- Hej, idziesz?- zapytał uśmiechnięty Liam patrząc w szybę Claudii. Dziewczyna tak się zamyśliła że nie zauważyła kiedy dojechali na miejsce a Liam zdążył wyjść z samochodu.
- Co? Tak jasne, jezu sorry zamyśliłam się- mruknęła wychodząc z samochodu. Spojrzała na nowoczesny budynek a na nim kolorowy napis "Szalony Brzdąc". Ruda uniosła jedną brew do góry patrząc na nazwę przedszkola, wzruszyła ramionami i poszła za Liamem.
Weszli do dużego holu, tam już czekała na nich jakaś kobieta. Mogła mieć maksymalnie 35 lat, była szczupła,dość wysoka i miała kręcone blond włosy. Powitała ich miłym uśmiechem.
- Witajcie, czekaliśmy na was. Postanowiliśmy was od razu wprowadzić do tego co macie robić przez najbliższy miesiąc. Bez jakichś specjalnych wstępów - powiedziała otwierając szklane drzwi, weszła do wielkiego pokoju. Ściany było różnokolorowe, większość pustego miejsca za ścianach zajmowały rysunki, obrazy, zdjęcia lub szafki z zabawkami. Podłoga została wyłożona miękką wygładziną w czerwono zielone kropki. Dzieci siedziały przy niskich okrągłych stoliczkach. Na pierwszy rzut oka była to 15 osobowa grupa dzieciaków. Liam uśmiechnął się do małej dziewczynki która na niego spojrzała.
- A więc, są to przedszkolaki w wieku 5 lat, zazwyczaj nie robią problemu dlatego przydzieliliśmy was akurat do tej grupy. Każde dziecko ma na koszulce przyczepioną etykietkę ze swoim imieniem więc spokojnie będziecie je rozpoznawać. Niedawno wróciły ze stołówki gdzie zjedli obiad, tak więc teraz jest czas na zabawę a później leżakowanie. Co do zabaw dajemy wam pole do popisu, wymyślcie coś co nie jest zbyt skomplikowane oraz oczywiście bezpieczne. Jeśli będziecie czegoś potrzebować to będę w pokoju obok. Powodzenia- skończyła swoją mowę po czym wyszła. W pokoju zapanowała cisza, Liam i Claudia wymienili spojrzenia.
- Więc...- powiedziała Claudia
- Więc...- wyszeptał Liam, dzieci patrzyły się na nich z niewinnymi minami. Nagle jeden z chłopców krzyknął i wstał w tym momencie rozpętało się piekło. Wszystkie dzieci zerwały się ze swoich miejsc i zaczęły biegać po pokoju jakby wsadzili im motorki w tyłki. Claudia pisnęła gdy dwie dziewczynki zaczęły obwijać ją bibułą. Liam pobiegł rozdzielić chłopaków którzy kłócili się o dinozaura. Ruda dziewczyna cudem wydostała się ze szponów dziewczynek które chciały zrobić z niej bibułową mumię. Dziewczyna weszła na jeden ze stolików, włożyła dwa palce do ust i mocno dmuchnęła. Z jej ust wydobył się głośny i piskliwy gwizd. Ku zdzwieniu jej i Liama wszyscy ucichli.
- Co wy wyprawiacie?- krzyknęła próbując udawać zbulwersowaną- macie czas zabawy ale wolałabym żeby to była jakaś fajna zabawa a nie konkurs nabycie największym dzikusem! Jeśli się natychmiast nie uspokoicie to zaraz rozłożymy wam maty i do wyra! Pójdziecie spać o wiele wcześniej niż byście chcieli. Tak więc do szeregu! Ale już!- krzyczała głośno a wszyscy patrzyli na nią z przerażeniem. Dzieci natychmiast rzuciły wszystkie zabawki które trzymały w rękach i ustawiły się w nierównym rządku. To dziwne że tak bardzo bały się leżakowania, ona dała by wiele za jedną godzinę snu w ciągu zajęć.
