sobota, 7 grudnia 2013

Thirty

- Marry!? Dziewczyny? Jest tu ktoś?- krzyczała Maddie wchodząc do ich Londyńskiego domu w niedzielę wieczorem. Było cicho i pusto, aż dziwne.
- Co sie tak drzesz?- zapytała cicho Marry wychodząc z ciemnego salonu otulona kocem
- Oh, jakie miłe powitanie po niemal 3 dniach mojej nieobecności przyjaciółko- rzuciła sarkastycznie blondynka zdejmując płaszcz i wieszając go na wieszaku.
- Wybacz, jakos nie mam humoru. Jesteś pierwsza dlatego tak cicho- powiedziala idąc do kuchni.
- Oh, okej - odpowiedziała. Zastanawiała się czy zapytać o co chodzi ale sama nie wiedziała czy chce wiedzieć. Maddie nie była najlepsza w dawaniu rad, jednak nie chciała wyjść na taką którą nic nie obchodzi.
- Marry, wszystko okej?- zapytała jednak. Dziewczyna spojrzała na nią mijając ją
- Nie- odpowiedziała i poszła do góry z miną która wyrażała mniej więcej tyle uczuć co cegła.
Maddie stanęła z dziwną miną patrząc na przyjaciółkę która znika na schodach. Westchnęła rozglądając się po pustym ciemnym domu, stwierdziła że teraz wygląda to dość przerażająco.
  2 godziny temu żegnała sie Niallerem na lotnisku, to bylo dość smutne pożegnanie. Zobaczą sie dopiero za równy tydzień i to tylko na jeden dzień. Od przyszłego tygodnia zaczyna się promowanie nowego albumu - 'Midnight Memories' no i nowa trasa. Trwająca pół roku. Maddie za nic nie mogła sobie tego wyobrazić.
Na lotnisko odwiózł ją także Greg, Denise i Theo. To były dość przyjemne ostatnie chwile razem, mama Nialla płakała żegnając nowo poznaną dziewczynę syna. Maddie sama miała ochotę się popłakać, na prawdę bardzo polubila tę rodzinę i oni ją widocznie też. Blondynka wzięła swoje bagaże na górę, zaczęła sie rozpakowywać kiedy usłyszała otwierane drzwi i głośne śmiechy z dołu. Doskonale je znała, mogłaby  je rozpoznać wszędzie.
- Hej Ann, hej Nat- zaśmiała sie schodząc po schodach.- przyjechałyście razem?
- Spotkałysmy się na lotnisku, taka niespodzianka!- krzyknęła Natalie
- Widzę że jesteście w świetnych humorach- zaśmiała się Maddie
- Jak zawsze- wzruszyła ramionami Ann
- Też prawda- mruknęła Maddie
- A ty nie? Stało się coś?- zapytała Natalie
- U mnie wszystko okej, ten weekend był nieziemski. Pewnie wasze też były, ale z Marry coś nie tak- powiedziała cicho. Dziewczyny wymieniły spojrzenia, podeszły cicho do schodów. Marry czasami lubiła płakać sama w pokoju, wtedy oznaczało ze coś jest serio nie tak. W tym momencie drzwi domu otworzyły się z hukiem i pojawiła się ruda dziewczyna
- Cześć!- krzyknęła a wszystkie dziewczyny podskoczyły ze strachu
- Jezu!- pisnęły wszystkie jednocześnie
- Nie, to tylko ja- zaśmiała się Claudia. W tym momencie drzwi pokoju Marry otwarły się a dziewczyny natychmiast odbiegły od schodów.
- Co wy się tak czaicie?- zapytała prowadząc walizkę do salonu i siadając na jednym z foteli. Maddie spojrzała na nią tak aby się zamknęła.
- Hej Marry!- przywitała się Ann wystawiając ręce tak aby przyjaciółka ją przytuliła
- No siema- powiedziała mijając ją po prostu i siadając na fotelu
- Wow, ostro koleżanko. Co ty taka jakaś nie w sosie dzisiaj?- zapytała Claudia, na co Marry wzruszyła ramionami
- Eh, powiedz co sie dzieje- poprosiła Ann kucając przy przyjaciółce
- Prawdopodobnie znów jestem sama! Wy właśnie jesteście na wysokim poziomie waszych zajebistych związów, ogólnie jest super a ja prawdopodobnie jestem singlem i chyba tak już zostanie. Przez moją głupotę znowu tak skończyłam, a szczerze myślałam że teraz będzie inaczej- powiedziała nagle i dość szybko. Była jednocześnie zła i nieco rozklejona.
- Jak to?- krzyknęła Natalie
- Jezu no normalnie- niemal krzyknęła
- Spokojnie Marry, co się stało? Gdzie Fabian?
- Nie wiem, wyszedł wczoraj mega wkurzony i do tej pory nie dzwonił, nie pisał ani nie wrócił
- Pokłócilicie się?- zaytała Maddie
- Tak
- Dlaczego?
- Chciałam naprawić jego konflikt z rodziną bo chciałam pokazać że mi zależy, ale jak zwykle wyszło do dupy i okazało się że nie potrzebnie sie wpierdzielam. Jego rodzice maja mnie za idiotke.
- Po kolei Marry, jaki konfikt?
- Eh jezu, on jest pokłócony z rodzicami od prawie 3 lat. Chciałam być super i ich pogodzić, poznać ich i przy okazji pokazać Fabianowi ze mi na nim zależy. Ale oni mnie wyśmiali, stwierdzili że chcę wiecej ich pieniędzy. Ogólnie są strasznymi snobami.
- To nieco okropne
- To bardzo okropne, on sie mega wkurzył. Stwierdził że mógł mi nic nie mówić i nie sądził że tak bardzo będę się wtrącać- powiedziała Marry cicho, miała zaszklone oczy.. Dziewczyny wiedziały że jeśli ją jeszcze o coś zapytają to zacznie płakać.
- Przecież chciałaś dobrze- wyszeptała Ann podchodząc do Marry i przytulając ją.
- Tak ale on tego nie docenił, nikt nigdy mnie nie docenia- powiedziała biorąc głęboki oddech. Wstała i poszła do swojego pokoju unikając spojrzeń przyjaciółek. Wszystkie westchnęły głęboko, w takich chwilach ciężko było się cieszyć swoim szczęściem. A nawet było im głupio że im się tak układa a Marry jak zwykle się wali. Nie wiedziały czy chcą o czymś rozmawiać wiec po prostu wzięły swoje bagarze i rozeszły się po pokojach.

- Przecież ona chciała dobrze
- Tak wiem Liam, ale on tego niestety nie docenił. A szkoda, sądziłam że jest trochę inny. To że jego rodzice są idiotami to trudno, ale gdyby on był inny to nie potraktował by jej tak.
- Przykro mi że tak się stało, na prawdę sądziłem że w końcu się ułoży Marry
- Tak ja też- westchneła ruda dziewczyna skubiąc skrawek poduszki- to okropne, nie da się cieszyć sobą kiedy wiesz że ktoś tobie bliski znowu cierpi.
- Jesteś wspaniałą osobą, ktoś musi porozmawiać z Marry lub z Fabianem żeby to naprawic
- Z pewnością nie mam takiego daru aby porozmawiać z Fabianem na poważnie, zawsze mówię coś bez sensu- powiedziała wzruszając ramionami na co Li sie zaśmiał
- Przesadzasz, nie ma w tym nic takiego. To jest całkiem słodkie.
- Nie wydaje mi się- mruknęła do ekranu laptopa w którym widziała Liama
- Skoro nie czujesz sie na siłach to może pogadaj z Ann? Ona dałaby radę
- Jak zawsze masz racje, wiesz co. Pójdę z nią pogadać ok? Zadzwonię później- powiedziała wstając
- Jasne, kocham cię- powiedział na pożegnanie
- Ja ciebie też, już za tobą tęsknię- mruknęła
- Ja też- zaśmiał się, oboje się pożegnali i rozłączyli po chwili. Claudia wstała, wyszła na pusty korytaż. Pokój na ukos od niej miała Ann, dziewczyna weszła tam i zobaczyła brunetkę która maluje coś na sztaludze.
- Co tam tworzysz?- zapytała patrząc na obraz który widziała już z milion razy w swoim życiu
- Kopia Mona Lisy- zaśmiała się brunetka- praca dodatkowa na zajęcia
- Oh, no jasne. Mów dalej tak jakby to było byle co- zaśmiała się Claudia. Obraz był przecież niemal identyczny jak oryginał z pod pędzla DaVinci.
- Bo to jest byle co, każdy artysta czy krytyk sztuki na pierwszy rzut oka mógłby poznać że to kopia studenta.
- Skoro na prawdę tak uważasz- mruknęła Claudia odrywając wzrok od obrazu. - Słuchaj mam sprawę
- Tak?- zapytała Ann odkładając pędzle i palete.
- Musisz pogadać z Fabianem
- Co? Dlaczego?
- Nie chcę żeby Marry znowu cierpiała, po za tym uważam że Fabian na prawdę ją kocha i ona jego też. On anie chciała niczego źle, to pewe a on to zrozumie. Potrzebuje kogoś kto mu to wytłumaczy. A to jasne że ty się umiesz tym zająć.- Ann delikanie się uśmiechnęła, podobała jej się funkcja psychoterapeuty i gdyby nie to że jest całkiem niezła w sztuce to zajęła by się właśnie psychologią.
- To dobry pomysł ale nie jestem pewna czy Marry to doceni, wiesz jaka ona czasem jest. Może uznać że się nie potrzebnie wtrącam czy coś.
- Jeśli tak zareaguje to postąpi tak samo głupio jak Fabian, ona chciała dobrze a on się wkurzył. My też chcemy dobrze a jeśli ona się wkurzy to postąpi tak głupio jak on.
- Masz rację, zadzwonię do niego jutro czy chce się spotkać po zajęciach. Pogadam z nim, postaram się jakoś na to wpłynąć. Myślę że w tym czasie to wy będziecie musiały pogadać z Marry. To że ja poproszę Fabiana aby zrozumiał i przeprosił Marry za swój wybuch. Potrzeba też jej skruchy i zrozumienia że niektóre rzeczy lepiej zeby zostały w rodzinie.
- Okej, żaden problem- powiedziała Claudia po czym wyszła z pokoju.

- Możecie się pospieszyć? Trochę już późno- krzyknęła Marry stojąc w drzwiach. Humor jej sie widocznie nadal nie poprawił, o dziwo wstała jako pierwsza i od rana pospieszała przyjaciółki. Po chwili wszystkie gotowe zbiegły na dół w takich zestawach:

Maddie

Marry

Natalie

Claudia

Annabel


Po około 20 minutach były już w szkole, rozeszły się po klasach. Dzień jak codzień, ostatnio miały sporo zaległości i co raz częściej opuszczały dni w szkole, jednak miało się to poprawić bo w końcu chłopaki wyjeżdżają już za tydzień.

- Załatwiłaś?- zapytała Claudia półszeptem wpadając na Ann na korytażu
- Co? Nie nie dzowniłam jeszcze, ale mam zamiar zrobić to na następnej przerwie- odpowiedziała
- Myślisz ze sie zgodzi?
- Nie wiem, mam nadzieję że tak
- Oby
- No- Ann była bardzo rozkojarzona, szła bardzo szybko do sali w której miała lekcje sztuki
- Co ty tak biegniesz? Przecież to długa przerwa
- Tak wiem, ale musze przygotować mój obraz do oceny. Spotkamy się na lunchu!- krzyknęła i wbiegła do sali. Ruda pomachała przyjaciółce i poszła w kierunku swojej sali tanecznej.

Annabel patrzyła na swoją sztalugę, wydawało jej się że wszystko jest w porządku. Wczoraj wieczorem skończyła swoją pracę i wszystko wyglądało w miarę dobrze. Nauczycielka sztuki była już przy Amelii- jej koleżance z zajęć. Po minie dziewczyny można było stwierdzić że oceny są bardzo srogie. Wszystko było tak ważne ponieważ obraz który będzie najlepszy zostanie przez tydzień wywieszony w największej i najpopularniejszej galerii w Londynie. To była dla niej ogromna szansa, jeśli ktoś ją zauważy to może zacznie robić obrazy na zamówienie a nawet pozwolą jej zrobić wystawę w jakiejś galerii. Dlatego też w tym momencie zżerały ją nerwy tak bardzo że nawet nie zauważyła jak pani Kindley stoi obok niej.
- Mona Lisa, jaki autor?
- Leonardo da Vinci- odpowiedziała od razu Ann
- Technika?
- Farba Olejna
- Mhm- wyszeptała zakładając okulary, przyjżała się obrazowi. Jej mina nie mówiła absolutnie nic. Kiedy oderwała wzrok od obrazu zaczęła pisać coś w swoim notesie po czym odeszła bez słowa. Annabel stała z otwartymi ustami wzdychając lekko. Miała nadzieje na jakąkolwiek odpowiedź.
- Przerąbane- mruknął Carlie
- I to jak, umre tu zaraz- odpowiedziała koledze
- Ty?- zaśmiał się
- Denerwuję się, co w tym dziwnego
- Po pierwsze masz spory talent a twój obraz jest świetny, a po drugie masz niezłe znajomości ostatnio nie prawda? Na twoim miejscu bym się nie martwił bo nie masz o co- powiedział i odszedł. Ann patrzyła na niego zdziwiona. O co mu chodziło? Co jej znajomość z chłopakami miała wspomóc? Jej myśli przerwał dzwonek na przerwę. Wzięła swoją torbę, poprawiła kapelusz i wyszła z sali.


