piątek, 23 sierpnia 2013

Twenty three

- Co do cholery robi keczup i pianka do ogniska w moich włosach?- pisnęła Natalie wychodząc z łazienki
- No nie wiem, z tego co wiem to wczoraj była fajna zabawa- zaśmiał się Lou
- Pomożesz mi to wyjąć?- poprosiła siadając tyłem na łóżku w którym jeszcze leżał chłopak.
- Fuj to oleśna prośba- powiedział za co został skarcony wzrokiem przez Natalie. Szatynka odgarnęła swoje włosy na bok aby Lou miał łatwiejszy dostęp do kosmyka ze zlepionymi włosami. Lou delikatnie wyjmował piankę oblepioną keczupem z włosów dziewczyny.
- Dziękuje- powiedziała, nagle chłopak objął ją w pasie. Natalie poczuła usta Lou na swoim karku. Zachichotała cicho czując że ją to łaskocze. Odwróciła się do chłopaka i mocno się do niego przytuliła. Leżeli tak przez chwilę, Natalie rysowała kółeczka na torsie chłopaka
- Śmierdzisz tym keczupem wiesz?- powiedział nagle Lou na co Natalie wybuchła śmiechem.
- Jesteś... tak bardzo romantyczny- powiedziała z sarkazmem, Lou się wyszczerzył wzruszając ramionami.- skoro tak bardzo narzekasz to ja idę wziąć ten prysznic- powiedziała po czym wstała. Chłopak nagle złapał ją za rękę przyciągając do siebie. Natalie zaśmiała się lądując na chłopaku.
- Nie ważne jak bardzo walisz keczupem i tak cię kocham- wyszeptał całując Natalie w usta. Kiedy oderwali się od siebie dziewczyna odeszła śmiejąc się. Weszła do łazienki i znikając zamknęła drzwi.
Lou długo patrzył na białe drzwi uśmiechając się do siebie. Zadowolony wstał wychodząc na korytarz. Krzyknął odskakując do tyłu, cudem ratując życie.
- Sorki kocie!- krzyknął Harry. Lou parzył jak chłopak  jedzie długim korytarzem na krześle na kółkach, a Niall go pcha. Nagle przed oczami przebiegła mu Claudia.
- Harry oddawaj moje ubrania!- krzyczała dziewczyna.
- Boże co tu sie dzieje i czemu ja nie biore w tym udziału!- krzyknął Louis obrażonym tonem.
- Zabierz Harremu moje ubrania!- poprosiła Claudia
- Hmm bardzo bym chciał ale chętnie popatrzę jak sobie biegacie- zaśmiał się szatyn schodząc po schodach do kuchni. Claudia pokazała mu środkowy palec po czym pobiegła gonić Hazze i Niallera. W kuchnii siedziała Marry rozmawiając z Annabel i Maddie.
- Siema dziewczyny- powiedział machając, podszedł do Marry i pocałował ją w policzek na powitanie. Wczoraj nie mieli do tego okazji.
- Cześć Lou, co tam?- zapytała Maddie
- Jest okej, bardzo ciekawy poranek - powiedział wskazując na salon gdzie Harry skakał na kanapie trzymając w ręku stanik Claudii a ta próbowała go dosięgnąć.
- Hej ruda gdzie twój romeo?- krzyknęła Marry
- Bierze prysznic- odopowiedziała. Wszyscy pokiwali głową ze zrozumieniem, gdyby Liam tu był to nie pozwoliłby na takie traktowanie swojej dziewczyny. Mimo że to były żarty.
- A ty Marry? Jak tam twój nowy bojfrend?- zaśmiał się Lou biorąc do ręki jabłko.
- To nie mój chłopak po 1, po 2 wszystko okej a po 3 gdybyście wczoraj nie urządzali tu takiej dziczy to może bym go wam przedstawiła. - powiedziała.
- Serio? O ja tyle stracić, okej następnym razem będziemy grzeczni- obiecał Lou z ręką na sercu.
- Ah to właśnie, Marry kiedy następny raz?- zapytała Ann ruszając brwiami znacząco.
- Nie wiem, nie umawialiśmy się jeszcze ale pewnie nie długo. Wczoraj było serio miło- powiedziała opuszczając wzrok uśmiechnięta. Lou, Maddie i Ann wydali z siebie głośne Awww.