- Jak... ty to zrobiłaś?- wyszeptał Liam podchodząc do Claudii
- Nie mam zielonego pojęcia, oraz nie wiem co zamierzam teraz zrobić. - pisnęła przerażona. Liam cicho się zaśmiał.
- Dziewczyny lubicie tańczyć?- zapytał a grono dziewczynek pokiwało głowami. Claudia uniosła jedną brew do góry nie wiedząc o co chodzi. - Chłopaki chcieliście kiedyś założyć swoją kapele?- chłopcy wymielili spojrzenia i po chwili zastanowienia kiwnęli głową na tak. - Skoro tak to robimy małe starcie, dziewczyny kontra chłopaki. Ja z chłopakami zakładamy własny zespół rockowy a dziewczyny z Claudią robicie zespół taneczny. Później pokażemy to czego się nauczyliśmy panią od przedszkola. Co wy na to?- wszyscy zaczęli krzyczeć i skakać z radochy, spodobał im się ten pomysł. Claudia pokiwała głową z uznaniem
- Wow, brawo nianiu- zaśmiała się a Liam się wyszczerzył.
Sala była na tyle duża aby obie grupy mogły podzielić się na część męską i żeńską aby opracować plan. Claudia wraz ze swoimi dziewczynami postanowiła zaszaleć, początkowo miały wystąpić z dziewczęcym baletem ale później w planach było zejście ze sceny i szybkie przebranie się w luźne ubranie i taniec breakdance. Liam wraz z chłopcami wymyślili zespół o nazwie Wild Bamboos (dzikie bambusy).
Chłopaki uporali się z szybkim napisaniem głupiej piosenki o bambusie, mieli się przebrać za pandy, czyli narysować maski pandy i założyć oraz zaśpiewać z pomocą Liama. Przygotowania trwały a Liam i Claudia wciąż wymieniali roześmiane spojrzenia, szło im lepiej niż podejrzewali. Dzieciaki początkowo wyszły na dzikie i nieokrzesane no ale wystarczyło wymyślić jakieś ciekawe zajęcie aby się uspokoiły.
Maddie i Niall gadali jeszcze chwilę z Lou i Natalie po tym jak Ann i Hazza wyjechali samochodem z lodami. Później jednak się rozjechali do swoich miejsc "pracy". Niall i Maddie mieli opiekować się zwierzętami w schronisku. Maddie była wegetarianką, więc bała się tego co tam zobaczy. Kochała zwierzęta, więc cieszyła się że będzie spędzała z nimi dużo czasu ale jednak widok ich smutku ponieważ nie mają własnego domu sprawiał jej dużo strachu. Budynek wyglądał dość przyjaźnie i nowocześnie. Gdy tam weszli od razu przywitano ich oraz zaprowadzono do miejsca gdzie trzymają zwierzaki. Długi korytarz, którego podłoga wyłożona była płytkami koloru jasno kremowego pasowała do granatowych ścian pomieszczenia. Przy ścianach ustawione były klatki, sięgały do samego sufitu. Klatki były różnej wielkości, w zależności od rodzaju i wielkości zwierzaka. Maddie tak jak się spodziewała nie widziała na pyskach zwierząt ani odrobiny szczęścia. Pan Hoobs - człowiek który oprowadzał ich po schronisku opowiadał im po kolei różne historie zwierząt. Wskazał na starego owczarka
- To nasz stary przyjaciel, Dudley jest tu z nami już od 5 lat. Powinniśmy go uśpić ale cóż, nie mamy serca. Nikt go nie weźmie, znaleźliśmy go przypiętego do płotu schroniska. Ktoś się go pozbył w taki sposób. - Maddie poczuła nagłą ochotę przygarnięcia Dudleya mimo że wolała mniejsze psy.
- To Irma, nasza kotka. Jest tu dopiero od 2 tygodni i lubi wszczynać kłótnie. Jednak mimo to jest bardzo miła - Niall uśmiechnął się gdy kocica podbiegła na ich widok do kratki w klatce wyciągając łapkę między szczebelkami.