- Fajnie że przyjechałaś
- Dzięki- odpowiedziała Maddie z uśmiechem- mam tylko nadzieję że podpiszesz mi ten świstek o praktykach- zaśmiała się
- No jasne- odpowiedział- ale myślę że po wydaniu tej płyty nie będzie ci potrzebny ani ten świstek ani ta szkoła.- Maddie dziwnie spojrzała na mężczyznę z którym pracowała od jakiegoś czasu. Pomagał jej przy albumie, poznała go dzięki Niallowi i Edowi. Nie sądziła że wszystko potoczy się tak szybko, zostało jej jeszcze półtora roku nauki na akademii a ona już wydaje płytę.
- Co masz na myśli?
- Fani One Direction i Eda już czekają na tą płytę, jak ją wydasz i okaże się że jest taka świetna to wszyscy cię pokochają, zaczną się twoje osobiste wywiady, będzie ich mnóstwo, występy, menadżerzy będą się o ciebie bić. Bo jak na razie to działasz zupełnie sama, no chyba że pomagają ci kumple z branży. A jak zdobędziesz menadżera to zaczniesz trasę. Wtedy szkoła już nie będzie ci do niczego potrzebna bo zdobędziesz to o czym marzyłaś.- Maddie patrzyła zamyślona na skrawek koca na fotelu na którym siedziała. To wszystko było przecież prawdziwe, wszystko działo sie tak szybko, jej marzenia zaczęły nagle tak szybko się spełniać że ona sama przestała nad tym wszystkim myśleć. Obrót tych spraw był bardzo przewidywalny, wiedziała że jeszcze miesiąc i będzie sławna.
- Możemy się wziąć za nagrywanie?- zapytał, Maddie wyrwała się z zamyślenia
- Co? Tak, mhm jasne- powiedziała uśmiechając się. Weszła do osobnego pokoju siadając na wysokim krześle. Spojrzała na tekst piosenki którą po części napisała sama, wprowadzono tylko kilka poprawek.

- Słucham?
- O hej- powiedziała Ann do telefonu
- Kto mówi?
- Cześć Fabian, to ja Annabel- przedstawiła się, przez chwilę zapanowała cisza
- Czemu dzwonisz?
- Wiesz, chciałabym się z tobą dzis spotkać i pogadać o czymś
- Nie sądzę żeby to było konieczne - odpowiedział
- Słuchaj, Marry na prawdę na tobie zależy, chciałabym o tym z tobą porozmawiać.
- Uważam że to nie twoja sprawa, rozumiem że Marry to twoja przyjaciółka ale to nie twoja sprawa Annabel
- Fabian proszę, to na prawdę ważne dla mnie i dla dziewczyn
- Wolałbym żeby to było ważne dla Marry a nie dla was, z resztą to ona powinna do mnie dzwonić a nie ty. Przykro mi ale nie mam czasu, cześć- chwilę po tym usłyszala tylko któtkie sygnały. Rozłączył się. Dziewczyna patrzyła z niedowierzaniem w ekran iPhone.
- No i co? - zapytała Natalie kiedy Ann dosiadała się do stolika w kawiarnii.
- Nic, nie zgodził się.
- Co? - zapytała lekko wkurzona Claudia
- Po prostu, eh Marry idzie- powiedziała Ann tak aby zakonczyc temat.
- Hej, a gdzie Maddie?- zapytała Marry siadajac przy stoliku
- Ona ostatnio zrywa się z lekcji i nagrywa te piosenki.
- Mówiłam że ledwo co się obejrzymy a nagra album- powiedziała Claudia.
- To będzie takie dziwne, z dnia na dzień będzie gwiazdą- zaśmiała się Natalie
- Apropo gwiazd, jak tam twój obraz Ann?
- Nie mam pojęcia, Kindley nic nie powiedziała, spojrzała się, coś zapisała i poszła dalej.- mruknęła Ann biorąc do ust łyk kawy. W tym momencie poczuła wibrację w kieszeni, wyciągnęła telefon i spojrzała na ekran. To był Fabian.



                                                                              ~*~

Tak wiem, nie pisałam prawie miesiąc, zabijcie mnie! Nie będę sie znowu tłumaczyć, po prostu macie rozdział i mam nadzieję że wam się spodoba :)

piątek, 8 listopada 2013

Twenty nine

- Na prawdę nie wierzę że to zrobiłaś!- krzyczał Fabian, na co Marry tylko po raz setny przewróciła oczami opierając się o kuchenny blat.
- Zrobiłam to dla ciebie, czemu tego nie rozumiesz?
- Dlatego że nikt cię o to nie prosił Marry
- Chcę żebyś miał normalną rodzinę!
- Moja rodzina nie jest normalna, nie była i nie będzie rozumiesz? Dlatego nie chcę mieć nic z nią wspólnego- powiedział a raczej nadal krzyczał. Był na prawdę zły.
- Dobrze przepraszam okej? Nie sądziłam że mnie tak potraktują i że w ogóle się do ciebie w tym celu odezwią. Nie wiedzialam że są aż tacy, po prostu myślałam że w głębi duszy jest ci troche przykro że taką masz sytuację, na prawdę wybacz że się o ciebie troszczę- powiedziała Marry oskarżającym tonem.
- Nie mów tak jakby to była teraz moja wina, sama sie o to prosiłaś. Opowiadałem ci że nigdy ich nic nie obchodziło i nic nie ma dla nich znaczenia a ty nie potrafisz tego zrozumieć. Musiałaś sie wtrącić- powiedział po czym zwyczajnie wyszedł. Trzasnął drzwiami mimo że właśnie dochodziła godzina 20 a za oknami było już zupełnie ciemno. Pewnie nie wróci a ona będzie sama w tym ogromnym domu.
  Marry wzięła do ręki stojącą obok niej szklankę i po prostu rozbiła ją o blat. Głośny huk tłukącego się szkła nieco ją przestraszył a jedno ze szkieł wbiło jej się nieco boleśnie w rękę. Czarnowłosa jęknęła cicho po czym szybkim krokiem wyszła z kuchni. Położyła się na kanapie w salonie włączając tv z jakąś muzyczną stacją. Podgłosiła muzykę maksymalnie i w rytmie zaczęła ruszać nogą. Przecież nie chciała źle, może nie powinna się bawić w Annabel i starać się wszystkich łączyć? Może i to było głupie, ale CHCIAŁA DOBRZE. Wiedziała że Fabian się nie zgodzi wiec nawet nie pytała, po prostu znalazła adres jego rodziców i po prostu tam pojechała przed tem wyjmując wszystkie kolczyki i ubierając sie całkiem schludnie. Chciała zrobić dobre wrażenie, jednak oni od początku nie wykazali się szczególnym zainteresowaniem, kiedy usłyszeli że jest dziewczyną ich syna na ich twarzach nie było cienia emocji. Nie chcieli słuchać o jakiej kolwiek zgodzie, w trakcie gdy tata Fabiana wybrał numer do syna po raz pierwszy od kilku lat z prentensją że jego dziewczyna ich nachodzi gadając jakieś bzdury to jego matka wyjechała z absurdalnym tekstem. Zaproponowała większą ilość pieniędzy którą mieli przelewać dla syna jeśli ona ani on nie będą im więcej przeszkadzać. Fabian natychmiast przyjechał po dziewczynę, początkowo się nie odzywał ale w domu wybuchł całkowicie. Marry czuła sie głupio, ale nie była osobą która lubi przyznać sie do winy. Tym bardziej że ona na prawde chciała aby jego rodzina sie pojednała. Nie sądziła że są to aż tacy podli ludzie, tego dnia zrozumiała dlaczego Fabian przestał z nimi mieszkać. Teraz znowu poczuła się jak idiotka że pozwoliła mu odejść. Nagle wstała z kanapy i podeszła do okna jakby miała nadzieje że czeka tam na nią. Westchnęła głęboko, dlaczego zawsze musiala wszystko zepsuć? Dlaczego musiała się w to mieszać? Czuła się jak ostatnia idiotka, potrzebowała teraz kogoś a jej jedynymi towarzyszami był Kiler, Lucky i Hannah którzy gdzies sie rozbiegli po domu wystraszeni przejawem agresji ich pani. Marry chciała zadzwonić do Ann, albo do kogokolwiek jednak nie chciała im przeszkadzać. Zostawiła włączony głośno telewizor, zrobitą szklankę i otwarte drzwi po czym pobiegła do swojego pokoju. Włączyła laptopa i postanowiła wyżyć się ponownie na swoim tumblr.


- Dzień dobry słoneczko- mruknął Hazza zaspanym głosem. Ann uśmiechnięta patrzyła na niego. Możnaby pomyśleć że wciąż śpi, miał zamknięte oczy i dokładnie tą samą pozę jak jeszcze kilkanaście minut temu kiedy Annabel obudziła się jako pierwsza. Dziewczyna zaczęła delikatnie kreślić kontury na ustach chłopaka. Wyglądał tak przesłodko i delikatnie kiedy spał.
- Dzień dobry- odpowiedziała w końcu
- Wyspałaś się?- zapytał podnoszac się i przeczesując włosy ręką. Po chwili przyciągnął brunetkę która oparła się na jego torsie.
- Tak jak zawsze przy tobie- mruknęła
- Łóżko nie jest takie złe, musimy je wykożystać nie uważasz?- zapytał ze śmiechem na co dziewczyna dźgnęła go w brzuch.
- Na pewno nie w twoim rodzinnym domu Harry kiedy twoja mama jest zaraz pod nami i przygotowywuje nam śniadanie oraz chyba ma o mnie nie najgorsze zdanie.
- Oczywiście że ma o tobie bardzo dobre zdanie. A jakie mogłaby mieć?
- No nie wiem, mogłoby jej się coś we mnie nie spodobać. Po prostu- powiedziała na co Hazza prychnął.
- Na pewno nie, jesteś zbyt idealna- w tym momencie to Ann zaczęła się śmiać.
- Nie żartuj sobie w ten sposób proszę - powiedziała
- Nie żartuję, dla mnie jesteś perfekcyjna i bardzo cię kocham, a moja mama z pewnością też cie pokocha o ile już tego nie zrobiła- powiedział z uśmiechem. Ann z uśmiechem spojrzała na chłopaka i pocałowała go w czubek nosa. W tym momencie Harry nagle obrócił dziewczynę tak że była zaraz pod  nim. Brunetka pisnęła cicho i zaczęła się śmiać kiedy Harry zaczął całować jej szyję.
- Harry to łaskocze-śmiała się. Harry nagle nakrył ich kocem pod którym spali w nieco ciemnej i ciepłej atmosferze Hazza zaczął całować dziewczynę. Nagle usłyszeli jak drzwi się otwierają.
- Em, śniadanie- powiedziała Anne z rozbawionym tonem
- Mamoo! Nie umiesz pukać?- westchnął wstając szybko, Annabel zdążyła się jedynie zakryć kocem i tłumić śmiech.
- Wybacz synu, zazwyczaj bywasz tu sam- powiedziała ze śmiechem kobieta
- Dobrze, ale jak widzisz już nie jestem sam i wolałbym gdybyś pukała- powiedział podirytowany
- Przepraszam syneczku, tak czy tak śniadanie gotowe- zaśmiała się kobieta zamykają drzwi a w tym momencie Ann wybuchła głośnym śmiechem na co Harry tylko spiorunował ją wzrokiem.

- Spedaliłeś sie Nialler- śmiał się Greg patrząc na stojącego Niallera od krórego przed chwilą bez trudności odebrał piłkę.
- Oh jasne bracie, dzięki za pocieszenie, cokolwiek- mruknął nieco zdyszany. Maddie siedząc znowu na leżaku w ogrodzie oglądała jak jej chłopak i jego brat grają w piłkę. Wyglądało to na prawdę słodko. Widać że bardzo dobrze się dogadują i pomimo ciągłych nieco chamskich tekstów do siebie żaden z nich  nie bierze tego do siebie. Oboje mają do siebie duży dystans i jedyne czym sie przejmują to wymyślenie dobrego tekstu.
- Fajny widok prawda?- zapytała Denise siadajac obok niej. Maddie zaśmiała sie kiwając głową.
- Przystojniaki- dodała Maddie na co obie się zaśmiały. Żarty żartami ale bracia Horan nie mogli narzekać na urodę.
- Theo też pewnie nie ma się czym przejmować, te oczy. O matko wszystkie laski będą jego mogę się założyć- zaśmiała się Maddie bawiąc się z siedzącym na kolanach Denise chłopcem.
- Patrz jak się satarają- powiedziała dziewczyna pokazując na biegających za piłką chłopaków. Maddie spojrzała na nich dokładnie w tym momencie kiedy Greg miał podać chłopakowi piłkę "na główkę" ale zrobił to zbyt mocno i zbyt nisko. Tym sposobem Nialler dostał piłką prosto w twarz. Nagły wybuch śmiechu Grega, Denise i nawet delikatny chichot Theo spowodował że Maddie także wybuchła śmiechem.. Dziewczyna wstała i pobiegła w stronę Nialla który leżał na ziemi zakrywając twarz rękoma. Mijając przy tym zwijającego sie ze śmiechu Grega leżącego na ziemii. Maddie uklęknęła przed leżącym Niallem próbując opanować śmiech.
- Niall, kochanie? Wszystko okej?- pytała dziewczyna próbując zmienić ton z rozbawionego na troskliwy.
- Tak, nic mi nie jest. Boże czy z moją twarzą wszystko okej? Jak moje zęby? Mam krzywy nos?- pytał chłopak macając się po twarzy na co dziewczyna całkowicie wybuchła śmiechem.
- Niall, spokojnie wszystko jest na swoim miejscu. Dobrze sie czujesz?
- Tak nic mi nie jest, zabije tego wyrośniętego debila- mruknął wstając. Jednak Greg zdołał sie już pozbierać ze śmiechu i usiąść przy swojej żonie i synu.
- Nie masz serca mu tego zrobić
- Myślę że masz racje, ale i tak go nienawidzę- powiedział obejmując dziewczynę w pasie idąc z nią w strone domu.
- Oj w życiu ci w to nie uwierzę
- Dlaczego?
- Jesteście wspaniałym rodzeństwem Nialler. Na prawdę, moja młodsza siostra nie jest tak miła.
- Nie znam jej, nie mogę ci tego powiedzieć ale na pewno nie jest tak źle jak mówisz.
- Na pewno ją poznasz, ale myślę że będziesz tego żałował.
- Na pewno nie
- Tak
- Nie
-Tak- w tym momencie Niall pocałował blondynkę w usta aby przestała sie z nim kłócić na co ta jedynie się zaśmiała.