Chwilę później do kuchni wszyscy się zeszli. Był niezły młyn, Liam darł się na Nialla i Hazzę, Claudia pokazywała chłopakom język dumna że dopięła swego. Lou ciągle łaskotał Natalie aż ta w końcu się przesiadła pokazując chłopakowi fakera z przeciwnej strony stołu. Kiedy Liam dał spokój chłopakom, Harry w końcu usiadł do stołu gdzie było śniadanie w postaci kanapek przygotowanych przez Maddie i Ann. Loczek podszedł do krzesła na którym siedziała Ann i usiadł jej na kolanach. Dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Chcecie nam o czymś powiedzieć?- zapytał Zayn patrząc na nich podejrzliwie.
- W sumie to tak- powiedział Harry. - Ann na trzy cztery okej?- powiedział na co Ann pokiwała głową. Chłopak pokazał na palcach 3, 4
- Jesteśmy parą
- Ann jest w ciąży- powiedzieli jednocześnie i wszyscy wybuchli śmiechem.
- CO?- krzyknęła brunetka zrzucając Hazze z kolan co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu.
- Żartowałem- powiedział chłopak śmiejąc się z ziemii. Ann zakrywając twarz dłońmi siedziała i się śmiała.
Reszta śniadania minęła w podobnej zabawnej atmosferze.
Po zjedzeniu każdy zorientował się jak bardzo późno już jest, dziewczyny zerwały się biegnąc do swoich pokoi. Przygotowania zajęły im nienaturalnie krótką chwilę, dając takie efekty :

Claudia

Maddie 

Marry

Natalie

Annabel

Gotowe wsiadły do samochodu żegnając się przed tym z chłopakami. Podjechały pod szkołę już nieco spóźnione, wpadły do zatłoczonego budnyku. Musiało być już po dzwonku ponieważ wszyscy sie pchali w swoją stronę. Dziewczyny rozeszły się podchodząc do swoich szafek. 