- Oraz nasz najstarszy okaz. Stara Mela, to Mops. Jest z nami już od 10 lat. Była tu jeszcze zanim zacząłem tu pracować. Nie dawno się oszczeniła. Czasami dopuszczamy psy do innych. Tym bardziej że ona na prawdę dawno nie miała małych. Jednak teraz jest problem z młodymi. Musimy się ich pozbyć, jednak wystarczy ogłoszenie w gazecie że pies jest rasowy i pewnie się rozejdą. - Maddie spojrzała na śliczną suczkę a dookoła niej małe pieski. Śliczne faudki na każdym z nich, duże czarne oczy i odstające uszy.
- Jezu, zakochałam się- pisnęła patrząc na jednego z nich. Miał jedno ucho czarne a drugie jasne. Podobnie łapki były ciemniejsze od reszty jego futerka. Niall się zaśmiał. Przysunął się do dziewczyny i oparł głowę o jej ramię
- Zaczynam być zazdrosny- zaśmiał się
- Oh no wybacz ale to chyba jedyna istota która jest słodsza od ciebie - palnęła dziewczyna na co blondyn zaczął się śmiać- jezu czy ja serio to powiedziałam?- spanikowała
- Tak, powiedziałaś. A ja nie wiem czy to obelga czy komplement- wyszczerzył się chłopak.
- Oh przestań, - zarumieniła się odwracając od niego wzrok. Znowu spojrzała na ślicznego mopsa który ze słodką miną patrzył prosto w jej szare oczy.
- Chcesz go zaadoptować?- zapytał Niall, Maddie od razu pokiwała głową na tak
- W sumie, to niezły pomysł. Panie Hoobs? Może pan tu na moment przyjść?
- Tak?
- Od kiedy można przygarniać te pieski?
- Mają już ponad 6 tygodni więc jak najbardziej już - Maddie pisnęła cicho z podekscytowania.
- Chcielibyśmy wziąć 2 - Maddie spojrzała zdziwiona
- Dwa?
- Tak dwa - uśmiechnął się Nialler
Natalie i Lou patrzyli przerażeni na siebie. CO, DO, CHOLERY?- tylko to było w głowie Natalie gdy patrzyła na ubranie naszykowanie dla nich. W tych strojach mieli rozdawać ulotki.
- Niech to szlag, musimy rozdawać ulotki akurat z baru z hot dogami?- zapytała dziewczyna.
- To jest zabawne, serio będziesz wyglądać super zobaczysz- zaśmiał się chłopak zakładając kostium hot-doga.
- Chyba żartujesz... - Natalie zaczęła się śmiać widząc chłopaka w hot-dog image.
- Co się śmiejesz, twoja pizza czeka - dziewczyna spojrzała na niego wrednym wzrokiem. Dziewczyna wyszła z tego samego pomieszczenia w którym był Lou aby spokojnie się przebrać
- Woah, gdzie się wybierasz?- zapytał chłopak łapiąc ją w talii.
- Przebrać się - zaśmiała się
- Tutaj mamy sporo miejsca - Natalie prychnęła
- Śnisz kolego- powiedziała stanowczo odrywając od siebie jego ręce. Poszła do łazienki. Trochę czasu zajęło jej założenie tego stroju. Gdy w końcu wyszła i zobaczyła Lou w takim stroju :
Cudem powstrzymała się przed upadkiem na ziemię ze śmiechu, gdyby położyła się na ziemi pewnie by już nie wstała. Jednak Lou zareagował całkiem podobnie widząc Natalie w takim ubraniu...