- Na prawdę piękny rysunek, będziesz wspaniałą malarką- powiedział Zayn patrząc na koślawy rysunek Perrie.
- Dziękuje braciszku- odpowiedziała dumna z siebie Safaa. - mówisz prawdę?
- Oczywiście, moja przyjaciółka jest artystką, na początku też tak rysowała- zaśmiał się Zayn
- Na prawdę? Chcę ja poznać
- Kiedyś ci ją przedstawie obiecuję!- powiedział do swojej małej siostry mierzwiąc jej włosy. Mała uśmiechnęła sie szeroko. Chłopak patrzył przez chwilę na rysunek swojej dziewczyny, zaśmiał się cicho i odrzucił go na bok. Wstał i poszedł do kuchni gdzie jego mama razem z Donyią przygotowywały kolację.
- Jesteś pewien że Perrie nie przyjedzie tym razem?
- Tak
- Dlaczego?- zapytała Waliyha wchodząc do kuchni.
- Dlatego że jest w USA i ma trasę inteligencjo- zaśmiał się
- Nie narzekam na jej brak - dodała cicho Waliyha, w tym momencie Zayn spojrzał na nią nieco posmutniałym wzrokiem
- Dlaczego?
- Oh Zayn przestań być taki głupi proszę. Nie muszę ci tego tłumaczyć masz mózg i powinieneś widzieć co ona z tobą robi.- powiedziała po czym wyszła nieco zdenerwowana. Zayn po chwili uczynił to samo. Poszedł do swojego pokoju zamykając się w nim. Nie chciał żeby tak wyglądał cały pobyt tutaj, Waliyha wiedziała dobrze o tym co zrobiła Perrie. Dawniej były całkiem blisko, lubiły się i Perrie i Waliyhi zależało na dobrym kontakcie. A teraz okazało się że Perrie go chciała wykorzystac, siostra dobrze wiedziała jak cierpi. Dlatego teraz nie potrafi zrozumieć jak jej brat moze byc taki głupi znów się z nią związując. Donyia także o tym wiedziała jednak nie wiele ją obchodziło, zresztą jak zawsze. Kochała brata, on ją też jednać z Waliyha zawsze była mu bliższa, a Safaa była za mała żeby to rozumieć i uwielbiała Perrie.
- Przepraszam okej?- usłyszał nagle czyjś głos. Obrócił się i zauważył siostrę. Był tak zamyślony że nawet nie usłyszał jak weszła.
-Za co?
- Za to co powiedziałam
- Nie ważne
- Ważne Zayn- powiedziała wzdychając. Usiadła na puchowym dywanie obok  łóżka tak jak to zawsze miała w zwyczaju.- po prostu nie potrafie uwierzyć że tak duzo przez nią cierpiałeś a teraz znowu jej uwierzyłeś Zayn.
- Wal, ja ją kocham okej?
- Rozumiem, tylko było by fajnie gdyby to odwzajemniała- dodała cicho a chłopak zmroził ją spojrzeniem
- Przychodzisz tu żeby przeprosić i mówisz takie rzeczy, to całkiem logiczne - powiedział z sarkazmem
- Wiesz ze zawsze mówię wprost tak, po za tym. Nie uważasz ze mam rację?
- Nie wiem okej? Od dłuższego czasu moje życie jest mocno pokręcone - w ostartniej chwili powstrzymał się przed pwiedzieniem "od kąd poznałem Marry".
- Dlaczego?
- Po prostu
- Nie kłam Zayn
- Przestań się tak zachowywać, to ja jestem starszy- jęknął na co ta sie zaśmiała
- Ale ja jestem mądrzejsza. Po prostu powiedz Zayn.
- Jest pewna osoba która sporo namieszała. Na pewno niej słyszałaś.
- Ta blondynka?-zapytała
- Tak, to znaczy teraz ma czarne włosy, długie i piękne. Wygląda ładnie- na te słowa Waliyha dziwnie spojrzała na brata- tak czy tak, ona. Cóż bardzo ją lubiłem, ona mnie też i byliśmy dość blisko. Ale zepsułem to, w pewnym sensie zerwałem z nią ten bliski kontakt dla Perrie.
- Cóż, może gdybym ją znała bliżej i wiedziałabym jaka jest to właśnie zwyzywałabym cię od kretynów. Ale nie znam jej więc cieżko mi twierdzić która jest lepsza.
-Zwyzywałabyś mnie- powiedział Zayn bez namysłu
- Nie rozumiem cię- powiedziałą przekręcając oczami- skoro mówisz mi takie rzeczy to czemu ją rzuciłeś?
- Nie byliśmy razem
- Powiedzieliście że byliście blisko- mruknęła, po chwili uświadomiła sobie o co chodziło bratu i zrobiła przerażoną minę na co chłopak się zaśmiał mimo że nie bylo to raczej śmieszne.- jesteś totalnym idiotą Zayn.- żadna dziewczyna nie zasługuje na takie traktownanie
- Wiem
- Od zawsze sie bawiłeś dziewczynami
- Wiem
- No i co sie z nią stało?
- Nic sie nie stało, po prostu nagle wybrałem Perrie, ona nieźle to przeżyła. Przez długi czas bylismy w złym kontakcie ale jednak w kontakcie. Ona jest przyjaciółką dziewczyn chłopaków, wiesz co nie
- Tak kojarze.
- No własnie, a teraz ona ma chłopaka i jest szczęśliwa
- Zjebałeś to Zayn
- Ej uważaj na słowa!
- Oh daruj sobie, ile ja mam lat.
- Zbyt mało żeby tak mówić i mieć chłopaka.- dziewczyna zaśmiała się głośno ale zauważyła że jej brat mówi całkiem poważnie
- Nie ważne, tak czy tak. Musisz odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie, jesteś szczęśliwy?- zapytała a chłopak głęboko się zamyślił. Nie wiedział co jej powiedzieć, gdyby był to powiedziałby od razu że tak.
- Nie wiem
- Nie musisz mi tego mówić, sam sobie odpowiedz. Zastanów się czy dobrze robisz- powiedziała wstając.
- Waliyha?- powiedział a dziewczyna odwróciła się parząc na niego
- Dziękuję- powiedział wstając i przytulając mocno swoją kochaną siostrzyczkę.


- Oh no dalej Lottie, pokaż to jakoś sensownie- prosił Lou patrząc na siostrę
- Staram sie!- krzyknęła
- Fail! Nie można mówić, spadaj młoda teraz moja drużyna- krzyknęła Jay.
- Mamo!- krzyknęli Louis, Lottie i Phoebe jednocześnie.
- Oh no co, zasady to zasady prawda Natalie?- zapytała Jay na co brunetka się zaśmiała i zgodziła z mamą Lou.
- Oszukujesz -powiedział Dan
- Oh zamknij sie, nie potrafisz przegrywac- odpowiedziała po czym przybiła piątkę z Natalie, Felicitie i Daisy.
   Od jakiegoś czasu grali w kalambury. Podzielili się na 2 drużyny, w jednej kapitanem była Jay- mama Lou, a w drugiej Dan- mąż Jay. Poprzedniego dnia po przyjeździe z lotniska cała spora rodzina chłopaka czekała przed domem. Lottie i Fizzy trzymały duży transparent z napisem "Nareszcie w domu Louie!" A Phoebe i Daisy nieco mniejszy z napisem "Witaj w rodzinie Natalie!". Dziewczyna była tym mocno zszkokowana, kiedy wyszli z taksówki dziewczynki niemal od razu podbiegły ją przytulić, później poznała się ze starszymi sistrami Louisa a na końcu z Jay i jej nowym partnerem. Niesamowite było widzieć jak cała rodzina obściskuje Louisa a on jest niesamowicie szczęśliwy że znów ich widzi. Natalie była bliska płaczu na ten widok, to było na prawdę niesamowite przeżycie dla kogokolwiek, a co dopiero dla directionerki.
   Jay przygotowała im pyszny obiad, oraz upiekła tort przy pomocy swoich córek. Później cały wieczór oglądali zdjęcia Louisa i oglądali stare filmy. Bardzo dużo się przy tym śmiali, a na twarzy Lou nie było ani cienia zażenowania mimo że jego wideo z młodości były mocno zabawne.
  Następnego dnia okolo godziny 10 wszyscy razem robili śniadanie, było dość porządne. Lou powiedział jej że tak jest u nich zawsze w weekendy, dni wolne i święta. Jedzą razem przygotowane wspólnie śniadanie. Bardzo jej się to spodobało, ogólnie dom Tomlinsonów był bardzo ładnie urządzony, wszędzie wisiało dużo zdjęć, wszystko było takie przytulne. Nieco później Lou poszedł na spacer z Natalie pokazując jej kilka ciekawych okolic. Było to na prawdę romatnyczne, z dala od paparazzi, fanów, reszty zespołu. Po prostu oni razem i mimo tego że był listopad to pogoda dopisywała, ukazując Doncaster w kolorach pięknej jesieni.
   Po powrocie wszyscy zażądzili zabawę w kalambury, no i to też zaczęli robić. Podzieleni na równe dróżyny bawili się w zgadywanie. Jednak po jakims czasie dróżyny zaczęły co raz mocniej rywalizować, a w szczególności Jay i Dan oraz Natalie z Lou. Dzięki temu Natalie podłapała jeszcze lepszy kontakt z Jay.
- Okej, więc teraz chodźcie na kolację- powiedziała Jay
- Przegrani, wy też. Może coś dostaniecie- powiedziała Natalie do przeciwników na co Jay i Fizzy wybuchły śmiechem.
- Na prawdę cię lubię Natalie, niezła jesteś- zaśmiała sie Jay
- Oh, to na prawdę miłe- powiedziała już nieco zawstydzona brunetka. Pomagała w kuchni podobnie jak reszta córek, podczas gdy Lou i Dan nieco obrażeni siedzieli przed tv. Gdy Daisy zawoałała ich na kolację oni łaskawie ruszyli do stołu.
- Wszystko okej zapytała Natalie w  świetnym humorze
- Oh, przypomniałaś sobie o mnie?- odpowiedział tak jakby zdenerwowanym tonem. Natalie dziwnie na niego spojrzała
- Lou o co ci chodzi- zapytała szeptem
- O nic
- Louis- powiedziała łapiąc go za rękę
- Nic- odpowiedział z powagą, Natalie patrzyła na niego niedowierzając. W tym momencie chłopak nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Natalie patrzyla na niego zszokowana po czym przewróciła oczami i wróciła do kolacji.
- Oh no weź, o co miał bym sie obrazic
-Wal sie, nienawidzę cię- wyszeptała a on pocałował ją w policzek. W tym momencie Jay spojrzała na syna z uśmiechem na co on puścił jej oczko.
- Wiecie... myślę że to dobry moment aby wam to powiedzieć- zaczeła Jay. Lou wymienił spojrzenia z Natalie, ale okazało się że reszta rodzeństwa też nie wie co mama ma na myśli.
- Chcieliśmy powiedzieć wam to już jakiś czas temu, ale bez Louisa było by to bez sensu- dodał Dan. Lou i reszta byli co raz bardziej zdziwieni oraz zaniepokojeni.
- Powiedz to wreszcie- powiedziała Lottie patrząc z wyczekiwaniem na mamę.
- Będziecie mieli rodzeństwo, jestem w ciąży- powiedziała na co każdy spojrzał na nią zszokowany. Natalie także nieco zdziwiona spojrzała na kobietę. Jednak po chwili zaśmiała się cicho..
-Jay, to niesamowite. Gratuluję- powiedziała ściskając chłopaka za kolano aby powiedział cokolwiek. Po chwili Natalie wstała i podeszła aby pocałować kobietę w policzek w geście gratulacji.
- Mamo, kolejne dziecko?- zapytała półszeptem Fizzy.
- Właśnie, jest nas już 5...- zauważył Louis nieco zmieszany. Jego uczucia były nieco mieszane. Sam nie wiedział co robić więc po prostu wstał i poszedł do swojego pokoju. Natalie patrzyła z lekkim przerażeniem na to co on robi. Jay potarła czoło z troską. Nie sądziła że tak się to potoczy.
- Przepraszam za niego, porozmawiam z nim. Na pewno jest szczęśliwy tylko, po prostu jest zdziwiony- powiedziała tłumacząc po czym poszła za chłopakiem.


- A tutaj przychodziłem biegać, na tym moście się zatrzymywałem aby odpocząć i biegłem jeszcze 2 kilometry i z powrotem. Uwielbiałem to- powiedział Liam obejmując Claudię od tyłu.
- Wow, to świetne. Mi pewnie by się nie chciało- zaśmiała się
- Musiałem jakoś zabić czas, miałem sporo wolnego czasu
- Nie mogłeś nigdzie wyjść?- zapytała
- Raczej nie miałem z kim- zaśmiał się, ale w tym śmiechu słychać było ból.
- Oh..- mruknęła dziewczyna nie wiedząc co powiedzieć. Ją i resztę dziewczyn zawsze otaczało sporo znajomych a co najważniejsze- miały siebie na wzajem.
- Nie ważne, przecież to było dawno
- Właśnie... ważne że teraz masz przyjaciół, teraz pewnie każdy żałuje że tak cię traktowali
- Tylko dlatego że jestem teraz sławny.
- Myślę że to płytki, ale dobry powód. To głupie że dawniej nikt w ciebie nie wierzył, a tu proszę. Bardzo się mylili i to jest ważne. Że udało ci się wiele osiągnąć, więcej niż oni przez całe swoje życie. - Liam się zaśmiał całując dziewczynę w czoło.
- W tym miejscu całowałem się też po raz pierwszy- powiedział- ta dziewczyna była na prawdę piękna- mruknął
- Wow to słodkie- zaśmiała się
- Tak, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się ten pocałunek z przed chwili
- Dlaczego? Pierwszy pocałunek to coś wyjątkowego
- Wolę całować ciebie, z tobą każdy kolejny pocałunek jest wyjątkowy.- powiedział na co Claudia uśmiechnęła się szeroko całując chłopaka w policzek.
- Jesteś niemożliwy- wyszeptała, na co on się zaśmiał.


