poniedziałek, 29 lipca 2013

Nineteen

Wszyscy zerwali się i pobiegli do pokoju Natalie która siedziała skulona na podłodze głośno szlochając. Louis natychmiast podbiegł do niej i mocno ją przytulił patrząc na nią z przerażeniem.
- Nat, co jest? Co się stało?- pytał chłopak nie puszczając jej z objęć. Nagle z pod łóżka coś wybiegło, szybko i niemal niezauważalnie.
- Mój boże.. czy to Kiler?- pisnęła Annabel. Natalie lekko odepchnęła od siebie Louisa i podniosła się z podłogi. Na widok tego co Natalie trzymała w rękach wszyscy wydobyli krzyk i odgłos szoku i obrzydzenia. Lolly leżała na rękach dziewczyny, była cała we krwi oraz częściowo bez piór. Kot musiał się do niej dorwać.
- Boże... Natalie tak bardzo mi przykro- zaczeła Maddie
- Przez durnego kota którego znaleźliście na ulicy i prawdopodobnie będziecie musieli go oddać moja papuga nie żyje. Mam ją od 10 lat! - mówiąc to ponownie wybuchła płaczem. Podeszła do klatki i włożyła tam martwego ptaka po czym pobiegła do łazienki gdzie się zamknęła. Wszyscy wymieniali przerażone spojrzenia. Każdy zaczął się obwiniać, nie powinni zostawiać Kilera w domu, powinni go wypuścić.
- I co teraz?- zapytała Claudia zerkając na Lolly
- Nic nie możemy zrobić, przecież jeśli kupimy jej nową papugę to dostanie szału. Tego tak po prostu nie da się przekupić...- powiedziała Ann. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Harry ruszył ku wyjściu ale Annabel zatrzymała go gestem dłoni. Brunetka zbiegła po schodach, podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko.
- Ja jebie- mruknęła na widok osoby stojącej w drzwiach
- Wpuść mnie Ann - powiedział Zayn. Był to bardziej rozkaz niż prośba
- Niby czemu mam to zrobić? Może jeszcze chcesz iść do Marry?
- Tak chcę to zrobić- Annabel zaśmiała się z mocnym sarkazmem
- Zayn obudź się w końcu! Zdajesz sobie sprawę z tego jak ją zraniłeś? To że jesteś tym kim jesteś nie znaczy że możesz mieć każdą laskę i wszystkie ranić. Zachowaj odrobinę godności i po prostu sobie idź- Zayn patrzył z zaciśniętymi szczękami na dziewczynę która postanowiła mu w końcu wygarnąć.
- Mogę się chociaż zobaczyć z przyjaciółmi? Czy jednak wszystkich nastawiłyście przeciwko mnie?- Annabel prychnęła
- Nie trzeba ich nastawiać Zayn, nawet oni bez dwóch zdań twierdzą że tym razem przegiąłeś. Przyjaźniliśmy się Zayn! Od dłuższego czasu! Jak mogłeś ją tak potraktować?
- Nic nie rozumiesz okej! Nie będę ci się zwierzał, to moje życie!- wydarł się Zayn, był tak głośny że słychać było go na piętrze. Annabel wciąż stała w progu uniemożliwiając mu przejście. Zayn podszedł do dziewczyny i pchnął ją na tyle mocno aby odsuneła się uderzając o ścianę i pozwalając Zaynowi przejść. Ku jeszcze większemu nieszczęściu świadkiem tego był Harry który zaniepokojony krzykami chciał sprawdzić czy z Annabel wszystko okej.
- Zayn co ty do cholery dajesz? Myślisz że każdą dziewczynę możesz traktować jak szmatę? Uwierz że na pewno nie moją- wykrzyczał podchodząc do Ann i obejmując ją w pasie. Annabel spojrzała na Harrego zdziwona z powodu nazwania ją "swoją dziewczyną".
- Nie chciała mnie wpuścić, muszę się zobaczyć z wami i z Marry.
- Uwierz że nikt nie chce cię widzieć, a szczególnie nie Marry- warknął Lou schodząc po schodach.
- Dajcie mi sę wytłumaczyć! Marry pewnie wam wszystko powiedziała ale nie znacie tego z mojego pukntu widzenia! Nie róbcie teraz ze mnie jakiegoś dziwkarza który zaciąga dziewczyny do łóżka. To wszystko działo się tak szybko, wymknęło się z pod kontroli. Byliśmy pijani okej?! Nie mówię że tego nie chciałem, bo dobrze wiedzieliście że czuję coś do Marry. Ale nie chciałem tego w ten sposób, no ale stało się. Było super, nie  myślałem już o Perrie, ale ona nagle się pojawiła. Wszystko wróciło i straciłem rozum. Nie mogę nic na to poradzić. Kocham ją i kocham Marry. Ale w Perrie jest coś takiego co zawsze będzie mnie do niej przyciągało. Nikt tego nie zrozumie, nie jestem dumny z tego co zrobiłem okej? Przepraszam, was i Marry wiem że jestem dupkiem ale nie odwracajcie się odemnie. Proszę- Wszyscy gapili się na Zayna osłupiali. Nagle na schodach rozległ się delikatne skrzypnięcie. Każdy spojrzał w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. Mogłabyć to Marry która słyszała wszystko lub Natalie która chwilowo wyszła z łazienki.
- Po prostu daj trochę czasu Zayn, zrozum że przegiąłeś. Wiemy że kochasz Perrie ale to ty nic nie rozumiesz, i nigdy nie zrozumiesz kim naprawdę jest Perrie. Idź do domu Zayn.- wyszeptała Maddie. Mulat spojrzał na wszystkich swoich przyjaciół z przykrością w oczach. Zdawał sobie sprawę że zranił Mary nie był takim kretynem, ale nie mógł nic poradzić na to jak działała na niego Perrie.
- Okej, skoro tego chcecie- mruknął i wyszedł bez słowa. Miał widoczą nadzieję na jakiekolwiek wsparcie, jednak każdy się od niego odwrócił.
-Myślicie że potraktowaliśmy go za ostro?- zapytała Ann
- To on potraktował ciebie za ostro - prychnął Harry
-Idę zobaczyć co u Natalie- powiedział Lou wstając z kanapy. Pobiegł po schodach i nagle się o coś potknął z hukiem upadając na podłogę.
- Co do...- krzyknął ale nagle się uciszył zauważając Marry siedzącą na korytarzu.- Wow, Marry długo tu siedzisz?- zapytał siadajac obok dziewczyny.
- Hej Lou wszystko okej?- z dołu dobiegał głos Claudii
- Taa, po prostu się potknąłem nic mi nie jest- zaśmiał się
- Jak wszyscy zeszliście na dół to wyszłam z pokoju. Słyszałam wszystko co mówił, to takie słodkie że mnie kocha prawda?- powiedziała z sarkazmem. Louis westchnął głęboko.
- Marry nawet nie wiesz jak mi przykro, rozumiem że cierpisz i to smuci mnie jak jeden z moich najblizszych kumpli mógł zrobić ci coś takiego. Ale to jest Zayn, szkoda że tak postąpił i to żadne wytłumaczenie ale po prostu musisz zapomnieć. Tak aby więcej nie cierpieć okej?- Marry pokiwała głową ocierając delikatnie oczy.- i nie placz więcej, łzy nic tu nie pomogą- powiedział przytulając mocno dziewczynę.
- Powiedz Natalie że przykro mi z powodu Lolly- mruknęła a Lou uśmiechnął się delikatnie po czym wszedł do pokoju brunetki. Natalie leżała na łóżku, głowę miała wtuloną pomiędzy poduszki. Chłopak westchnął głośno patrząc na Nat w takim stanie, podszedł do łóżka i przytulił ją mocno od tyłu. Dziewczyna nawet się nie poruszyła.
- Przykro mi Natalie, każdemu jest przykro. Marry także składa ci kondolencje.- Natalie prychnęła cicho.
- Każdemu jest przykro po fakcie. Ale nikogo nie obchodziło kiedy mówiłam jak się może skończyć zostawienie tego głupiego kota w domu.- wymamrotała dziewczyna z pomiędzy poduszek.
- Tak wiem, przepraszam cię. Nie powinniśmy go zostawiać, no ale wiesz Lolly miała swoje lata. Sama mówiłaś że to dziwne że wciąż żyje. Tak na prawdę to sama się przygotowywałaś do jej śmierci sama o tym wiesz...- Natalie obróciła się w strone chlopaka i mocno się w niego wtuliła. Lou pocałował ją w czubek głowy pocieszająco.
- Urządźmy jej pogrzeb okej?- poprosiła dziewczyna a Lou stłumił śmiech.
- Jasne, to będzie czaderski pogrzeb- Natalie spojrzała się na chłopaka dziwnie
- Jak pogrzeb może być czaderski? Lou, proszę odrobine wyczucia...- mruknęła wstając. Lou uniósł ręce do góry w obronnym geście.

 Godzinę później wszyscy (nawet Marry) przebrani w czarne ubrania szli w kondukcie pogrzebowym do ogrodu. Lolly w pudełku po butach marki Nike, które trzymała Natalie. Niall i Lou jakiś czas przed tym wykopali spory dołek na tyłach ogrodu, Annabel i Maddie zrobiły coś w stylu nagrobku.
Cała sytuacja mogła wydawać się mocno komiczna jednak smutek na twarzy wszystkich wykazywał że sytuacja jest MOCNO poważna. Gdy już dotarli do dołku, Natalie z trzęsącymi się rękoma włożyła pudełko do dołu. Każdy wziął do ręki garść ziemii i rzucił na pudło. Liam i Claudia pochylili się i zaczęli małymi łopatkami zasypywać dziurę. W tym momencie, Annabel z pomocą Hazzy stawiali do pionu nagrobek. Natalie zaszlochała cicho kładąc na usypanej ziemi czerwoną różę.
- Co wy do cholery odwalacie?- krzyknął Simon który wyszedł na taras a na widok przyjaciół wybuchł głośnym śmiechem. Wszyscy natychmiastowo spiorunowali go wzrokiem.
- Ugh daj sobie siana Simon- krzyknęła Natalie i natychmiast wkurzona wróciła do domu.
- Woah, co jest?- zapytał patrząc na resztę
- Brawo, po prostu gratulacje...- syknęła Annabel przechodząc koło przyjaciela uderzyła go w brzuch. Simon z niedowierzaniem patrzył na znajomych.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał a wszyscy przewrócili oczami wchodząc do środka. - Jezu ludzie co to za jakaś pogrzebowa atmosfera?- zapytał
- Simon!- krzyknęła Maddie, chłopak nie miał żadnego wyczucia.
- Powiecie mi co tu sie dzieje, ktoś umarł?- zapytał z lekkim uśmiechem.
- Lolly, Lolly nie żyje i właśnie zrobiliśmy jej pogrzeb- wypiszczała Natalie po czym znów zaczęła szlochać. Simon nie wiedział czy zacząć się śmiać z ceremonii dla papugi czy powiedzieć że mu przykro. Ale jednak postanowił wybrać to 2.
- Natalie, nie miałem pojęcia. Przepraszam zachowałem się jak dupek, wybacz- powiedział podchodząc do przyjaciółki i mocno ją obejmując.
  Reszta wieczoru minęła w takiej samej atmosferze, rzadko kiedy ktoś się odzywał. Wszyscy spędzali czas właściwie w parach. Zazwyczaj całą paczką siedzieli w salonie a dziś każdy oddzielnie. Marry opowiedziała bez specjalnych szczegółów Simonowi o Zaynie. Chłopak nie mógł w to uwierzyć, był wściekły na Zayna podobnie jak reszta jednak Marry starała udawać obojętność. Mówiła że niemal o nim zapomniała, oraz że byla głupia jeśli myślała że taki Zayn potraktuje ją na serio. Sztuczność w jej głosie była mocno wyczuwalna.
 