- Dobra, oboje wyglądamy jak mega cioty, a teraz chodź- powiedział Lou wycierając łzy które mu poleciały ze śmiechu. Lou wyszedł pierwszy na ulicę, Natalie poszła za nim i jak gdyby nigdy nic chciała przejść przez futrynę drzwi jednak okazało się to nie być takie banalne. Zatrzymała się i poleciała nagle do tyłu z piskiem lądując na ziemii. Louis odwrócił sie słysząc jej krzyk. Chłopak zaczął się znowu śmiać
- Oh, nie śmiej sie kurde tylko mi pomóż! - Louis pochylił się nad nią i podniósł do góry. Dziewczyna z trudem wróciła do pionu.
- Okej, uważaj jak idziesz - zaśmiał się chłopak. Oboje wyszli na ulicę ze stosikami ulotek. Na samym początku ludzie zaczęli się na nich dziwnie gapić. Natalie stwierdziła że celowo dostała strój z zasłoniętą twarzą aby nie odganiać ludzi od ulotek - to po 1 a po 2 po to aby Lou miał strój hot doga gdzie widać twarz. Ludzie od razu podejdą do sławnego Louisa Tomlinsona po ulotkę. Szli ulicą reklamując, czasami ludzie podchodzili do nich prosząc o zdjęcie. Natalie to śmieszyło a dla Lou to była rutyna. Nagle do Louisa podbiegła masa nastolatek, piszczały i wyjmowały swoje telefony. Jedna z nich się popłakała, druga co chwilę powtarzała : Omg omg omg, nie wierze że to on. Inna prosiła o zdjęcie, jeszcze kolejna pytała czy on ją kocha. Natalie patrzyła na tą scenę, Lou uśmiechał się do zdjęć, podpisywał kartki próbował rozmawiać z krzyczącymi fanami. Widziała nieco sztuczności w tym co robi. Rozumiała jego zmęczenie. Nagle do niej też podeszła jakaś dziewczynka z mamą.
- Mogę prosić o zdjęcie? Chcę zdjęcie z pizzą!- mała była tak słodka że Natalie nie miała prawa odmówić, pochyliła się do dziecka i objęła w pasie. Nie musiała się uśmiechać ani pozować do zdjęcia bo i tak nie było jej widać. Gdy się podniosła zobaczyła że Louis idzie w jej stronę, uśmiechnęła się mimo że on i tak tego nie widział.
- Hej, gdzie masz ulotki?- zapytała
- No właśnie, wszystkie poszły. Te dziewczyny zabrały mi wszystkie bo stwierdziły że chcą pomóc - zaśmiał się Lou
- Wow, no jednak na coś się przydajesz czasami - Lou objął Natalie w pasie i szli sobie na lajcie oboje ulicą. Nat dawała ludziom ulotki a oni je brali i od razu wyrzucali. Jednak oboje cieszyli się tą chwilą razem.
- Okej młody, słuchaj. Jedna gałka loda kosztuje 1.50, ale że ty chciałeś DWIE gałki to 1.50 dodać 1.50 razem jest 3. Czyli musisz zapłacić 3. Rozumiesz? - Harry tłumaczył od jakiegoś czasu małemu grubemu chłopczykowi czemu musi zapłacić 3 funty a nie 1.50 tak jak jest napisane na cenniku. Chłopak przewrócił oczami po czym rzucił monety i się zawinął.
Harry i Ann umówili się że to Hazza operuje kasą, wydawaniem i w ogóle a Annabel nakłada lody i jest miła. Atmosfera ich pracy była całkiem przyjemna. Harry zaparkował w parku, koło fontanny gdzie niedawno sobie siedzieli, muzyczka grała nieco ciszej i oboje się do niej przyzwyczaili. Co jakiś czas przychodzili klienci, głównie małe dzieci. Dawali im lody, zbierali hajs i do widzenia. Annabel była ciągle uśmiechnięta, Harry cały czas do niej podchodził i ją przytulał, łapał za rękę, lub z niewiadomych powodów całował w policzek. Traktował ją jak swoja dziewczynę mimo że nie byli oficialną parą. Znali się już od ponad miesiąca i chyba oboje uważali że to wciąż nieco za wcześnie.