~*~

Proszę bardzo, wiem że ze sporym opóźnieniem ale cóż ;/
jak już pisałam kilka razy, staram sie pisac wtedy kiedy mam wolny czas
Mam nadzieję ze wam sie podoba kochani ;))

20 komentarzy- nowy rozdział w piątek:)

wtorek, 22 października 2013

Twenty eight

- Natalie! Rusz sie przecież mamy za 40 minut koniec odprawy no!-  darł się Louis stojąc już przy schodach od dłuższego czasu.
- Oh jezu nie drzyj sie tak- odkrzyknęła dziewczyna schodząc po schodach. Taszcząc ze sobą jeszcze jakąś torbe.
- Natalie, jedziesz tam na 2 dni- mruknął cicho.
- Chce sie pokazać z dobrej strony! Muszę wyglądać dobrze!- pisnęła na co chłopak przewrócił oczami i ruszył ku drzwiom. Minął się w nich z Hazzą przytulając się na pożegnanie. Natalie ruszyła za nim już wcześniej pożegnana z przyjaciółmi. Wsiadła do taksówki z Louisem i tyle ich widziano.
 Od samego rana panowały przygotowania do wyjazdu, Claudii i Liama już nie było wyjechali wcześnie rano, natomiast Zayn jeszcze wczoraj. W domu został jeszcze wciąż śpiący Nialler oraz Maddie która pakowała ostateczne rzeczy. Ann i Hazza już szykowali się do wyjścia, przed tym brunetka przytuliła się pożegnalnie z Maddie i Marry po czym wyszli i wpakowali się do taksówki.
- O której wy macie samolot do Irlandii? - zapytała Marry siadając na kanapie
- Za 2 godziny, idę obudzic Nialla - powiedziała po czym poszła na górę. Marry położyła się na kanapie patrząc w sufit.
  Nadal zastanawiała się nad swoim planem, bała się że przesadzi. Ale jednak chciała to zrobic. Wiedziała  że w głębi duszy go to boli, postanowiła spróbować i nawet jeśli on sie nie zgodzi to chciała zadzialać.
- Nialler!- z zamyśleń wyrwał dziewczynę krzyk jej przyjaciółki a następnie głośny huk i jęk chłopaka. Przerażona Marry wbiegła po schodach na piętro.
- Boże co sie tu dzieje- zapytała po czym zobaczyła siedzącą na ziemii i śmiejącą się blondynkę a obok Nialla leżącego na ziemii w samych bokserkach.
- Ona jest psychiczna- mruknął chłopak udając się na czworaka do łazienki.
- Co mu zrobiłaś...?- zapytała Marry na co Maddie ze śmiechem wzruszyła ramionami idąc do garderoby prawdopodobnie po to aby sprawdzic czy wszystko wzięła.



- Claudia nie rób wiochy- szeptał Liam
- Nie powiedziałeś mi że oni nie wiedzą o naszym przyjeździe!- wyszeptała ruda
- To miała być niespodzianka!
- Szkoda że o tym nie wiedziałam.. mogłeś mi chociaż powiedzieć. Myślałam że wiedzą i są na to przygotowani- jęczała cicho dziewczyna idąc chodnikiem wyłożonym przed domem państwa Payne.
- A jakie to ma znaczenie?- zapytal chłopak stając przed drzwiami
- Ogromne Liam, nie lubię wpychać się bez zaproszenia...- mruknęła
- Oh jasne, chcesz mi powiedzieć że oni nie chcą cię poznać?
- Nie wiem, gdybym była zaproszona to bym wiedziała że chcą
- Przestań Claudia, przesadzasz
- To ty przesadzasz- kłócili się co raz głośniej kiedy nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich jakaś blondynka. Claudia na jej widok zrobiła zdziwioną minę po czym uśmiechnęła się miło.
- Liam?- pisnęła dziewczyna rzucając się chłopakowi na szyję.
- Hej Ruth!- zaśmiał się chłopak obejmując siostrę. Claudia stała obok z uśmiechem. Była zła na chłopaka, bardzo. Cały dobry humor i pozytywne nastawienie wyleciało z niej od razu od kąd dowiedziała się że rodzina Liama nie ma pojęcia o ich wizycie. Wolałaby wiedzieć czy oni chcą ją poznać.
- A kto to taki?- zapytała blondynka nieco sarkastycznie. Przecież doskonale wiedziała kim jest ta ruda dziewczyna.
- To Claudia, myślę że wiesz kim jest- powiedział Liam z błyskiem w oczach.
- Oh no jasne że wiem, trudno przeoczyć taką laskę u twojego boku bracie- zaśmiała się podając rękę Claudii- jestem Ruth
- Tak wiem, Liam tak dużo o was mówi. Jestem Claudia- powiedziała uprzejmie dziewczyna.
- Mam nadzieję że to dobre rzeczy- zażartowała.
- No jasne- odpowiedziała Claudia.
- Ruth? Z kim rozmawiasz?- z wewnątrz słychać było czyjś krzyk.
- Wchodźcie dalej, przecież nie będziemy trzymać was na dworze!- powiedziała po czym wbiegła do środka. - Mamo nie zgadniesz kto przyjechał!- krzyknęła
- No i co aż tak źle było?- zapytał Liam z ironią
- Oh przestań, dobrze wiesz ze nie o to mi chodzi Liam. Przestań to ciagnąć- mruknęła wchodząc do środka za chłopakiem.
- Liam!- krzyknęła kobieta która zapewne była mamą chłopaka. Liam od razu przytulił matkę której łzy pociekły po policzkach. Claudia na ten widok też niemal się nie popłakała. Sława miała ogromną cenę, mimo że ona także dawno nie widziała się z rodziną z powodu studiów tak daleko od domu to wiedziała że to coś zupełnie innego niż sytuacja Liama.
- Tak się ciesze że przyjechałeś kochanie! Bardzo za tobą tęskniliśmy!- powtarzała
- Ja za wami też mamo. Chciałem zrobić wam niespodziankę
- Udalo ci się synku- powiedziała całując go w policzek.
- Jednak chciałem wam też kogoś przedstawić. Myślę że domyślacie się kto to- zaśmiał się Li obejmując Claudię w pasie.
- Oczywiście że tak, jestem Karen - powiedziała podając rękę Claudii
- Dzień dobry, bardzo miło mi panią poznać. Mam na imię Claudia - powiedziała uśmiechnięta.
- Gdzie tata i Nicola? - zapytał Liam przerywając ciszę.
- Pojechali na ryby, dobrze wiesz jak tata uwielbia wędkowanie a Nicola troche mu pomaga- zaśmiała się kobieta zapraszając ich dalej.- szkoda że nie powiedziałeś nic o tym że przyjedziesz. Lepiej bym sie przygotowała- powiedziała Karen na co Claudia zrobiła minę typu ' a nie mówiłam? ' do Liama. Na co chłopak odpowiedział
- Tak, ale to właśnie miała być niespodzianka- kierował to i do mamy i do Claudii. Dziewczyna przekręciła ukradkiem oczami.
- Długo zostaniecie?
- Ja tylko na wekeend- odpowiedziała za siebie Claudia
- Dlaczego?- zapytała Karen
- Szkoła! Dziś już sobie odpuściłam ale za dużo zaległości nie wychodzi na dobre- odopowiedziała
- Wiem coś o tym - Powiedziała Ruth
- Masz szczęście synu że z rana robiłam ciasto, przynajmniej mam was czym poczęstować.
-  Oh mamo, ja zostaje na tydzień i na mnie nie musisz robić dobrego wrażenia. Wystarczy że siądziesz z nami i trochę pogadamy- zaśmiał się Li
- Aż tydzień?- zdziwiła się Ruth
- Coś nie tak siostrzyczko?- zapytał chłopak ze smiechem
- Nie pamiętam kiedy ostatnio byłeś aż tydzień w tym domu- uśmiechnęła się
- No widzisz- powiedział po czym mama chłopaka postawiła na stole pokrojone ciasto i dzbanek z herbatą.


- O patrz tam jest- powiedziała szatynka ruszając ku różowej walizce. Lou uśmiechnął się i poszedł za nią aby jej pomóc. Kiedy chwycili za rączkę walizki niespodziewanie zauważyli że jakaś dziewczyna także po nią sięga.
- Oh, to chyba jednak moja- uśmiechnęła się uprzejmie Natalie ciągnąc walizkę
- Nie, ona jest moja- powiedziała wysoka blondynka, także chcąc ją wziąć
- Dziwne bo moja ma duzy napis Miami na przedniej klapie dokładnie tak jak moja walizka!- powiedziała już trochę zdenerwowana Natalie
- Moja ma dokładnie taki sam, odejdź bo chcę moją waliskę! -wysyczała.
- Hej dziewczyny spokojnie!- krzyknął nagle Lou zwracając na siebie uwagę.
- O matko, przecież ty- zaczęła dziewczyna która chyba dopiero teraz się zorientowała
- Oh tak właśnie to mój chłopak i nie nie da ci autografu i nie nie da ci zdjęcia bo jesteś wredna i próbujesz mi ukraść walizkę!- krzyknęła Natala na co Lou delikatnie ale stanowczo ją odepchnął.
- Słuchaj, to normalne że macie podobne walizki. Myślę że najbardziej sensownym zachowaniem będzie jeśli zwyczajnie to otworzysz i zobaczysz co będzie w środku! Tylko zeby sprawdzic- zaproponował Louis
- Oo jasne, zaraz sie okaże że mamy takie same ubrania! - prychnęła Natalie na co chłopak skarcił ją wzrokiem
- Myślę że masz rację- mruknęła urażonym tonem. Postawiła różową walizkę na ziemii po czym delikatnie odsunęła. Już na 1 rzut oka ubrania dla Natalie były nieco obce. Spojrzała z szekoro otwartymi oczami na nią.
- Natalie?- zapytał chłopak z uniesionymi wysoko brwiami.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia?- prychnęła po czym bez słowa odeszła szybkim zdenerwowanym krokiem. Natalie zaczęła się rozglądać jak gdyby nigdy nic. Lou stał i wpatrywał się w nią z delikatnym uśmiechem.
- Jesteś chora
- Oh zamknij sie- mruknęła po czym ruszyła z powrotem do taśmy a by szukać swojej walizki.
- Czy to nie ta?- zapytał pokazując na własnie wyjeżdżającą różową walizkę. Natalie przewrócila oczami i ruszyla w jej stronę, a za nią Louis ze śmiechem. Dziewczyna byla w pewnym stopniu obrażona, na to że tamta walizka jednak nie byla jej. No niestety. Louis objął dziewczynę w pasie i pocałował w nos i wtedy w końcu sama zaśmiała się ze swojej głupoty.


- Harry kochanie!
- Mamoo, nie rób mi wiochy- śmiał się chłopak przytulając mamę.
- Hej ty musisz być Annabel! Harry ciągle mi o tobie pisze lub mówi kiedy gadamy na skype. Ma niezłego świra na twoim punkcie!- trajkotała Gemma, była identyczna jak Harry.
- Oh to chyba dobrze- zaśmiała się Ann- tak jestem Annabel, miło mi cię poznać- powiedziała wyciągając rękę na powitanie. Jednak blondynka od razu wzieła ją w swoje ramiona.
- Dobra mamo, udusisz mnie weź- zaśmiał się Hazza
- Racja, nie jesteś juz mały a po za tym wolisz się teraz przytulać do kogoś innego. No to pochwal sie synu - zaśmiala się
- Mamo..- jęknął Harry- To jest Annabel, moja dziewczyna- powiedział po czym na jego twarzy pojawił się rządek białych perełek.
- Dzień dobry- powiedziała Annabel cicho z miłym głosem. Trudno było jej się odnaleźć w tej sytuacji.
- Witaj skarbie, jestem Anne- powiedziała brunetka po czym mocno przytuliła Ann.
- Hej gdzie Mick?- zapytał Hazza
- Poszedł do szklarnii po pomidory do mojego spagetthi - powiedziała z uśmiechem Anne
- No nie gadaj!- krzyknął loczek
- Specjalnie dla ciebie kochanie, jako że dość rzadko jesteś w domu postanowiłam zrobić ci niespodziankę
- Jesteś najlepsza- krzyknął całując dziewczynę w policzek.

