. Wiedziałam że źle robię i że Emeli osiągnęła to czego chciała. Ale nie miałam siły, musiałam z tamtąd uciec.

Z punktu widzenia Natalie

Usłyszałam krzyki i razem z Ann zbiegłysmy na parter, zaciekawione tym co się dzieje. Zauważyłam Emeli śmiejącą się która trzymała coś w ręku. 
- Czy to Maddie?- powiedziała Ann pokazując na drzwi. To była ona, wybiegała ze szkoły
- Co się dzieje?- zapytałam przeczuwając najgorsze ze strony Emeli. Ann widocznie czuła to samo, pierwsze co zrobiła to zbiegła po schodach podchodząc do Em.
- Co znowu jej zrobiłaś?- krzyknęła brunetka
- Wasza kumpela ma bardzo ciekawe życie, do tego opisuje to wszystko w dennym pamiętniczku. A co najlepsze to trzyma to w szafce szkolnej i jej nie zamyka!- zaśmiała się mówiąc to. Otworzyłam szeroko oczy zszokowana tym co słysze. Czy ta szmata czytała pamiętnik Maddie? Żadna z nas w życiu się na to nie odważyła, dawniej wszystkie pisałysmy pamiętniki. Do tej pory prowadzi go tylko Maddie. Opisywała w nim wszystko a teraz Emeli to przeczytała.
- Jak śmiałaś grzebać w jej szafce?!- krzyknełąm
- Była otwarta! Prosiła się o wyjęcie z niej czegoś takiego jak pamiętnik!- broniła się Emeli
- Jesteś pustą szmatą, gnij w piekle - wysyczałam po czym zwinnym ruchem zabrałam jej pamiętnik. Wiedziałam że na tym to się nie zakończy, Annabel podeszła do dziewczyny i z całej siły uderzyła ją w twarz. Emeli zszokowana upadła na ziemię trzymając się za policzek.
Zdziwiona zasłoniłam usta dłonią i delikatnie się uśmiechnęłam. Przypomniałam sobie o Maddie która wyszła przed chwilą po za budynek szkoły, ruszyłam ku wyjściu. Rozejrzałam się ale nigdzie nie było Maddie. Wkurzona wyciągnęłam telefon wybierając numer blondynki. Tak jak mogłam się spodziewać odrzuciła mnie po 1 sygnale. Wróciłam zrezygnowana do szkoły. Zobaczyłam tam Annabel która chuchała sobie na rękę i opowiadała wszystko Marry i Claudii. 
  - Teraz będzie jeszcze większy dramat, znając życie poleciała już do dziekana- powiedziała Ann
- Pewnie tak, ale teraz to podchodzi pod naruszenie prywatności. Wątpię żeby chciała się narażać
- Może masz rację ale ona nie pozwoli żeby poszło nam płazem to co zrobiła jej Ann.
- Nie ważne, musimy znaleźć Maddie- powiedziała Ann-  jezu ale szczypie- zaśmiała się brunetka pokazując rękę. Byłyśmy dumne że ona prawdopodobnie jako jedyna potrafiła się tak postawić. Rozmawiałysmy jeszcze przez chwilę po czym zadzwonił dzwonek. Rozeszłysmy się do swoich sal, idąc na lekcję biologii mijałam pokój dziekana. Słyszałam z tamtąd krzyki, przysunęłam sie bliżej drzwi. Westchnęłam głęboko, była tam Emeli. Słyszałam jej żałosny szloch i uspakajanie dziekana. Ktoś zbliżał się do drzwi. Natychmiast od nich odskoczyłam. Otworzyły się, z pokoju wyszedł wściekły dziekan a za nim zapłakana Em. Pobiegłam szybko w stronę schodów. Wyjęłam iPhone i napisałam szybko sms do Annabel, ostrzegając że może mieć problemy. Ona odpisała mi jedynie OK.
Poszłam do swojej sali nie chcąc się znowu spóźnić.


 Z punktu widzenia Maddie 

Szłam uliczkami parku, czułam  że spływa mi makijaż ale co to była za różnica? I tak czułam się brzydka, gruba i beznadziejna. Może dlatego że mój największy wróg poznał tajemnice mojego życia? Jak głupia musiałam być trzymając ten durny pamiętnik w szafce? Zostawiłam go tam jakiś czas temu, zapomniałam go zabrać. Poczułam wibracje w kieszeni, wyjęłam telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Claudii. Nacisnęłam czerwony guzik i wrzuciłam telefon do torby. Nie chciałam z nimi rozmawiać. Musiałam pobyć sama, pomyśleć. Zazwyczaj nie ruszały mnie docinki Emeli, głupie żarty ani nic z tych rzeczy. Jednak tym razem trafiła w samo sedno. Wypominając mi Harrego czułam się jak największa ofiara. A to dopiero początek. Emeli na pewno wykorzysta wszystko co się o mnie dowiedziała, to więcej niż pewne. Do tej pory nie rozumiałam dlaczego ona nas tak bardzo nienawidziła. 
  Podeszłam do wolnej ławki. Usiadłam na niej podciągając kolana do brody. Oparłam na nich głowę ocierając łzy. Wyciągnęłam z torebki puderniczkę i zaczęłąm się przeglądać w lusterku i jednocześnie przykrywając czerwone od płaczu poliki pudrem. Rozejrzałam się po parku, zauważyłam jakąś znajomą sylwetkę. Poczułam ucisk w brzuchu tak jak zawsze na jego widok. Ale teraz to był chyba ucisk strachu. Nie chciałam aby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie. Wstałam z ławki i ruszyłam w przeciwnym kierunku. 
- Maddie?!- usłyszałam jego krzyk. Cholera- pomyślałam, rozpoznał mnie. Teraz nie mogłam tak po prostu uciec. Zatrzymałam się i odwróciłam w kierunku biegnącego do mnie Niallera. Trzymał w rękach dwie smycze a na nich Lucky i Hannah. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Co ty tu robisz?- zapytał podejrzliwie. Nie wiedziałam co powiedzieć, prawdę czy skłamać?- płakałaś- dodał po chwili. Teraz została mi już tylko prawda.
- Niall, to nie ważne... nic takiego- wyszeptałam mimo że to nie było nic takiego.
- Widzę że to ważne, nie jestem głupi Maddie. Mów co się stało, nie bez powodu uciekasz ze szkoły i szwędasz się zapłakana po parku.- patrzył na mnie tymi niebieskimi oczami. Widziałam zatroskanie na jego twarzy. Stałam i wpatrywałm się w niego.
- Chodzi o Emeli- powiedziałam po prostu
- Co znowu zrobiła?- powiedział a jego twarz nieco się zmieniła. Był widocznie bardziej zły
- Znalazła mój pamiętnik, pamiętnik w którym opisuję całe moje życie Niall. Całe- powiedziałam podkreślając słowo CAŁE. Już dawno rozmawiałam z Niallem na ten temat. Opowiadałam mu o sobie, o swoich problemach. O rozwodzie rodziców. O cięciu się, o bulimii. On wiedział o mnie wszystko ale nie wykorzystał by tego przeciwko mnie. Wiem o tym.
- Boże Maddie- wyszeptał po czym podszedł i mocno mnie przytulił. Poczułam gulę w gardle której nie mogłam przełknąć oraz pieczenie pod powiekami. Nie chciałam płakać i pokazywać słabości. Ale taka już byłam - słaba.
- Nie wiem co teraz będzie, ona nie da mi spokoju Niall. Te stare problemy ciągle wracają a ja nie potrafię sobie czasem z nimi radzić. A teraz? Wie o nich taka osoba jak Emeli i doskonale będzie potrafiła to wykorzystać.
- Najpierw przestań płakać.- rozkazał a ja automatycznie otarłam łzy- musisz znaleźć w sobie siłę mała. Zrozum że to co było, to było. Już nie wróci, twoje stare problemy powinny być dla ciebie motywacją okej? Spójrz, opowiadałaś mi że dawniej byłaś brzydka i gruba? A teraz? Jesteś piękna i masz fantastyczną figurę. Nie zdajesz sobie z tego sprawy ale jesteś marzeniem wielu chłopaków. Masz mnóstwo przyjaciół, rodzice jakoś się dogadują mimo że żyją w nowych rodzinach tak? Wiem że wolałabyś żeby byli razem ale czasami życie toczy się nie po naszej myśli. Maddie... jesteś osobą która wiele przeszła, ale teraz masz świetne życie. Masz przyjaciół, masz nas, masz mnie. Zrozum- to co usłyszałam było niesamowite. Niall zawsze potrafił mnie pocieszyć, jego słowa docierały do mnie idealnie. Czułam że ma rację i nie chcę go zawieść. Zależało mi na nim i na tym aby był ze mnie dumny, z tego że potrafię sobie poradzić. 
 Pokiwałam głową i znowu otarłam łzy, wyciągnęłam rękę do Niallera biorąc od niego smycz z Luckym.
- Koniec tej dramy, chodźmy się przejść- powiedziałam z uśmiechem tak jakby nic się nie stało.