Następne 3 dni były takie same, mało śmiechu, niewiele rozmów, 0 kontaktu z Zaynem. Nawet on nie chciał już kontaktować się z kumplami ani starać się o to aby było okej. Gazety huczały od plotek na temat zejścia się Perrie i Zayna, Marry mocno to przeżywała mimo że wiedziała że do tego dojdzie.
- To będzie męczarnia, przecież każdy zauważy że coś jest nie tak. Menagment nas zabije i będzie kazał udawać. - jęczał Niall do Maddie. Oboje leżeli na łóżku dziewczyny we wtorkowy wieczór.
- Nie przesadzaj Niall, pamiętaj że on wciąż jest waszym przyjacielem i to co wydarzylo się pomiędzy jedną z nas a jednym z was nie powinno wpłynąć na zespół. Fani od razu zauważą jakieś spięcie i będzie dramat dobrze o tym wiesz. Musicie zachowywać się naturalnie- tłumaczyła dziewczyna.
Przez najbliższy tydzień chłopaki mieli wylecieć do Los Angeles na promowanie nowego singla. Wiązało się to z wyjazdem chłopaków oraz ponownym kontaktem z Zaynem. Wszyscy się tego obawiali, od ostatniej rozmowy nie dostali znaków życia od mulata. Chłopaki mocno przywiązali się do nowych przyjaciółek. Nie chcieli nigdzie lecieć mimo że to przecież była ich praca. Przyzwyczaili się że byli z dziewczynami niemal 24/7 nie licząc czasu szkoły dziewczyn.
- To tylko tydzień, jakoś przeżyjesz- śmiała się Claudia która wtulona żegnała swojego chłopaka przy drzwiach.
- Nie przeżyję, nienawidzę rozstań - jęczał
- A co jak będziecie jechać w trasę? To dopiero będzie koszmar Liam. Ciesz się że to tylko tydzień- powiedziała ruda pstrykając Liama delikatnie w nos.
Wszyscy zaczęli się żegnać, mimo że to miał być TYLKO tydzień oni zachowywali się jakby to była co najmniej półroczna trasa po USA lub Australii.
- Obiecaj że będziesz dzwonić- mówiła Ann do Hazzy
- I pisać- prosiła Natalie szepcząc Louisowi do ucha
- Zajmuj się Hannah okej? - poprosił Niall ściskając przyjaźnie Maddie na pożegnanie.
Po tych długich pożegnaniach Ann zamknęła drzwi za chłopakami. Podeszła do kanapy w salonie po czym rzuciła się na Marry.
- Ał, Ann to boli! Złaź ze mnie- piszczała śmiejąc się cicho
- Sugerujesz że jestem gruba? Oh dzięki- mruknęła brunetka opadając na podłogę.
- Jesteś cudowna, chuda, piękna i w ogóle no ale to dziwne kiedy wciskasz mi łokieć w cycki okej?- zaśmiała się blondyna wstając do kuchni.
- Nie ma nic do jedzenia- krzyknęła
- Mam gorsze problemy niż brak jedzenia- jęczała Claudia która leżała przy drzwiach wejściowych. Maddie i Marry dziwnie się na nią spojrzały.
- Co ty odwalasz Claudia?- zapytała w koncu Maddie
- Tęsknie za Liamem, już teraz. Nie wytrzymam tygodnia!- dziewczyny przewróciły oczami, Marry zaczęła udawać że wymiotuje.
- Wiesz co ruda- powiedziała w końcu Marry idąc do salonu.
- Co?
- Miłość jest jak papier toaletowy- krzyknęła siadając na fotelu- do dupy- dodała na co Maddie wybuchła dzikim śmiechem. Annabel również zachichotała mimo że całkowicie się z tym nie zgadzała.
- Zamówiłam pizze- powiedziała Natalie schodząc po schodach
- Oh wow, miło że to z nami skonsultowałaś- powiedziała z sarkazmem Claudia podnosząc się z pod drzwi.
- To była spontaniczna decyzja. Po za tym Lucky mi pomagał wybrać. Prawda piesku?- zapytała brunetka mówiąc do psa którego trzymała na rękach.
- Oglądamy Obecność?- zaproponowała Marry skacząc po kanałach.
- Jestem za -powiedziała Maddie ciesząc się na wieczór z horrorem.
- Pogrzało cię? W życiu tego nie obejrzę- pisnęła Natalie
- Oh nie bądź dzieckiem Nat, to że w dzieciństwie nie mogłaś spać miesiąc po paranormal activity nie znaczy że do końca życia masz nie obejrzeć horroru.- powiedziała Claudia
- Jak dla mnie to to wlaśnie to znaczy! Nie chcę znowu tego przeżywać, to bylo okropne- jęknęła
- Spokojnie jak coś to będziesz spać ze mną- zaśmiała się Ann obejmując przyjaciółkę.

Pół godziny później cała piątka siedziała na kanapie w salonie blisko siebie złączone  w jednej kupie. Wszystkie spizgane oglądały ten na pozór nie straszny film. Jednak po parunastu minutach seansu, każdy dźwięk dobiegający z któregoś kąta domu wydawał się być niezwykle podejrzany.
- Ona jest psychiczna!- krzyczała Natalie zakrywając oczy rękami
- Nie idź tam, boże czemu ona schodzi do tej piwnicy- pisnęła Claudia
- To takie idiotyczne, przecież normalny człowiek nie zszedłby w środku nocy do piwnicy z głupią świeczką bo słyszał tam jakieś głosy.- stwierdziła Marry próbując sobie wytłumaczyć że to TYLKO FILM. Nagle na ekranie pojawiła się ciemność oraz zapanowała głucha cisza. Nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Wszystkie dziewczyny podskoczyły na kanapie i zaczęły krzyczeć.
- Okej, jezu spokój! To tylko pizza- uspakajała Marry wstając z łóżka
- Marry nie idź, zabiją cię- piszczała Maddie. Blondynka przewróciła oczami podchodząc do drzwi. Otworzyła je szybkim ruchem a to co zobaczyła mocno ją przeraziło. Poczuła dziwny ucisk w brzuchu.
- Witaj, jestem Fabian i chciałem dostarczyć zamówienie na pizzę wegańską. Czy to tutaj? Jestem tu nowy i trochę się gubię- chłopak się zaśmiał ukazując rządek białych perełek. Marry oblizała usta i pokiwała głową.
- Um, tak to tu - uśmiechnęła się. - poczekaj tu moment, przyniosę pieniądze.- powiedziała po czym pobiegła do swojego pokoju. Wychodząc podeszła do toaletki przeglądając się w lustrze. Chcąc nie chcąc musiała przyznać że ten cały Fabian był nieziemsko przystojny, czuła że jej plany na bycie zakonnicą poszły się bujać. Nagle do głowy uderzył jej pomysł Ann. Że musi znaleźć kogoś innego, odnaleźć swoje nowe prawdziwe szczęście z kimś innym niż Zayn. Marry wzięła głęboki oddech, poprawiła włosy i zbiegła na dół.
- Proszę, wyliczone 10 funtów- powiedziała dając chłopakowi kasę.
- Dzięki bardzo, a tak w ogóle to skoro znasz moje imię to bardzo, serio bardzo chciałbym poznać twoje- mówiąc to znowu się słodko uśmiechnął.
- Oh, no jasne. Jestem Marry- powiedziała z uśmiechem.
- Milo mi cię poznać Marry. Dziękuje za zamówienie oraz masz tu naszą ulotkę. Pewnie masz już taką ale każą nam je rozdawać- powiedział śmiejąc się. Marry pokiwała głową patrząc na ulotkę z pizzeri. Dziewczyna weszła z powrotem do domu. Postawiła pizzę na stoliku w salonie i usiadła zamyślona na podłodze. Zaczęła bawić się ulotką, nagle z zawiniętej kartki wyleciał biały skrawek papieru. A na nim napis:

Zadzwoń, napisz, cokolwiek..
Bardzo chciałbym cię bliżej poznać ;)
Fabian xx

689271920

Marry przyglądała się karteczce po czym cicho zaśmiała się sama do siebie.

~*~

Oh jezu...........
Tak długo wyczekiwany rozdział nareszcie skończony.
Prawie 2 tygodniowa męka bez internetu była straszna, dopiero dziś
go odzyskałam więc od razu wzięłam się za rozdział ;)
Dziękuję mojej Magdzie za powiadomienie was o tym że rozdział się
nie pojawi, oraz za komentarze pod poprzednim postem xx


z powodu tak długiego czekania nie liczę komentarzy pod tym postem chociaż
są one mile widziane;)
nowy rozdział w czwartek xx

PANIE I PANOWIE OTO FABIAN :D

czwartek, 25 lipca 2013

PRZEPRASZAM! :C

Siemano, tu Magda, kicia autorki. :D
Ania przez kilka dni nie będzie miała internetu, gdyż ma z neostrady, a jakiś mądry kierowca jechał tirem i zerwał linę, która wisiała za nisko przewieszona przez drogę. :c
Czyli że przez na chwilę obecną nie wiadomo kiedy będzie nowy rozdział. Najszybciej jak to tylko możliwe.;)
ANIA WAS BARDZO PRZEPRASZA I W OGÓLE TO PEWNIE BEZNADZIEJNIE TO NAPISAŁAM I MNIE ZABIJE JAK TO ZOBACZY C:


poniedziałek, 15 lipca 2013

Eighteen

Około godziny 11 w domu dziewczyn słychać było śmiechy i krzyki.
- Co do cholery robi tu ten kot? - Maddie patrzyła na małego kociaka leżącego na kanapie.
- Nie wiem, jezu obudźmy Liama może on pamięta przecież pił najmiej. - stwierdziła Ann po czym pobiegła do pokoju Claudii aby obudzić tę dwójkę. Powodem porannego hałasu był znaleziony kot na kanapie w salonie. Tej nocy wracali standardowo na piechotę z imprezy, stwierdzili że tak będzie zabawniej i się nie mylili. Dotarli do domu około 4 rano mocno nawaleni i zmęczeni. Jednak było coś co intrygowało ich nieco bardziej niź kot. W ich grupce brakowało 2 osób które od początku szalały najbardziej. Marry i Zayn. Nie wrócili na noc oraz wyszli dużo wcześniej niż reszta.
- Co? Jaki kot, jezu co ty dajesz Ann- krzyczała zaspana Claudia schodząc po schodach. Liam wlekł się za nimi.
- No właśnie nikt nie wie co to za kot i co robi w naszym domu. Może wy pamietacie?- w salonie wszyscy siedzieli dookoła kanapy przyglądając się zwierzakowi.
- Jest taki słodki, możemy go zatrzymać?- zaproponowała Maddie patrząc na zwierzaka.
- Mamy psa Maddie - powiedziała Claudia
- I papugę! Nie zapominajcie o Lolly, żaden kot tu nie zostanie skoro mamy ptaka.- protestwowała bojowniczo Natalie. Maddie przewróciła oczami
- Zawsze zamykasz pokój na klucz kiedy jest wypuszczona albo Lolly jest w klatce. Więc o co ci chodzi
- O nic, po prostu nie róbmy tu zoo. Nie mamy czasu aby się opiekować tyloma zwierzętami
- Ej!- krzyknęła w końcu Annabel- najpierw musimy ustalić skąd ten kot się tu wziął i czyj jest a nie czy zostanie z nami. - Liam wrócił z kuchni z butelką wody, spojrzał na kota.
- Aww, to ten kotek którego goniliśmy chłopaki. Nie pamiętacie?- zaśmiał się a wszyscy wymienili spojrzenia.
- Claudia i Maddie stwierdziły że jest słodki i że chcą kota. To zaczęliśmy go gonić i wkońcu go złapaliśmy i przygarnęliśmy -  wszyscy wybuchli śmiechem na te słowa od Liama
- Jezu, przecież to pewnie czyjś kot- stwierdziła Ann
- Wtedy nie protestowałaś- zaśmiał się Liam a brunetka przewróciła oczami.
- Nie ma obroży, może jest przybłędą- zauważył Hazza
- Koty żadko noszą obrożę mimo że są czyjeś - Zaprzeczył Louis, wszyscy się z nim zgodzili.
- Okej, to było gdzieś przy osiedlu więc jak coś to będziemy szukać ogłoszeń o zaginionym kocie, albo po prostu napiszemy na twitterze że go znaleźliśmy.
- Znaleźliśmy czy porwaliśmy?- zaśmiał się Nialler
- Dobra szczegół, jeśli ktoś się odezwie to go oddamy- Liam dokończył swój pomysł a każdy stwierdził ze to dobry plan.
- Okej, sprawa z kotem wyjaśniona gdzie jest Marry i Zayn?- po tych słowach wypowiedzianych przez Claudię do domu wbiegła Marry. Wszyscy zauważyli blodnynkę która roztrzęsiona, rozmazana i zapłakana przebiega korytarz między wejściem do domu a schodami na górne piętro. Nie przywitała się z przyjaciółmi ani nawet nie spojrzała na nich. Po prostu zniknęła im z oczu tak szybko jak się pojawiła. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i nagle natychmiast się zerwały biegnąc za przyjaciółką.