- Masz na prawdę słodki pokój - zaśmiała się Ann siadając na pojedyńczym łóżku na którym była pościel w granatową kratę. Ściany w kolorach jasnego niebieskiego i szarego a na suficie kilka gwiazdek świecących w ciemności. Podłoga z drewna a na niej zielony włochaty dywan. Niewielkie biurko na którym stało kilka zakurzonych książek i stary pewnie zepsuty komputer. Do połowy odsłonięte żaluzje w oknach oraz kilka zdjęć przyczepionych do tablicy wiszącej na ścianie.
- Nigdy nie mam czasu tu nic zmienić, nigdy mnie nie ma no i do tej pory nie miałem osobistej dekoratorki wnętrz- uśmiechnął się obejmując dziewcznę od tyłu. Oboje zaczęli oglądać zdjęcia.
- Byłeś taki słodki i pulchniutki- zachichotała Ann na co Harry lekko ją załaskotał
- Haha przestań- poprosiła przytrzymując mu ręce. Wzrok brunetki zatrzymał się na jednym zdjęciu, a mianowicie Harrego a na jego kolanach siedziała jakaś blondynka. Ann nie raz widziała to zdjęcie, krążyło po internecie z dopiskiem "była dziewczyna Harrego Stylesa".- byliście słodką parą - powiedziała
- Stare czasy- mruknął chłopak.
- Ona nadal tu gdzieś mieszka?- zapytała
- Nie mam pojęcia. Pewnie tak, chyba żadne z moich znajomych nie wiązało przyszłości z innym miastem niż Holmes Chapel.- stwierdził Hazza
- Nie dziwię się, to urocze miejsce
- Racja- uśmiechnął się
- Hej no i jak? Zmieścicie się tu we dwoje? Bo jeśli nie to Annabel może spać ze mną- zaśmiała się Gemma
- Oh chyba śnisz!- jęknął Harry
- Woah bracie to tylko żart.- odpowiedziała, podchodząc do Ann mruknęła- uważaj, jest bardzo niewyżyty- po czym wyszła z pokoju rzucając że obiad jest już gotowy.
- Ona jest niemożliwa....- jęknął Harry
- Kocha cię- odpowiedziała przez śmiech na to co powiedziala Gem
- Ja ją też - Ann uśmiechnęła się do chłopaka słcysząc te słowa. Splotła ręce na karku chłopaka a on położył jej dłonie na szczupłych biodrach.
- Myślę że musimy iść na dół- powiedziała
- A szkoda fajnie sie zapowiadało- mruknął całując ją w policzek
- Jestes nienormalny- jęknęła dziewczyna schodząc po schodach



- Maddie wstawaj- wyszeptał Niall blondynce do ucha. Dziewczyna przeciągnęła się delikatnie, podniosła głowę z kolan chłopaka po czym z powrotem wtuliła się w niego zapinając przed tym pasy.
- Lądujemy?- zapytała
- Tak, już wlaściwie jestesmy na miejscu- powiedział z szerokim uśmiechem. Dziewczyna patrzyła na niego, widziała jego podekscytowanie. On kochał mocno swoją rodzinę, swój kraj. Był bardzo uczuciowy. Maddie cieszyła się jego szczęściem i sama była nieco podekscytowana na poznanie rodziny Niallera.
  Po około pół godzinie które zajęło im wyjście z samolotu, odbiór bagaży,  odprawę, znaleźli się oni na parkingu lotniska. Maddie usiadła na swojej walizce patrząc jak Nialler wybiera numer do swojego brata na swoim iPhone.
- Hej gdzie jesteś?- zapytał, malował się uśmiech na jego twarzy prawdopodobnie od samego głosu brata.- my czekamy przy wyjściu możesz podjechać i nas zgarnąć?- zapytał po czym pokiwał głową i się rozłączył.
- Już jedzie- powiedział z uśmiechem po czym podał blondynce rękę podnosząc ją. Wziął ją za rękę i bawiąc się jej małym palcem wypatrywał brata. - To chyba on - powiedział z uśmiechem- wskazał na szary samochód który właśnie podjechał, zza szyby widać było starszego bruneta. Nialler wziął walizkę od dziewczyny i z jej pomocą wpakował walizki do bagażnika. Otworzył jej drzwi a zaraz po niej zamknął, a sam pobiegł do miejsca pasażera.
- Cześć stary- zaśmiał się Greg przytulając brata
- No cześć- uśmiechnął sie blondyn.
- Hej mała- przywitał się Greg machając do niej na co ona się zaśmiała i odpowiedziała krótkim hej.
Chłopak wyjechał z parkingu i ruszył prosto do domu. Całą drogę rozmawiali ze sobą na różne tematy, zaczynając od pracy, przez trasę do osiągnięć piłkarskich klubów. Nie ukrywając Maddie czuła się nieco dziwnie ignorowana, jednak postanowiła to przemilczeć. Rozumiała sytuację chłopaka, w końcu dawno nie widział się z bratem.
  Po około 20 minutowej podróży samochód zaparkował na kamiennym wjeździe. Przed domem już czekała na nich mama. Ledwo co chłopak zdążył wyjść z samochodu a kobieta od razu rzuciła się na niego z uściskiem. Typowe powitanie, od razu widać było ze Maura mocno kocha swoich synów. Ku zdziwieniu Maddie, tata Nialla- Bobby podszedł najpierw do niej biorąc od niej walizkę i zapraszając do środka. Zadowolona weszła do środka razem z całą resztą rodziny. Czekał już na nich obiad, jego nazwy Maddie za nic nie mogła odkryć. Maura zdradzila jedynie ze to tradycyjne i jej świetne Irlandzkie danie. Tak czy tak z pewnością smakowało niesamowicie.
- Ty także próbujesz swoich sił w muzyce prawda?- zapytała w pewnym momencie mama Niallera
- Oh, tak. Chciałabym osiągnąć sukces podobny do Nialla. Ale nie sądzę żebym dorastała jego talentowi..- powiedziała na co Niall się zaśmiał i pocałował w policzek dziewczynę.
- Maddie jest strasznie nie ufna jeśli chodzi o jej talent. A przecież jest w tym na prawdę dobra
- Ta piosenka, którą śpiewasz z tym rudym kolegą zespołu. Jest na prawdę dobra, wpada w ucho- pochwalił Bobby na co Maddie nieco się zarumieniła.

- To zdjęcie jest jak Niall miał około 5 lat. Niesamowite dziecko, wtedy przysięgał że będzie piłkarzem- śmiała się Maura pokazując kolejne zdjęcie blond chłopca. Maddie ze śmiechem się mu przyglądała
- Nic się nie zmienił, może trochę urósł jednak te oczy. Nadal błyszczą tym samym podekscytowaniem- powiedziała Maddie.
- Dokładnie tak samo uważam, to niesamowite że też to zauważyłaś- zaśmiała się.
- Oh, racja- powiedziała krtótko po czym spojrzała jak Niall i jego brat kopią sobie piłkę. Widziała jak blondyn co chwila na nią spogląda. To było słodkie.
- Myślę że dobra z ciebie dziewczyna. Możesz myśleć że to dziwne bo znamy się od zaledwie 2 godzin ale wystarczy że widzę jak Nialler na ciebie patrzy. Bardzo mu na tobie zależy Maddie.- blondynka poczuła jak jej serce dosłownie mięknie.
- Nie wie pani jak wiele znaczą dla mnie te słowa na prawdę.- powiedziala cicho
- Mów mi po prostu Maura- zaśmiała się łapiąc ją w miłym geście za kolano. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi a Maura wstała z fotelu na tarasie i poszła otowrzyc drzwi. Maddie zaśmiała się do siebie cicho wracając do oglądania zdjęć.

 ~*~

Hej kochani <3 proszę bardzo wyrobiłam się w równy tydzien x
mam nadzieję że ten jest troche lepszy. Tak wiem że nie ma tu wlasciwie nic o Marry i Zaynie ale postaram
się napisać o nich więcej w następnym rozdziale.

Oby wam się spodobał ;) 

25 komentarzy-nowy rozdział we wtorek :)

poniedziałek, 14 października 2013

Twenty seven

- Gratuluję występu!- krzyknęła jakaś dziewczyna którą znały właściwie z widzenia.
-Dziękuję !- odkrzyknęła Maddie zadowolona. Po wczorajszym idealnym występie usłyszała dużo pochwał. Od chłopaków, Eda, zespołu całego programu, ludzi ze szkoły, oczywiście dziewczyn które cały wieczór czekały na nią w domu. Oraz co dziwne obeszło się bez hejtów na twitterze, a zastąpiły to także pochwały.
  Nawet Natalie przeżyła pogrom opini na temat nowego związku Louisa Tomlinsona, porównywania ją do Eleanor, oraz rozpatrywania czy Larry jest prawdziwy. Shipperki nieco się doszukiwały kłamstwa w tym co zrobił Lou. Jednak on nie przejmowała się tym, w końcu Annabel przeżywała na początku to samo. Inni mówili że Natalie jest piękna i że są fajną parą. Niektórzy hejtowali bez powodu, ale to normalne. Natalie cieszyła się chwilą, po powrocie Lou do domu dostała dziwnego napadu. Rzuciła się na chłopaka, zaczęła przytulać, dziękować, później wyzywać że zrobił to tak bardzo publiczne a na koniec sie popłakała- prawdopodobnie ze szczęścia.
   Z dnia na dzień było co raz bliżej do wyjazdu chłopaków do Szwecji. Planowali jak go wykorzystać. Z pewnością chcieli odwiedzić swoje rodziny, co ciężko było im pogodzić z tym że trzeba będzie opuścić dziewczyny. Chłopaki chcieli aby one jechały z nimi, jednak one nie mogły pozwolić sobie na tygodniową przerwę od szkoły. Liamowi i Harremu głównie zależało na przedstawieniu swojej nowej wybranki rodzinie, siostrom. Chcieli aby je poznali i także je polubili. Ann i Claudia obiecały że pojadą przynajmniej na weekend. A Natalie oraz Maddie nadal zastanawiały się czy jechać. To było jasne, poznanie rodziny swojej ukochanej osoby zawsze oznacza nowy poziom związku. Jako że Natalie i Maddie zostały o to najpóźniej poproszone o bycie oficjalnie razem.
- Myślę że to fajny pomysł- powiedziała Annabel do Natalie
- Myślisz tak bo jesteś z Hazzą od około 2 miesięcy a nie 2 dni. To dziwne jechać od razu do jego rodziny
- Dlaczego? Przecież znasz się z nim od dłuższego czasu niż 2 dni. Znasz niemal całą jego rodzinę, nie jesteś laską z pod latarni tylko pożądną dziewczyną która studiuje. Nie masz się czego wstydzić, a po za tym Lou cię kocha a ty jego. Co stoi na przeszkodzie?- zapytała brunetka na co szatynka jęknęła cicho.
- Nie wiem Ann, po prostu na myśl o tym się stresuje. Lou ma dość sporą rodzinę.
- A co to ma do rzeczy Natalie? Ty też kiedyś będziesz musiała przedstawić rodzicom Lou- Natalie stanęła przed oczami scena jej przesłodzonych, wiecznie zakochanych w sobie rodziców.  To było by dziwne gdyby przy rodzinnej kolacji na której byłby Lou oni stadrardowo zaczęli się miziać. Natalie kochała swoich rodziców, oni ją i jej młodszego brata też, jednak dziewczyna miała wrażenie że jej rodzice zatrzymali się jakoś na poziomie swojego 16 roku  życia, więc nadal ciągle wyznają sobie miłość w słowach i gestach.
- Ugh, tak wiem- mruknęła w końcu dziewczyna stając w kolejce po lunch w kafejce. Annabel cicho zachichotała- co? Czemu się śmiejesz?- zapytała
- Po prostu, przypomniało mi się to jak twoi rodzice są słodcy.
- Oh tak, bardzo- mruknęła nakładając babeczkę na tacę.