Z punktu widzenia Annabel

Siedziałam w gabinecie dziekana, obok mnie zhisteryzowana Emeli siedziała zapłakana nadal trzymając się za policzek mimo że od kąd ją uderzyłam minęła przynajmniej godzina. Tak godzina bo tyle siedziałam tu w gabinecie. Emeli była największą szmatą jaką widział ten świat. Najpierw bezprawnie zaczęła grzebać w szafce mojej przyjaciółki a następnie przeczytała jej pamiętnik i wyczytanymi z niego informacjami zdążyła się podzielić z kilkoma osobami. Nie wytrzymałam i musiałam zareagować. Uderzyłam ją, zrobiłam coś na co miałam ochotę od na prawdę bardzo długiego czasu. A teraz? Prawdopodobnie zostanę wywalona z uczelni.
- Wasze historie są bardzo odmienne, nie potrafię stwierdzić która z was mówi prawdę. Obie złamałyście zasady uczelni.
- Można by się fundnąć na monitoring....- mruknęłam za co zostałam obrzucona karcącym spojrzeniem.
- Ja przynajmniej potrafię przyznać się do winy!- powiedziałam chyba po raz setny
- Sugerujesz że kłamię?- pisnęła Emeli
- To nie sugestia! Ja to wiem!- odpowiedziałam
- Uspokójcie sie natychmiast! Ciężko jest mi przeżyć ten fakt bo obie macie duży talet ale zostajecie wydalone. Przykro mi ale nasza szkoła nie może tolerować takich zachowań ze strony uczniów. To moja ostateczna decyzja możecie już wyjść.- nie wierzyłam w to co słysze. Zaczęłam oddychać głęboko aby się uspokoić i nie zabić ten czarnej wiedźmy na oczach dziekana. Jedyne co zrobiłam to to na co zasługiwała Emeli. Ale ona standardowo potrafiła wymyślić żałosną historyjkę że znalazła pamiętnik, podniosła go i chciała oddać Maddie. A wtedy przyszłam ja i na nią się rzuciłam. Kto by w to uwierzył? No jasne, ten stary cwel który siedział na przeciwko mnie. W tym momencie znienawidziłam dziekana, jak mógł być tak ślepy?
 Wstałam i wyszłam z gabinetu, Emeli zaraz za mną.
- Brawo frajerko!- krzyknęła zaraz po zamknięciu drzwi
- Zamknij się bo jak jeszcze raz ci dowale to się serio nie pozbierasz
- Nie mogłaś przyznać się do swojego błędu? Dostałabyś upomnienie i to wszystko!
- Ty chyba śnisz!- nie wierzyłam w to co słysze, moje nerwy trzymały się na cienkm włosku i czułam że zaraz wybuchne- to ty musiałaś standardowo zrobić coś żeby nas wkurzyć bo jesteś zazdrosna! Każde twoje zachowanie jest co raz bardziej żałosne, nie potrafisz przeżyć że Maddie śpiewa lepiej niż ty i że to nas bardziej lubią! Twoje problemy są na poziomie dzieci z podstawówki a nie dziewczyny na studiach!- Emeli patrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku, miała kamienną twarz- i teraz dopięłaś swego, możesz sobie pogratulować Emeli- wyszeptałam po czym wyszłam z budynku. Przy niej nie chciałam pokazać jak na prawdę teraz się czuję. Dostając się na tą uczelnię spełniałam swoje życiowe marzenie, a przez poświecenie się zostałam z niej wydalona. Nie żałuję bo zrobiłam to dla Maddie, sprawa była tego warta. Ale teraz czułam że straciłam na prawdę wiele. Spojrzałam na przystanek, linia 130 właśnie się tam zatrzymała. Zaczęłam biec, to był najszybszy autobus do domu. Tylko to mi zostało.


 Z punktu widzenia Maddie 

Szliśmy z Niallerem przez park, robiliśmy już 2 kółko wokół stawu. Cieszyłam się jego towarzystwem i tym że dzięki niemu chwilowo nie myślę o problemach. Razem z psami wyglądaliśmy na szczęśliwą parę mimo że nią nie byliśmy. Kilka fanek podchodziło do chłopaka robiło z nim zdjecia, wymieniło kilka słów. Pytały o mnie na co oboje zgodnie odpowiadaliśmy : Przyjaźnimy się.
Wiem że te dziewczyny wygrały życie tego dnia kiedy go spotkały, ja miałam go na codzień co było największym szczęściem jakie mogło na mnie spaść. 
- Hej tej kaczki jeszcze nie karmiliśmy- powiedział Niall wyrywając mnie z zamyślenia. Sięgnełam do siatki w któej leżały bułki, wyciągnęłam jedną  i przełamałam na pół. Jedna połowa była dla mnie a druga dla Nialla. Zaczęliśmy skubać bułkę i rzucać skrawki kaczką.
- Co teraz będzie?- zapytałam, blondyn spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
- Nic, po prostu będziesz ją ignorować. Wiesz... my mamy wielu hejterów naszego zespołu. Często piszą do nas i my to widzimy, czasami wpisujemy nasze nazwisko w google i czytamy opinie na nasz temat. Niektóre bolą, ale dobrze wiemy że mamy miliony fanów którzy nas kochają. I tak na prawdę to się dla nas liczy. I wyobraź sobie że twoja sytuacja wcale nie jest tak bardzo odmienna. Ty masz nas i mnóstwo przyjaciół. A taka jedna idiotka może się cmoknąć wiesz? Prawdziwi przyjaciele się od ciebie nigdy nie odwrócą- uśmiechnęłam się bo wiedziałam że to prawda. 
 Poczułam że coś mnie ciągnie do przodu. To był Lucky, przesunęłam się do przodu nagle idąc za psem, dzięki temu byłam znacznie bliżej blondyna. O dziwo Hannah zrobiła niemal to samo. Byliśmy z Niallem złączeni prawie całkowicie. Wtedy pieski zaczęły chodzić w okół nas nie pozwalając nam się rozłączyć. Zaczęliśmy się śmiać.
- Wow, chyba się zmówiły na nas- zaśmiał się Niall
- Chyba tak- zgodziłam się. Niall objął mnie rękami w pasie, uśmiechnęłam się oplatając rękę na jego karku. Nagle jego twarz stała się bardzo niebezpiecznie blisko mojej, nie wiadomo kiedy i niewiadomo jak poczułam usta Nialla na moich.


~*~

Macie kociałki.
Mam nadzieję że wam się spodoba, tutaj więcej narracji 1 osobowej ;)
Trochę dramy nie zaszkodzi co nie? xd


Widzę że Harry + Ann
Niall + Maddie i Liam + Cludia to wasze ulubione pary! 
Głosujcie dalej xx

25 komentarzy = nowy rozdział w środę ;)