Marry wbiegła do swojego pokoju, pierwsze co zrobiła to przekręciła klucz w drzwiach tak aby nikt nie wchodził jej do pokoju. Nie miała ochoty na debilne pytania typu : Co się stało? Możemy jakoś pomóc? Jesteśmy twoimi przyjaciółkami nam możesz powiedzieć!
 Zaraz po tym Marry rzuciła się na swoje łóżko i zaczęła płakać i cicho łkać. Tak jak się spodziewała moment później do jej drzwi zaczęły dobijać się dziewczyny. Marry podniosła się i podeszła do swojej toaletki. Wyglądała gorzej niż koszmarnie, włosy na wszystkie strony, rozmazany makijaż, źle zapięta bluzka. Niektórzy mogli by pomyśleć że właśnie uciekła z rąk gwałciciela i w sumie to nie byli by dalecy od prawdy. Bo Zayn właśnie tak się zachował. Jak największy dupek który chciał ją jedynie wykorzystać. Pewnie gdyby nie Perrie to dalej udawałby że ją kocha, mimo że tak na prawdę nigdy nie przestał czuć czegoś do swojej byłej dziewczyny. Wystarczyło żeby znowu zobaczył Perrie i potraktował Marry jak jakąś dziwkę na jedną noc. Marry straciła ochotę na wszystko, na mieszkanie tu w Londynie, mimo tego pięknego domu i mimo tylu przyjaciół. Straciła ochotę na całkowite życie, czuła się zmęczona i nie potrzebna ale nigdy nie była by w stanie się zabić. Przeżywa coś takiego już drugi raz i ma zamiar żyć dalej, ale nie tutaj. Chciała uciec. Wstała z łóżka i poszła do garderoby gdzie miała swoją walizkę. Wyciągnęła ją i zaczęła wrzucać do niej ulubione ubrania i buty. Wiedziała że nie zmieści wszystkiego bo większość ubrań kupiła tutaj po przyjeździe. Nie interesowało ją to za bardzo. Była zdenerwowana, wbiegła szybko do łazienki, zmyła makijarz i na szybko go poprawiła. Włosy związała w kitkę i założyła jakąś bluzę i zwykłe jeansy. Miała nadzieję że na lotnisku kupi jakiś najszybszy bilet do Miami. Słyszała jak dziewczyny walą w drzwi i krzyczą aby otworzyła. Marry podeszła do drzwi i szybkim ruchem je otwarła, cała 4 przyjaciółek nagle wpadła do jej pokoju.
- Marry co się dzieje, boże czemu ty masz walizkę!- krzyknęła Natalie
- Wyjeżdżam- powiedziała blondynka wymijając przyjaciółki. Nagle Ann wstała z podłogi i pociągnęła mocno przyjaciółkę za rękę
- Kurwa Annabel, to bolało!- krzyknęła Marry wkurzona, czuła że zaraz się popłacze. Mnóstwo emocji się w niej kotłowało i miała wszystkiego dość
- Mam gdzieś to czy cię to bolało czy nie- odpowiedziała brunetka wpychając przyjaciółkę do swojego pokoju. Annabel uczyniła podobnie jak Marry natychmiast zamknęła drzwi, a klucz wyjęła i włożyła do stanika.
- Nie wypuszczę cię dopóki mi do cholery nie powiesz co się tutaj dzieje!- krzyknęła Ann. Marry oddychała głęboko. Miała ochotę coś rozwalić. Nie chciała nic mówić bo czuła tą gulę w gardle, wiedziała że jak zacznie mówić to wybuchnie płaczem.- Marry, co jest? Wiesz że możesz mi zaufać i że postaram ci się pomóc- Stara dobra Annabel. Zawsze chce pomóc, czasami umie pocieszyć ale co z tego? Przecież nie rozkaże Zaynowi zakochać się w Marry.
- Spędziłam z Zaynem najlepszą noc w życiu, później przyszła Perrie zaczęła się awantura a Zayn swierdził że mnie nie zna i że nic między nami nie ma i nie było. Powiedział jej że to Perrie kocha mimo że w nocy kilka razy stwierdził że to MNIE kocha. Ja uciekłam od niego i nie mam zamiaru tu zostać- powiedziała cicho i bardzo bardzo szybko Marry po czym zaczęła płakać. Rzuciła na bok walizkę i usiadła na ziemi opierając głowę o kolana. Annabel otwarła usta zdziwiona.
- Skąd ja wiedziałam że tu chodzi o Zayna....- mruknęła cicho jakby do siebie brunetka podchodząc do przyjaciółki. Usiadła obok niej i mocno ją przytuliła.- serio chcesz się poddać? - zapytała po chwili ciszy Annabel. Marry podniosła zapłakaną twarz i spojrzała na przyjaciółkę
- A co, mam tu zostać i codziennie na niego patrzeć? Każdą z was coś łączy z którymś z chłopaków. Wszyscy jesteśmy jedną paczką Ann, ja nie chcę mieć go na codzień. Tym bardziej teraz kiedy prawdopodobnie on zacznie być z Perrie znowu.- stwierdziła Marry.
- Wiesz że zrobisz co chcesz. Ale ta stara Marry którą znam nigdy nie dała by takiemu frajerowi jak Zayn świadomości że cię zranił. Przeciwnie, znalazłaby sobie chłopaka i wzbudziła by w Zaynie zazdrość. Ja bym tak nie zrobiła ale ty tak, więc po prostu zapomnij o tym co było z Zaynem nie ważne jak wspaniałe to było okej? Czuć między wami chemię Marry ale Zayn wciąż kocha Perrie, jest w nią ślepo zapatrzony. A ona chce go tylko wykorzystać, przykre ale prawdziwe rozumiesz? Więc daj spokój z tym wyjazdem i spróbuj żyć dalej. Ciesz się życiem bez niego - Marry przestała płakać, patrzyła na obraz przedstawiający Harrego wiszący na ścianie w pokoju Annabel. Był piękny, tak jak wszystko co malowała Ann. Marry zastanawiała się nad słowami Ann, była tak zraniona że chciała pozbyć się wspomnień, wyjechać i zapomnieć. Po prostu. Jednak pomysł Annabel nie był taki beznadziejny. Marry wiedziała że Zayn coś do niej poczuł, ale wiedziała że to było nic w porównaniu do jego miłości z Perrie.
- Dzięki Ann - odezwała się w końcu blondyna przytulając przyjaciółkę. - Mogę zostać trochę sama?
- Jasne, przemyśl to. Pochopne decyzje nie zawsze są dobre- uśmiechnęła się
Marry pokiwała głową, wstała i rzuciła się na miękkie łóżko Annabel. Ann wyszła z pokoju patrząc ze współczuciem na przyjaciółkę. Wokół drzwi siedziała cała 8.
- Boże, więcej was nie było tutaj?- pisnęła Ann na ich widok. Nadal ciężko było się przyzwyczaić że najbliźsi przyjaciele tworzą 10 osobową grupę.
- Martwimy się a wy nie byłaś na tyle łąskawa a by nas też tam wpuścić- powiedziała Claudia. Po tonie jej głosu widać było że widzi w tym duży problem.
- Możemy pogadać na dole?- poprosiła brunetka idąc w stronę schodów. Wszyscy się powlekli za nią.
- Co sie stało?- zapytała Natalie z troską w oczach.
- Chodzi o Zayna... po imprezie on zaprosił ją do siebie... do jakiegoś mieszkania w którym mieszkał z Perrie. Przespali się a rano przyszła Pezia i zaczęła się awantura, Zayn stwierdził że nie zna Marry i że kocha Perrie. Ogólnie potraktował ją jak zabawkę na jedną noc. Dobrze wiecie jak bardzo Marry zależy na Zaynie? A teraz wyobraźcie sobie jak ona sie czuje - opowiedziała Ann, wszyscy patrzyli zszokowani na brunetkę. Louis wstał nagle i zaczął chodzić wkurzony po pokoju.
- Jak można być takim kretynem? To nie pierwszy raz kiedy ten debil tak traktuje dziewczyny no ale to jest Marry. Nasza przyjaciółka, jak wielkim debilem trzeba byc?- krzyknął szatyn
- Trzeba być Zaynem- powiedział Nialler
- Przestańcie tak na niego najeżdżać, wiemy że zrobił źle. Ale jak teraz się wszyscy od niego odwrócimy to na nikogo nie wpłynie dobrze - powiedziała Ann
- Oh, jesteś za dobra tak jak zawsze. On zranił Marry dla tej idiotki która i tak zaraz z nim zerwie, przecież Little Mix wydaje niedługo nowy singiel. Ona jest z nim tylko dla rozgłosu.- prychnęła Claudia.
- Ugh wiem, ale po prostu on też jest naszym przyjacielem. Musimy z nim pogadać a raczej chłopaki muszą i tyle, przestańmy to roztrząsać bo wyjdzie z tego tylko jakaś kłótnia- powiedziała Annabel i poszła do swojego pokoju. Zobaczyła że Marry usnęła na jej łóżku, brunetka cicho podeszła do garderoby. Wzięła legginsy galaxy i koszulkę local heroes. Poszła do pokoju Marry się przebrać i zmyć wczorajszy makijaż. Wyglądała już dość ludzko więc zeszła na dół, zauważyła że jest ich jakoś mniej.
- Gdzie Hazza, Maddie, Liam i Claudia? - zapytała patrząc na Nialla, Lou i Natalie.
- Lodówka świeci pustkami, pojechali do sklepu -  Ann pokiwała głową
- Jak Marry?- zapytał blondyn kładąc się na kanapę
- Usnęła- wszyscy pokiwali glowami. Sytuacja była dość dziwna, zawsze gdy byli razem z chłopakami to było dużo śmiechu, rozmów i nigdy nie było cich. Jednak teraz panował grobowy nastrój, co najmniej tak jakby Marry umarła.
- Nikt się nie odezwie, nawet tv nie włączymy?- zapytała Natalie patrząc z dołu na Lou, leżała na jego kolanach na podłodze.
- Straciłem nastrój na cokolwiek, Zayn zachował się tak bardzo dziecinnie...- Natalie podniosła się i przytuliła chłopaka.
- Nie zamartwiaj się tak - poprosiła
- Natalie ma racje, nie mozecie się zabartwiać. To sumienie Zayna nie wasze, w oczach Marry Zayn na prawdę wiele stracił- dodała Ann siadając na kanapie obok Nialla.
- On często nam powtarzał że bardzo ją lubi. Wiedzieliśmy że zamierza spędzić z nią ten wieczór, co prawda nie sądziliśmy że od razu zaprowadzi ją do łóżka...- powiedział Nialler. Ann oparła głowę o ramię chłopaka.
- Musimy dać spokój tej sprawie, proszę was. Nie wspominajmy o tym przy Ann, a z Zaynem musicie poważnie pogadać- powiedziała Annabel. Natalie podeszła do stolika po pilot, włączyła tv. Zaczęli oglądać jakiś debilny brazylijski serial. Po niedługim czasie przyjechała reszta ekipy z zakupami, wszyscy zadowoleni z żarcia pobiegli do kuchnii.
- Kupiłam karmę dla kota!- pisnęła Maddie pokazując na puszkę ze zdjeciem małego kotka
- Ah, właśnie z tego wszystkiego zapomnielismy o kocie- zaśmiała się Natalie
- Musimy wymyslic mu imię- stwierdził Hazza wkładając kupione produkty do lodówki
- Okej, no to może Kiler, albo Mafiozo- zaproponowała Annabel a wszyscy spojrzeli na nią dziwnie
- Może od razu Poper, albo Koksu - zaśmiał się Lou
- Okej no to Kiler Mafiozo Pomper Koksu 1 - wywnioskowała Claudia a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Ej a tak właściwie to gdzie Kiler Mafiozo Popmper Koksu 1?- zapytał Niall śmiejąc się z tak dziwnego imienia. Wszyscy wymienili spojrzenia, nagle Natalie zerwała się i pobiegła do swojego pokoju.
- Co jej ?- zapytał Lou patrząc rozbawiony na brunetke
- Nie mam pojęcia, może nie zamknęła drzwi  i Kiler dorwał Lolly?- zaśmiała się Maddie.
Po chwili w całym domu a może i na zewnątrz słychać było przerażający pisk Natalie. Wszyscy wymienili spojrzenia i natychmiast pobiegli do góry do pokoju przyjaciółki.


~*~

Rozdział krótki i nudny, przykro mi ;/
Mimo waszych próśb i 24 komentarzy (omg)
Nie zdołałam dodać rozdziału wcześniej, przepraszam was
ale najczęściej mam wszystko rozplanowane, lub po prostu nie mam weny
aby napisać go wcześniej :c


Dzięki jeszcze raz za tyle komentarzy jesteście super, a teraz jeśli chcecie dowiedzieć
się czemu Natalie tak spanikowała to musicie zostawić pod tym rozdziałem
25 komentarzy do czwartku!

Jak myślicie co się stało? Może Natalie znalazła Marry? A moze coś innego?

czwartek, 11 lipca 2013

Seventeen

Wszyscy wymienili zdziwione spojrzenia.
- Eem... co to za zoo?- zapytała Claudia. Maddie spiorunowała ją wzrokiem.
- Żadne kurde zoo, tylko najsłodsze słodziaki. Spodobał mi się jeden w schronisku, Niall zaproponował żebym go adoptowała i później postanowiliśmy wziąć 2. Jeden dla nas a drugi do domu chłopaków.
- Serio Niall? A co jak wyjedziemy w trasę, co kolwiek. Często nie ma nas w domu. Trochę odpowiedzialności...-Stwierdził Liam
- Oh, przestań, mamy od tego ludzi i w ogóle. Po za tym mieszkamy nie daleko. Najwyżej podrzucimy ją do dziewczyn i tyle.- Niall mówił to z takim zaangażowaniem że widocznie już przywiązał się do tego małego szczeniaka.
- Ją? To ona? - zapytał Lou podchodząc do Niallera i głaszcząc pieska po głowie.
- Tak, my mamy suczkę a dziewczyny psa - wyszczerzył się blondyn.
- Stwierdziliśmy że tak będzie fajniej, bo wiecie wy w waszym domu same chłopaki u nas same dziewczyny. Żeby ktoś się wyróżniał - dodała Maddie a wszyscy pokiwali głowami ze zrozumieniem.
- Musimy wymyślić im jakieś imiona.- stwierdziła Ann biorąc mopsa od Maddie. Przytuliła go do siebie a on zaczął lizać jej ucho co spowodowało chichot dziewczyny.
- A może Lucky?- zaproponował Zayn - bo to prawdziwie szczęście jest mieszkać z takimi dziewczynami - zaśmiał się
- Hmm, no co tam Lucky? - zaczął Harry do pieska którego Maddie wypuściła na podłogę. Szczeniak rozglądał się zaciekawiony.
- Zawsze chciałam nazwać psa na cześć mojego idola- odezwała się Maddie. Wszyscy spojrzeli na nią.
- Oh wybacz kochanie ale my mamy same męskie imiona- wyszczerzył się Louis
- A kto powiedział że chodzi o was? Myślicie że tylko was lubię?- prychnęła fioletowowłosa.
- No to kto inny? Rita Ora? Wiem że ją uwielbiasz no ale chyba nie nazwiemy takiego pieska Rita.- Maddie zgodziła się z Claudią.
- Wiem!- pisnęła- Hannah! Od Hannah Montana!- wszyscy wymienili rozbawione spojrzenia. No tak, Maddie przecież wielbiła Hannah...
- W sumie to całkiem przyjaźnie to brzmi. Hannah, Hancia- mówił Hazza słodkim głosikiem. Wszyscy zaczęli się śmiać
- Ok, więc Lucky i Hannah? - zapytała Ann wyciągając swój telefon.
- Yup- potwierdziła Marry głaszcząc Luckiego. Annabel weszła na twittera, i napisała tweeta:

"Witamy w domu Lucky i Hannah! <3"

Oraz zrobiła zdjęcie piesków które akurat siadły obok siebie. Dodała je do tweeta i udostępniła. 