- Ten chłopak jest taki ładny, wiecie że będzie moim partnerem na tańcach od przyszłego tygodnia?- powtarzała Claudia na co dziewczyny zmierzyły ją wzrokiem.
- Stul pysk głupia, masz Liama- mruknęła Marry na co dziewczyny się zaśmiały.
- Dokładnie, o patrz nawet teraz przyjechał. Powinnyśmy mu o tym powiedzieć prawda Maddie?- wyszeptała Natalie.
- Jeju, mówie że po prostu jest ładny a nie że chce z nim chodzić, czy coś
- Jasne, od tego sie zaczyna- stwierdziła
- Nie da wam się nic powiedzieć- powiedziała dziewczyna jakby obrażonym tonem na co dziewczyny się zaśmiały.
- Claudia na pocieszenie przypomnę ci że dziś robimy sesję- przypomniała jej Marry wchodząc do samochodu Liama.
- Cześć dziewczyny -przywitał się Payne- jaka sesja? - zapytał całując rudą na powitanie w policzek.
- Muszę zrobić komuś sesję na zajęcia. Wybrałyśmy ostatnio Claudię- odpowiedziała Marry.
- Do tego musi być jeszcze jakiś chłopak- dodała Natalie
- Chcesz mi potoważyszyć?- zapytała z uśmiechem Claudia Liama.
- Chętnie, ale myślę że Zayn ma coś więcej z modela niż ja.
- Oh- jęknęła cicho Marry. Nie brała pod uwagę Zayna aby uczestniczył w tej sesji. - skoro tak mówisz- odrzekła cicho czarnowłosa.
Po niedługiej drodze cała 6 dotarła do domu. Tym razem Liam podrzucił je do domu chłopaków. Tak czy tak dziewczyny czuły się tam jak u siebie, podobnie jak chłopaki u dziewczyn.
 Gdy weszły do pokoju, chłopaki siedzieli w pokoju i każdy z nich robił coś przy laptopie, iPadzie i czy iPhone.
- Oh jak miło że ktokolwiek zwróci uwagę- prychnęła Maddie- idę do lodówki, ona nigdy mnie nie opuszcza- wyszeptała i tyle ją widzieli. Niall zaśmiał się cicho i pobiegł do kuchni aby przywitać dziewczynę.
- Co robicie?- zapytała Annabel siadając na kolanach Hazzy, chłopak uśmiechnął się szeroko na jej widok i pocałował ją na powitanie.Ann spojrzała na ekran gdzie była otwarta karta ze stroną z biletami lotniczymi, oraz twitter chłopaka.
- Zamawiamy bilety- powiedział z szerokim uśmiechem.
- Wooah! Fajnie że ktokolwiek się konsultuje!- krzyknęła Natalie
- Oh proszę cię Nat! Rozmawialiśmy o tym dobrze wiesz jak bardzo mi na tym zależy. - odkrzyknął jej Lou z nieco zasmuconym wyrazem twarzy po czym zamknął klapę laptopa i poszedł do swojego pokoju. Przez chwilę w salonie zapanowała cisza, trochę wymiany spojrzeń. Głównie wzrok padał na Natalie która stała z założonymi rękoma. Po około minucie dziewczyna głęboko westchnęła i poszła za chłopakiem.
- I tak pojedzie, to jasne- mruknęła Ann wtulając się w Hazzę.
- Mamy dziś wtorek, więc bilety zamówiliśmy na piątek- powiedział loczek. Ann zrobiła wielkie oczy
- Już?! Już piątek? Oszalałeś?- pisnęła cicho na co Hazza się głośno zaśmiał.
- No co, zostało niewiele czasu, a po za tym co za różnica? Po co czekać- stwierdził Harry i po chwili zastanowienia Ann stwierdziła że chłopak ma rację.
- Jak przyjdzie Natalie to bierzemy się za sesję Claudia- powiedziała Marry. Na co ruda pokiwała głową na okej.  Po około 10 minutach na dole znów pojawiła sie Nat i Lou. Oboje uśmiechnięci schodzili ze schodów trzymajac się za ręce.
- Szybki numerek, leczy wszystkie rany- mruknął niby cicho Zayn mijając parę na co Lou wybuchł głośnym śmiechem a Natalie uderzyła go w twarz poduszką.
- Natalie, czas zrobić ze mnie super laskę i przygotować mi fajne ubrania. Idziemy do domu, Ann ty też- powiedziała Claudia.
- Zrobić z ciebie laskę? Oh będzie ciężko- mruknęła Ann na co dziewczyny się zaśmiały
- Bardzo śmieszne- mruknęła ruda wychodząc z domu. Chwilę później dołączyła do niej reszta która miała pomóc. Od domu chłopaków do ich bylo dosłownie kilka kroków więc po niecałych 5 minutach byly już u siebie. Natalie zaczęła przeszukiwać szafę Claudii podobnie jak Maddie swoją aby znaleźć coś ładnego. Annabel zastanawiała się z Marry nad miejscem do zdjęć i pasującego makijarzu. Po niedługim czasie Natalie zaprezentowala kilka swoich pomysłów na ubranie a Ann miała już w głowie pomysł na ciekawy make up. Marry zadowolona poszła po aparat a Claudia zaczęła sie  ubierać po czym zajęła się nią Ann. Maddie przyglądała się przyjaciółką z uśmiechem. Takiej sesji jeszcze nie miały.
- Okej chodźmy moze przed dom?
- Może najpierw na tarasie? - zaproponowała Maddie  na co dziewczyny przytaknęły. Marry ustawiła aparat a Claudia próbowała się jakoś normalnie ułożyć, jednak co chwilę wybuchała śmiechem.
- Trochę powagi Claudia!- krzyknęła Marry
- O boże- mruknłęa przewracając oczami Annabel
- Sorry no! To dość zabawne
- Jakbyś chciałabyć prawdziwą modelką to dawno bym cię wywaliła wiesz?- mruknęła Marry.
- Doobra! Już- powiedziała ruda delikatnie poprawiając włosy. Marry zaczęła robić pierwsze zdjęcia. Efekt w sumie nie był zly.
- Okej, jest dobrze, później wybiorę kilka najlepszych zdjęć z różnych części sesji. Leć zmienić ubranie- powiedziała co też ruda od razu zrobiła. Tym razem dziewczyny wyszły na ulicę, ku nie szczęściu jak to w Anglii słońce zaszło. Teraz było nieco inaczej ale Marry jakoś nie widziała w tym dużego problemu. Zrobiły kilka zdjęć w 2 stylizacjach a ostatnie w lesie obok domu. Wszystko wyszło na prawdę świetnie. Zostało zrobić kilka zdjęć Zaynowi.
- Pokaż te zdjęcia- poprosiła Claudia
- Nie... muszę je obrobić, zgrać i w ogóle. Wszystko w swoim czasie- odpowiedziała Marry na co Claudia przewróciła oczami. Około pół godziny pózniej ktore Marry spędziła wlepiając oczy w laptop do domu weszli chłopcy. Zayn przygotowany do zdjęć, jedno które zrobiła Marry tak jakby z zaskoczenia i tak wyszło genialnie- cały Zayn. Drugie na dworze nieco bardziej pofesjonalnie. Resztę sesji z chłopakiem miała zrobić z Fabianem. Podczas gdy cała paczka omawiała szczegóły wyjazdów na weekend to Marry zajmowała się zdjęciami. W między czasie przyszedł Fabian a Marry kończyła swoją sesję. Dumna z siebie że udało jej się zrobić wszystko jednego dnia, w towarzystwie swojego chłopaka dokańczała swoją pracę w swoim pokoju.
- A właśnie, co z Marry? Przecież nie pojedzie z tobą..- mruknęła Natalie pokazując na Zayna który słabo się na to uśmiechnął.
- Właśnie... a Marry?- zapytał Lou
- Myślę że musi jechać do kogoś z nas dodatkowo. No wiecie żeby nie była sama.
- Co ja?- zapytała Marry wchodząc do salonu z Fabianem niosąc w ręce pen drive.
- Zastanawiamy się co zrobimy z tobą, no wiesz jak my jedzemy a ty musisz wybrać kogoś z nas- zaśmiał się Hazza
- Oh, no tak.... nie zastanawiałam się nad tym- zamyśliła się dziewczyna podpinając urządzenie do TV. Wzieła pilot i usiadła na kanapie między Fabianem a Lou.- zostanę w domu, to przecież jasne- dodała po chwili
- Co? Czemu?- zapytała od razu Annabel
- No normalnie Ann, po co mam sie do kogoś wciskać. Zostanę a Fabian zostanie ze mną na czas gdy was nie będzie. Zostaniesz co nie?- zapytała z uśmiechem swojego chłopaka.
- No jasne- odpowiedział od razu całując dziewczynę w czoło.
- Okej, jeśli tego chcesz...- mruknęła Maddie na co Marry wzruszyła ramionami. Dziewczyna kazała każdemu patrzeć na TV.
- Oto i nasza super sesja ludzie.




















- Wow ! Boże one są piękne- powtarzał Liam za każdym zdjęciem Claudii, ale fakt faktem- serio były dobre.
- Mam nowy pomysł na życie, będę modelką omg jestem świetna!- krzyknła Claudia
- O tak, jesteś też świetnie skromna - mruknęła ze śmiechem Maddie.


~*~

Chujowy, krótki, bezsensu.
 Ja nie moge serio wiem że ostatnio mocno nawalam, czekacie tle czasu a tu takie beznadziejne rozdziały
no ale kurde serio. Ostatnio siedze na komputerze max 20 minut bo z niczym sie nie wyrabiam 
nie mam kiedy pisać na prawdę. Pamietam o was i mysle nad blogiem, ale nie mam kiedy
realizować. Chciałabym dodawać rozdziały tak jak kiedys co 2 dni
a nie raz na 2-3 tygodnie ale tak sie nie da ;c to juz nie wakacje.

Dziekuje ze nadal jestescie ze mną kocham was bardzo, postaram sie aby następny rozdział był
jak najszybciej, oraz zeby byl dłuższy :c 

niedziela, 22 września 2013

Twenty Six

PROMO - <klik>



- Liam wstawaj- powtórzyła po raz setny Claudia, ta noc wcale nie była taka  świetna jak miała być. Około północy zaczęło trochę padać, a tylko Ann, Natalie Hazza i Lou mieli nieprzemakalny namiot. Reszta niestety nie miała takich rarytasów. Było wilgotno, i nieco strasznie. Byli w  środku lasu, ciagłe łamanie gałązek, odgłosy zwierząt nieco ich przerażały. A w dodatku nie byli oni na pewno przyzwyczajeni do czegoś takiego.
  Wstali z samego rana, o godzinie 15 mieli występ w programie rodzinnym. Miało wystąpić całe One Direction, Ed Sheeran oraz gościnnie Maddie. Wszyscy zdążyli się już zebrać i brać się za składanie namiotów, podczas gdy Liam za nic nie chciał wstać.
- Liam, spóźnicie się! Wasz menadżer nas zabije!
- Walić to- mruknął. Claudia spojrzała na chłopaka z szeroko otwartymi ustami. Przewróciła oczami i zaczęła nim szarpać.
- Chcesz zepsuć sobie karierę? Chcesz wkurzyć menadżera? Chcesz żeby zabronili nam się spotykać?- Claudia zaczęła grozić chłopakowi, na co on wybuchł śmiechem i podniósł się obwijając się kocem.
- Na pewno nie zepsuje sobie kariery przez spóźnienie się na zwykły wywiad, wkurzamy menadżera 24/7 więc to bez różnicy a jeśli ktokolwiek by mi cię zabrał to ja zabrał bym mu płuca. Tak tylko mówię.- wytłumaczył po czym pocałował dziewczynę w usta i jak gdyby nigdy nic wyszedł z namiotu.
   Claudia nie wiedziała czy powinna się cieszyć, czy raczej być trochę wystraszona. Dziewczyna siedziała jeszcze przez chwilę w namiocie, zaśmiała się sama do siebie po czym wyszła na zewnątrz. Pogoda była paskudna, duża mgła, mokre powietrze, chłodny wiatr i 0 słońca.
- Oh, boże ja chce do Miami- mruknęła Marry mijając rudą dziewczynę na co ta się zaśmiała. 
   Przez niemal godzinę wszyscy sprzątali po sobie, pakowali się i starali sie wyruszyć w drogę powrotną jednak raz po raz cos stawalo im na drodze. Albo ktos nie byl pewien czy ma telefon, lub cos innego. Albo potrzebował nagle siku, ewentualnie cos mu przeszkadzalo w jeździe. I TAK CAŁY CZAS.
  Kiedy w końcu udało im się zebrać, przez niemal całą drogę niewiele się odzywali, byli zmęczeni. Tak bardzo chcieli sobie zorganizować taką wycieczkę a teraz gdzieś w środku tego żałowali mimo że nikt sie do tego nie przyznał.
  Gdy w końcu po długiej deszczowej drodze dojechali do domu, mokrzy i zmęczeni wpadli do domu i od razu zajmowali łazienki aby wziąć prysznic i jaknajszybciej wrócić do świeżego i normalnego wyglądu. Chłopaki zostawili dziewczyny same i poszli się przygotować do swojego domu, podczas gdy one zajmowały łazienki.
  Natalie wyszła jako pierwsza, zeszła na dół gdzie od razu zaatakował ją Lucky i Killer. Szatynka zdążyła pogodzić się z faktem że ten kot zeżarł jej papugę i już jakoś nie mściła się na nim. Dała zwierzakom karmę do misek oraz trochę wody. Ona sama zajrzała do lodówki która nie była jakoś specjalnie wypchana jedzeniem, ale prawdopodobnie żadne z nich nie miało ochoty jechać do sklepu. Dziewczyna wzięła kromkę ciemnego chleba i posmarowała go dużą ilością nutelli. Położyła się na kanapie włączając TV. Spojrzała na kanapkę, a następnie na swój odkryty brzuch. Po przysznicu założyła stare dresy i top który znacznie odkrywał jej brzuch. Stwierdziła że skoro w domu i tak nie ma już chłopaków to może sobie pozwolić na trochę swobody. Nieprzejęta tym że może trochę przytyć zaczęła jeść dalej skakając po kanałach telewizora. Usłyszała kroki, spojrzała za siebię i zobaczyła Claudię która wyciera ręcznikiem swoje rude krótkie włosy.
- Co robisz?- zapytała
- To co widzisz, jem i oglądam- zaśmiała się w odpowiedzi.
- Zrób mi taką- poprosiła
- Dała ci bozia rączki?
- Oh no weź
- Sama sobie weź- prychnęła szatynka oblizując czekoladę z kanapki. Claudia popatrzyła na nią z przymrużonymi oczami po czym rzuciła w Natalie mokry ręcznik i ruszyła do kuchnii. Nat zaczęła piszczeć po czym zrzuciła z siebie ręcznik mamrotając wyzwiska sierowane ku przyjaciółce.
- Natalie!- krzyczała Maddie z góry, dziewczyna przewróciła oczami po czym sturlała się z kanapy wstając.
- Co?- odkrzyknęła wchodząc po schodach.
- W co ja mam sie ubrać?!- pisnęła dziewczyna
- Maddie, ty tam masz stylistów oni cię przygotują
- Skąd wiesz?
- Bo tak jest zawsze, po za tym to przecież porządny program muszą mieć tam kogoś takiego. Załóż cokolwiek.
- A jak nie? Wolę być zabezpieczona Natalie prosze!- szatynka westchnęła wchodząc do garderoby i szukając czegoś odpowiedniego. Siedziała tam dłużej niż zwykle
- Natalie pośpiesz się, chłopaki zaraz po mnie przyjadą- prosiła Maddie która właśnie skończyła prostować swoje długie blond włosy. Makijaż miała dość delikatny, liczyła że najwyżej poprawią go w studiu.
- Okej już, wybierz sobie któryś z tych. - powiedziała pokazując na łóżko dziewczyny na którym znajdowały się takie zestawy.