czwartek, 15 sierpnia 2013

Twenty two

W domu rozległ się dźwięk dzwonka, wszystkie dziewczyny spojrzały na siebie zdziwione. Czyżby Marry czegoś zapomniała? No ale po co by dzwoniła zamiast po prostu wejść?
- Otworzę- powiedziała Maddie wstając z kanapy. Podeszła do drzwi i otwarła je szeroko. Na widok jaki zobaczyła pisnęła z podekscytowaniem, na czele chłopaków o dziwo stał właśnie Nialler na którego Maddie rzuciła się od razu. Blodnyn wybuchł śmiechem i okręcił dziewczynę dookoła.
- Okej słodko ale nie ściskajcie sie tak w przejściu bo chce do mojej dziewczyny- mruknął Liam przechodząc obok Nialla i Maddie. Szatyn wszedł do salonu gdzie dziewczyny z zaciekawieniem patrzyły  na korytarz, czekały na tego kto dobijał się do drzwi.
- Liam - krzyknęła Claudia biegnąc do chłopaka, rzecz jasna dziewczyna po drodze musiała się potknąć ale tak czy tak wylądowała w ramionach Liama.
- Cześć niezdaro- powiedział chłopak ściskając mocno dziewczynę- obcięłaś włosy!- powiedział jakby to była najdziwniejsza rzecz na świecie. Claudia dotknęła swoich rudych włosów chichotając.
- Tak troszeczkę
- Wyglądasz prześliczne- wyszeptał po czym pocałował dziewczynę. Po tym do salonu zeszła się cała reszta, zaczęli sie przytulać i witać. Chłopaki stwierdzili że zmiany dziewczyn są genialne i że Marry takźe wygląda świetnie z tego co widzieli.
- No jasne że wyglądała świetnie musieliśmy zrobić ją na bóstwo - zaśmiała sie Natalie
- Na 1 randce trzeba wyglądać dobrze- dodała Claudia. Annabel skarciła wzrokiem przyjaciółki co chwila zerkając na Zayna który widocznie nie podzielał ich entuzjazmu.  Natalie wzruszyła ramionami jakby chciała przez to powiedzieć: No co, niech wie co stracił.
Ann przewróciła oczami.
- Tak w ogóle to co to za jeden?- zapytał Zayn próbując użyć obojętnego tonu.
- Fabian... dostawca pizzy- wyjaśniła Maddie. Zayn prychnął głośno, był tym widocznie rozbawiony.
- Nie ważne kim jest, widać że nie narzeka na brak kasy. Widzieliście czym przyjechał?- zapytał Harry.
- Bez kitu, chyba sobie kupie takiego- rozmarzył się Lou
- Chyba oszalałeś że pozwoliłabym ci wejść na coś takiego...- powiedziała Natalie z groźbą w głosie.
- Oh okej mamo- zaśmiał się Lou całując szatynkę w policzek.
- Tak czy tak ważne żeby ją na prawdę kochał, a nie chciał wykorzystać czy coś- powiedziała nagle Claudia za co dostała w twarz poduszką od Annabel.
  Claudia i Natalie były dziś bezlitosne w obec Zayna. Chyba każdy to zauważył.
- Cóż... jak było w USA? - zapytała w końcu An przerywając ciszę.
- Niesamowicie, tak jak zawsze
- Dużo fanów
- Dużo imprez- wszystkie dziewczyny spojrzały na Nialla który zaczął się śmiać
- Nie no żartuje, było sporo pracy więc nie mielismy czasu na rozrywkę- wyjaśnił chwilę po tym.
- Skoro tak, to może zrobimy jakąś małą posiadówe na dworze żeby was odstresować?- zaproponowała Maddie.
- Możemy zrobić grila- dodał Niall
- Dobry pomysł...
- Nie mamy nic na grila - powiedziała Annabel
- Pojedźmy do sklepu- wszyscy wymienili spojrzenia.
- Okej, więc ja Annabel, Nialler, Natalie i Lou jedźmy do sklepu- zaproponował Harry- a wy rozpalcie grila i w ogóle.
- Chłopaki dopiero co wróciliśmy z USA, dziennikarze są wszędzie a my teraz nie mamy ochrony. To glupi pomysł żebyście wychodzili do miasta.- wszyscy wiedzieli że Liam ma racje.
- Żaden problem - powiedziała nagle Natalie łapiąc za ręce Hazze i Lou- Niall chodź z nami na górę.- powiedziała po czym cała czwórka zniknęła na górze. Wszyscy wymienili zdziwione spojrzenia po czym wzruszyli ramionami. Siedzieli w salonie słuchając muzyki z tv i rozmawiając, czekali na resztę aby móc iść do sklepu i zacząć robić coś na ich małą impreze. Po 15 minutach na dole pojawili się chłopcy oraz Natalie. Na ten widok wszyscy wybuchli śmiechem a szatynka krzyknła "tadaa!"
- Czemu zrobiłaś z Harrego dziewczyne?- zapytała Annabel z udawanym płaczliwym głosem przytulając chłopaka. Hazza przebrany był za kobietę, miał długą brązową perukę i sukienkę podkreślającą jego długie nogi oraz białe conversy. Na pierwszy rzut oka faktycznie wyglądał jak kobieta. Nialler został przebrany za starego rudego dziadka w zielonym kubraczku. Wyglądał jak irlandzki skrzat... Natomiast Lou miał stary kapelusz, doklejone wąsy oraz okulary.
  Nie wglądali z pewnością jak oni, paparazzi powinno nie zwrócić na nich większej uwagi ale gorzej może być z fanami. Ale cóż, można spróbować. Przed wyjściem Claudia zrobiła im pamiątkowe zdjęcie po czym wyszli do sklepu.
 Lou postanowił poprowadzić samochód, podczas gdy Natalie siedziała obok niego z przodu.  Z tyłu Nialler i Hazza a pomiędzy nimi Annabel. W radiu poleciały pierwsze nuty piosenki "Counting Stars- One Republic"
- Uhuh! Podgłoś!- krzyknęła Ann, dziewczyna uwielbiała tą piosenkę. Zaczęła śpiewać ją dość głośno razem z wokalistą.
- Hej, Ann? Kochanie... już. Możesz nam oszczędzić...- powiedział Hazza najmilej jak potrafił na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Oh spadaj...- mruknęła Ann udając obrażoną. Kiedy piosenka się skończyła ku zaskoczeniu każdego w radiu puszczono Best Song Ever. Natalie i Annabel jako rasowe Directionerki odruchowo zaczęły piszczeć a chłopaki zaczęli się śmiać. Tym razem zaczęli śpiewać wszyscy razem w samochodzie. Niall miał odsuniętą całą szybę więc ludzie mijający o w samochodach dziwnie na nich patrzyli.
   Gdy w końcu udało im się dojechać do sklepu wyszli z samochodu, Harry zgrabnym ruchem poszedł po wózek. Wyglądał prze komicznie więc jego przyjaciele mieli z niego niezłą polewkę. Gdy Hazza doszedł do nich odruchowo złapał Annabel za rękę.
- Uhm... Harry jesteś dziewczyną co nie?- zaśmiała się mówiąc to.
- Trudno bądźmy lesbijkami...- zaproponował całując brunetkę w policzek na co ona sie zaśmiała. Poszli na dział mięsny wybierając ulubione rzeczy. Później poszli na sałatki i warzywa wybierajac coś dla Maddie która byla wegetarianką. Gdy zakupy były już zrobione Natalie i Ann poszły do kasy aby zapłacić, chłopaki postanowili się po coś wrócić.
- Patrzcie jaka super piramida z puszek groszku- zachwycił się Nialler.
- Gdzie? - zapytał Lou idąc tyłem. Oczywiście pech chciał że zanim Harry i Niall zdażyli krzyknąć " za tobą kretynie" chłopak musiał wejść w puszki z groszkiem powodując rozpadnięcie się piramidy i wielki huk. Przez moment w całym supermarkecie zapanowała głucha cisza.
- Czego w tym że mieliśmy tu być niezauważeni... nie zrozumiałeś?- wysyczał Harry do kumpla. Louis nie wiadomo dlaczego nagle zaczął uciekać. Chłopaki improwizując postanowili uciec razem z Lou.
- Boże Natalie patrz... czy to oni?- zaptała Ann
- Tak... nie mów że to oni coś tam rozwalili
- Na pewno oni, niby czemu by uciekali?- Natalie potarła czoło dłonią z zażenowaniem. Mimo że oni wszyscy byli od nich starsi to duchem wciąż zostali przy byciu 6 latkami.
Dziewczyny uporały się szybko  zakupami po czym wyszły ze sklepu. Podeszły do samochodu który na pierwszy rzut oka wydawał się być pusty, jednak jak się okazało to Nialler leżał na siedzeniach, Lou na podłodze a Harry na nim...
- Dobry boże! Zostawić was samych na 5 minut!- krzyknęła Natalie otwierając bagażnik.
- Jeszcze chwila a równie dobrze moglibyście wywalić cały budynek w powietrze, z pewnością bylibyście do tego zdolni- dodała Ann
- To był Louis!- krzyknął Harry i Niall jednocześnie. Mina Lou wskazywała że chciał się jakoś wytłumaczyć, jednak było by to bez sensu bo jego wina była definitywna.
- Nie zauważyłem no, wybacz zaczął Louis do Natalie wracając na swoje miejsce.
- Czemu mnie przepraszasz? To nie ja będę musiała układać to z powrotem- zaśmiała się dziewczyna
- Tak ale narobiłem nam wiochy
- Narobiłeś wiochy sobie, a po za tym i tak jesteście w przebraniach. Dobra wracajmy już robi sie późno...



- O patrz, to chyba duży wóz
- Gdzie?- zaśmiała się Marry szukając na niebie gwiazd składających się w duży wóz.
Od godziny siedzieli na dachu wysokiego wieżowca w którym mieszkał chłopak. Dużo rozmawiali i dowiedzieli się o sobie, byli ze sobą szczerzy. Mimo że znali się od paru godzin to Marry opowiedziała mu o jej byłym chłopaku z Miami oraz o Zaynie. On stwierdził że oboje musieli być porządnymi kretynami aby zranić taką dziewczynę jak ona. Na te słowa było jej w pewnym sensie miło jednak pamiętała że Zayn mówił to samo zanim i on ją skrzywdził...
 Natomiast Fabian opowiedział jej trochę o swoim życiu. Ponieważ kiedy Marry zobaczyła mieszkanie chłopaka oraz jego najnowszy motocykl to mocno się zdziwiła. Nie sądziła że dostawca pizzy może mieć takie zarobki.
 Okazało się że chłopak jest synem miliardera, że mógł mieć w życiu wszystko czego tylko chciał. Ale on nie chciał nic.Miał dość oglądania jak jego rodzice się zdradzają i kłócą dla "interesów". Pieniądze były najważniejszym priorytetem ich życia. On wolał być wolny i żyć po swojemu, postanowił uciec z domu. Miał dużo swoich oszczędności i potrafił ułożyć sobie życie, jego rodzice nigdy nie próbowali go odnaleźć mimo że mieszkali w tym samym mieście. Co miesiąc przesyłali mu nieziemskie sumy pieniędzy, dla nich pozbycie się syna było widocznym plusem. Nikt nie nażekał.
- Cieszę sie że jestem tu z tobą- powiedział nagle Fabian. Marry uśmiechneła się patrząc w gwiazdy.
- Też się cieszę- powiedziała przewracając się na brzuch. Dzięki temu miała dobry widok na leżącego chłopaka.
- Opowiedz mi coś jeszcze o sobie, tylko coś dobrego. Koniec z brudnymi historiami z przeszłości. Teraz opowiadamy o dobrych rzeczach.
- Haha okej...- Marry zamyśliła się kładąc głowę na torsie chłopaka.- No więc mam najlepsze przyjaciółki pod słońcem... jest ich 4. Natalie, Maddie, Claudia i Annabel. Znamy się od przedszkola, moim dobrym przyjacielem jest też Simon on jest biseksualny ale nie ważne.- dodała na co Fabian się zaśmiał- zawsze trzymałyśmy się razem, jednak kiedy skończyłyśmy liceum dziewczyny wyjechały do Londynu a ja zostałam na rok. Wszystkie studiowały w akademii sztuk pięknych, wszystkie są bardzo utalentowane. Maddie ślicznie śpiewa, Claudia tańczy, Annabel jest artystką a Natalie projektantką ubrań. Ja pod presją  rodziców musiałam do nich dołączyć- prychnęła.
- Dlaczego pod presją?- zapytał zaciekawiony bawiąc się włosami dziewczyny.
- Za dużo imprezowałam i zbyt wiele pieniędzy marnowałam. Teraz wiem że mieli rację, ale wtedy ten pomysł wydawał mi się tak bardzo absurdalny. Jednak nie żałuję, od kilku miesięcy studiuję fotografię- uśmiechneła się.
- Na prawdę? Musisz być w tym dobra
- Nie jest źle- powiedziała wstając i podnosząc torbę. Wyjęła z niego spory aparat.
- Mam kilka aparatów, ten robi najlepsze zdjęcia. Uśmiechnij się- powiedziała po czym zrobiła Fabianowi zdjęcie zanim zdążył się zasłonić.
- Hej nie rób mi zdjęć- zaśmiał się
- Aww, jest słodkie!- dziewczna położyła się obok chłopaka i zaczęła robić im zdjęcia. Oboje pozowali, uśmiechali się i robili głupie miny. W pewnym momencie pomyśleli o tym samym, postanowili dać sobie buziaka w policzek. Jednak kiedy oboje odwrócili się do siebie, ich usta się złączyły. Marry zrobiła szybkie zdjęcie po czym odłożyła aparat. Fabian odsunął się od niej na moment uśmiechnięty po czym ponownie ją pocałował nieco czulej. Marry mocno wtuliła się w chłopaka.
- No więc teraz ty opowiedz mi coś o sobie- poprosiła.