 Z punktu widzenia Maddie 

Pobiegłam szybko do mojej szafki, wystukałam kod po czym ją otworzyłam. Zaczęłam szukać książek od muzyki i matmy. Jak na złość były schowane gdzieś w głębi szafki. Gdy już je wyjęłam popchnęłam drzwiczki po czym pobiegłam na 3 piętro. Zdyszana wbiegłam do sali nr 103. Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Każdy zlustrował mnie wzrokiem... rozejrzałam się po sali. Mruknęłam przepraszam po czym zajęłam swoje miejsce.
  Miałam fory u pani Claus, często mi mówiła jak dobry mam głos i że nie powinnam się tak marnować. Lubiłam pochwały i cieszyłam się z nich, jednak prawdopodobnie nigdy nie zdobędę się na publiczny występ. Nie należę do osób które są pewne siebie, lubią blask fleszy, czy bycie w centrum uwagi. Byłam raczej szarą myszką, zawsze czułam się jako ta najbrzydsza i najgorsza z nas. Od czasu podstawówki czy początku liceum wiele się zmieniło przez lepsze, czy gorsze sposoby ale nie chciałabym wrócić do tamtego czasu. 
  Z rozmyśleń wyrwał mnie jęk osób z klasy oraz dźwięk wyrywanych kartek. O nie. Nasza kochana nauczycielka postanowiła zrobić nam kartkówkę, jak miło że przez ostatni czas ani na moment nie zajrzałam do żadnej książki. Cały wolny czas spędzamy z chłopakami.  Pisałam to co przyjdzie mi do głowy, starałam się aby odpowiedzi były choć trochę zgodne z tematem. Jednak na prawdę nie wiele wiedziałam. Czułam że przez to ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek, jak to możliwe że ten czas tak szybko zleciał? Zrezygnowana wstałam z krzesła i podeszłam do biurka nauczycielki. 
- Jak ci poszło Maddie?- zapytała uśmiechnięta. Westchnęłam głęboko
- Beznadziejnie...- odpowiedziałam na co ta uśmiechnęła się lekko
- Czasami trzeba wziąć was z zaskoczenia, bo jeśli nie to nic nie potraficie zrobić z własnej woli i to trzeba by zmienić- wiedziałam o co jej chodzi, jednak nie chciałam wdrążać się głebiej w rozmowę z nią. Wyszłam z sali, zajrzałam do plecaka sprawdzając czy wzięłam dobre książki. No pewnie. Z pośpiechu zamiast matematyki wrzuciłam do torby geografię. Ruszyłam ku parterowi gdzie miałam szafkę, mijałam po drodze wielu ludzi z którymi się witałam. Gdy spojrzałam ze schodów na korytaż przeszył mnie dreszcz. Moja szafka była otwarta. Obok niej stała Emeli. I kilka osób ze szkoły. Ona trzymała w ręku jakiś zeszyt. To był mój pamiętnik. Natychmiast rzuciłam się biegiem na tą jędzę. Podbiegłam i popchnęłam ją mocno. Nie spodziewała się tego, przez co upadła na ziemię. Zszokowana spojrzała na sprawcę czyli na mnie. Nie była zła, przeciwnie. Tego oczekiwała. Spojrzała na mnie z dziwnym uśmieszkiem.
- Oh Maddie! Czyżbyś dostała szału bo ktoś zobaczył twój pamiętnik? Tak jak twoja mama kiedy byłaś młodsza?- zaśmiała się kpiąco. Czytała to, czytała prawdopodobnie wszystko od początku.
- Ty szmato, wyrwę ci te sztuczne kłaki!- wydarłam się, czułam że wiele osób patrzy na mnie dziwnie ale teraz faktycznie dostałam szału.
- Ktoś tu się denerwuje... oh nie rób sobie wiochy bo Harry już nigdy nie będzie cię chciał. A nie czekaj, on faktycznie cię nie chce bo woli twoją najlepszą przyjaciółkę! Życiowy pech!- kpiła dalej a ja czułam że zaraz wybuchnę i mogę zrobić coś czego będę żałować. W tej chwili byłam gotowa ją nawet zabić. Pisałam ten pamiętnik od kąd pamiętam, opisywałam w nim wszyskie problemy. Z chłopakami, z przyjaciółkami i z bulimią. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, pobiegłam do drzwi zapłakana. Wiedziałam że źle robię i że Emeli osiągnęła to czego chciała. Ale nie miałam siły, musiałam z tamtąd uciec.