   Tygodnie mijały, wszystko działo się bardzo szybko. Ann i Hazza oraz Natalie i Lou zostali ogłoszeni parą przez dziennikarzy, portale plotkarskie i twittera. Fani nie chcieli wierzyć bo czekali na potwierdzenie Harrego lub chociażby Annabel. Jednak ani on ani ona nie mogli tego potwierdzić ponieważ oficialną parą nie byli. Taka sama sytuacja zaistniała przy Nat i Lou. 
  Między Maddie a Niallerem wszystko szło w dobrym kierunku, oboje najbardziej lubili zajmować się Lucky i Hannah ponieważ to oni je znaleźli i zabrali do domu. Opiekują się ich matką i rodzeństwem w schronisku, tak więc spędzali ze zwierzakami najwięcej czasu. Claudia i Liam, cóż przybliżę wam to bardziej. 

Standardowo po szkole Liam czekał na Claudię pod uczelnią. Mieli jechać do przedszkola, wciąż przygotowywali dzieciaki do tego występu. To była nowa sytuacja, wtedy Liam wymyślił to dla zabawy a nie tak na serio jednak cieszył się z tego że udało im się zorganizować coś takiego. Jednak tego dnia Liam jechał w inną stronę niż do przedszkola.
- Co ty robisz? To nie ta ulica- powiedziała dziewczyna. Ale Liam nie zwrócił uwagi tylko się tajemniczo uśmiechnął. Claudia była nieco zaniepokojona ale Liam tylko jechał. Droga trwała bardzo długo, Claudia ciągle pytała co on wyprawia i gdzie jadą że nie wie o co chodzi. Robiła się nieco wkurzona. 
- Albo mi powiesz albo wyskoczę z samochodu. Nie żartuję- oznajmiła na co Liam wybuchł śmiechem. 
- Claudia, to niespodzianka okej? Nie mogę ci powiedzieć - odpowiedział jej wkońcu na co dziewczyna jęknęła głośno.  Droga trwała jeszcze pół godziny aż Liam zatrzymał się przy jakimś jeziorze. Claudia nie miała pojęcia gdzie oni są. 
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała rozglądajac się po wyjściu z samochodu. 
- Hmm, Ann, Maddie lub Natalie by wiedziały - uśmiechnął się
- Ta, ale ja nie jestem żadną z nich - wzruszyła ramionami
- Tutaj nagrywaliśmy teledysk do Gotta Be You, między innymi tutaj. Miło tu przyjechać po tak długim czasie. Claudia rozejrzała się i stwierdziła że rzeczywiście skądś kojarzy tę scenerię. 
- Okej, a dlaczego tu mnie przywiozłeś?- zapytała
- A czemu nie? 
- Ugh, jesteś dziś strasznie tajemniczy - wywróciła oczami dziewczyna na co chłopak tylko się zaśmiał. Wział ją za rękę i pociagnął za sobą. Szli trzymając się za ręce w okół małego jeziora. 
- A tak w ogóle to co z przedszkolem? Tak sobie po prostu nie poszliśmy?
- Wiedzą że mieliśmy nie przyjść, załatwiłem to spokojnie. Nie martw się o to - ruda pokiwała głową. Liam ciągle przygryzał wargę lub otwierał usta aby coś powiedzieć ale po chwili się rozmyślał. Robił tak kilka razy.
- Wszystko okej? Coś cię gryzie czy po prostu nie możesz się wysłowić- zaśmiała się dziewczyna
- Kocham cię Claudia- powiedział szybko i nagle Liam. Dziewczyna przestała się śmiać i spojrzała z szeroko otwartymi oczami na chłopaka- kocham cię, nie wiesz jak bardzo. Dawno nie byłem tak zakochany. Kocham każdą część ciebie, twoje rude włosy, piekną figurę, to jak się ubierasz, jak tańczysz, jak rozmawiasz z dziećmi. Kocham cię i chcę być z tobą. Zawsze chcę być przy tobie- Liam mówił wszystko bardzo szybko, Claudia zakryła usta ręką. Czuła się tak niesamowicie, nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Lubiła Liama i to bardzo. Podobał jej się, ale podobać a kochać to duża różnica. Nie sądziła że tak szybko to wszystko pójdzie. Nie wiedziała co powiedzieć ale te słowa popłynęły z niej automatycznie.
- Ja też cię kocham Liam- szepnęła i przytuliła mocno chłopaka. On głośno odetchnął, widocznie bał się odrzucenia. 
- Skoro tak, to chcę abyś była tylko moja - zaśmiał się po czym pocałował ją w usta.
- Dobrze, mój chłopaku - Liam zaśmiał się po czym wziął Claudię na barana. Szli tak razem do drewnianego domku obok jeziora. Gdy tam weszli, Liam postawił dziewczynę na ziemii po czym pocałował ją ponownie. Ze zwykłego całusa przerodziło się to w coś więcej, dużo więcej. Claudia nie wiedziała czy jest na TO gotowa, ale wiedziała że kocha Liama a on ją,  że on na pewno jej nie skrzywdzi. Oboje przesuwali się ku kanapie obok rozpalonego kominka. Claudia opadła na kanapę potykając się o solik, zaczęła się śmiać a chłopak razem z nią. 
- Na pewno tego chcesz?- zapytał na co Claudia pokiwała głową z przygryzioną wargą. 
  

Od tego dnia minął już tydzień, czyli tygodniowa rocznica ich związku i pierwszego razu Claudii. Jak się okazało Liam planował to od dłuższego czasu razem z przyjaciółmi. Wiedzieli o tym wszyscy, Claudia przez chwilę była zła na przyjaciółki że nic jej nie powiedziały. Jednak po czasie stwierdziła że niespodzianka była czymś o wiele lepszym. 

Claudia i Liam stali się parą a o dziwo Marry i Zayn bliskimi przyjaciółmi. Z dnia na dzień rozmawiali o wiele więcej w bibliotece lub kiedy spotykali się całą paczką. Odnaleźli w sobie bratnie dusze, oboje mieli podobne myślenie o świecie, podobny styl czy upodobania. Kiedyś gdy nadal odpracowywali w schowku biblioteki Zayn przyniósł jointy które palili aby sobie urozmaicić pracę. Cały czas śmiali się z najbardziej idiotycznych rzeczy oraz tego dnia udało im się zrobić o wiele więcej niż zazwyczaj. Marry zakochiwała się w nim coraz bardziej, wiedziała że bez wzajemności ale nie mogła nic na to poradzić. Męczyło ją udawanie nie przystępnej, chciała być blisko niego i była. Zayn także lubił jej towarzystwo i prawdopodobnie niczego się nie domyślał. 


Ten dzień miał być ostatnim dniem ich prac społecznych. Minął miesiąc ich ciężkiej pracy. Marry i Zayn nawąchali się tony kurzu, Maddie i Niall pomogli wielu zwierzakom, Ann i Hazza prawdopodobnie najedli się lodów tyle że wystarczy im na długi długi czas. Liam i Claudia urządzili świetne przedstawienie, cieszyli się z dumy na twarzach rodziców i uciechy dzieci. Natalie i Lou rozdali tony ulotek w debilnych strojach. Dziennikarze ich nie opuszczali, wszędzie było głośno o One Direction i ich pracach społecznych, fani dobrze wiedzieli w jakich miejscach pracują ich idole więc nie raz ich odwiedzali.

Z okazji zakończenia odpracowywania cała paczka postanowiła wybrać się do klubu na imprezę, tak aby trochę wyluzować. Fakt faktem dziewczyny miały niezły wycisk, od rana do szkoły później prosto do pracy a po powrocie nauka i lekcje.
  Była 18 kiedy dziewczyny zaczęły się szykować, standardowe bieganie po domu i szukanie ubrań, pożyczanie butów, torebki lub dodatków. Mimo że miały jeszcze 2 godziny do wyjścia panikowały zawsze nieco zbyt wcześnie. Natalie prawdopodobnie jako jedyna nie miała zbyt dużego problemu z dobraniem ubrań, jej zestaw wyglądał tak:



Ann tak 

 Marry 

Maddie wybrała taki zestaw


A Claudia taki





Annabel zrobiła każdej makijaż, a włosy wszystkie zostawiły rozpuszczone w naturalnym stanie. Były gotowe jeszcze przed 20, zadowolone z tego jak szybko się wyrobiły siadły sobie w salonie i bawiły się z Luckym. Simon miał po nie przyjechać razem z chłopakami. O dziwo oni widocznie też się wcześniej wyrobili bo byli punktualnie. 
- Siema- przywitały się dziewczyny wchodząc do samochodu.
- No czeeść- odpowiedzieli im chłopaki. Tym razem jechali dużym vanem chłopaków i to Simon kierował. Postanowił dziś nie pić tylko dać się zabawić zapracowanym przyjaciołom. Droga minęła całkiem szybko, mimo piątkowego wieczoru na ulicach Londynu nie było bardzo tłoczno. Jednak pod klubem stało pełno samochodów a kolejka do wejścia była całkiem spora. Mimo to dzięki znajomościom chłopaków udało im się wbić na początku, coś w stylu " wejście dla vipów".
- Jak ja kocham takie imprezy - krzyknęła Marry standardowo podbiegając do baru. Zamówiła drinka którego wypiła jednym łykiem. Zayn zaczął się śmiać na ten widok i postawił kolejkę dla całej paczki. Wszyscy po jedym, poczuli się lepiej. Claudia i Liam postanowili iść potańczyć, po chwili Ann i Natalie uznały to za dobry pomysł i wzięły ze sobą Hazze i Lou do tańca. Marry piła już 3 drinka w ciągu 15 minut, rozmawiała przy tym z Maddie i Simonem
- Nie przesadzasz koleżanko? Jak tak dalej pójdzie to zaraz cię będziemy zeskrobywać z podłogi- mrunkął chłopak
- Albo będziemy zeskrobywać z niej jej rzygi.. - dodała Maddie na co Marry wybuchła śmiechem.
- Tak długo mnie znacie, tak mało o mnie wiecie. Nie mam tak słabej głowy, spokojnie poradzę sobie. Ojej chyba namierzyłam przystojniaka. Żegnam was moi drodzy. - powiedziała nagle i ruszyła na parkiet dopijając drinka.
- Marry w swoim żywiole? - zapytał Zayn ze śmiechem patrząc na blondynkę.
- Cóż, za długo siedziała w domu. Dawno nie była na żadnej imprezie... - stwierdziła Maddie tłumacząc zachowanie kumpeli. Zayn się zaśmiał przypominając sobie jak palili jointy lub pili różny alkohol na zapleczu biblioteki.
- Maddie, idziesz zatańczyć? - zaproponował Niall biorąc dziewczynę za rękę. Fioletowowłosa pokiwała głową i pobiegła z blondynem na parkiet.
  Zayn został sam przy barze obserwując przyjaciół. Liam i Claudia wtuleni w siebie, podobnie jak Ann z Harrym czy Natalie z Lou. Maddie i Nialler też tańczyli jednak z pewnym dystansem. Simon rozmawiał z jakimiś znajomymi. On tylko siedział sam i wpatrywał się w Marry która tańczyła z jakimś facetem. Zayn czuł jakieś dziwne ukłucie, prawdopodobnie zazdrości. Jak na jego gust Marry wyglądała dziś zadziwiająco seksownie, chciał być blisko niej tak jak ten koleś. Miał zamiar to osiągnąć.
- Dwa razy to samo proszę - powiedział do barmana który po chwili wręczył mu dwa kolorowe drinki. Chłopak wziął do ręki napoje i podszedł do blondynki.
- Hej, widzę że skończył ci się alkohol. Przybywam z odsieczą - wyszczerzył się na co Marry wybuchła śmiechem.
- Oh, Zayn. Jakiś ty miły - powiedziała biorąc szklankę i upijając łyk.
- Mmm, właśnie! To jest Charlie! Właśnie go pozałam, ładny co nie? - zaśmiała się dziewczyna obejmując Chalriego. Zayn pokiwał głową ze sztucznym uśmiechem.
- Mhm, jasne. No cóż, Charlie chyba już pora na ciebie co nie? Odejdź proszę, a jeśli nie to zamienię prośbę w groźbę - mówiąc to szeroki uśmiech nie schodził z twarzy Zayna. Charlie spojrzał zdziwiony na chłopaka a później na zszokowaną Marry. Pokiwał głową i odszedł.
- Co ty do cholery dajesz?- krzyknęła Marry.
- Pozbywam się cioty
- Ugh, jesteś beznadziejny
- Postawiłem ci drinka! Nie krzyczy się na kogoś kto stawia ci drinka!
- W dupe sobie to wsadź wiesz? Nie potrzebuję od ciebie żadnych drinków- powiedziała wciskając mu szklankę do ręki po czym chciała odejść. Była wkurzona na Zayna, bardzo.
- On wyglądał jak pedał, gdzie ty masz oczy!?- krzyknął chłopak
- Sam wyglądasz jak pedał! Weź spierdalaj- krzyknęła nie panując nad sobą. Pobiegła szybko w kierunku łazienki. Zayn stał urażony. O nie, ona obraziła jego wygląd. Chłopak wziął głęboki oddech po czym dopił do końca swojego drinka, a chwilę po tym alkohol Marry. Czuł że robi mu się gorąco.
- Co tam Zayn!? - krzyknęła jakaś dziewczyna która rzuciła mu się na plecy. Zayn czuł że się chwieje.
- Jezu Natalie, jestem narąbany - zaśmiał się.
- Jesteśmy tu od półtorej godziny a ty i Marry zaraz pójdziecie spać. Wiecie jak młoda jest godzina? Weźcie się w garść - krzyknęła nieco oburzona. Zachowywali się jak małpy które były trzymane wieki w klatce i nie widziały świata. Irytowało ją dziecinne zachowanie przyjaciółki, nie rozumiała po co Marry zawsze się tak upijała.
- Ok, mamo znajdę Marry i powiem jej żeby przystopowała. - powiedział Zayn z ręką na piersi. Natalie przewróciła oczami i pobiegła do Annabel po czym obie zaczęły tańczyć. Zayn rozejrzał się po klubie, nie mógł namierzyć Marry. Zrezygnowany i wkurzony na siebie podszedł do baru, zamówił następnego drinka którego po chwili zaczął pić. Zaczął się rozglądać, nagle zauważył że jakaś dziewczyna usiadła tuż obok niego. Marry. Oboje wymienili spojrzenia.
- Jestem w stanie wybaczyć ci nazwanie mnie pedałem jeśli ty wybaczysz mi pozbycie się tamtego frajera. - zaczął Zayn. Marry przez chwilę rozkminiała to co proponuje chłopak.
- Dorzucisz do swojej propozycji drinka?- zaśmiała się, Zayn zamówił kolejkę dla nich obojga. No cóż, alkohol łączy i godzi ludzi...
   Przez następne dwie godziny zabawa była przednia, w klubie puszczali świetną muzykę. Wszyscy już po wielu procentach świetnie bawili się na parkiecie. Claudia dostała odznakę tancerki wieczoru od DJ. Z dumą chwaliła się nią przed przyjaciółmi, wszyscy byli w świetnych humorach. Prawdopodobnie takiej imprezy  było im trzeba.
- Hej Lou, mam super propozycję nie do odrzucenia- krzyknęła Annabel przekrzykując muzykę. Wszyscy spojrzeli z zaciekawieniem na brunetkę.
- Słucham cię moja przyjaciółko
- O ile idziesz że uda nam się zrobić, tu i teraz tą scenę z Dirty Dancing? Wiesz że ja sie rozbiegam skacze a ty mnie łapiesz i okręcasz- Lou wybuchł śmiechem podobnie jak wszyscy którzy słyszeli propozycję Annabel.
- Kocie chyba za dużo wypiłaś- zaśmiał się Hazza ale Ann uciszyła go gestem dłoni.
- Okej, w sumie to czemu nie- stwierdził Louis. Annabel pokiwała głową i odeszła kawałek do tyłu. Louis także się przesunął do przodu tak aby brunetka miała większą możliwość rozbiegu. Maddie i Harry stanęli dalej i zaczęli to nagrywać. Ludzie dookoła pytali o co chodzi, a ci którzy wiedzieli dopingowali Lou i Ann krzykami.
- Hej co oni dają? - zapytała Marry nie przytomnym głosem. Ona i Zayn siedzieli przy barze, założyli się o to które z nich pierwsze odpadnie z powodu tego ile wypiją. Jak na razie oboje się trzymali.
- Nie mam pojęcia..- Annabel zaśmiała się po raz kolejny z tego co zamierza zaraz zrobić. Obejrzała się dookoła po czym zaczęła biec, pisnęła głośno kiedy skoczyła w kierunku Louisa. Chłopak złapał ją za biodra i zaczął nią kręcić. Nie nic, nie ważne że Ann miała spódnicę którą zaczęła sobie trzymać tak aby nie pokazywać publicznie swojej bielizny. Wszyscy zaczęli krzyczeć i bić brawo ponieważ im się udało. Lou puścił Annabel
- High Five młoda!- krzyknął chłopak do brunetki na co ona zaczęła się śmiać i przybiła piątkę z chłopakiem.
- Oni są jacyś pojebani - stwierdził Zayn patrząc na przyjaciół
- Bez kitu- zgodziła się Marry.
- Ej idziemy stąd?- znudziło mi sie
- Odbieram to jako twoją kapitulację, wygrałam. Ale ok możemy iść - Zayn próbował protestować ale Marry już ruszyła chwiejnym krokiem ku wyjściu z klubu. Zayn przewrócił oczami, doszedł aby dołączyć do dziewczyny. Pod klubem stało kilka taksówek. Zayn zaprowadził dziewczynę do jednej z nich. Koło klubu było pełno paparazzi którzy czekali na wyjście chłopaków z zespołu. Zayn był zbyt pijany żeby się wkurzyć na tych durnych frajerów z aparatami. Po prostu wszedł do taksówki, podał adres jakiegoś bloku i poprosił o szybki odjazd.
- Zayn, gdzie jedziemy? - zapytała blondynka
- Zobaczysz - powiedział uśmiechając się tajemniczo. Jak się okazało było to jakieś mieszkanie które było całkiem blisko klubu, tak więc dojechali tam szybko. Zayn wręczył kierowcy banknot po czym wyszedł z samochodu. Razem z Marry udali się do środka.
- Nie mam siły iść- powiedziała blondyna siadając na jednym ze schodków. Zayn przewrócił oczami po czym wziął ją na ręce. Marry śmiała się jak głupia całą drogę po schodach. Chłopak w końcu zatrzymał się pod drzwiami z numerem 114. Otworzył drzwi i wszedł z Marry. Było ciemno i niewiele było widać, w środku unosił się jakiś ładny zapach.
- Zayn...
- Słucham Marry
- Jesteś taki piękny wiesz?- Zayn spojrzał się na dziewczynę która patrzyła się prosto na niego. Zayn podszedł do niej i zaczął ją całować. Marry nie opierała się, wręcz przeciwnie. Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Ze zwykłego pocałunku przetoczyło się to w coś więcej, dużo więcej... Nie odrywając się od siebie, Zayn pociągnął dziewczynę w stronę sypialni. Popchnął ją lekko na łóżko i zaraz do niej dołączył, zaczęli zdejmować z siebie pojedyncze partie ubrań.
- Kocham cię Marry - powiedział Zayn
- Ja ciebie też, bardzo - odpowiedziała zamykając oczy.


Spędzili całą noc razem, usnęli dopiero około godziny 2. Zmęczeni, nadzy i wtuleni w siebie. Zayn kilkakrotnie powtórzył że kocha Marry. Ona czuła dokładnie to samo. Oboje wiedzieli że robią źle, że są pijani. Ale podobno jest tak że słowa człowieka pijanego to myśli człowieka trzeźwego.
 
 Zayn podniósł głowę z wielkim trudem. Kac dawał się we znaki. Chłopak ponownie usłyszał dźwięk klucza w zamku. Podniósł się całkowicie patrząc na wciąż śpiącą obok niego Marry. Uśmiechnął się na jej widok, oraz na wspomnienie tej nocy. Pocałował blondynkę w czoło po czym wyszedł z sypialni zakładając przed tym bokserki.
- Zayn? - krzyknęła Perrie patrząc na półnagiego chłopaka stojącego w drzwiach sypialni. Chłopakowi stanęło serce. Dosłownie. Jednak chwilę później odzyskało możliwość bicia i zaczęło uderzać bardzo szybko.
- Perrie..
- Zayn co ty tu robisz? Mieszkanie miało być moje a ty miałeś oddać klucze- powiedziała już nieco łagodniej.
- Tak wiem... - odpowiedział skruszony. Marry podniosła się na łóżku. Miała ochotę zabić kogoś kto się tak drze podczas gdy ją tak bardzo boli głowa.
- W sumie cieszę się że cię widzę - Marry usłyszała głos jakiejś kobiety
- Na prawdę?- tym razem był to głos Zayna.
- Tak, tęsknię za tobą Zayn. Żałuję tego co zrobiłam. Nadal cię kocham- wyszeptała.
- Co ty mówisz- Zayn był mocno zdziwiony słysząc te słowa. Marry poczuła mocny ucisk w żołądku. Wstała i zaczęła się po cichu ubierać. Jednak Perrie usłyszała jakieś odgłosy dobiegające z sypialni.
- Jesteś tu sam? - zapytała
- Um, tak - powiedział, Marry czuła że jej serce bije coraz szybciej. Słyszała wszystko bardzo dokładnie.
- Żałuje że cię zdradziłam, nikt nie jest taki jak ty. Bardzo cie kocham, nadal wiem że ty mnie też. Proszę powiedz to.- poprosiła. Marry poczuła złość i przykrość jednocześnie. Postanowiła wyjść z pokoju w samej bieliźnie. Była ciekawa jak zareaguje Zayn. Tak też zrobiła, stanęła w drzwiach. Perrie spojrzała na nią z szekoro otwartymi oczami.
- Hej Zayn, gdzie są moje ubrania? Oh, mamy gościa?- zapytała niewinnie
- Mówiłeś że jesteś sam. Boże kto to jest?- krzynęła Perrie.
- Nie wiem, nie znam jej- powiedział szybko, Marry czuła jak żołądek jej się ściska. Piekły ją powieki. Natychmiast wróciła do sypialni, słyszała kłótnię między Zaynem i Perrie. Zayn krzyczał coś typu " nie znam jej", " do niczego nie doszło" "tylko ciebie kocham". Te słowa były dla Marry jak nóż, każde wbijało jej się w serce coraz mocniej. Ubrana Marry wybiegła z pokoju mijając kłócącą się parę.
- Spokojnie, jestem tylko pustą idiotką która dała się nabrać. Wyszłam na dziwkę co nie? Oh no tak taki Zayn Malik pewnie każdej dziwce powtarza że ją kocha więc lepiej się na to nie nabierz- powiedziała po czym wyszła z mieszkania głośno trzepiąc drzwiami. Gdy była poza wzrokiem Zayna wybuchła głośnym płaczem. Czuła się wykorzystana. Znowu.

~*~

No więc tak, za dobrze nie może być bo było by nudno co nie? Macie
trochę dramatu. Przykra wiadomość dla fanów +18 
jak widzicie moje sceny tego typu są
dość marne ale cóż, nienawidzę pisać takich rzeczy xd
Sorki ;d

A TERAZ TAK

1. DZIĘKUJĘ ZA 22 KOMENTARZE <3
2. MAM PONAD 3500 WEJŚĆ NA BLOGU !! <3
3. JEST PONAD 200 KOMENTARZY!


Omg kocham was <3 oby tak dalej, dajecie mi dużego kopa do pisania :))
J

20 komentarzy - nowy rozdział w poniedziałek ;)