Plany nieco się zmienily, kiedy Ann, Natalie, Hazza, Nialler i Lou wrócili do domu zastali na podwórku rozpalone duże ognisko. Byli nieźle zdzwieni na ten widok
- Wow, ale super! Kto wpadł na ten pomysł?- zapytała Natalie kładąc zakupy na stole w kuchni.
- Wszyscy pomyśleliśmy o tym samym kiedy zdaliśmy sobie sprawę że nie mamy pożądnego grila- zaśmiała się Claudia. No tak... od kąd się wprowadzili coś takiego jak gril nie było im potrzebne, nie robili żadnych większych posiadówek.
- A po za tym mamy tu całkiem pożądny, światowej sławy boy band więc może nam coś zaśpiewają przy ognisku? Atmosfera będzie fajna. - dodała Maddie. Wszyscy podzielali jej pomysł.
   Ann włączyła radio w kuchni i podgłosiła mocno muzykę, wszyscy zaczęli pomagać w przygotowaniach do wspólnego wieczoru. Była już prawie 22 ale ich nie zrażała godzina, prawdopodobnie gorzej będzie im wstać na następny dzień...
  Liam i Zayn wybrali się do lasu niedaleko domu po kilka patyków na które mieli nabijać kiełbaski do smażenia. Dziewczyny zajmowały się jedzeniem, Hazza i Lou przenieśli ławki z ogrodu oraz kilka krzeseł i ustawili w okół ogniska. A Niall.... jak to Niall chodził i podjadał.
- Niall zajmij się czymś!- krzyknęła Natalie uderzając chłopaka po rękach kiedy sięgnął po raz kolejny po chipsa.
- Niby czym! Nudzi mi sie!
- Możesz iść zobaczyć gdzie są chłopaki- powiedziała Claudia zmartwionym głosem. Była mocno przeciwna temu aby ktokolwiek szedł do obcego lasu o tak później godzinie. A tym bardziej że jej chłopak zgłosił się na ochotnika.
- Spokojnie, zaraz wrócą wyluzuj- pocieszyła ją Ann.
- Hej Niall, może poćwiczysz jakieś fajne nuty na gitarze?- zaproponowała Maddie
- Nie mam gitary przy sobie- posmutniał chłopak
- Ja mam dwie, zaraz ci przyniosę jedną. Możesz się z nią trochę oswoić a później będziemy grać razem- powiedziała a Nialler uśmiechnął się szeroko na ten pomysł. Blondynka pobiegła do swojego pokoju, po chwili wróciła z gitarami w obu rękach.
- Wybierz sobie tą która bardziej ci pasuje- powiedziała dając chłopakowi instrumetny. Po tym wróciła do pomocy przyjaciółką. Podczas gdy Niall ćwiczył grę, dziewczyny przygotowywały jedzenie a Harry i Lou zajmowali się ogniskiem do domu wpadł Zayn i Liam z różnego rodzaju kijami.
- Nareszcie- pisnęła Claudia przytulając swojego chłopaka. Na ten widok Maddie żartobliwie udała że wymiotuje.
- Nie było mnie maksymalnie 20 minut, spokojnie- zaśmiał się Liam przytulając Claudię. Oni byli zdecydowanie przesłodką parą.

   Chwilę pózniej każdy ze swoim patykiem i nabitą na niego kiełbaską ( każdy z wyjątkiem maddie która smażyła sobie pianki) siedział w okół ciepłych płomieni ogniska. Każda para przytulona do siebie, nawet Niall i Maddie (!). Oboje udawali to za przyjacielski gest mimo że tak na prawdę dla obojga było to coś o wiele więcej. Po kilkunastu minutach ich jedzenie było wystarczająco wyzmażone, zabrali się za jedzenie. Rzecz jasna największe niezdary czytaj: Louis i Annabel. Musieli wywalić kiełbaski i urąbać się keczupem.
  Niall poszedł do domu, po chwili wrocił z gitarami. Jedną wziął dla siebie a drugą wręczył Maddie. Oboj zaczęli szeptać sobie coś do ucha a po chwili popłynęły pierwsze nuty piosenki którą znał każdy w tym otoczeniu. Wonderwall . Wszczyscy zaczęli śpiewać, w rytm melodii graną przez Maddie i Niallera. Po chwili Harry wyciągnął swojego iPhone i zaczął nagrywać ich śpiew, ciągle przybliżał na Annabel która śmiała się z chłopaka i zasłaniała twarz rękami.
- Harry będziesz miał co dodać na vine! - zaśmiał się Zayn przerywając śpiew. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Bardzo śmieszne kolego, moje filmy mają o wiele większe znaczenie niż mogłoby ci się wydawać!
- Nie wątpie...-
- Hej Maddie zaśpiewaj nam coś, sama. Niall mówił że masz świetny głos - powiedział Liam. Maddie zrobiła wielkie oczy na tą prośbę
- Niall na pewno nieco to ubarwił. Nie jestem taka super
- Oh daj spokój
- Maddie
- Weź
- Wiesz że jesteś świetna- jak na zawołanie każdy zaczął protestować i prosić dziewczynę aby coś zaśpiewała.
- Okej zaśpiewam coś typu country ale dobra.- powiedziała po czym zaczęła grać tę piosenkę 
Dziewczyny z uśmiechem patrzyły na przyjaciółkę, Niall miał dumny wzrok a reszta chłopaków była zdziwiona i zarazem zadowolona. Czuli się tak jakby odkryli jakąś wielką gwiazdę. Nikt nie odezwał się przez cały czas piosenki. Kiedy Maddie skończyła patrzyła ze zdzwieniem na każdego kto sie na nią gapił. Czyli na wszystkich.
- Jeśli było tak bardzo do dupy to po prostu to powiedźcie a nie gapcie sie tak dziko na mnie co? - zaśmiała się nerwowo
- To było genialne Maddie- powiedział Liam a Maddie uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dziękuję, usłyszeć coś takiego od zawodowca to serio niezła sprawa... - wszyscy zaczęli się śmiać. Lou postanowił upiec sobie kolejną kiełbaskę, zaczęli rozmawiać i śmiać się, gdy szatyn zdjął z kijka kiełbaskę i położył na talerzu próbował wycisnąć keczup stojąc nad wszystkimi.
- Ej no co jest dopiero co go kupiliśmy czemu to nie leci- mówił trzepiąc keczupem.
- Lou nie machaj tak tym bo- i właśnie w tej chwii mocna dawka keczupu poleciała prosto na Maddie- zaraz wypryśnie to na kogoś.
- O boże- wyszeptał rozbawiony Lou, Maddie pisnęła głośno po czym wstała
- Zabije cie!
- Oh no weź, nie szkoda by cię mnie było?
- NIE!- wydarła się biegnąc po musztardę. Wzięła ją do ręki i wycisnęła chlopakowi prosto na twarz. Wszyscy wybuchli śmiechem na ten widok.
- O nie przegnięłaś! - krzyknął rzucając dziewczynę piankami. Nagle reszta postanowiła się dołączyć, wzięli do ręki keczupy, musztardy i inne sosy i jak gdyby nigdy nic zaczęli się nimi lać.
Annabel stała z sosem czosnkowym w ręku obserwując i nagrywając przyjaciół. Idealne uchwyciła moment w którym Niall goni Natalie i wpada w poślizg przez keczup i upada z hukiem na ziemię. Chwilę później słychać było głośny chlupot wody i pisk jakieś dziewczyny.
- Boże Zayn! Jest połowa października a ty wrzucasz ją do basenu?- Louis skarcił kumpla za wrzucenie Natalie do wody
- Nie przesadzaj stary- powiedzial mulat po czym wepchnął też i Louisa. W tym momencie każdy zaczął wskakiwać do nie koniecznie ciepłej wody. Mimo zimna wszyscy bawili się w najlepsze i płukali z przeróżnych mazi którymi się przed chwilą lali

- Dziękuję że mnie odprowadziłeś - powiedziała Marry do Fabiana całując go w policzek.
- Nie ma za co, co to za krzyki?- zapytał chłopak słysząc pisk dziewczyny i chlupot wody
- Nie mam pojęcia, tu tak zawsze- zaśmiała się.
- Okej, mam nadzieję że zostawiam cię w dobrych rękach- powiedział po czym ostatecznie ją przytulił i wsiadł na motor. Dziewczyna z uśmiechem weszła do domu. Panował tu spory syf... z  dużych okien miała idealny widok na to jak Zayn wpycha do basenu Louisa, oraz na Harrego który smaruje twarz Annabel keczupem po czym mocno ją przytula i całuje w usta. Niall siedział na Maddie smarując ją jakąś żółtą mazią. Nagle wszyscy sie zerwali i wskoczyli do basenu.
 Dziewczyna zszokowana obserwowała to co się działo na podwórku. Z szeroko otwartymi oczami postanowiła iść spać....