Z punktu widzenia Natalie

Usłyszałam krzyki i razem z Ann zbiegłysmy na parter, zaciekawione tym co się dzieje. Zauważyłam Emeli śmiejącą się która trzymała coś w ręku. 
- Czy to Maddie?- powiedziała Ann pokazując na drzwi. To była ona, wybiegała ze szkoły
- Co się dzieje?- zapytałam przeczuwając najgorsze ze strony Emeli. Ann widocznie czuła to samo, pierwsze co zrobiła to zbiegła po schodach podchodząc do Em.
- Co znowu jej zrobiłaś?- krzyknęła brunetka
- Wasza kumpela ma bardzo ciekawe życie, do tego opisuje to wszystko w dennym pamiętniczku. A co najlepsze to trzyma to w szafce szkolnej i jej nie zamyka!- zaśmiała się mówiąc to. Otworzyłam szeroko oczy zszokowana tym co słysze. Czy ta szmata czytała pamiętnik Maddie? Żadna z nas w życiu się na to nie odważyła, dawniej wszystkie pisałysmy pamiętniki. Do tej pory prowadzi go tylko Maddie. Opisywała w nim wszystko a teraz Emeli to przeczytała.
- Jak śmiałaś grzebać w jej szafce?!- krzyknełąm
- Była otwarta! Prosiła się o wyjęcie z niej czegoś takiego jak pamiętnik!- broniła się Emeli
- Jesteś pustą szmatą, gnij w piekle - wysyczałam po czym zwinnym ruchem zabrałam jej pamiętnik. Wiedziałam że na tym to się nie zakończy, Annabel podeszła do dziewczyny i z całej siły uderzyła ją w twarz. Emeli zszokowana upadła na ziemię trzymając się za policzek.
Zdziwiona zasłoniłam usta dłonią i delikatnie się uśmiechnęłam. Przypomniałam sobie o Maddie która wyszła przed chwilą po za budynek szkoły, ruszyłam ku wyjściu. Rozejrzałam się ale nigdzie nie było Maddie. Wkurzona wyciągnęłam telefon wybierając numer blondynki. Tak jak mogłam się spodziewać odrzuciła mnie po 1 sygnale. Wróciłam zrezygnowana do szkoły. Zobaczyłam tam Annabel która chuchała sobie na rękę i opowiadała wszystko Marry i Claudii. 
  - Teraz będzie jeszcze większy dramat, znając życie poleciała już do dziekana- powiedziała Ann
- Pewnie tak, ale teraz to podchodzi pod naruszenie prywatności. Wątpię żeby chciała się narażać
- Może masz rację ale ona nie pozwoli żeby poszło nam płazem to co zrobiła jej Ann.
- Nie ważne, musimy znaleźć Maddie- powiedziała Ann-  jezu ale szczypie- zaśmiała się brunetka pokazując rękę. Byłyśmy dumne że ona prawdopodobnie jako jedyna potrafiła się tak postawić. Rozmawiałysmy jeszcze przez chwilę po czym zadzwonił dzwonek. Rozeszłysmy się do swoich sal, idąc na lekcję biologii mijałam pokój dziekana. Słyszałam z tamtąd krzyki, przysunęłam sie bliżej drzwi. Westchnęłam głęboko, była tam Emeli. Słyszałam jej żałosny szloch i uspakajanie dziekana. Ktoś zbliżał się do drzwi. Natychmiast od nich odskoczyłam. Otworzyły się, z pokoju wyszedł wściekły dziekan a za nim zapłakana Em. Pobiegłam szybko w stronę schodów. Wyjęłam iPhone i napisałam szybko sms do Annabel, ostrzegając że może mieć problemy. Ona odpisała mi jedynie OK.
Poszłam do swojej sali nie chcąc się znowu spóźnić.