                                                                       




- Ugh, nie pomagasz! Wszystkie są świetne, nie wiem który wybrać.- jęknęła. Natalie przewróciła oczami patrząc to na dziewczynę to na stroje.
-Ten ostatni będzie ci się zlewał z włosami, w 2 torebka będzie ci przeszkadzać wiec załóż 1. - powiedziała po czym wyszła z pokoju pozwalając jej się spokojnie ubrać. Szatynka schodziła po schodach patrząc jak w drzwiach stoi już cała 5 chłopaków. Uśmiechnęła się do nich machając.
- Gdzie Maddie?- zapytał Nialler
- Ubiera się- powiedziała- musiałam jej pomóc ubrać się w coś ładnego- dodała
- To strata czasu, przecież dadzą jej tam jakieś fajne ubrania- powiedział Zayn
- Mówiłam jej to ale ona się uparła więc jej pomogłam- Natalie wzruszyła ramionami. - zaraz powinna zejść na dół nie stresujcie się. Tak jak powiedziała tak było, po kilku minutach ze schodów zbiegła Maddie, wyglądałana prawdę ślicznie.
- Wow, prawdziwa z ciebie gwiazda- zaśmiała się Claudia.
- Ta jasne, kurcze chodźmy już bo się spóźnimy- powtarzała ciągle
- Maddie. Spokojnie- zaśmiał się Harry
- To dla niej nadal nowość kasanowo, nie śmiej sie- powiedziała Marry pstrykając loczka w ucho. On zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Kwestia przyzywczajenia złotko- mruknął brunet przeczesując loki palcami. Zabrzmiał jak typowa rozpuszczona gwiazdka.
- Boże, z kim ja chodze- mruknęła Ann mierząc Hazze wzrokiem.
- Z Harrym Stylesem - wyszczerzył się na co dziewczyna się zaśmiała.
- Maddie trzymaj mój płaszcz i szalik powinien ci pasować, jest za zimno żebyś tak wyszła- powiedziała Marry schodząc ze schodów i wręczając dziewczynie ubrania.
- Oh, racja dziękuję Marry- powiedziała Maddie całując dziewczynę w policzek.
- Dobra, serio już chodźmy- powiedział Liam mierzwiąc Claudii włosy. Dziewczyny zrobiły grupowego przytulasa z Maddie po czym chłopaki i blondynka wyszli z domu wsiadając do dużego czarnego vana po czym odjechali z pod domu dziewczyn.
- Aż się łezka w oku kręci- mruknęła Natalie
- Co? Dlaczego?- zapytała Marry podchodząc do okna przy którym stała szatynka.
- Jeszcze rok temu ona śpiewała na szkolnym festiwalu główną rolę i była taka dumna. A teraz nagrała singiel ze sławnym na całym świecie wokalistą i ona sama zaczyna być gwiazdą. Przecież sama mówiła że w wolnym czasie ona i Niall zaczęli pisać parę piosenek. Na pewno niedługo sama coś nagra, zacznie pracę nad albumem i w końcu ruszy w trasę- Natalie mówiąc to otarła łzę która spłynęła jej po policzku.
-Oh Nat, nie płacz- zaśmiała się Marry obejmując przyjaciółkę. Zawsze wiedziałam że to się tak skończy. Ona jest świetna, to nie mogło potoczyć się inaczej. Ma duże szczęście że tak dobrze jej idzie ale od czegoś musiała zacząć- powiedziała Marry.- jeszcze zobaczysz że nasza przyjaciółka będzie podbijała listy przebojów, kanały muzyczne i wszystkie gale. Jestem tego pewna
- Czego jesteś pewna?- zapytała Claudia wchodząc do salonu z kilkoma książkami w rękach
- Nic takiego, to o czym mówimy i tak jest oczywiste. A no wlaśnie, mogłybyśmy zacząć odrabiać lekcje- powiedziała Marry idąc do góry.
- Weź mojego laptopa - krzyknęła Ann do Marry.- muszę napisać esej za Maddie na historię.- powiedziała wzdychając.


Z punktu widzenia Maddie

Tak jak zawsze przed studiem było pełno fanów. Bałam się, wiedziałam że oni mnie nienawidzą tym bardziej jak jestem tu z chłopcami. W pewnym stopniu zaczęłam się przyzwyczajać podczas wypadów z chłopakami że fani są, zawsze będą. Ale od kąd jestem z Niallem to już nieco inna historia. Wyszłam z samochodu, założyłam okulary i ruszyłam ku wejściu do studia, poczułam  ze ktoś ciągnie mnie za rękę. Pisnęłam cicho i się odwróciłam. Była to jakaś dziewczyna, na oko 15 lat. Spojrzałam na nią, a na jej twarzy nie widziałam nienawiści skierowanej do mnie.
- Mogę prosić o autograf i zdjęcie?- poprosiła. Otwarłam delikatnie usta zdziwiona, spojrzałam na ochroniarza który miał doprowadzić mnie do wejścia. Pokiwał głową na tak. Podeszłam do dziewczyny, podpisałam jej zdjęcie na którym byłam ja i Ed Sheeran. Uśmiechnęłam się na ten widok. Chwilę po tym dziewczyna wyciągnęła iPoda i zrobiła sobie ze mną 3 zdjęcia.
- Podasz mi swój username na twitterze? Chciałabym cię zaobserwować- poprosiłam ją a ona napisała mi go na ręce, niestety nie miałam przy sobie żadnej kartki. Gdy miałam już odejść ona znowu wzieła mnie za rękę.
- Dla mnie jesteś idealna Maddie, dla wielu innych Directioners też. Nie opieraj się na zdaniu wielu zawistnych i zazdrosnych idiotek. Proszę powiedz to Niallowi i przekaż mi  ze prawidziwe Directionerki na prawdę go kochają i cię akceptują.- na te słowa czułam  że pieką mnie powieki. Byłam bliska płaczu, jej słowa były takie piękne. Bez zastanowienia podeszłam i ją przytuliłam, poczułam że spływa mi łza po policzku. Nie mogłam tego powstrzymać.
- Dziękuję- to było jednyne słowo które zdołałam wypowiedzieć. Odwróciłam się i ruszyłam już prosto do studia. Tam czekał na nas już Ed, przywitałam się z nim buziakiem w policzek po czym usiadłam obok niego na kanapie.
- Jak sie czujesz?- zapytał, wiedziałam o co mu chodzi. Harry rozmawiał z nim o tym że poznałam tą gorszą stronę sławy. Tzn zdanie na mój temat od ludzi którzy nie mają pojęcia na mój temat.
- Myślę że lepiej- mówiąc to miałam w głowie tylko tę dziewczynę którą "poznałam" przed chwilą. Szkoda że nawet nie zapytałam jak ma na imię.- mniej czasu spędzam w internecie, staram się nie przejmować- odpowiedziałam.
- I bardzo dobrze, doskonale wiesz ze masz duzy talent, kazdy to widzi a one są po prostu zazdrosne. Jest duzo takich ludzi.
- Tak wiem, duzo o tym ostatnio słyszę- powiedziałam szybko aby dać chłopakowi do zrozumienia że wolałabym rozmawiać o czymś innym. W tym momencie drzwi wejsciowe otworzyły się i weszli chłopcy. Uśmiechnęłam się do nich, oni zawsze byli opóźnieni. Chcieli rozdać trochę autografów i zrobic kilka zdjęć przed występem. To było miłe.
- Przeżyłaś?- zapytał Lou przybijając piątkę na powitanie z Edem.
- Tak, nie było źle- odpowiedziałam z uśmiechem. Chwilę po tym przyszedł do nas jakiś mężczyzna zaprowadzając nas do garderoby. Zaśmiałam się cicho na widok drzwi na których przyczepiona była kartka z moim imieniem i nazwiskiem. Wyjęłam swojego smartphone i zrobiłam temu zdjęcie. Nie wiem czemu ale uważałam to za dość ciekawy widok. Nialler mijając mnie robiącą zdjęcie, zaśmiał się po czym pocałował mnie na szybko w policzek.
- Przyzywczajaj się skarbie.- uśmiechnęłam się do niego, gdy zniknął w drzwiach garderoby obok, przypomniało mi się to co miałam mu przekazać. Westchnęłam wchodząc do mojej garderoby, powiem mu później. W środku czekały na mnie 2 kobiety, na oko niewiele starsze odemnie. Obie miały przyjazny wyraz twarzy.
-Dzień dobry- przywitałam się miło, obie wymieniły spojrzenia
- Cześć Maddie, ja jestem Renee a to Josie. Mów nam po imieniu- powiedziała a ja pokiwałam głową. Czułam że Josie lustruje mnie wzrokiem co było dla mnie nieco krępujące.
- Wyglądasz bardzo dobrze, świetnie dobrane ciuchy. Sama się tak ubrałaś?- zapytała kobieta która przed chwilą mnie obczajała.
- Oh nie, to moja przyjaciółka Natalie. Pomagała mi, ona na prawdę jest w tym dobra.
- Chętnie bym ją poznała- powiedziała Josie dotykając mojej sukienki. - Mogłbybyśmy ją gdzieś tu wkręcić, niech się dziewczyna nie marnuje- zaśmiała się. Uśmiechnęłam się również, do głowy przyszła mi myśl Natalie która jeździ ze mną w trasę i jest moją prywatną stylistką. To by było coś.
- Myślę że mimo naszego przygotowanego stroju dla ciebie zostaniesz w tym w czym jesteś. Wyglądasz na prawdę dobrze, trochę poprawimy twój makijaż aby był bardziej wyrazisty oraz żebyś nie świeciła się za bardzo na scenie. Jest tam dość jasno i ciepło. - mówiła Renee a ja słuchając zdjęłam płaszcz wieszając go na wieszaku obok. Josie pokazała mi gestem ręki abym usiadła co też po chwili zrobiłam. Renee zaczęła nadładać mi delikatną warstwę pudru, później cieni do powiek. Obie były bardzo miłe, fajnie  się z nimi rozmawiało. Głównie o sklepach, ubraniach, kosmetykach ogólnie o babskich sprawach. Kiedy Josie miała zacząć malować mi paznokcie zwróciła uwagę na napis na mojej dłoni.
- Kochanie co to?- zapytała z uśmiechem
- Oh, to nic takiego, ale wolałabym to zatrzymać.
- Przykro mi ale raczej nie możesz z tym wyjść.
- A mogę to po prostu przepisać?- zapytałam a Josie wstała po czym podała mi małą kartkę i długopis. Przepisałam nazwę twittera tej dziewczyny i położyłam na toaletce. Uśmiechnęłam się do Josie dając jej do zrozumienia że teraz spokojnie może zmyć mi napis z ręki.
  Wyszłam na korytarz dotykając palcami paznokci, były już suche więc czułam się bezpieczniej że ich nie zniszczę. Dołączyłam do idącego Zayna który szedł właśnie do miejsca gdzie mielismy wystąpic. Byli tam już wszyscy. Jakiś wysoki mężczyzna z słuchawkami mówił coś do chłopaków.
- Najpierw występuje One Direction z piosenką Best Song Ever, później przechodzicie na tamte kanapy i tam macie normalną rozmowę. Typowy wywiad, pytania ble ble. To wszystko będzie trwało równą godzinę a w tym 2 5 minutowe przerwy. Wtedy będziecie mogli się czegoś napić, przyjdą makijażystki coś tam wam poprawią. No, a na sam koniec wychodzi dziewczyna i Ed i śpiewają Everything Has Change. Mamy jeszcze trochę czasu, proponuję zrobić próbę dźwiękową. No, to kto pierwszy?- Chłopaki wymienili spojrzenia, ja wzruszyłam ramionami.
- Okej, blondi, rudy, idziecie- powiedział mężczyzna a ja się cicho zaśmiałam. Weszłam na nieduży podest, podeszłam do wysokiego krzesła. Usiadłam na nim dość wygodnie, oraz jednocześnie tak abym wyglądała w miarę ładnie. Jakaś kobieta dała mi gitarę, podobnie jak Edowi. Zaczęłam sprawdzać czy jest dobrze nastrojona. Wszystko było jak najbardziej okej. Usłyszałam odliczanie od 10 w dół. Oblizałam usta i próbowałam poczuć się jakby to właśnie teraz leciało na żywo. Serce zaczęło być mi trochę szybciej. Po kilkunastu sekundach zaczęłam śpiewać pierwsze słowa piosenki. Po raz kolejny czas minął niewiarygodnie szybko. Nawet nie poczułam do końca jak szybko zleciała ta piosenka. Po prostu zeszłam z krzesła, oddałam gitarę i uśmiechnięta ruszyłam ku bijącym brawo chłopakom. Niall objął mnie, całując delikatnie w czoło.
- Świetnie ci wyszło, no i oczywiście wyglądasz pięknie- wyszeptał a ja zachichotałam.
- Dziękuję kochanie, później muszę ci coś powiedzieć
- Co takiego?
- To nic tak bardzo ważnego, zdążymy o tym pogadać.
- Oh tak, teraz będę ciekawy o co chodzi, po prostu powiedz.
- Niall, wołają cię- zaśmiałam się pokazując na ustawionych chłopaków na scenie którzy krzyczą imię mojego chłopaka. Blondyn przewrócił oczami i dołączył do zespołu. Stanęłam patrząc jak mój ulubiony zespół zaczyna śpiewać swoją najnowszą piosenkę. Uśmiechałam się nucąc pod nosem razem z nimi.