sobota, 6 lipca 2013

Sixteen

Liam i Claudia zaraz po podrzuceniu Zayna i Marry pod bibliotekę która nawet im wydała się przerażająca, udali się do prywatnego przedszkola na obrzeżach Londynu. Claudia sama uczęszczała do prywatnego przedszkola podobnie jak reszta dziewczyn i tam też się poznały, dlatego wiedziała że będzie ciężko. Dzieci bogatych rodziców od tak młodego wieku zdają sobie sprawę z tego ze posiadają sporo kasy. Dzięki temu czują się lepsze od swoich rówieśników a już szczególnie wobec przedszkolanek. Claudia kojarzyła parę wrednych dzieciaków z jej rocznika którzy dawali w kość tym biednym kobietą. Dlatego nie cieszyła ją praca w prywatnym przedszkolu dla rozwydrzonych dzieciaków dla których już w tym wieku najważniejsze są dobra materialne.
- Hej, idziesz?- zapytał uśmiechnięty Liam patrząc w szybę Claudii. Dziewczyna tak się zamyśliła że nie zauważyła kiedy dojechali na miejsce a Liam zdążył wyjść z samochodu.
- Co? Tak jasne, jezu sorry zamyśliłam się- mruknęła wychodząc z samochodu. Spojrzała na nowoczesny budynek a na nim kolorowy napis "Szalony Brzdąc". Ruda uniosła jedną brew do góry patrząc na nazwę przedszkola, wzruszyła ramionami i poszła za Liamem.
  Weszli do dużego holu, tam już czekała na nich jakaś kobieta. Mogła mieć maksymalnie 35 lat, była szczupła,dość wysoka i miała kręcone blond włosy. Powitała ich miłym uśmiechem.
- Witajcie, czekaliśmy na was. Postanowiliśmy was od razu wprowadzić do tego co macie robić przez najbliższy miesiąc. Bez jakichś specjalnych wstępów - powiedziała otwierając szklane drzwi, weszła do wielkiego pokoju. Ściany było różnokolorowe, większość pustego miejsca za ścianach zajmowały rysunki, obrazy, zdjęcia lub szafki z zabawkami. Podłoga została wyłożona miękką wygładziną w czerwono zielone kropki. Dzieci siedziały przy niskich okrągłych stoliczkach. Na pierwszy rzut oka była to 15 osobowa grupa dzieciaków. Liam uśmiechnął się do małej dziewczynki która na niego spojrzała.
- A więc, są to przedszkolaki w wieku 5 lat, zazwyczaj nie robią problemu dlatego przydzieliliśmy was akurat do tej grupy. Każde dziecko ma na koszulce przyczepioną etykietkę ze swoim imieniem więc spokojnie będziecie je rozpoznawać. Niedawno wróciły ze stołówki gdzie zjedli obiad, tak więc teraz jest czas na zabawę a później leżakowanie. Co do zabaw dajemy wam pole do popisu, wymyślcie coś co nie jest zbyt skomplikowane oraz oczywiście bezpieczne. Jeśli będziecie czegoś potrzebować to będę w pokoju obok. Powodzenia- skończyła swoją mowę po czym wyszła. W pokoju zapanowała cisza, Liam i Claudia wymienili spojrzenia.
- Więc...- powiedziała Claudia
- Więc...- wyszeptał Liam, dzieci patrzyły się na  nich z niewinnymi minami. Nagle jeden z chłopców krzyknął i wstał w tym momencie rozpętało się piekło. Wszystkie dzieci zerwały się ze swoich miejsc i zaczęły biegać po pokoju jakby wsadzili im motorki w tyłki. Claudia pisnęła gdy dwie dziewczynki zaczęły obwijać ją bibułą. Liam pobiegł rozdzielić chłopaków którzy kłócili się o dinozaura. Ruda dziewczyna cudem wydostała się ze szponów dziewczynek które chciały zrobić z niej bibułową mumię. Dziewczyna weszła na jeden ze stolików, włożyła dwa palce do ust i mocno dmuchnęła. Z jej ust wydobył się głośny i piskliwy gwizd. Ku zdzwieniu jej i Liama wszyscy ucichli.
- Co wy wyprawiacie?- krzyknęła próbując udawać zbulwersowaną- macie czas zabawy ale wolałabym żeby to była jakaś fajna zabawa a nie konkurs nabycie największym dzikusem! Jeśli się natychmiast nie uspokoicie to zaraz rozłożymy wam maty i do wyra! Pójdziecie spać o wiele wcześniej niż byście chcieli. Tak więc do szeregu! Ale już!- krzyczała głośno a wszyscy patrzyli na nią z przerażeniem. Dzieci natychmiast  rzuciły wszystkie zabawki które trzymały w rękach i ustawiły się w nierównym rządku. To dziwne że tak bardzo bały się leżakowania, ona dała by wiele za jedną godzinę snu w ciągu zajęć.
- Jak... ty to zrobiłaś?- wyszeptał Liam podchodząc do Claudii
- Nie mam zielonego pojęcia, oraz nie wiem co zamierzam teraz zrobić. - pisnęła przerażona. Liam cicho się zaśmiał.
- Dziewczyny lubicie tańczyć?- zapytał a grono dziewczynek pokiwało głowami. Claudia uniosła jedną brew do góry nie wiedząc o co chodzi. - Chłopaki chcieliście kiedyś założyć swoją kapele?- chłopcy wymielili spojrzenia i po chwili zastanowienia kiwnęli głową na tak. - Skoro tak to robimy małe starcie, dziewczyny kontra chłopaki. Ja z chłopakami zakładamy własny zespół rockowy a dziewczyny z Claudią robicie zespół taneczny. Później pokażemy to czego się nauczyliśmy panią od przedszkola. Co wy na to?- wszyscy zaczęli krzyczeć i skakać z radochy, spodobał im się ten pomysł. Claudia pokiwała głową z uznaniem
- Wow, brawo nianiu- zaśmiała się a Liam się wyszczerzył.
 
   Sala była na tyle duża aby obie grupy mogły podzielić się na część męską i żeńską aby opracować plan. Claudia wraz ze swoimi dziewczynami postanowiła zaszaleć, początkowo miały wystąpić z dziewczęcym baletem ale później w planach było zejście ze sceny i szybkie przebranie się w luźne ubranie i taniec breakdance. Liam wraz z chłopcami wymyślili zespół o nazwie Wild Bamboos (dzikie bambusy).
Chłopaki uporali się z szybkim napisaniem głupiej piosenki o bambusie, mieli się przebrać za pandy, czyli narysować maski pandy i założyć oraz zaśpiewać z pomocą Liama. Przygotowania trwały a Liam i Claudia wciąż wymieniali roześmiane spojrzenia, szło im lepiej niż podejrzewali. Dzieciaki początkowo wyszły na dzikie i nieokrzesane no ale wystarczyło wymyślić jakieś ciekawe zajęcie aby się uspokoiły.



Maddie i Niall gadali jeszcze chwilę z Lou i Natalie po tym jak Ann i Hazza wyjechali samochodem z lodami. Później jednak się rozjechali do swoich miejsc "pracy". Niall i Maddie mieli opiekować się zwierzętami w schronisku. Maddie była wegetarianką, więc bała się tego co tam zobaczy. Kochała zwierzęta, więc cieszyła się że będzie spędzała z nimi dużo czasu ale jednak widok ich smutku ponieważ nie mają własnego domu sprawiał jej dużo strachu. Budynek wyglądał dość przyjaźnie i nowocześnie. Gdy tam weszli od razu przywitano ich oraz zaprowadzono do miejsca gdzie trzymają zwierzaki. Długi korytarz, którego podłoga wyłożona była płytkami koloru jasno kremowego pasowała do granatowych ścian pomieszczenia. Przy ścianach ustawione były klatki, sięgały do samego sufitu. Klatki były różnej wielkości, w zależności od rodzaju i wielkości zwierzaka. Maddie tak jak się spodziewała nie widziała na pyskach zwierząt ani odrobiny szczęścia. Pan Hoobs - człowiek który oprowadzał ich po schronisku opowiadał im po kolei różne historie zwierząt. Wskazał na starego owczarka
- To nasz stary przyjaciel, Dudley jest tu z nami już od 5 lat. Powinniśmy go uśpić ale cóż, nie mamy serca. Nikt go nie weźmie, znaleźliśmy go przypiętego do płotu schroniska. Ktoś się go pozbył w taki sposób. - Maddie poczuła nagłą ochotę przygarnięcia Dudleya mimo że wolała mniejsze psy.
- To Irma, nasza kotka. Jest tu dopiero od 2 tygodni i lubi wszczynać kłótnie. Jednak mimo to jest bardzo miła - Niall uśmiechnął się gdy kocica podbiegła na ich widok do kratki w klatce wyciągając łapkę między szczebelkami.
- Oraz nasz najstarszy okaz. Stara Mela, to Mops. Jest z nami już od 10 lat. Była tu jeszcze zanim zacząłem tu pracować. Nie dawno się oszczeniła. Czasami dopuszczamy psy do innych. Tym bardziej że ona na prawdę dawno nie miała małych. Jednak teraz jest problem z młodymi. Musimy się ich pozbyć, jednak wystarczy  ogłoszenie w gazecie że pies jest rasowy i pewnie się rozejdą. - Maddie spojrzała na śliczną suczkę a dookoła niej małe pieski. Śliczne faudki na każdym z nich, duże czarne oczy i odstające uszy.
- Jezu, zakochałam się- pisnęła patrząc na jednego z nich. Miał jedno ucho czarne a drugie jasne. Podobnie łapki były ciemniejsze od reszty jego futerka. Niall się zaśmiał. Przysunął się do dziewczyny i oparł głowę o jej ramię
- Zaczynam być zazdrosny- zaśmiał się
- Oh no wybacz ale to chyba jedyna istota która jest słodsza od ciebie - palnęła dziewczyna na co blondyn zaczął się śmiać- jezu czy ja serio to powiedziałam?- spanikowała
- Tak, powiedziałaś. A ja nie wiem czy to obelga czy komplement- wyszczerzył się chłopak.
- Oh przestań, - zarumieniła się odwracając od niego wzrok. Znowu spojrzała na ślicznego mopsa który ze słodką miną patrzył prosto w jej szare oczy.
- Chcesz go zaadoptować?- zapytał Niall, Maddie od razu pokiwała głową na tak
- W sumie, to niezły pomysł. Panie Hoobs? Może pan tu na moment przyjść?
- Tak?
- Od kiedy można przygarniać te pieski?
- Mają już ponad 6 tygodni więc jak najbardziej  już - Maddie pisnęła cicho z podekscytowania.
- Chcielibyśmy wziąć 2 - Maddie spojrzała zdziwiona
- Dwa?
- Tak dwa - uśmiechnął się Nialler


Natalie i Lou patrzyli przerażeni na siebie. CO, DO, CHOLERY?- tylko to było w głowie Natalie gdy patrzyła na ubranie naszykowanie dla nich. W tych strojach mieli rozdawać ulotki.
- Niech to szlag, musimy rozdawać ulotki akurat z baru z hot dogami?- zapytała dziewczyna.
- To jest zabawne, serio będziesz wyglądać super zobaczysz- zaśmiał się chłopak zakładając kostium hot-doga.
- Chyba żartujesz... - Natalie zaczęła się śmiać widząc chłopaka w hot-dog image.
- Co się śmiejesz, twoja pizza czeka - dziewczyna spojrzała na niego wrednym wzrokiem. Dziewczyna wyszła z tego samego pomieszczenia w którym był Lou aby spokojnie się przebrać
- Woah, gdzie się wybierasz?- zapytał chłopak łapiąc ją w talii.
- Przebrać się - zaśmiała się
- Tutaj mamy sporo miejsca - Natalie prychnęła
- Śnisz kolego- powiedziała stanowczo odrywając od siebie jego ręce. Poszła do łazienki. Trochę czasu zajęło jej założenie tego stroju. Gdy w końcu wyszła i zobaczyła Lou w takim stroju :

Cudem powstrzymała się przed upadkiem  na ziemię ze śmiechu, gdyby położyła się na ziemi pewnie by już nie wstała. Jednak Lou zareagował całkiem podobnie widząc Natalie w takim ubraniu...
- Dobra, oboje wyglądamy jak mega cioty, a teraz chodź- powiedział Lou wycierając łzy które mu poleciały ze śmiechu. Lou wyszedł pierwszy na ulicę, Natalie poszła za nim i jak gdyby nigdy nic chciała przejść przez futrynę drzwi jednak okazało się to nie być takie banalne. Zatrzymała się i poleciała nagle do tyłu z piskiem lądując na ziemii. Louis odwrócił sie słysząc jej krzyk. Chłopak zaczął się znowu śmiać
- Oh, nie śmiej sie kurde tylko mi pomóż! - Louis pochylił się nad nią i podniósł do góry. Dziewczyna z trudem wróciła do pionu.
- Okej, uważaj jak idziesz - zaśmiał się chłopak. Oboje wyszli na ulicę ze stosikami ulotek. Na samym początku ludzie zaczęli się na nich dziwnie gapić. Natalie stwierdziła że celowo dostała strój z zasłoniętą twarzą aby nie odganiać ludzi od ulotek - to po 1 a po 2 po to aby Lou miał strój hot doga gdzie widać twarz. Ludzie od razu podejdą do sławnego Louisa Tomlinsona po ulotkę. Szli ulicą reklamując, czasami ludzie podchodzili do nich prosząc o zdjęcie. Natalie to śmieszyło a dla Lou to była rutyna. Nagle do Louisa podbiegła masa nastolatek, piszczały i wyjmowały swoje telefony. Jedna z nich się popłakała, druga co chwilę powtarzała : Omg omg omg, nie wierze że to on. Inna prosiła o zdjęcie, jeszcze kolejna pytała czy on ją kocha. Natalie patrzyła na tą scenę, Lou uśmiechał się do zdjęć, podpisywał kartki próbował rozmawiać z krzyczącymi fanami. Widziała nieco sztuczności w tym co robi. Rozumiała jego zmęczenie. Nagle do niej też podeszła jakaś dziewczynka z mamą.
- Mogę prosić o zdjęcie? Chcę zdjęcie z pizzą!- mała była tak słodka że Natalie nie miała prawa odmówić, pochyliła się do dziecka i objęła w pasie. Nie musiała się uśmiechać ani pozować do zdjęcia bo i tak nie było jej widać. Gdy się podniosła zobaczyła że Louis idzie w jej stronę, uśmiechnęła się mimo że on i tak tego nie widział.
- Hej, gdzie masz ulotki?- zapytała
- No właśnie, wszystkie poszły. Te dziewczyny zabrały mi wszystkie bo stwierdziły że chcą pomóc - zaśmiał się Lou
- Wow, no jednak na coś się przydajesz czasami - Lou objął Natalie w pasie i szli sobie na lajcie oboje ulicą. Nat dawała ludziom ulotki a oni je brali i od razu wyrzucali. Jednak oboje cieszyli się tą chwilą razem.