 Z punktu widzenia Maddie 

Szłam uliczkami parku, czułam  że spływa mi makijaż ale co to była za różnica? I tak czułam się brzydka, gruba i beznadziejna. Może dlatego że mój największy wróg poznał tajemnice mojego życia? Jak głupia musiałam być trzymając ten durny pamiętnik w szafce? Zostawiłam go tam jakiś czas temu, zapomniałam go zabrać. Poczułam wibracje w kieszeni, wyjęłam telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Claudii. Nacisnęłam czerwony guzik i wrzuciłam telefon do torby. Nie chciałam z nimi rozmawiać. Musiałam pobyć sama, pomyśleć. Zazwyczaj nie ruszały mnie docinki Emeli, głupie żarty ani nic z tych rzeczy. Jednak tym razem trafiła w samo sedno. Wypominając mi Harrego czułam się jak największa ofiara. A to dopiero początek. Emeli na pewno wykorzysta wszystko co się o mnie dowiedziała, to więcej niż pewne. Do tej pory nie rozumiałam dlaczego ona nas tak bardzo nienawidziła. 
  Podeszłam do wolnej ławki. Usiadłam na niej podciągając kolana do brody. Oparłam na nich głowę ocierając łzy. Wyciągnęłam z torebki puderniczkę i zaczęłąm się przeglądać w lusterku i jednocześnie przykrywając czerwone od płaczu poliki pudrem. Rozejrzałam się po parku, zauważyłam jakąś znajomą sylwetkę. Poczułam ucisk w brzuchu tak jak zawsze na jego widok. Ale teraz to był chyba ucisk strachu. Nie chciałam aby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie. Wstałam z ławki i ruszyłam w przeciwnym kierunku. 
- Maddie?!- usłyszałam jego krzyk. Cholera- pomyślałam, rozpoznał mnie. Teraz nie mogłam tak po prostu uciec. Zatrzymałam się i odwróciłam w kierunku biegnącego do mnie Niallera. Trzymał w rękach dwie smycze a na nich Lucky i Hannah. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Co ty tu robisz?- zapytał podejrzliwie. Nie wiedziałam co powiedzieć, prawdę czy skłamać?- płakałaś- dodał po chwili. Teraz została mi już tylko prawda.
- Niall, to nie ważne... nic takiego- wyszeptałam mimo że to nie było nic takiego.
- Widzę że to ważne, nie jestem głupi Maddie. Mów co się stało, nie bez powodu uciekasz ze szkoły i szwędasz się zapłakana po parku.- patrzył na mnie tymi niebieskimi oczami. Widziałam zatroskanie na jego twarzy. Stałam i wpatrywałm się w niego.
- Chodzi o Emeli- powiedziałam po prostu
- Co znowu zrobiła?- powiedział a jego twarz nieco się zmieniła. Był widocznie bardziej zły
- Znalazła mój pamiętnik, pamiętnik w którym opisuję całe moje życie Niall. Całe- powiedziałam podkreślając słowo CAŁE. Już dawno rozmawiałam z Niallem na ten temat. Opowiadałam mu o sobie, o swoich problemach. O rozwodzie rodziców. O cięciu się, o bulimii. On wiedział o mnie wszystko ale nie wykorzystał by tego przeciwko mnie. Wiem o tym.
- Boże Maddie- wyszeptał po czym podszedł i mocno mnie przytulił. Poczułam gulę w gardle której nie mogłam przełknąć oraz pieczenie pod powiekami. Nie chciałam płakać i pokazywać słabości. Ale taka już byłam - słaba.
- Nie wiem co teraz będzie, ona nie da mi spokoju Niall. Te stare problemy ciągle wracają a ja nie potrafię sobie czasem z nimi radzić. A teraz? Wie o nich taka osoba jak Emeli i doskonale będzie potrafiła to wykorzystać.
- Najpierw przestań płakać.- rozkazał a ja automatycznie otarłam łzy- musisz znaleźć w sobie siłę mała. Zrozum że to co było, to było. Już nie wróci, twoje stare problemy powinny być dla ciebie motywacją okej? Spójrz, opowiadałaś mi że dawniej byłaś brzydka i gruba? A teraz? Jesteś piękna i masz fantastyczną figurę. Nie zdajesz sobie z tego sprawy ale jesteś marzeniem wielu chłopaków. Masz mnóstwo przyjaciół, rodzice jakoś się dogadują mimo że żyją w nowych rodzinach tak? Wiem że wolałabyś żeby byli razem ale czasami życie toczy się nie po naszej myśli. Maddie... jesteś osobą która wiele przeszła, ale teraz masz świetne życie. Masz przyjaciół, masz nas, masz mnie. Zrozum- to co usłyszałam było niesamowite. Niall zawsze potrafił mnie pocieszyć, jego słowa docierały do mnie idealnie. Czułam że ma rację i nie chcę go zawieść. Zależało mi na nim i na tym aby był ze mnie dumny, z tego że potrafię sobie poradzić. 
 Pokiwałam głową i znowu otarłam łzy, wyciągnęłam rękę do Niallera biorąc od niego smycz z Luckym.
- Koniec tej dramy, chodźmy się przejść- powiedziałam z uśmiechem tak jakby nic się nie stało.