- Hej Zayn trzymaj ręcznik- Ann rzuciła kumplowi duży pomarańczowy ręcznik i koc- dziś śpisz na kanapie - zaśmiała się
- Tak wiem, żadna nowość- powiedział wycierając się.
- Możesz iść wziąć prysznic
- Dzięki - powiedział i poszedł w kierunku łazienki.
Wszyscy mokrzy wrócili do domu i od razu poszli do pokoi i łazienek aby wziąć prysznic. Każdemu było mega zimno, byli także nieco zmęczeni. Dochodziła już godzina 1.
- Hej mamo rozdałaś już każdemu ręczniki- zaśmiał się Hazza widząc że Ann wraca do pokoju. Chłopak leżał na łóżku już gotowy do snu.
- Tak rozdałam- powiedziała kładąc się obok niego. Dla Ann była to dziwna a zarazem przyjemna sytuacja. No bo przecież oni nawet nie byli parą, z resztą to samo było u Natalie i Louisa. Obie te pary spały razem mimo że nie byli prawdziwą parą.
- Hej wiesz że byłem w Los Angeles
- No tak wiem, bardzo za tobą tęskniłam cały ten tydzień
- Jeśli jesteś prawdziwą directioner to powinnaś wiedzieć co Harry Styles robi zawsze w Los Angeles- zaśmiał się chłopak. Ann podniosła się i spojrzała na chłopaka
- Masz nowy tatuaż?- zaptała od razu. Harremu uśmiech zszedł z twarzy, zastąpiło go zszokowanie
- Boże, nie sądziłem że zgadniesz tak od razu.- Ann się zaśmiała.
- Czego dotyczy ten tatuaż?
- Ciebie- powiedział całując ją w czoło, Ann otworzyła usta zdziwona. Harry wstał i zdjął koszulkę. Pokazał na lewą pierś, czyli tam gdzie miał serce. Była na nim narysowana czaszka oraz literka A.
- Czemu czaszka?- zapytała Ann dotykając tatuażu który nadal był nieco czerwony.
- Pamiętasz dlaczego się poznaliśmy? Natalie i Marry zaprosiły nas na waszą imprezę. Jak tylko cię zobaczyłem od razu coś do ciebie poczułem. Na tej imprezie przebrałaś się za pirata- powiedział uśmiechnięty. Ann zaśmiała się cicho, z niewiadomych powodów w jej oczach pojawiły się łzy. Przytuliła się do chłopaka tak aby tego nie widział.
- Kocham cię Ann- powiedział nagle chłopak. Dziewczyna poczuła coś dziwnego w środku. Nigdy nie usłyszała tych słów od Hazzy.
- Ja ciebie też- powiedziała odruchowo.
- Chciałbym być z tobą- powiedział przygryzając wargę. No nie... Harry Styles stresował się przy takiej zwyczajnej Annabel.
- Czy to jest jakaś sugestia Harry?- zapytała dziewczyna z uśmiechem
- Tak, chcę zapytać czy chcesz być ze mną- powiedział z iskierką w oczach
- Nawet nie wiesz jak długo czekałam aż o to zapytasz- zaśmiała się całując chłopaka w usta
- Odbieram to za tak- powiedział ze śmiechem.

 ~*~

Przepraszam że tak późno no ale jest!
Dzięki za wszystkie komentarze na serio jesteście świetni! xx

Tak wiec mamy już 2 parę!! ;)
Mam nadzieje że się cieszycie, jeśli tak to piszcie w komentarzach ;)
Tak w ogóle to głosujcie w ankiecie po prawej stronie, dotyczy ona
waszej ulubionej pary z opowiadania ;3

TAK W OGÓLE TO TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJE WERONICE NOWAK <3
DIRECTIONERCE <3 KOCHAM CIE KICIA
DZIĘKUJE ŻE TO CZYTASZ :))

25 komentarzy - rozdział we wtorek ;)

sobota, 10 sierpnia 2013

Twenty one

Kolejne dwa dni spędzone były na oglądaniu treningów i ćwiczeń do najważniejszego meczu Simona. Dziewczyny lubiły oglądać sport, także ręczą więc nie przeszkadzał im fakt że tak spędziły weekend. Tym bardziej, że ostatnimi czasy nieco zaniedbały przyjaciela. Od kąd poznały chłopaków spędzały z nimi niemal każdą chwilę, całą paczką lub parami. Simon nieraz wychodził z nimi ale nie były to zbyt częste wypady.
- Oni są tacy słodcy- powiedziała Maddie patrząc jak Simon i Matt wchodzą na salę trzymając się za ręce. Dziewczyny uśmiechnęły się zgodnie na ten widok. Simon poznał Matta zaraz po przyjeździe do Londynu, od początku grali razem w drużynie. Kiedy się poznali oboje zaczęli mieć wątpliwości co do swojej orientacji. W końcu skończyło się to w ten sposób. Początkowo ciężko było im zdobyć tolerancję i zrozumienie wśród rodziny, znajomych czy kolegów z drużyny, którzy czuli się niekomfortowo razem pod prysznicami... Jednak po niemal 4 latach razem wszyscy się przyzwyczaili.

 W niedzielne popołudnie dziewczyny postanowiły już wyjechać, chciały być dość wypoczęte przed jutrzejszym powrotem do szkoły oraz co najważniejsze musiały nadrobić piątkowe lekcje. Przed wyjazdem mocno wyściskały Simona i Matta i życzyły im powodzenia w jutrzejszym meczu finałowym. Po tym dziewczyny weszły do samochodu i ruszyły z powrotem do Londynu. Annabel bawiła się swoim iPadem gdy zauważyła  że ktoś dzwoni do niej na skype, dziewczyna uśmiechnęła się gdy zobaczyła nick Hazzy na ekranie. Kliknęła odbierz po czym ustawiła tableta tak aby było widać ją w kamerce.
- Cześć ślicznotko - przywitał ją chłopak
- No hej, coś dawno się nie odzywaliście
- Tak wiem, przepraszam. Ten weekend był pełen pracy
- Jasne, rozumiem
- Czy ty jesteś w samochodzie?- zapytał przyglądając się
- Um, no tak. Wracamy z Manchesteru - powiedziała uśmiechając się. Harry zrobił pytającą minę- Pojechaliśmy odwiedzić Simona który ma teraz jakieś mecze, oglądaliśmy jak grają i ogólnie. Zrobiłyśmy sobie wolny dzień od szkoły w piątek i spędziłyśmy tam weekend a teraz wracamy- wytłumaczyła.
- Wow, fajnie. Jak mu idzie gra?
- Dobrze, jutro grają mecz finałowy o 1 miejsce na tych zawodach.
- Jak tam dziewczyny? Pokaż mi je bo dawno was nie widziałem - zaśmiał się
- Przykro mi, ale nie mogę ci ich pokazać. Zobaczysz jak wrócisz- uśmiechnęła się tajemniczo. Dziewczyny chciały zobaczyć reakcję chłopaków na ich zmiany na żywo a nie przez np skype. Postanowiły nic im nie mówić o metamorfozach.
- Czemu?- zapytał zdziwiony Harry
- Oh, zobaczysz. Czemu jesteś taki ciekawski?- zapytała z uśmiechem dziewczyna.
- Bo coś ukrywasz
- To nic strasznego Harry, spokojnie - zaśmiała się.
- Mam nadzieję, Ann ja muszę już lecieć. Zadzwoniłem tylko na moment, chciałem cię zobaczyć- Ann uśmiechęła się szeroko do kamerki.
- Okej, rozumiem - zaśmiała się po czym oboje się pożegnali. Dziewczyna schowała iPada do pokrowca po czym usiadła wygodnie w fotelu samochodu. 
- Z kim gadałaś Ann?- zapytała Maddie
- No... z Harrym, nie słyszałaś?
- Nie, było słychać tylko że ty gadasz do iPada- powiedziała, nagle Annabel zdała sobie sprawę z tego że miała w uszach słuchawki podczas rozmowy z chłopakiem więc dziewczyny nie slyszały Harrego.
- Ugh, miałam słuchawki... lol zapomniałam o nich. Właśnie zastanawiałam się czemu w ogóle się nie odzywacie...- powiedziała
- Ja pierdziele, jaka ciota- mruknęła Natalie zza kierownicy.
- Nie pyskuj tylko patrz na drogę- zaśmiała się Ann. Przez resztę drogi rozmawiały o różnych rzeczach, najpierw o szkole, o Simonie, później o chłopakach i nagle z niewiadomych powodów ich rozmowa stoczyła się na bajki z dzieciństwa.
- Wolałam Winx od Witch nadal wole Winx..- powiedziała Ann
- Ty chyba jesteś nienormalna, Witch jest lepsze. Zawsze chciałam być Irmą- powiedziała Maddie
- Miałam wszystkie numery witch style albo księżniczek- zaśmiała się Natalie a dziewczyny chórem odpowiedziały "ja też", po czym zaczęły się śmiać.

Po 4 godzinach drogi, dziewczyny wróciły do domu. Padnięte rzuciły się na kanapę w salonie i tak leżały przez chwilę.
- Jestem głodna- mrunęła Maddie
- Od kilku dni lodówka świeci pustkami, a teraz chyba nie pojedziemy do sklepu- powiedziała Claudia
- Możemy zamówić pizzę, ta ostatnio była dobra- powiedziała Marry mimo że w rzeczywistości miała na myśli dobrego dostawcę pizzy.
- Znowu pizza?- jęknęła Natalie
- Czemu nie? Nie chce mi sie nic robić a jutro po szkole pojedziemy na zakupy a dziś zjedzmy cokolwiek.
- Okej niech będzie, ja dzwonie do Alice czy chciało by jej się wpaść z zeszytami i notatkami to sobie spiszemy wszystko a wy zamówicie pizze- powiedziała Ann wyjmując telefon.

