poniedziałek, 29 lipca 2013

Nineteen

Wszyscy zerwali się i pobiegli do pokoju Natalie która siedziała skulona na podłodze głośno szlochając. Louis natychmiast podbiegł do niej i mocno ją przytulił patrząc na nią z przerażeniem.
- Nat, co jest? Co się stało?- pytał chłopak nie puszczając jej z objęć. Nagle z pod łóżka coś wybiegło, szybko i niemal niezauważalnie.
- Mój boże.. czy to Kiler?- pisnęła Annabel. Natalie lekko odepchnęła od siebie Louisa i podniosła się z podłogi. Na widok tego co Natalie trzymała w rękach wszyscy wydobyli krzyk i odgłos szoku i obrzydzenia. Lolly leżała na rękach dziewczyny, była cała we krwi oraz częściowo bez piór. Kot musiał się do niej dorwać.
- Boże... Natalie tak bardzo mi przykro- zaczeła Maddie
- Przez durnego kota którego znaleźliście na ulicy i prawdopodobnie będziecie musieli go oddać moja papuga nie żyje. Mam ją od 10 lat! - mówiąc to ponownie wybuchła płaczem. Podeszła do klatki i włożyła tam martwego ptaka po czym pobiegła do łazienki gdzie się zamknęła. Wszyscy wymieniali przerażone spojrzenia. Każdy zaczął się obwiniać, nie powinni zostawiać Kilera w domu, powinni go wypuścić.
- I co teraz?- zapytała Claudia zerkając na Lolly
- Nic nie możemy zrobić, przecież jeśli kupimy jej nową papugę to dostanie szału. Tego tak po prostu nie da się przekupić...- powiedziała Ann. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Harry ruszył ku wyjściu ale Annabel zatrzymała go gestem dłoni. Brunetka zbiegła po schodach, podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko.
- Ja jebie- mruknęła na widok osoby stojącej w drzwiach
- Wpuść mnie Ann - powiedział Zayn. Był to bardziej rozkaz niż prośba
- Niby czemu mam to zrobić? Może jeszcze chcesz iść do Marry?
- Tak chcę to zrobić- Annabel zaśmiała się z mocnym sarkazmem
- Zayn obudź się w końcu! Zdajesz sobie sprawę z tego jak ją zraniłeś? To że jesteś tym kim jesteś nie znaczy że możesz mieć każdą laskę i wszystkie ranić. Zachowaj odrobinę godności i po prostu sobie idź- Zayn patrzył z zaciśniętymi szczękami na dziewczynę która postanowiła mu w końcu wygarnąć.
- Mogę się chociaż zobaczyć z przyjaciółmi? Czy jednak wszystkich nastawiłyście przeciwko mnie?- Annabel prychnęła
- Nie trzeba ich nastawiać Zayn, nawet oni bez dwóch zdań twierdzą że tym razem przegiąłeś. Przyjaźniliśmy się Zayn! Od dłuższego czasu! Jak mogłeś ją tak potraktować?
- Nic nie rozumiesz okej! Nie będę ci się zwierzał, to moje życie!- wydarł się Zayn, był tak głośny że słychać było go na piętrze. Annabel wciąż stała w progu uniemożliwiając mu przejście. Zayn podszedł do dziewczyny i pchnął ją na tyle mocno aby odsuneła się uderzając o ścianę i pozwalając Zaynowi przejść. Ku jeszcze większemu nieszczęściu świadkiem tego był Harry który zaniepokojony krzykami chciał sprawdzić czy z Annabel wszystko okej.
- Zayn co ty do cholery dajesz? Myślisz że każdą dziewczynę możesz traktować jak szmatę? Uwierz że na pewno nie moją- wykrzyczał podchodząc do Ann i obejmując ją w pasie. Annabel spojrzała na Harrego zdziwona z powodu nazwania ją "swoją dziewczyną".
- Nie chciała mnie wpuścić, muszę się zobaczyć z wami i z Marry.