Z punktu widzenia Annabel

Siedziałam w gabinecie dziekana, obok mnie zhisteryzowana Emeli siedziała zapłakana nadal trzymając się za policzek mimo że od kąd ją uderzyłam minęła przynajmniej godzina. Tak godzina bo tyle siedziałam tu w gabinecie. Emeli była największą szmatą jaką widział ten świat. Najpierw bezprawnie zaczęła grzebać w szafce mojej przyjaciółki a następnie przeczytała jej pamiętnik i wyczytanymi z niego informacjami zdążyła się podzielić z kilkoma osobami. Nie wytrzymałam i musiałam zareagować. Uderzyłam ją, zrobiłam coś na co miałam ochotę od na prawdę bardzo długiego czasu. A teraz? Prawdopodobnie zostanę wywalona z uczelni.
- Wasze historie są bardzo odmienne, nie potrafię stwierdzić która z was mówi prawdę. Obie złamałyście zasady uczelni.
- Można by się fundnąć na monitoring....- mruknęłam za co zostałam obrzucona karcącym spojrzeniem.
- Ja przynajmniej potrafię przyznać się do winy!- powiedziałam chyba po raz setny
- Sugerujesz że kłamię?- pisnęła Emeli
- To nie sugestia! Ja to wiem!- odpowiedziałam
- Uspokójcie sie natychmiast! Ciężko jest mi przeżyć ten fakt bo obie macie duży talet ale zostajecie wydalone. Przykro mi ale nasza szkoła nie może tolerować takich zachowań ze strony uczniów. To moja ostateczna decyzja możecie już wyjść.- nie wierzyłam w to co słysze. Zaczęłam oddychać głęboko aby się uspokoić i nie zabić ten czarnej wiedźmy na oczach dziekana. Jedyne co zrobiłam to to na co zasługiwała Emeli. Ale ona standardowo potrafiła wymyślić żałosną historyjkę że znalazła pamiętnik, podniosła go i chciała oddać Maddie. A wtedy przyszłam ja i na nią się rzuciłam. Kto by w to uwierzył? No jasne, ten stary cwel który siedział na przeciwko mnie. W tym momencie znienawidziłam dziekana, jak mógł być tak ślepy?
 Wstałam i wyszłam z gabinetu, Emeli zaraz za mną.
- Brawo frajerko!- krzyknęła zaraz po zamknięciu drzwi
- Zamknij się bo jak jeszcze raz ci dowale to się serio nie pozbierasz
- Nie mogłaś przyznać się do swojego błędu? Dostałabyś upomnienie i to wszystko!
- Ty chyba śnisz!- nie wierzyłam w to co słysze, moje nerwy trzymały się na cienkm włosku i czułam że zaraz wybuchne- to ty musiałaś standardowo zrobić coś żeby nas wkurzyć bo jesteś zazdrosna! Każde twoje zachowanie jest co raz bardziej żałosne, nie potrafisz przeżyć że Maddie śpiewa lepiej niż ty i że to nas bardziej lubią! Twoje problemy są na poziomie dzieci z podstawówki a nie dziewczyny na studiach!- Emeli patrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku, miała kamienną twarz- i teraz dopięłaś swego, możesz sobie pogratulować Emeli- wyszeptałam po czym wyszłam z budynku. Przy niej nie chciałam pokazać jak na prawdę teraz się czuję. Dostając się na tą uczelnię spełniałam swoje życiowe marzenie, a przez poświecenie się zostałam z niej wydalona. Nie żałuję bo zrobiłam to dla Maddie, sprawa była tego warta. Ale teraz czułam że straciłam na prawdę wiele. Spojrzałam na przystanek, linia 130 właśnie się tam zatrzymała. Zaczęłam biec, to był najszybszy autobus do domu. Tylko to mi zostało.