Hazza siedział na blacie w głębi furgonetki a Ann mu na kolanach, czekali na jakiegoś klienta. W końcu się doczekali i oboje zeskoczyli z blatu. Był to jakiś mały chłopiec, jego twarz mówiła że to mały łobuz.
- Hej mały, co zamawiasz?- zapytał Harry
- Mała to może być twoja pała! A ja przyszedłem rozmawiać z tą śliczną dziewczyną a nie z tobą- Harry wybałuszył oczy a Ann zaczęła się śmiać.
- Skoro tak, to czego sobie życzysz słodziaku?
- Oh no nie wiem, te czekoladowe lody wyglądają tak słodko. Ale ty i tak jesteś tu najsłodsza bejbe- mrugnął do niej dzieciak. Annabel znowu wybuchła śmiechem.
- Hej, nie przeginaj. Mów czego chcesz i do mamy!- Harry zaczął się bulwersować
- Bo co!? Jak ty traktujesz klientów? Po za tym powiedziałem, nie przyszedłem tu dla ciebie tylko dla... ah właśnie jak masz na imię piękna?- zapytał
- Nie twój interes!
- Annabel - powiedziała Ann w tym samym czasie co Harry znowu naskoczył na dzieciaka. Hazza spiorunował wzrokiem dziewczynę.
- Annabel, to takie piękne imię. Zupełnie tak jak ty- Ann wywróciła oczami
- Słuchaj podrywaczu, mów co zamawiasz szybko - uśmiechnęła sie
- Skoro tak ładnie prosisz, to może czekoladę, kokos i twój numer złotko- Ann parsknęła po czym znowu zaczęła się śmiać. Mały był śmieszny ale reakcje i mina Harrego przebijały wszystko.
- Okej, już ci nakładam. - powiedziała Ann biorąc łyżkę do lodów i wkładając gałki do wafelka.
- No więc... co z tym numerem?
- Wyskakuj z forsy i spadaj dziecko! Zaraz ci sie wieczorynka zacznie - Harry coraz bardziej podnosił głos. Chłopak wyjął pieniądze i podał Ann, celowo dotykając jej dłoni. Annabel podała je Hazzie aby wydał resztę. Podał je chłopakowi a on uśmiechnięty odebrał loda od dziewczyny.
- Dziękuje, od dziś przychodzę tu codziennie. Tylko dla ciebie piękna - pożegnał się wysyłając jej buziaka. Ann pomachała mu patrząc jak odchodzi. Gdy straciła go z oczu spojrzała na Harrego który miał minę mordercy. Brunetka od razu zaczęła sie śmiać. Chłopak poszedł z powrotem usiąść na blacie, był wyraźnie obrażony.
- Oh Harry!- zaśmiała się Ann podchodząc do chłopaka i obejmując go w pasie
- Co
- Jajo.- zaśmiała się a on wywrócił oczami - jesteś zazdrosny o 6 latka. To dziwne
- On był jakiś napalony!
- Ty jesteś jakiś psychiczny!- Annabel wybuchła znowu śmiechem słysząc określenie "napalony" nadane szesciolatkowi.
- Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy?- zapytała oplatając Harremu ręce na karku. On przysunął ją do siebie tak że stykali się czołami.
- No nie jestem pewien - Ann zachichotała po czym pocałowała Hazze w usta
- A teraz?
- Wciąż mam wątpliwości... no ale - Ann uderzyła go w ramię znowu się śmiejąc. Odwróciła się słysząc że przyszedł kolejny klient.
Dochodziła godzina 18 gdy wszyscy wrócili do domu. Standardowo całe stado zjechało się do domu dziewczyn, całe oprócz Maddie i Nialla. Zastanawiali się gdzie oni tak długo się podziewają. Wszyscy siedzieli w salonie opowiadajac o dzisiejszych wydarzeniach. Marry poszła do kuchni aby nastawić sobie wodę na herbatę, gdy wracała potknęła się o torbę którą Natalie zostawiła na podłodze. Blondyna z hukiem wylądowała na ziemi.