- Okej młody, słuchaj. Jedna gałka loda kosztuje 1.50, ale że ty chciałeś DWIE gałki to 1.50 dodać 1.50 razem jest 3. Czyli musisz zapłacić 3. Rozumiesz? - Harry tłumaczył od jakiegoś czasu małemu grubemu chłopczykowi czemu musi zapłacić 3 funty a nie 1.50 tak jak jest napisane na cenniku. Chłopak przewrócił oczami po czym rzucił monety i się zawinął.
  Harry i Ann umówili się że to Hazza operuje kasą, wydawaniem i w ogóle a Annabel nakłada lody i jest miła. Atmosfera ich pracy była całkiem przyjemna. Harry zaparkował w parku, koło fontanny gdzie niedawno sobie siedzieli, muzyczka grała nieco ciszej i oboje się do niej przyzwyczaili. Co jakiś czas przychodzili klienci, głównie małe dzieci. Dawali im lody, zbierali hajs i do widzenia. Annabel była ciągle uśmiechnięta, Harry cały czas do niej podchodził i ją przytulał, łapał za rękę, lub z niewiadomych powodów całował w policzek. Traktował ją jak swoja dziewczynę mimo że nie byli oficialną parą. Znali się już od ponad miesiąca i chyba oboje uważali że to wciąż nieco za wcześnie.
   Hazza siedział na blacie w głębi furgonetki a Ann mu na kolanach, czekali na jakiegoś klienta. W końcu się doczekali i oboje zeskoczyli z blatu. Był to jakiś mały chłopiec, jego twarz mówiła że to mały łobuz.
- Hej mały, co zamawiasz?- zapytał Harry
- Mała to może być twoja pała! A ja przyszedłem rozmawiać z tą śliczną dziewczyną a nie z tobą- Harry wybałuszył oczy a Ann zaczęła się śmiać.
- Skoro tak, to czego sobie życzysz słodziaku?
- Oh no nie wiem, te czekoladowe lody wyglądają tak słodko. Ale ty i tak jesteś tu najsłodsza bejbe- mrugnął do niej dzieciak. Annabel znowu wybuchła śmiechem.
- Hej, nie przeginaj. Mów czego chcesz i do mamy!- Harry zaczął się bulwersować
- Bo co!? Jak ty traktujesz klientów? Po za tym powiedziałem, nie przyszedłem tu dla ciebie tylko dla... ah właśnie jak masz na imię piękna?- zapytał
- Nie twój interes!
- Annabel - powiedziała Ann w tym samym czasie co Harry znowu naskoczył na dzieciaka. Hazza spiorunował wzrokiem dziewczynę.
- Annabel, to takie piękne imię. Zupełnie tak jak ty- Ann wywróciła oczami
- Słuchaj podrywaczu, mów co zamawiasz szybko - uśmiechnęła sie
- Skoro tak ładnie prosisz, to może czekoladę, kokos i twój numer złotko- Ann parsknęła po czym znowu zaczęła się śmiać. Mały był śmieszny ale reakcje i mina Harrego przebijały wszystko.
- Okej, już ci nakładam. - powiedziała Ann biorąc łyżkę do lodów i wkładając gałki do wafelka.
- No więc... co z tym numerem?
- Wyskakuj z forsy i spadaj dziecko! Zaraz ci sie wieczorynka zacznie - Harry coraz bardziej podnosił głos. Chłopak wyjął pieniądze i podał Ann, celowo dotykając jej dłoni. Annabel podała je Hazzie aby wydał resztę. Podał je chłopakowi a on uśmiechnięty odebrał loda od dziewczyny.
- Dziękuje, od dziś przychodzę tu codziennie. Tylko dla ciebie piękna - pożegnał się wysyłając jej buziaka. Ann pomachała mu patrząc jak odchodzi. Gdy straciła go z oczu spojrzała na Harrego który miał minę mordercy. Brunetka od razu zaczęła sie śmiać. Chłopak poszedł z powrotem usiąść na blacie, był wyraźnie obrażony.
- Oh Harry!- zaśmiała się Ann podchodząc do chłopaka i obejmując go w pasie
- Co
- Jajo.- zaśmiała się a on wywrócił oczami - jesteś zazdrosny o 6 latka. To dziwne
- On był jakiś napalony!
- Ty jesteś jakiś psychiczny!- Annabel wybuchła znowu śmiechem słysząc określenie "napalony" nadane szesciolatkowi.
- Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy?- zapytała oplatając Harremu ręce na karku. On przysunął ją do siebie tak że stykali się czołami.
- No nie jestem pewien - Ann zachichotała po czym pocałowała Hazze w usta
- A teraz?
- Wciąż mam wątpliwości... no ale - Ann uderzyła go w ramię znowu się śmiejąc. Odwróciła się słysząc że przyszedł kolejny klient.



Dochodziła godzina 18 gdy wszyscy wrócili do domu. Standardowo całe stado zjechało się do domu dziewczyn, całe oprócz Maddie i Nialla. Zastanawiali się gdzie oni tak długo się podziewają. Wszyscy siedzieli w salonie opowiadajac o dzisiejszych wydarzeniach. Marry poszła do kuchni aby nastawić sobie wodę na herbatę, gdy wracała potknęła się o torbę którą Natalie zostawiła na podłodze. Blondyna z hukiem wylądowała na ziemi.
- Ja pierdole!- krzyknęła z ziemi- tak ciężko po sobie sprzątnąć?- wydarła się podczas gdy wszyscy śmiali się z jej upadku.
- Hej Marry! Przypadek? Nie sądzę - zaśmiał się Zayn - jesteś przeklęta pamiętasz?- Marry przewróciła oczami. Zayn opowiedział całą historię, wszyscy odsunęli się od Marry tak jakby jej przekleństwo miało być zaraźliwe. Później Claudia przyznała Annabel rację, co do tego że z dziećmi trzeba nawiązać jakiś kontakt. Opowiedzieli z Liamem o ich sposobie na zabawny dzień, o tym jak przedstawienie poszło świetnie przed innymi przedszkolankami. Podobno mają zrobić taki występ przed rodzicami, ale to nie było do końca pewne. Harry wciąż zbulwersowany opowiedział im o " Młodym alfonsie który próbował poderwać Annabel" jak to on określił. Ann śmiała się z tego oraz wymieniła niektóre z tekstów na podryw małego dzieciaka. Na koniec Natalie streściła jak beznadziejnie wyglądali w strojach jedzenia. Pokazali zdjęcia przyjaciołom a oni wszyscy wybuchli śmiechem na ten widok.
- Gdzie ta Maddie?- zapytała Claudia patrząc w okno, akurat w tym momencie czarne audi podjechało pod dom. Wszyscy w oczekiwaniu patrzyli na drzwi. One otworzyły sie a w nich pojawiła się Maddie oraz Niall... a na ich rękach 2 małe mopsy.


~*~

Macie rozdział sialala
Mam zaciesz bo 24 komentarze sialala
Kocham was bardzo bardzo sialala
<3

20 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ W CZWARTEK <3

 w razie jakbyście nie wiedzieli jak wygląda mops ;d

poniedziałek, 1 lipca 2013

Fifteen

Ten poranek był o wiele bardziej udany od poprzedniego. Maddie standardowo wstała najwcześniej i budziła dziewczyny które mimo budzika dalej spały. Ona nie lubiła spać zbyt długo, wolała wstać wcześniej sprawdzić czy wszystko ma przygotowane do szkoły, wziąć prysznic i budzić przyjaciółki. Była jak mama, budziła dziewczyny kiedy śniadanie było już gotowe. W czasie chodzenia na uczelnię w dni robocze to zawsze ona robiła śniadanie, nie przeszkadzało jej to. Lubiła gotować a jej naleśniki były najlepsze.
  Maddie wyszła z pod prysznica i owinęła się ręcznikiem. Spojrzała na siebie. Jej długie fioletowe włosy z pewnością były piękne i wyjątkowe. Jednak była ona osoba która lubi zmiany, patrzyła  długo w odbicie lustra i stwierdziła że potrzebuje zmiany. Stwierdziła że może zacznie od fryzury. Wiedziała już że będą to znowu kolorowe włosy ale nie miała jeszcze dokładnego pomysłu. Gdy wyszła z łazienki, zbiegła po schodach prosto do kuchni, zajrzała do lodówki i postanowiła zrobić sałatkę oraz kanapki z serem na śniadanie. Wyjęła potrzebne świeże produkty które były dostarczane do ich domu codziennie rano. To kolejny plus porannego wstawania fioletowowłosej- odbierała zakupy. Standardowo robiła jedzenie przy muzyce lecącej z radia które wisiało na ścianie w kuchni. Śpiewała razem z Hayley piosenkę "Still Into You" Paramore. Kiedy śniadanie bylo już gotowe, dziewczyna pobiegła do swojego pokoju zakładając bieliznę i zwykły szeroki t-shirt aby nie chodzić ciągle w ręczniku. Spojrzała na zegarek. Była już 8 rano, postanowiła budzić przyjaciółki. Wchodziła do pokoju każdej z nich krzycząc że koniec spania oraz że śniadanie na stole. Działało to na nie bo wstawały dość sprawnie. Maddie siedziała już przy stole w jadalni, a po schodach schodziła reszta dziewczyn. Były nadal zaspane, usiadły przy stole i zaczęły nakładać sobie jedzenie.
- Boje sie tego dzisiejszego początku prac. Omg ja i Liam kontra cała banda wrzeszczących dzieciaków- mruknęła Claudia, a Annabel wywróciła oczami
- Jezu przesadzasz, jeśli będziesz tak negatywnie nastawiona to raczej jasne że się z nimi nie dogadasz i cię nie polubią. Musisz złapać z nimi jakiś kontakt.- powiedziała brunetka a ruda zrobiła dziwną minę.
- No jasne, nie mam ochoty łapać z nimi żadnego kontaktu. Chcę jak najszybciej skończyć tą głupią pracę.- Ann westchnęła, miała dodać coś jeszcze ale stwierdziła że to i tak nie ma sensu. Claudia ma swój świat i swoje zasady, nie da się jej przekonać do niczego.
- Dobra, dzięki Maddie było pycha. Lece się ubrać- powiedziała Marry całując przyjaciółkę w policzek po czym pobiegła do swojego pokoju. Zajrzała do garderoby i mimo całej szafy ciuchów, butów, beanie i innych dodatków standardowo nie wiedziała co założyć. Wyjrzała przez okno i zauważyła mocne słońce. W końcu postanowiła zalożyć taki zestaw:






Maddie poszła do swojego pokoju zaraz po Marry, ubrała się w ubranie naszykowane dużo wcześniej czyli:
Natalie posprzątała po sobie i pobiegła do pokoju, ona mimo że nie miała naszykowanego ubrania to nie miała problemu z ubiorem. Szybko znalazła kilka ubrań tworząc z tego taką fajną całość:
Claudia i Ann zostały dłużej w kuchni sprzątając kuchnię, szybko się z tym uporały i poszły do swoich pokoi wybierając ubrania na dzisiaj do szkoły oraz na późniejszą pracę. Ann postanowiła ubrać się tak:
 A Claudia tak



Ubranie, zrobienie włosów i makijażu zajęło im około 20 minut. Więc gdy wyszły z domu prosto do volvo Natalie była 8.45. Czyli idealna godzina aby dojechać do uczelni. Droga minęła im całkiem szybko, nie rozmawiały o niczym specjalnym. Tematy nasuwały się same tak jak zawsze, było o czym pogadać.