 Z punktu widzenia Maddie 

Szliśmy z Niallerem przez park, robiliśmy już 2 kółko wokół stawu. Cieszyłam się jego towarzystwem i tym że dzięki niemu chwilowo nie myślę o problemach. Razem z psami wyglądaliśmy na szczęśliwą parę mimo że nią nie byliśmy. Kilka fanek podchodziło do chłopaka robiło z nim zdjecia, wymieniło kilka słów. Pytały o mnie na co oboje zgodnie odpowiadaliśmy : Przyjaźnimy się.
Wiem że te dziewczyny wygrały życie tego dnia kiedy go spotkały, ja miałam go na codzień co było największym szczęściem jakie mogło na mnie spaść. 
- Hej tej kaczki jeszcze nie karmiliśmy- powiedział Niall wyrywając mnie z zamyślenia. Sięgnełam do siatki w któej leżały bułki, wyciągnęłam jedną  i przełamałam na pół. Jedna połowa była dla mnie a druga dla Nialla. Zaczęliśmy skubać bułkę i rzucać skrawki kaczką.
- Co teraz będzie?- zapytałam, blondyn spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
- Nic, po prostu będziesz ją ignorować. Wiesz... my mamy wielu hejterów naszego zespołu. Często piszą do nas i my to widzimy, czasami wpisujemy nasze nazwisko w google i czytamy opinie na nasz temat. Niektóre bolą, ale dobrze wiemy że mamy miliony fanów którzy nas kochają. I tak na prawdę to się dla nas liczy. I wyobraź sobie że twoja sytuacja wcale nie jest tak bardzo odmienna. Ty masz nas i mnóstwo przyjaciół. A taka jedna idiotka może się cmoknąć wiesz? Prawdziwi przyjaciele się od ciebie nigdy nie odwrócą- uśmiechnęłam się bo wiedziałam że to prawda. 
 Poczułam że coś mnie ciągnie do przodu. To był Lucky, przesunęłam się do przodu nagle idąc za psem, dzięki temu byłam znacznie bliżej blondyna. O dziwo Hannah zrobiła niemal to samo. Byliśmy z Niallem złączeni prawie całkowicie. Wtedy pieski zaczęły chodzić w okół nas nie pozwalając nam się rozłączyć. Zaczęliśmy się śmiać.
- Wow, chyba się zmówiły na nas- zaśmiał się Niall
- Chyba tak- zgodziłam się. Niall objął mnie rękami w pasie, uśmiechnęłam się oplatając rękę na jego karku. Nagle jego twarz stała się bardzo niebezpiecznie blisko mojej, nie wiadomo kiedy i niewiadomo jak poczułam usta Nialla na moich.


~*~

Macie kociałki.
Mam nadzieję że wam się spodoba, tutaj więcej narracji 1 osobowej ;)
Trochę dramy nie zaszkodzi co nie? xd


Widzę że Harry + Ann
Niall + Maddie i Liam + Cludia to wasze ulubione pary! 
Głosujcie dalej xx

25 komentarzy = nowy rozdział w środę ;)


29 komentarzy:

  1. twoj blog >>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki świetny koniec,mrmr<3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty rozdział ;) pisz dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. wow jaki długi rozdział<3 fajny,dobrze tak Emily :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, jak zawsze. Czekam na kolejny - Hazz.

    OdpowiedzUsuń
  6. wielkipowrot emeli :D to jest to. szybko dodaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Next, next, next!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. biedna ann :c świetny rodział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ale długi rozdział :D tyle emocji<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww <33 Świetny ! Dawaj nexta : 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam Pytanko jedziesz na TIU 30 ?? ps kocham twojego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  12. chce juz nowy :((

    OdpowiedzUsuń
  13. boski,dodaj dziś nowy<3

    OdpowiedzUsuń
  14. superaśny <##3333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  15. vbosdbvhs pisz daleeej ;**** ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. kocham twojego bloga ♥ ♥ pisz nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Next, next, next!!!

    OdpowiedzUsuń