Z punktu widzenia autorki

- Co myślicie?- zapytała Annabel patrząc na przyjaciółki które miały nieco znudzone miny.
- Myślę ze Maddie dostanie 5 + . Możesz się już przymknąć muszę się skupić- mruknęła Claudia, za co Annabel zmierzyła ją wrednym spojrzeniem.
- Okey, dzięki bardzo za dobrą opinię- prychnęła brunetka, zaczynając swoją pracę domową.
- Jeszcze 10 minut- powiedziała Marry patrząc na tv. Na kanale na którym miał zaraz być program z Maddie i 1D właśnie kończył się program o gotowaniu.
- No to fajnie- powiedziała Natalie przepisując streszczenie na angielski z internetu.
- Hej wiecie że na za tydzień mam oddać projekt na fotografię? Któraś z was musi być moją modelką, a któryś z chłopaków modelem. Będę wam robić zdjęcia- powiedziała Marry.
- Woow, serio? Ale fajnie, mogę być twoją modelką? Proszę proszę proooszę!- jęczała Claudia
- W sumie czemu by nie, masz coś z modelki. Natalie znajdzie ci fajne ubrania, Annabel pomaluje a ja będę miała właściwie wszystko zrobione. Fajnie- wzruszyła ramionami dziewczyna. Claudia wydała z siebie odgłos zadowolenia, cieszyła się na nową rolę modelki.
  Dziewczyny jeszcze przez jakiś czas zajmowały się pracą domową, ale kiedy na ekranie dużej plazmy pojawiło się logo programu. Wszystkie rzuciły książki i usiadły na kanapie.
 Na ekranie pojawili się chłopcy z piosenką Best Song Ever, wszystkie dziewczyny zaczęły nucić sobie tę melodię i z zaciekawieniem czekały aż zobaczą Maddie.
- Woah! Wielkie brawa dla One Direction!- krzyknał prezenter a po chwili można było usłyszeć piski i mnóstwo braw. - jak już dobrze wiecie, dziś moimi gośćmi są chłopaki z One Direction!- powiedziała a kamera pokazała na chłopaków którzy się uśmiechali, a niektórzy machali.- jednak nie na tym się to kończy, na naszej kanapie siedzi także Ed Sheeran..- zaczął po czym zaczęły się piski i brawa, oraz jego nowe odkrycie Madeline Hadaway!  - ekran pokazał na uśmiechniętą blondynkę.
- O boże! Ona ma to samo ubranie które jej przygotowałam, czemu go nie zmienili?- zauważyła Natalie
-Uznali że jest boskie i woleli zostawić- mruknęła sarkastycznie Marry doprowadzając do tego aby Natalie się zamknęła.
  Pierwsze pytania w wywiadzie poszły do One Direction, co jakiś czas odzywał się Ed lub Maddie. Typowe pytania o nową trasę, o album, normalka.
- Niall, oglądałem ostatnio program u Alana Carra, byliście wtedy w takim samym składzie
- Tak byliśmy- pokiwał głową blondyn wiedząc do czego prowadzi to pytanie.
- Wow, to było świetne stary. Maddie pewnie się cieszysz że masz takiego chłopaka.
- No jasne, wtedy zupełnie się tego nie spodziewałam, to był bardzo dobry moment. Myślę że nie mogłabym powiedzieć wtedy nie- zaśmiała się.
-A chciałaś powiedzieć nie?- zapytał prezenter z dziwnym uśmiechem.
- Oczywiście że nie, zgodziłabym się nie ważne gdzie by mnie o to zapytał. Ale wtedy byłam pod pewnego rodzaju presją. Cieszę się z tego jak to się potoczyło, nie żałuję decyzji- odpowiedziała blondynka bez żadnej presji.
-  To na prawdę słodkie, oboje jesteście tacy słodcy. Dobrze że nie siedzicie obok siebie, mógłbym puścić pawia z tej słodyczy- zaśmiał się, podobnie jak widownia mimo że nie bylo w tym duzo zabawy.
- Wracając, Maddie. Dużo siedzę w internecie, dużo czytam. Ostatnio jest o tobie na prawdę głośno. To trochę dziwne że tak bardzo cię nie lubią mimo że masz duży talent- na twarzy Maddie widać było lekkie zakłopotanie.
- Tak, ale to jest spowodowane raczej moją winą- wtrącił Niall
- Dlaczego tak myślisz?
- Dużo fanów jest bardzo zazdrosnych, uważa że my jesteśmy idiotami którzy są ślepi albo głupi. Kocham Maddie, ale nie jestem zaślepiony i dobrze wiem że ona nie wykorzystuje mnie do sławy.
- Nie byłabym w stanie tego zrobić, jestem Directioner podobnie jak 2 z moich przyjciółek. Szkoda że hejterzy o tym zapominają.- dodała Maddie.
- Po za tym, wiele naszych fanów nie zna tej historii- odezwał się Harry.
- Właśnie, ja powiedziałem Harremu że szukam wokalistki a on przyprowadził mi Maddie. Od początku dobrze nam się pracowało. Niall nie miał wiele wspólnego w tym że nasza piosenka zyskała taką popularność.
- Poznaliśmy się długo przed tym jak Maddie zaczęła nagrywać, a nawet myśleć o tym że mogłaby być sławna- dodał Niall.
- Rozumiem, ciesze się z tego. Wyglądasz na miłą osobę, głupio by było gdyby te plotki okazały się być prawdą.- Maddie się zaśmiała kiwając głową.- Dobrze, zostańcie z nami a dowiecie się dużo więcej o One Direction, Edzie i tej nowej blond ślicznotce! Wracamy po przerwie!-powiedział głośno i z uśmiechem prezenter do kamery.
- Okej, chyba jest dobrze- powiedziała Annabel wstając.
- Tak, myślę że dobrze zrobili że po części wyjaśnili to z Maddie, Niallem i w ogóle- powiedziała Claudia.
- Dokładnie. Mam nadzieje że te idiotki w końcu się ogarną- mruknęła Marry
- Hej!- krzyknęła Natalie rzuciając w nią poduszką- to wciąż moje siostry.
- Przekaż swoim siostrą że potrzbują Jezusa, albo egzorcysty- stwierdziła Marry. Claudia się zaśmiała, Natalie przewróciła oczami a Annabel wróciła z kuchni z miską popcornu.
- Mam żarcie, po programie można by jechać do sklepu troche w lodówce pusto.
- Dziś wpadnie Fabian może nam wziac pizze- usmiechnęla sie mowiac to Marry. Wszystkie dziewczyny jednoczesnie wydaly z siebie glosny jęk.
- Marry, zdajesz sobie sprawę jak często ostatnio jemy pizzę? To straszne- pisnęła Natalie
- Oh nie mow ze ci nie smakuje!
- Jest serio dobra, no ale proszę cię. Przytylam co najmniej kilogram, ostatnio ogólnie przestałam ćwiczyć.- jęczała Claudia. Marry prychnęła cicho biorąc do ręki garść popcornu. Na ekranie ponownie pojawiło się logo programu. Dziewczyny natychmiast zamilkły.
- Witamy po przerwie, jak pewnie dobrze wiecie dzisiaj naszymi gośćmi jest One Direction, Ed Sheeran oraz Maddie Hadaway! Powitajcie ich dużymi brawami ponownie!- publika zaczęła w tym momencie klaskać i wiwatować.- No więc, chłopaki. Na tych kanapach siedzą już tylko 2 single prawda?-zapytał
- Czy ja wiem, myślę że jeden- powiedział Ed
- Wow! Ed chcesz nam o czymś powiedzieć?
- Oh nie, mysle ze ktos inny z nas chciałby nam coś ogłosić.
- Woah, chłopaki z tego co wiem to tylko Lou z waszego zespołu jest wolny.
- Nie jestem tego taki pewnien- zaśmiał się Sheeran.
- Wow Natalie czy chcesz nam o czymś powiedzieć?- zapytała zdziwiona Annabel
- Nie, nie mam pojęcia o czym oni mówią- wyszeptała szatynka. Przez moment była niemal pewna że Lou KOGOŚ MA. Czuła że chyba zaraz się popłacze.
- Nie prawda, jestem w pewnym sensie sam- zaczął tłumaczyć Lou
- W pewnym sensie? Kontynuuj Lou- nakłaniał go prowadzący, Maddie zaczęła się cicho śmiać
- Jest ktoś w moim życiu na kim bardzo mi zależy. Sam nie wiem czemu jeszcze nie jesteśmy oficjalnie razem. Oboje jesteśmy dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi i my o tym wiemy, myślę że to na razie wystarczy a teraz czekam na odpowiednią chwilę- tłumaczył.
- Oh nie pierdol Lou- jęknął Niall bez obwijania- po prostu się boisz że się nie zgodzi mimo że wiesz że cię kocha- po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem a publika zaczęła klaskać. Niestety taka była prawda. Louis perfekt Tomlinson się zwyczajnie bał.
- Natalie, szykuj się na coś grubego- zaśmiała się Claudia patrząc ma minę Louisa na ekranie
- Oh to nie fair że tak go cisną, nie chcę żeby robił coś na siłę po za tym to on bardzo dobrze opisał to co jest między nami- stwierdziła Natalie
- Oj zamknij sie- mruknęła Marry, po czym wróciły do oglądania.
- Zna ktoś numer tej dziewczyny?- zapytał prowadzący prosząc kogoś z kamerzystów o telefon.
- Ja znam- odezwała się Maddie- to moja przyjaciółka
- Oh jak słodko, czy to nie ta niska śliczna szatynka z którą cię ostatnio widzą media Lou?- zapytał podejrzliwie
- Tak, to Natalie- odpowiedział ze skromnym uśmiechem Louis. Był nie do poznania kiedy mówił o Natalie.
- Okej, Maddie bądź tak miła, podejdź i wpisz tu numer do Natalie- powiedział a Maddie wykonała zadanie
- O MÓJ BOŻE- krzyknęła Natalie, dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.
- Gdzie masz telefon!- zapytała krzykiem Annabel
- Nie wiem!- pisnęła szatynka
- Natalie do cholery ogarnij sie, gdzie jest telefon!- zapytała Claudia
- Chyba w pokoju, nie wiem o boże. - panikowała szatynka podczas gdy Claudia pobiegła na górę skacząc co 3 stopnie aby zdążyć odebrać telefon. Gdy wpadła do pokoju zaczęła szukać telefonu. Rozwaliła całe łóżko, zrzuciła wszystkie rzeczy z biurka gdy nagle stanęła. Usłyszała dźwięk One Way Or Another. Telefon Natalie. Ruda wpadla natychmiast to łazienki przyjaciółki. Chwyciła telefon i pobiegła na dół.
- Szybciej Claudia!- darła się Annabel, Marry i Natalie na przemian.
- No już!- odkrzyknęła zbiegając po schodach, z tego tępa straciła równowagę po czym runęła głośno na ziemię z krzykiem. Annabel nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem, to samo zaraz po niej zrobiła Marry i obie nie mogąc się opanować poszły do kuchnii śmiejąc się głośno. Natalie podbiegła do przyjaciółki odbierając telefon
-SŁUCHAM?- niemal krzyknęła do słuchawki. Claudia leżała na ziemii śmiejąc się jak głupia z całej sytuacji.
- Witam czy to Natalie Holmes?
- Tak to ja
- Nie wiem czy wiesz, ale mysle ze powinnas wiedzec że twoi znajomi teraz występują w programie " Hello Sunday". Jesteśmy na żywo, wszyscy cię słyszą jak się z tym czujesz?
- Oh wow, to dziwne, nieco straszne ale chyba fajne. Dlaczego dzwonisz?- zapytała
- Dowiedziałem się ciekawych rzeczy na temat ciebie i Louisa Tomlinsona, kojarzych kolesia chyba?
- Mniej więcej- zażartowała
-Skoro tak to słuchaj. On twierdzi że coś jest między wami, a przynajmniej po nim widać że bardzo mu na tobie zależy. Jego kumple mówią że jest zbyt nieśmiały żeby cię zapytać o coś więcej. A ja jestem bardzo podekscytowany że mogę sie zabawić w swatkę. Chciałabyś czegoś więcej?
- Myślę że jak najbardziej tak- odezwała sie bez namysłu
- Okej więc myślę że Lou chciałby cie o coś zapytać- powiedział po czym rzucił telefon Louisowi który szybko go złapał. Chłopak pokręcił głową z uśmiechem po czym przystawił telefon do ucha. Natalie ze łzami w oczach siedziała po turecku na kanapie i patrzyła w ekran tv. Widziała jak chłopak próbuje starannie dobrać słowa. Słyszała że dziewczyny nadal leją z tego jak Claudia spadła ze schodów ale w tym momencie za bardzo ją to nie interesowało.
- Natalie, wyobrażałem sobie to nieco inaczej. Planowałem bardzo długo, aż chyba za długo. Jednak chyba wszyscy mają rację, nawet słodki Niall poprosił Maddie o chodzenie pierwszy- zaśmiał się- Od kąd cię zobaczyłem wtedy u nas w domu pierwszy raz pomyślałem że ty jesteś tą którą kocham. Strasznie mi na tobie zależy, jesteś najpiękniejszą najsłodszą, najzabawniejszą dziewczyną jaką znam. Dlatego chciałbym cię zapytać. - po tym wziął głęboki wdech- chcesz być ze mną Natalie?- powiedział z zamkniętymi oczami. Chłopaki spięli ręce w pięści, tak jakby trzymali kciuki aby powiedziała tak.
- Boże Lou tak- zaśmiała się Natalie szlochając lekko. Cała widownia wydała z siebie głośne aww po czym zaczęli bić brawa.
- Woow! Brawo, to wszystko dzieje się w moim programie, to jest boskie!- zaśmiał się prowadzący.
- Chciałbym cię teraz przytulić, cokolwiek. Ogólnie czuję się jak Tom Criuse*- zaśmiał się Lou.
- Hej Lou masz rację, twoja Natalie ma nawet takie samo nazwisko!- zaśmiał się Harry.
- Przykro mi Lou, zakończ rozmowę myślę że czas na reklamy. Po tych niesamowitych wrażeniach zapraszam po przerwie, kto wie co tu się jeszcze wydarzy!- powiedział i w tym samym momencie zabrzmiał dźwięk kończącego się połączenia w słuchawce Natalie.
- Dziewczyna wstała i ujrzała za sobą przyjaciółki z uśmiechniętymi twarzami. Natalie stanęła na kanapie i chcąc ją przeskoczyć aby stanąć na przeciwko przyjaciółek i je uściskać ze szczęścia, podwadziła się i rąbnęła na ziemie. Wybuchła głośnym śmiechem podobnie jak jej przyjaciółki. Dziewczyny położyły się na sobie śmiejąc się głośno.
- Gratuluję dziewczęta, ten świat może się pożegnać z takimi pięknymi i atrakcyjnymi singielkami. Teraz każda z nas jest już zajęta- powiedziała Ann

* Tom Criuse oświadczył się Katie Holmes w programie Oprah  Winfrey, na żywo. Zaczął skakać po kanapie i krzyczeć że ją kocha. Pobiegł po nią za kulisy programu, ona zaczęła uciekać bo wtedy nie była sławna i nie chciała się pokazać przed kamerami. On wziął ją na ręce i siłą zaciągnął na scenę i tam się jej oświadczył ;'))))))))))))))))


~*~

MACIE <3

wyrobiłam się na czas, mimo że  nie ma tylu komentarzy to już trudno daruje wam ;)

Ostatnio mam duuuuużo więce wejść niż zwykle, myślę że to przez te promo



Rozdział chyba nie najgorszy, z resztą sami oceńcie ;)
Co tu dużo pisać, mam nadzieje że się podoba 


20 komentarzy - rozdział w niedziele ;)