- Ja pierdole!- krzyknęła z ziemi- tak ciężko po sobie sprzątnąć?- wydarła się podczas gdy wszyscy śmiali się z jej upadku.
- Hej Marry! Przypadek? Nie sądzę - zaśmiał się Zayn - jesteś przeklęta pamiętasz?- Marry przewróciła oczami. Zayn opowiedział całą historię, wszyscy odsunęli się od Marry tak jakby jej przekleństwo miało być zaraźliwe. Później Claudia przyznała Annabel rację, co do tego że z dziećmi trzeba nawiązać jakiś kontakt. Opowiedzieli z Liamem o ich sposobie na zabawny dzień, o tym jak przedstawienie poszło świetnie przed innymi przedszkolankami. Podobno mają zrobić taki występ przed rodzicami, ale to nie było do końca pewne. Harry wciąż zbulwersowany opowiedział im o " Młodym alfonsie który próbował poderwać Annabel" jak to on określił. Ann śmiała się z tego oraz wymieniła niektóre z tekstów na podryw małego dzieciaka. Na koniec Natalie streściła jak beznadziejnie wyglądali w strojach jedzenia. Pokazali zdjęcia przyjaciołom a oni wszyscy wybuchli śmiechem na ten widok.
- Gdzie ta Maddie?- zapytała Claudia patrząc w okno, akurat w tym momencie czarne audi podjechało pod dom. Wszyscy w oczekiwaniu patrzyli na drzwi. One otworzyły sie a w nich pojawiła się Maddie oraz Niall... a na ich rękach 2 małe mopsy.
~*~
Macie rozdział sialala
Mam zaciesz bo 24 komentarze sialala
Kocham was bardzo bardzo sialala
<3
20 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ W CZWARTEK <3
w razie jakbyście nie wiedzieli jak wygląda mops ;d
ASDHUSASDJSASJDSAJSDJSAKD, JARAM SIE
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ,JEZU, KOCHAM CIE NUSIA<3<3<3
Druga!! Boskie*.* czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTrzecia!!! Ekstra Maddy i NIall maja szczeniaczk! <3 Sweet ^.^
OdpowiedzUsuńAwww... Tylko z tymi psami będzie problem bo kto się będzie nimi zajmował :p haha tylko ja mam takie problemy z tym rozdziałem chyba a ogólnie to super nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńEkstra, boski!!! Wielbie twoje imaginny. *.*
OdpowiedzUsuńPoperam *.* <333
Usuńjeden z najlepszych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z tym<3
UsuńJa też sie zgadzam *.*
Usuńi ja *.*
UsuńEkstra piszesz <333 niestety nie bede na toim blogu przez3 tygodnie bo jade na kolonie :(
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z osobami powyzej ^^
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na nexta :)))
Nie moge sie doczeka nexta ^.^ boski jest ten blog *.*
OdpowiedzUsuńpop prostu cudowny <3
OdpowiedzUsuńczekam tak samo na nexta, już nie moge się doczekać,ha ha
OdpowiedzUsuńhahahahahha masz wyobraźnie, nie powiem że nie <333 super i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńEkstra!!! Ty to masz talent ha,ha,ha! Boskie <333
OdpowiedzUsuńSuper blog ;*** masz talent :D czekamy na następny ;) masz może jakieś sprawdzone inne blogi o 1D??? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBFAIUERAVBPEITUGBVAOUIETBPZGRUETB ;D zajebisty :****
OdpowiedzUsuńMasz dziewczyno talent ;)
OdpowiedzUsuńHa,ha,ha biedna Natalie (ale miala fajny strój) Lou tez!!! Ha,ha,ha bąba blog <3 nie moge sie doczekac nexta *.*
OdpowiedzUsuńA Harry jaki był zazdrosny o 6 latka ha ha ha :) ♥♥
OdpowiedzUsuń