   Natalie wyszła z lekcji projektowania, tą godzinę każda z nich miała osobno. Marry - fotografię, Claudia- taniec, Ann- sztukę a Maddie - śpiewy. Po tej lekcji miały półgodzinną przerwę na lunch. Wtedy zawsze chodziły do Starbucks na przeciwko uczelni. Natalie zeszła ze schodów na parter czekając aż dołączą do niej przyjaciółki. Miała nadzieję że spotka po drodze Alana i Alice aby poszli z nimi. Jednak nie mogła wyłapać ich nigdzie na korytarzu. Brunetka podeszła do swojej szafki, nagle usłyszała znajomy śmiech za swoimi plecami. Odwróciła się szybko. Emeli. Natalie czuła jak wzbiera się w niej gniew, miała ochotę uderzyć tą farbowaną sukę w twarz. Cały wczorajszy dzień w areszcie oraz prace społeczne zawdzięczały tylko JEJ.
- Oh, a kogo ja tu widzę. Taka afera, no pięknie... Wiedziałam że jak tylko chłopaki zaczną się z wami kumać to wylądują w jakimś gównie... - zaśmiała się Emeli. Natalie spiorunowała ją wzrokiem
- W gównie w które nas wpakowałaś szmato! Co ty jeszcze chcesz? Poznałaś chłopaków i zrobiłaś z siebie idiotkę. Nie możesz przeżyć że my ciągle z nimi spędzamy czas a ty jak zwykle nie umiesz niczego osiągnąć. Na prawdę mi cię szkoda- wysyczała Nat. Twarz Emeli stężała, przez moment na jej twarzy przebiegł jakiś dziwny cień. Natalie wiedziała że uderzyła w czuły punkt i że ma rację.
- Szmatą to jesteś ty, za ile się dajesz Louisowi?- zakpiła, Natalie wybuchła śmiechem
- Na prawdę Em? Nie masz nic lepszego na poczekaniu? Jeśli myślisz że Lou kręci z kims za kasę to twój tatuś musiałby zbankrutować aby Lou choćby na ciebie spojrzał tapeciaro- studenci mijali je z zaciekawieniem na nie patrząc. Abbey i Kate nie wiedziały co robić, stały i wymieniały spojrzenia. Natalie zauważyła schodzacą po schodach Ann i Maddie. Dziewczyny od razu zauważyły że się dzieje. Podbiegły do przyjaciółki. Było 3 na 3.
- Coś nie tak? - zapytała Ann patrząc to na Emeli to na Nat.
- Nie, wszystko okej. Emeli po prostu po raz kolejny postanowiła się upokorzyć.
- To ty będziesz się teraz upokarzać przez cały miesiąc odrabiając prace społeczne. Nie dobra z ciebie dziewczynka- zacmokała Em. Ann uniosła jedną brew do góry
- Ojej, na prawdę masz rację. To takie przykre że przez najbliższy cały wolny czas będę spędzała z Harrym Stylesem rozdając lody małym dzieciakom. To na prawdę, OKRUTNA KARA. - sarkazm Annabel można było wyczuć na kilometr.
- Myślisz że jestem zazdrosna?- prychnęła Em
- Nie no skąd... ale wiesz twój twitlonger na temat "Cudownego spotkania z 1D" opisywał twój romantyczny kontakt wzrokowy z Harrym. To na prawdę ciekawe nie sądzisz? - Maddie przypomniał się fragment wymyślonego przez Emeli tekstu umieszczonego na twitterze na temat spotkania z chłopakami w kręgielni. Cała ta historia była jedną wielką bzdurą.
- Ugh, nie wierzysz w to? Annabel chyba wie że potrafię zabrać jej chłopaka z przed nosa, czyż nie Ann? - Emeli uśmiechnęła się jędzowato. Ann mina zrzedła, punkt dla Emeli.
  Natalie nie wytrzymała słysząc że ta suka porusza sprawę Chrisa, czuła że może pobić Em, teraz, tutaj. Zrobiła krok do przodu wymierzając ręką w twarz Emeli. Annabel natychmiast wystąpiła za Nat łapiąc ją za ręce i przytrzymując. Emeli pisnęła głośno i zakryła się rękami.
- Natalie, nie warto - szepnęła Ann patrząc dumnie na Em. Nagle zauważyła coś dziwnego na ręce dziewczyny, mocno czerwone plamy. Wyglądały jak po poparzeniu. Annabel westchnęła głośno puszczając przyjaciółkę.- Oh, poparzylaś się?- zapytała brunetka Emeli pokazując na jej poparzoną rękę. Em natychmiast spojrzała na ranę po czym zaciągnęła na nią rękaw bluzy. Bezceremonialnie Em oraz jej świta odeszły w kierunku szkolnej kafeterii.
- Ona jest poparzona, a wiele drzew w parku zostało właśnie PODPALONYCH.- pisnęła Ann
- Przypadek? Nie sądzę, głupia suka to jasne że nas wrobiła.- Maddie była porządnie wkurzona.
- Cokolwiek.... teraz i tak jej nic nie udowodnimy. Chodźcie na tą kawę, Marry i Claudia czekają na nas już w Starbucks. Wyszły przez patio- dziewczyny pokiwały głowami i w zepsutym humorze wyszły z budynku. Skierowały się na przeciwległą ulicę wchodząc do kafeterii.
  Ann zamówiła latte z podwójną bitą śmietaną, Natalie mrożoną mocha a Maddie bubble tea z kokosami. Dziewczyny odebrały swoje zamówienia i podeszły do Marry i Claudii które już siedziały przy wolnym stoliku. Przyjaciółki od razu wyczuły napięcie a Natalie zaczęła opowiadać wszystko od początku.
Standardowo obgadywały Emeli, począwszy od wygladu pustej tapeciary do wiecznego farta. Dobijający był ten fakt że jej zawsze uchodziło coś na sucho.
- No ale czym ona musiała podpalać te drzewa żeby się tak poparzyć?- zapytała Marry
- Może miała miotacz ognia?- palnęła Claudia a wszystkie dziewczyny spojrzały na nią jak na idiotkę
- Co...co ty dajesz? Na pewno miałaby miotacz ognia...- Ann przewróciła oczami a dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Nie ważne... po prostu myślę że Annabel podczas tej kłótni poruszyła ważną kwestię. Przez ten miesiąc niemal codziennie będziemy spędzać czas z chłopakami i to jest super. - rozmarzyła się Maddie. Cieszyła się że będzie z Niallerem. Co prawda NADAL miała te mieszane uczucia, nie chciała zakochiwać się na siłę. Ale chciała poznać Nialla bliżej niż dotychczas, czuła że uda jej się to właśnie w tym czasie.
- Taa... wy się cieszycie bo jesteście z tymi waszymi wielkimi miłościami. A ja jestem z Zaynem - mruknęła Marry
- Myślałam że się lubicie- spojrzała na nią dziwnie Natalie
- Gadaliśmy długo tego wieczoru bo oboje byliśmy porządnie pijani. - tłumaczyła się
- Weź przestań, Zayn to super chłopak. Po za tym jest wolny i taki trochę w twoim typie - blondyna przewróciła oczami
- Pewnie... jakoś nie mam ochoty na miłości- wzruszyła ramionami
- Ugh, przez jednego dupka nie warto marnować życia! Wiem coś o tym- mruknęła Ann popijając kawę. Marry spojrzała na nią ze współczuciem. Obie wiedziały co to złamane serce i nie chciały znowu tego doświadczyć.
   Wolny czas im się konczył i musiały wracać do szkoły, miały teraz lekcję angielskiego czyli wszystkie razem.  Siedziały w pojedynczych ławkach czekając na pana Fitza od angielskiego. Lekcja minęła całkiem szybko i jak zwykle miło, następne lekcje również szybko popłynęły. Dziewczyny myślami były przy ich zajęciach po szkole.

3 godziny później pod uczelnią stało kilka nowych samochodów a przed nimi jacyś chłopcy na których mijające ich dziewczyny zwracały szczególną uwagę. Natalie schodząc po schodach zauważyła czarnego range rovera, oraz opartego o samochód cudownego pana Tomlinsona. Dziewczyna szybko zbiegła ze schodów rzucając się w ramiona szatyna. On zaczął się śmiać i odwzajemnił uścisk po czym pocałował ją w czoło. Liam czekał na Claudię swoim mercedesem, ona również przywitała się uściskiem z chłopakiem. Liam miał podrzucić Marry i Zayna do biblioteki. Od razu gdy wszyscy weszli do samochodu Liam ruszył.
  Maddie zobaczyła Nialla który stał czarnym audi obok samochodu Lou. Czekał na dziewczynę, przywitali się przyjaznym uściskiem.
- Hej a to nie samochód Harrego?- zapytała fioletowowłosa a Niall pokiwał głową
- Owszem jest
- Gdzie Harry?- zapytała Ann szukając go na parkingu, nawet jeśli by tu był to przyjechałby swoim audi a przecież teraz Niall z niego kożysta.
- Hmm, pojechał załatwić wam wszystko do tej lodziarni. Zaraz przyjedzie kazał nam tu na niego z tobą poczekać- wyszczerzył się Lou mierzwiąc Ann włosy. Ona zaśmiała się przeczesując je palcami. Stali i rozmawiali już jakiś czas, Natalie zaczęła opowiadać o dzisiejszym starciu z Emeli. Maddie wspomniała o tym co zauważyły na jej ręce. Chłopaki pokiwali głowami, wiedzieli że to wszystko to sprawka Em. Jednak nie przeszkadzało im to tak bardzo, podobnie jak dziewczyny zauważyli w tych pracach społecznych pewne plusy. Przez najbliższy miesiąc będą mogli spędzać mnóstwo czasu z dziewczyną która im się podoba.  Rozmawiali jeszcze przez chwilę gdy nagle na parking przed uniwersytetem pojawił się duży samochód z wielkim lodem na dachu, do loda przyczepione były dwa głośniki z którego płynęła melodyjka (HAHAHA LOL O TO MI CHODZIŁO <---)
Smochód kierował oczywiście nie kto inny jak Hazza. Wszyscy wymienili spojrzenia i wybuchli głośnym śmiechem. Harry zatrzymał się przed grupką przyjaciół i wyskoczył z samochodu nie wyłączając melodii. Podszedł do Ann po czym ją objął.
- Super wóz czeka księżniczko, jedziemy?- Annabel wybuchła śmiechem
- Żartujesz prawda? Jezu proszę powiedz że żartujesz
- Nie, to jest super, wiesz jak się tym fajnie jeździ i ta melodyjka! Wpada w ucho- na twarzy chłopaka malował się szeroki uśmiech. Ann przewróciła oczami po czym pożegnała się z przyjaciółmi uściskiem po czym weszła do samochodu. Zsunęła się jak najniżej na siedzeniu i zakryła twarz rękami tak aby nie było jej widać. Harry zaczął się śmiać, założył jakiś debilny kolorowy kapelusz który widocznie był w zestawie z samochodem. Wyjechał z parkingu machając przyjaciołom którzy stali na parkingu nadal się z nich śmiejąc.

Marry i Zayn w tym czasie weszli do starej biblioteki. Budynek był przerażający, z zewnątrz wyglądał jak stary opuszczony zakład psychiatryczny. Ciemne mury, stary dach, dookoła poniszczone spruchniałe drzewa. Ogromne drewniane drzwi które prosiły się o pomalowanie na nowo, oraz stare okna a w nich kraty. Marry przeszły ciarki kiedy drzwi uderzyły z hukiem gdy się zamknęły. W środku była ogromna przestrzeń, sufit był bardzo wysoko pomieszczenie wypełnione było ogromnymi półkami z ksiązkami. Były tak wysokie że normalny człowiek nie mógł sięgnąć po ksiązkę na najwyższej półce. Dlatego przy regałach były przesuwane drabiny. Marry i Zayn wymienili spojrzenia. W środku było strasznie cicho, w powietrzu unosił się kurz, z okien padały drobne promienie słońca dające nieco światła. Stare lampy zwisające z sufitu dawały bardzo mało światła. Najgorsza jednak była pustka panująca w bibliotece.
- Już jesteście?- usłyszeli niski przenikliwy głos, oboje podskoczyli ze strachu. Odwrócili się i zobaczyli kobietę która dodawała do tego miejsca jeszcze bardziej przerażającego wyglądu. Długie czarne włosy z grzywką, stary czarny golf i przetarta sztruksowa spódnica w kratkę. Wyraz jej twarzy mówił że nie jest najszczęśliwszym człowiekiem. Machnęła za nimi ręką aby szli za nią. Zaprowadziła ich do jakiegoś odrębnego pomieszczenia w którym śmierdziało starością.
- Macie tutaj sporo pracy, to pomieszczenie było schowkiem na stare książki, zabytkowe. A wy macie je doprowadzić do dobrego stanu oraz ułożyć na szafkach. Alfabetycznie. Każdą ksiązkę musicie przetrzeć z kurzu oraz w razie potrzeby skleić. - pokazała na kawałek materiału i jakiś specjalny płyn do starego papieru. Obok tego leżała taśma bezbarwna. Po tym wyszła jak gdyby nigdy nic zostawiając ich samych w dość sporym pokoju, pełnego książek.
- Ja pierdziele... umre tutaj. Dostane alergii na kurz.- jęczała Marry przecierając palcem jedną z ksiązek na której było mnóstwo kurzu.
- Dobra, nie przeżywaj jakoś sobie poradzimy. - Zayn podszedł do pierwszej półki, wszedł na drabinę biorąc jedną ze szmatek. Stojąc na drabinie zaczął przecierać książki, Marry stała patrząc na niego.
- Myślę że prościej by było gdybyśmy zdjęli wszystkie książki z jednej szafki, wytarli je w razie coś to byśmy je posklejali i dopiero zaczęli układać alfabetycznie?- Chłopak patrzył chwilę na blondynkę, przetwarzał w głowie ten pomysł po czym zszedł z drabiny uważając ten pomysł za dobry.
Zaczęli zdejmować książki z szafek, Marry wzięła do ręki jedną z książek. Miała ona naderwaną okładkę
- Ty patrz, tą trzeba będzie skleić- powiedziała chwytając za okładkę nieco zbyt mocno, okładka oderwała się nagle w całości a książka upadła z hukiem na ziemię. Marry zrobiła szerokie oczy, a Zayn zaczął się śmiać.
- Omg, dawaj taśme - spanikowała dziewczyna. Zayn rzucił jej taśmę, ona zaczęła szukać początku. Wyglądała przy tym dość zabawnie, gdy już znalazła zaczęła szybko obklejać książkę
- Boże, jak ty to kaleczysz. Weź lepiej wycieraj tamte książki a ja to skleje- Zayn wziął do ręki książkę i zaczął sklejać. Marry obrzuciła go wrednym spojrzeniem i zaczęła wycierać jedną z książek. Nagle Zayn zaczął się śmiać. Dziewczyna spojrzała na niego
- Co jest?
- Nie nic...
- No co..
- Nie chcę cię straszyć..
- Zayn?! Takim gadaniem straszysz mnie bardziej
- No dobra, to jakaś satanistyczna księga. Tutaj pisze coś tak jakby po arabsku, pismo podobne do takiego jakim napisany jest Koran. Więc wiem co tu pisze. Coś tam że trzeba szanować tą księgę bo jeśli nie to spotka cię kara.- Marry zmrużyła oczy
- No na bank, nie boje się takich debilizmów.
- Jak tam sobie chcesz, ja bym się bał - Zayn wzruszył ramionami. Marry poczuła dziwny ucisk w brzuchu, jednak postanowiła to zignorować. Reszta sprzątania minęła w spokoju i głównie ciszy, Marry była wkurzona na to że tak mało rozmawia z Zaynem. Chciała go poznać i spędzić więcej czasu razem na rozmowie a nie na dennej ciszy. Nie tak to sobie wyobrażała. Jednak miała nadzieję na jakąś zachętę z jego strony, jednak gdy tylko na niego spojrzała widziała że jest tak jakby w swoich myślach i swoim świecie. Postanowiła udawać że ją to w ogole nie rusza i zająć się sobą...


~*~

Ugh, przykro mi że udało mi się napisać tylko o Marry i Zaynie 
ale nie miałam dziś w ogóle czasu. W poprzednich dniach nie miałam neta ;c
wybaczcie. Ale myślę że rozdział byłby za długi
gdybym napisała jeszcze tyle o reszcie. 
No nic, dziekuję za 16 komentarzy kochani!!

Jak wam się podoba nowy nagłówek? ;)
Dziękuję Gosi mojej bff że go zrobiła <3 kocham cie kocie 

17 komentarzy - nowy rozdział w sobote <33