W ciągu nie całej godziny przyjechała Alice, standardowo trajkotała o tym co się działo w szkole, o Emeli i o tym że podczas ich nieobecności próbowała rozpuszczać różne plotki ale nikt jej nie wierzył. O lekcjach i tym podobne. Dziewczyny przepisywały notatki z różnych przedmiotów, towarzyszyła im Alice. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, Marry natychmiast zerwała się z miejsca biegnąc ku drzwiom. Miała dziką nadzieje że zobaczy w nich Fabiana. Poprawiła szybko włosy i otworzyła drzwi z uroczym uśmiechem, ktory natychmiast zszedł z jej twarzy.
- Należy sie 10 funtów- powiedział niemrawo niski gruby chłopak. Marry przewróciła oczami po czym wyciągnęła banknot z kieszeni wręczając go kolesiowi. Zamknęła drzwi nogą i weszła z pizzą do salonu.
- Woah... co ty sie tak zerwałaś?- zaśmiała się Alice patrząc na Marry
- Jestem mega głodna...- skłamała
- Mhm... na pewno?- zapytała patrząc na dziewczynę przenikliwym wzrokiem
- No tak... lol Al o co ci chodzi?- zapytała z uśmiechem
- W sumie to podejrzane, tak bardzo chciałaś zamówić pizzę i to z tej pizzerii. Ostatnio po odbiorze pizzy chodziłaś uśmiechnięta, a teraz tak sie zrywasz. No dalej Margaret, powiedz o co chodzi
- Annabel! Przysięgam że jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Margaret to ci nogi z dupy powyrywam!
- Oh tak? A idziesz na solo w niedziele po kościele?- krzyknęła Ann na co dziewczyny zaczęły się śmiać
- Woow, Annabel co za diss!
- Dobra, nie zmieniaj tematu- mruknęła Claudia
- Jeju, no dobra ostatnio przywiózł nam pizzę mega przystojny koleś, ma na imię Fabian i zostawił mi swój numer, miałam nadzieję że znowu się pojawi ale coś nie wyszło. - powiedziała z nutką zawiedzenia w głosie
- On ci sie podoba!- pisnęła Claudia
- Nie wiesz wcale! Chcę się z nim umówić dla rabatu w pizzeri!- słowa dziewczyny ociekały sarkazmem.
- Czekaj.. skoro masz jego numer to po prostu zadzwoń, lub napisz do niego a nie zamawiaj masowo pizze z nadzieją że akurat on ci ją dostarczy- zaśmiała się Natalie
- Dokładnie Marry, nie bądź tchórzliwą łajzą  i do niego zadzwoń- zmotywowała ją Maddie
- Nie wiem, to głupi pomysł
- W sumie to Marry ma racje, to idiotyczny pomysł- powiedziała nagle Annabel, wszystkie dziewczyny dziwnie na nią spojrzały. - Hej Marry mogę na moment twój telefon?- poprosiła. Marry bez zastanowienia wręczyła przyjaciółce swojego BlackBerry. Ann wyszła na korytarz po czym w kontaktach zaczęła szukać Fabiana. Szukanie zakończono pomyślnie, brunetka wcisnęła guzik dzwonienia. Chwilę później rozmawiała z niejakim Fabianem.
- Cześć, to ja Marry, Marry Clark. Pamietasz mnie?- zapytała miło. Marry usłyszała to z salonu i natychmiast zerwała się z krzesła aby odebrać Ann telefon. W rym momencie Claudia i Natalie rzuciły się na nią. Marry upadła z piskiem na podłogę. Maddie usiadła na niej dzięki czemu nie mogła wstać. Alice wzięła poduszkę i zatkała usta aby nie słychać było krzyków.
- Oh, to miłe że o mnie nie zapomniałeś- zachichotała Ann do telefonu. - Tak też bardzo chciałabym cię poznać- Annabel pokazała dziewczyną kciuk w górę- jutro wieczorem? Tak to cudowny pomysł. - Annabel zaczęła tańczyć taniec zwycięstwa- papa!- powiedziała po czym się rozłączyła. Rzuciła telefon na kanapę. Dziewczyny wypuściły Marry która wściekła zaczęła krzyczeć po czym rzuciła się na Ann.
- Powinnaś mi dziękować a nie!- pisnęła brunetka uciekając
- Za co! Jakbym chciała to bym zadzwoniła sama!
- Dobrze wiesz że chciałaś do niego zadzwonić ale sie bałaś! Ogarnij się Marry! Masz załatwioną randkę na jutro o 18 i mi dziękuj!- Marry wpatrywała się w przyjaciółkę przez chwilę, mruknęła coś pod nosem i poszła do swojego pokoju. Można  by powiedzieć że jest obrażona, ale tak na serio w duszy gdzieś daleko i głęboko była wdzięczna... taką przynajmniej Annabel miała nadzieje.

Z punktu widzenia Marry

Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam zła. A może tylko udawałam złość? Zawsze tak robiłam, żeby pokazać że coś mi sie nie podoba to sie obrażałam. W pewnym sensie jestem zła na Ann, nie powinna załatwiać tego za mnie, ale z drugiej strony jestem jej wdzięczna. Może ma rację że nie zrobiłabym tego sama. I raczej na pewno ma rację. Może to wszystko mnie pomału przerasta, może nie chce umawiać się z Fabianem bo rana jest zbyt świeża? Udaje wesołą ale w duszy nie jest już tak fajnie, drugi raz zostać oszukaną przez chłopaka, a później dziwne że ludziom nie da się ufać. Mówi się "do trzech razy sztuka" może Fabian jest tym 3? Boże Marry... widziałaś go przez kilka minut a uważasz go za życiową miłość... ja go nawet nie znam! Usłyszałam  że ktoś wchodzi po schodach, mam nadzieje że nikt nie idzie do mnie aby mnie pocieszyć. Muszę posiedzieć chwilę sama aby trochę pomyśleć. Zamknęłam oczy, sama nie wiedząc kiedy usnęłam.


  Obudziło mnie jakieś dziwne uczucie w stopie, tak jakby coś po mnie chodziło. Zerwałam się szybko z łóżka patrząc na nogę.
- Kiler... wystraszyłeś mnie kocie- mruknęłam zaspana. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 8. Tak czy siak Maddie zaraz będzie nas budzić. Wygramoliłam się z łóżka, postanowiłam iść do łazienki i wziąć prysznic już teraz skoro i tak wcześniej wstałam.
  Codzienna rutyna, wyszłam z łazienki zarzucając na siebie tylko szlafrok. Zeszłam do kuchni gdzie czekało już na mnie śniadanie przygotowane jak zawsze przez Maddie. Złota dziewczyna... po chwili zaczęły się schodzić wszystkie moje przyjaciółki. Zjadłyśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, widziałam że zerkają na mnie podejrzliwie zastanawiając się czy nie jestem aby obrażona. Lubiłam to, każdy był taki miły i dobry dla mnie żeby tylko nie pogorszyć sytuacji. To wredne wiem, ale mam w sobie odrobinę egoistki. Po zjedzonym śniadaniu zostałam ja i Claudia aby posprzątać, nie rozmawiałam z nią za dużo. Po chwili zawinęłam się do swojego pokoju aby się przebrać i przyszykować do szkoły.  W końcu postanowiłam założyć taki zestaw
Moje nowe czarne długie włosy rozpuściłam i delikatnie pokręciłam. Zadowolona z ułożenia włosów delikatnie się pomalowałam. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach zauważyłam gotowe już do wyjścia Maddie i Natalie. Dziewczyny ubrały się w takie zestawy:

  Natalie

 Maddie



Chwilę później dołączyły do nas Annabel i Claudia w takich strojach:

    Ann

 Claudia

- Czemu tylko ja mam szorty- zapytałam zauważając że wszystkie dziewczyny ubrały sobie dlugie spodnie.
- Jest dość chłodno Marry- stwierdziła Maddie wychodząc na zewnątrz.
- No cóż, trudno. - mruknęłam wchodząc do samochodu. Jadąc mijałyśmy standardowo te same miejsca, budynki, mieszkania, przystanki, drzewa. Mimo że jestem tu dopiero około 3 miesięcy to zaczynałam się trochę nudzić.
  W szkole od razu się rozeszłyśmy zostało nam niewiele czasu do dzwonka a nie chciałyśmy się spóźnić na pierwsze zajęcia. Podeszłam do mojej szafki, wyciągnęłam książki od historii sztuki i poszłam pod salę 201. Nadal nie rozumiałam zbytniego powiązania między historią sztuki a fotografowaniem no ale to nie ja ustalałam tu zasady. Stosunkowo wszystko w Londynie było świetne, moje przypuszczenia co do tego miejsca nie były trafne. Szkoła nie okazała się być zwykłą szkołą, było w niej coś takiego co przyciągało. Może to że tutaj uczyłam się tego co chcę i tego co lubię a nie koniecznie tego co mi każą. Ogólnie na Londyn nie mogłam narzekać, był piękny i wyjątkowy. Nawet dużo deszczu nie sprawiało mi problemu. Co do chłopaków... no cóż. Nie wkurza mnie ich akcent, oraz wiem że nie wszyscy są tacy sami. Ale co to Londyńskich chłopaków jestem już niestety nieco uprzedzona.

  Dzisiejsze lekcje minęły nadzwyczaj szybko, pewnie dlatego że nie mogłam się doczekać spotkania z Fabianem? Teraz stwierdzam że jestem wdzięczna Ann że zadzwoniła, kto wie co z tego wyjdzie? Warto spróbować. Zaraz po szkole dziewczyny pojechały do sklepu na zakupy, przez do ja musiałam wracać autobusem do domu. Niestety zostało mi 3 godziny aby się przebrać, wyglądać bosko no i... odrobić lekcje. Niestety. Jakimś sposobem udało mi się 1 raz w życiu dotrzeć do domu na terenie Londynu sama autobusem i nie zginąć. Wchodząc do domu pierwsze co zrobiłam to podłączyłam iPoda do głośników i puściłam muzykę. Poszłam tanecznym krokiem do kuchni aby odgrzać pizzę  z wczoraj. Od razu zabrałam się za pracę z biologii aby nie marnować czasu, mikrofalówka zaczęła pikać oznajmiając że pizza gotowa. Zeskoczyłam z krzesła i wyjęłam talerz. Zaczęłam jeść i jednocześnie odrabiać lekcje. Po około pół godziny do domu wwaliły się dziewczyny.
- Marry! Pomóż- krzyknęła prawdopodobnie Maddie. Wstałam i zobaczyłam że każda z dziewczyn ma przynajmniej dwie siaty wypchane żarciem.
- Chryste, wiem że chłopaki dziś wracają no ale kurde wątpie żeby Niallera aż tak tam głodzili - zaśmiałam się patrząc na nie.
- Nie zbijaj się tylko pomóż- zabrałam siatkę od jęczącej Claudii i zaniosłam ją do kuchnii. Wiedziałam że ciężko będzie mi się teraz skupić przy odrabianiu lekcji więc odłożyłam książki na bok i pomogłam przyjaciółką w rozpakowywaniu.
- Hej Marry wiesz że już 16? - zapytała Ann - umówiłam cię na 18 - mówiąc to uśmiechnęła się niewinnie
- Tak wiem, idę wziąć prysznic. Hej Nat? Wybierzesz mi jakieś ładne ubrania?- poprosiłam ładnie a szatynka od razu pobiegła ze mną do mojego pokoju.
-Wolisz coś eleganckiego czy na luzie?- zapytała wchodząc do mojej garderoby
- Czy ja wiem... elegancja to raczej nie mój styl, nie chcę udawać przy nim kogoś kim nie jestem. Więc chyba coś luźnego.- Natalie pokiwała głową ze zrozumieniem. Weszłam pod prysznic, uwielbiałam ten stan kiedy stałam pod gorącą wodą która delikatnie parzyła moje ciało. Zaczęłam cicho kaleczyć piosenkę Mac Millera - Crusin. Po około 20 minutach wyszłam z pod prysznica, zaczęłam suszyć włosy, nie byłam przyzwyczajona do długiego suszenia włosów więc irytowało mnie to że teraz są o wiele dłuższe czyli dłużej się je suszy. Gdy już uporałam się z mokrymi włosami, zaczęłam je prostować aby wyglądały w miarę okej. Usłyszałam pukanie do drzwi. Przekręciłam klucz w drzwiach, stanęła w nich Annabel z kuferkiem w którym prawdopodobnie były przybory do malowania. Zaśmiałam się cicho. Brunetka zaczęła mnie malować. Poprosiłam o nie zbyt mocny make up. Po 15 minutach było gotowe, w tym czasie Natalie przedstawiła mi 3 propozycje ubrań. Ja wybrałam ten zestaw:

Dochodziła 18 kiedy wszystko było gotowe, spojrzałam w lustro i stwierdziłam że wyglądam genialnie. Postanowiłam wyjąć septum oraz kolczyk z wargi i pozostać w tunelach. Podeszłam do dużego lustra w mojej garderobie i zaczęłam robić sobie zdjęcia.
- Będzie na insta Marry!- krzyknęła Natalie śmiejąc się na ten widok. Wystawiłam do niej język po czym zbiegłam na dół. Wyszłam na zewnątrz słysząc jakiś hałas. Na widok tego co zobaczyłam szeroko się uśmiechnęłam. Widząc Fabiana w czapce i koszulce z emblematem pizzerii zauważyłam w nim kogoś przystojnego, ale teraz w luźnej koszulce, skórzanej kurtce i na motorze czułam że miękną mi kolana. Fabian w tej postaci przypominał jej Hache z 3 metry nad niebem. Zagwizdałam na widok chłopaka na co on wybuchł śmiechem.
- To chyba ja powinienem zagwizdać na widok takiej ślicznotki.- powiedział obejmując mnie na powitanie, poczułam delikatne dreszcze. - Pięknie wyglądasz na prawdę, do twarzy ci w nowej fryzurze.
- Dziękuję, fajny motocykl - uśmiechnęłam się, w duszy cieszyłam się jak głupia że zauważył moje nowe włosy. Mimo ze zmiany trudno było nie zauważyć - chcesz go zostawić w garażu?- zapytałam a on uśmiechnął się tajemniczo.
- Miałem nadzieję że się przejedziemy-  wybuchłam śmiechem.
- Prędzej umrę niż na to wsiądę. 
- Chcesz się przekonać?- chłopak złapał mnie po czym  uniósł i posadził na motorze. Zaczęła się śmiać. To było niesamowite. Nagle usłyszałam jakieś dziwne hałasy dobiegające zza żywopłotu. ZauważyłamZayna który z zaciśniętą szczęką wychodzi z krzaków. 
- Zayn wszystko psujesz!- syknął Nialler 
- Nie pajacujcie tylko chodźcie do domu- powiedział Zayn nieco zirytowany. Poczułam ból   na widok mulata, ale z dugiej strony była dumnam ze swojego położenia. Przecież Zayn mnie kochał co nie? no ale nie tak bardzo żeby ze mną być. Co za pech, ale skoro mnie kochał to musiał być zazdrosny.
- Fabian możemy już jechać? Nie przejmuj sie to moi kumple - wytłumaczyłam widząc zdziwiona minę Fabiana na widok 5 chłopaków wychodzących zza krzaków przed domem. 
- Hej Marry- powiedzieli chórem idąc w kierunku domu. 
- Wow ale super włosy, o ja cie wyglądasz..
- Tak wiem Harry, idź do domu okej?- poprosiłam , Louis podszedł do Hazzy i pociągnął go domu. 
- Dobra nie ważne, chodźmy już. - powiedziałam obejmując chłopaka mocno. 
- Hej... nie że mi to nie pasuje ale... potrzebuję powietrza- zaśmiał się brunet. Natychmiast poluzowałam objęcie. Fabian założył jeszcze kask, sobie i mi po czym razem odjechaliśmy z pod domu.



~*~

No nareszcie...
powiem wam że z tym rozdziałem było mi jakoś ciężko. Sama nie wiem czemu ;d
Tak jak chciałyście wypróbowałam narrację 1osobową, nie wiem same oceńcie
jak mi to wyszło. Fajnie się tak pisze i postanowiłam częściej tego używać;)

A teraz rozwieję wasze wątpliwości.. xd 
Bohaterki ze zdjęć to nie ja i moje przyjaciółki.... mimo że bardzo byśmy
chciały to nie my ;d

Na początku opowiadania standardowo szukałam bohaterek z pomocą moich
przyjaciółek, wybrałyśmy jakieś zdjęcia które są
w rozdziale pt. Bohaterowie. A później udało nam się znaleźć nazwiska
bohaterek. Niektóre są modelkami, inne są po prostu ładne i mają mnóstwo zdjęć
na tumblr etc ;) Stąd tyle tego ;d

25 komentarzy = nowy rozdział w czwartek xx


BTW TAKIE TAM GRUPOWE ZDJĘCIE !
WCALE NIE PAINT!
DZIĘKUJEMY MOJEJ BFF MAGDZIE ! HAHA



czwartek, 1 sierpnia 2013

Twenty

- Ale jak to jest chory?- zapytała Natalie z samego piątkowego rana siedząc przy stole razem zaspanymi dziewczynami. Wszystkie patrzyły jak Natalie siedzi z zatroskaną miną rozmawiając przez telefon. - Dobrze rozumiem, postaramy się przyjechać tam dość szybko...- powiedziała po czym się rozłączyła
- Co się stało?- zapytała Ann
- Simon jest chory, chce żebyśmy przyjechały do Manchesteru do niego. Nie ma się nim kto zająć a podobno to coś poważnego... Ugh oni nie mają tam lekarzy?
- Ugh serio, przez Simona musiałam wstać z samego rana? Jest 7! Spałabym jeszcze co najmniej godzine.- jęczała Claudia przez co wszystkie dziewczyny spiorunowały ją wzrokiem.
- Musimy tam jechać- powiedziała Ann nalewając sobie kawy do kubka
- Przecież dziś jeszcze mamy zajęcia
- Wiem Maddie, ale jeden dzień w tą czy w tą. Nic sie nie stanie- stwierdziła Marry. Kilka dni temu Simon wyjechał na sparing do Manchesteru. Od lat grał w piłkę ręczną więc to było dość typowe, jednak nigdy nie dostały telefonu od trenera z wieścią że Simon jest chory i potrzebują pomocy. Dziewczyny długo się nie zastanawiały, postanowiły wyjechać od razu i zjeść coś najwyżej na mieście. Dziewczyny postanowiły ubrać się w takie zestawy:

Annabel


Claudia 
 

 Marry



Maddie

Natalie


 Po szybkiej zmianie ubioru, po czym udały się do samochodu. Natalie standardowo prowadziła samochód, dziewczyny były mocno nie wyspane więc Marry, Ann i Claudia szybko usnęły. Maddie i Natalie jechały z przodu samochodu.
- Co tak na serio jest między tobą a Niallem?- zapytała nagle Natalie. Maddie spojrzała na nią dziwnie po czym uśmiechnęła się nagle. Natalie zachichotała
- Sama nie wiem, lubię go i to bardzo ale nie wiem czy to aż tak. Wiem  ze on coś do mnie czuje. Mówił mi to, kilka razy. Miło mi to słyszeć, przecież to niesamowite że Niall Horan chciałby być właśnie ze mną. Jestem Directioner powinnam umrzeć ze szczęścia...- obie dziewczyny się zaśmiały- ale w praktyce to wcale nie takie proste. Cieszę się że Ann i Hazza są szczęśliwi, ale czuję że Harry wciąż nie jest mi do końca obojętny.- powiedziała nieco ciszej patrząc na śpiącą Ann. 
- Oh Maddie, ja rozumiem że Harry jest niesamowity ale Nialler cię kocha. To widać, nie możesz kazać mu czekać. Przykro mi to mówić ale jemu z czasem może nie będzie sie chciało czekać? Mad musisz wziąć się w garść serio. - Maddie patrzyła na dziewczynę. Wiedziała  ze przyjaciółka ma rację, sama nie rozumiała dlaczego tak się zachowuje. 
- A co z tobą i Lou? - zapytała po chwili ciszy Maddie
- Um, no nie wiem... to co widać- zaśmiała się
- Dlaczego wciąż nie jesteście parą? Nie rozumiem przecież doskonale widać że oboje dużo do siebie macie.
- Ja przecież nie zapytam go pierwsza dobrze o tym wiesz.. Nie wiem może on nie chce? Wiesz ostatnio dużo rozmawiam z Annabel, ona ma taką samą sytuacje jak ja.
- Na pewno nie jest tak że nie chce, może chce zrobić coś fajnego. Albo czeka na odpowiedni moment? 
- Nie wiem, może- dziewczyny uśmiechnęły się do siebie. Dalszą drogę rozmawiały jeszcze o różnych rzeczach, jak typowe przyjaciółki. Różne duperele przychodziły im do głowy. Po około 2 godzinach, w połowie drogi dziewczyny postanowiły zatrzymać się w McDonald przy drodze. Były już nieźle głodne ponieważ nic nie jadły przez wyjazdem.
- Co bierzemy?- zapytała Natalie wchodząc do lokalu. Wszystkie dziewczyny obczaiły tablicę z zestawami. 
- McDeal - wybrała Annabel
- Dobry pomysł, zamówisz dwa?- zapytała ją Marry na co Ann pokiwała głową. 
- Ja biorę sałatkę dnia i duże frytki- postanowiła Maddie, była wegetarianką więc nie mogła jeść mięsa. Tym bardziej w McDonaldzie.
- Ja biore Happy Meal, tak jak zawsze- zaśmiała się Natalie
- Okej ja też, zamów mi!- poprosiła Claudia i poszła zająć miejsce obok Marry. W kolejce została Ann, Maddie i Natalie. Dziewczyny po niedługiej chwili zamówiły wybrane rzeczy po czym dołączyły do przyjaciółek. 
- Marry, kupiłam nam jeszcze McFlurry- wyszczerzyła się Ann siadając obok blondyny
- Dzięki kocie- Marry wzięła do ręki frytkę. Dziewczyny spędziły pół godziny w Maku, najedzone oraz gotowe do dalszej drogi postanowiły jechać dalej. 
  Początkowo droga była dość nudna, Natalie włączyła ich ulubioną stację muzyczną i mocno podgłosiła. Maddie zaczęła śpiewać razem z Rihhaną, dziewczyny lubiły słyszeć jak Maddie śpiewa, więc postanowiły się nie dołączać. 
- Ej, nudzi mi sie- jęczała Claudia
- Mi też...
- Róbmy coś- zaproponowała Ann
- Co możemy robić w samochodzie?- zapytała Natalie
- Zagrajmy w skojarzenia- krzyknęła nagle Maddie. Dziewczyny się zaśmiały - dobra ja zaczynam. Gazeta 
- Playboy
- Króliczek
- Pasztet- wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem
- Marry, jak może ci sie królik kojarzyć z pasztetem?
- Normalnie, przecież z pasztet jest z królika
- Coo?- krzyknęła Maddie. Zrobiła taką minę jakby miała się zaraz popłakać. 
- Dobra dalej- zaproponowała Claudia.
 Przez najbliższą godzinę dziewczyny bawiły się w skojarzenia a reszta drogi mineła na poszukiwaniu miejsca sparingu. Byly w Manchesterze kilka razy ale nie za często, wiec nieco trudno było im się odnaleźć. 
- Hej, to może tutaj?- zapytała Ann patrząc na wielki plakat zawieszony do jakiejś hali. Widniał na nim napis " Sparing piłki ręcznej, Manchester 2013"
- Oh wow, to musi być tu- mruknęła Marry. Dziewczyny zajęły jakieś wolne miejsce na parkingu po czym wyszly z samochodu. Dzisiejsza pogoda była typowo angielska. 0 słońca, przelotny deszcz, było dość chłodno. Wszystkie ruszyły do wejścia hali, Annabel wyjęła telefon aby zadzwonić do Simona i zapytać gdzie jest. 
- O siema laski- usłyszały za sobą znajomy głos. Odwróciły się i zobaczyły Simona, całego, żywego, zdrowego i w wyjątkowo dobrym stanie. Stał tak sobie za nimi jak gdyby nigdy nic obżerając się frytkami. 
- Co...co jest? Podobno jesteś chory!- krzyknęła Claudia
- Oh, słonko. Kto ci tak powiedział?- zapytał z dennym uśmiechem chłopak.
- Twój trener, dzwonił do nas! - powiedziała Natalie nie wiedząc co się dzieje.
- Um, raczej wątpie- uśmiechnął się.  Annabel podeszła do chłopaka i uderzyła go z pięści w brzuch. Simon złapał się za brzuch i opadł na ziemię.
- Nie rób sobie jaj i powiedz o co tu chodzi!- powiedziała groźnie brunetka. 
- Ann do cholery- pisnął chłopak z ziemi kaszląc.- mamy wolny weekend w sparingu, stwierdziłem że do was zadzwonię i spędzimy go razem. No ej będzie fajnie. Ale musiał być jakiś dobry powód żebyście tu przyjechały.
- Jechałyśmy 4 godziny bo myślałyśmy ze coś ci się stało. A się okazuje że tobie się nudzi!
- To jest bardzo ważny powód!- wszystkie dziewczyny obrzuciły go groźnym spojrzeniem.
- No weźcie, Manchester jest super. Pójdziemy na zakupy,i w ogóle. A po za tym to podobno tutaj jest jakiś salon odmiany! Czujecie to! Możemy tam iść i trochę zmienić swój wygląd- mówił to tak jakby to była najfajniejsza rzecz na ziemi...
- Idź tam i wymień sobie mózg kretynie- mruknęła Annabel a dziewczyny zaczęły sie śmiać.
- Dobra ej, w sumie to skoro juz tu jesteśmy to czemu nie. Możemy spróbować  już jakiś czas temu myślałam nad zmianą z włosami.
- wow no nie gadaj, chcesz się pozbyć twoich fioletowych włosów?
- Zrobie z nimi coś innego ale też fajnego, możemy wprowadzić parę z mian.
- W sumie masz rację Maddie, ja też bym coś zmieniła- stwierdziła Marry patrząc na swoje blond włosy. Dziewczyny wymieniły spojrzenia po czym ruszyły za Simonem który mial dziś nieziemsko dobry humor. Okazało się że wygrali 3 mecze i że są już bardzo blisko zajęcia 1 miejsca. Oraz że czekają na ostatnią drużynę z którą mają grać, ale oni dojadą dopiero w poniedziałek. Tak więc mają teraz cały wolny weekend a dziewczyny mogą zostać skoro i tak nie ma chłopaków.
  Szli całą szóstką jakąś mało uczęszczaną ulicą, wyglądało to dość strasznie i niebezpiecznie. Było bardzo mało ludzi , pełno śmieci na chodnikach.
- Simon, co to za dzielnica...?- zapytała w końcu cicho Claudia przechodząc obok grupki chłopaków którzy zgwizdali dziwnie na dziewczyny.
- Spoko luz ruda. Dobrze idziemy- uśmiechnął się brunet. Szli jeszcze pare minut gdy nagle stanęli przed starym budynkiem który wyglądem z pewnością nie zachęcał.
- Ty chyba żartujesz- pisnęła Natalie
- Oh, nie zachowujcie się jak durne panienki z Londynu którymi jesteście tylko zaufajcie mi- powiedział Simon wchodząc do budynku. Dziewczyny wymieniły spojrzenia po czym weszły do środka za chłopakiem. Z zaplecza wyszedł niski, pulchny i łysy facet. Miał dziwny ciemny wąs. Ann prychnęła cicho na jego widok.
- Witam piękne panie, ojej mój salon dawno nie widział tylu cudnych istot!- zachwycił się
- Oh a on kiedykolwiek widział jakąś istotę?- mruknęła Marry na co dziewczyny się zaśmiały.
- No więc która pierwsza?- zapytał
- Ja- powiedziała z uśmiechem Maddie. Wiedziała że może tego żałować ale mimo to wolała spróbować. Usiadła na fotelu, mężczyzna zaczął dotykać jej długich fioletowych włosów.
- Mam plan..- powiedział po czym zaczał moczyć włosy, poźniej przycinał, malowal i tak dłuższy czas. Podczas gdy Maddie czekała z farbą na głowie na fotel usiadła Marry. Dziewczyna poprosiła o całkowitą odmianę. Mężczyzna się zastanowił i zaczął nakladać Marry farbę na głowę. Podobnie jak Maddie, Marry musiała odczekać z farbą. Natalie zajęła miejsce Marry, jej jedynie nieco skrócił włosy i delikatnie rozjaśnił. Annabel poprosiła o zwykłe wyprostowanie i delikatne rozjaśnienie końcowek a Claudia postanowiła ściąć trochę włosów. Wizyta w salonie zajęła im kupe czasu. Gdy wszystkie zszokowane zmianami wyszły z budynku było już ciemno. Były takie zadowolone ze zmian swojego wizerunku że nawet nie bały się iść tymi ulicami. Zadowolone dotarły do hali gdzie nocował Simon. Tam miały pokój razem z chlopakiem i przygotowane miejsca. Wszystkie pobiegły po powrocie do łazienki, zaczeły się przeglądać.
- Wow, Marry wyglądasz genialnie.- powiedziała Ann
 -A tobie Maddie o wiele lepiej w tym kolorze.- stwierdziła Claudia
- Ann powinnaś częściej prostować włosy- powiedział Simon
- Natalie jako szatynka, wow Louis nie będzie mógł oderwać od ciebie oczu- zaśmiała się Marry na co Natalie się zarumieniła.
- Claudia w tych krótkich Liaś cie nie pozna - zaśmiała się Ann
  Efekty zmian dziewczyn wyglądały mniej więcej tak:


Maddie 

 Annabel

 Claudia

  Marry 



 Natalie

Dziewczyny jak najbardziej zadowolone ze swoich zmian położyły się w śpiworach i na materacach usypiając po nieco męczącej podróży.

~*~

Ta daa, proszę bardzo trochę zmian u naszych ślicznotek ;3
Dzięki za kilka komentarzy pod poprzednim postem xx

A teraz słuchac mnie, ja w sobote jade na kilka dni na wakacje więc rozdział
pojawi się najszybciej za tydzien w sobote ;//
Przykro mi no ale nie bd tam miała wifi żeby pisać rozdział :c

Tak więc 25 komentarzy nowy rozdział w sobote <3