- Uwierz że nikt nie chce cię widzieć, a szczególnie nie Marry- warknął Lou schodząc po schodach.
- Dajcie mi sę wytłumaczyć! Marry pewnie wam wszystko powiedziała ale nie znacie tego z mojego pukntu widzenia! Nie róbcie teraz ze mnie jakiegoś dziwkarza który zaciąga dziewczyny do łóżka. To wszystko działo się tak szybko, wymknęło się z pod kontroli. Byliśmy pijani okej?! Nie mówię że tego nie chciałem, bo dobrze wiedzieliście że czuję coś do Marry. Ale nie chciałem tego w ten sposób, no ale stało się. Było super, nie  myślałem już o Perrie, ale ona nagle się pojawiła. Wszystko wróciło i straciłem rozum. Nie mogę nic na to poradzić. Kocham ją i kocham Marry. Ale w Perrie jest coś takiego co zawsze będzie mnie do niej przyciągało. Nikt tego nie zrozumie, nie jestem dumny z tego co zrobiłem okej? Przepraszam, was i Marry wiem że jestem dupkiem ale nie odwracajcie się odemnie. Proszę- Wszyscy gapili się na Zayna osłupiali. Nagle na schodach rozległ się delikatne skrzypnięcie. Każdy spojrzał w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. Mogłabyć to Marry która słyszała wszystko lub Natalie która chwilowo wyszła z łazienki.
- Po prostu daj trochę czasu Zayn, zrozum że przegiąłeś. Wiemy że kochasz Perrie ale to ty nic nie rozumiesz, i nigdy nie zrozumiesz kim naprawdę jest Perrie. Idź do domu Zayn.- wyszeptała Maddie. Mulat spojrzał na wszystkich swoich przyjaciół z przykrością w oczach. Zdawał sobie sprawę że zranił Mary nie był takim kretynem, ale nie mógł nic poradzić na to jak działała na niego Perrie.
- Okej, skoro tego chcecie- mruknął i wyszedł bez słowa. Miał widoczą nadzieję na jakiekolwiek wsparcie, jednak każdy się od niego odwrócił.
-Myślicie że potraktowaliśmy go za ostro?- zapytała Ann
- To on potraktował ciebie za ostro - prychnął Harry
-Idę zobaczyć co u Natalie- powiedział Lou wstając z kanapy. Pobiegł po schodach i nagle się o coś potknął z hukiem upadając na podłogę.
- Co do...- krzyknął ale nagle się uciszył zauważając Marry siedzącą na korytarzu.- Wow, Marry długo tu siedzisz?- zapytał siadajac obok dziewczyny.
- Hej Lou wszystko okej?- z dołu dobiegał głos Claudii
- Taa, po prostu się potknąłem nic mi nie jest- zaśmiał się
- Jak wszyscy zeszliście na dół to wyszłam z pokoju. Słyszałam wszystko co mówił, to takie słodkie że mnie kocha prawda?- powiedziała z sarkazmem. Louis westchnął głęboko.
- Marry nawet nie wiesz jak mi przykro, rozumiem że cierpisz i to smuci mnie jak jeden z moich najblizszych kumpli mógł zrobić ci coś takiego. Ale to jest Zayn, szkoda że tak postąpił i to żadne wytłumaczenie ale po prostu musisz zapomnieć. Tak aby więcej nie cierpieć okej?- Marry pokiwała głową ocierając delikatnie oczy.- i nie placz więcej, łzy nic tu nie pomogą- powiedział przytulając mocno dziewczynę.
- Powiedz Natalie że przykro mi z powodu Lolly- mruknęła a Lou uśmiechnął się delikatnie po czym wszedł do pokoju brunetki. Natalie leżała na łóżku, głowę miała wtuloną pomiędzy poduszki. Chłopak westchnął głośno patrząc na Nat w takim stanie, podszedł do łóżka i przytulił ją mocno od tyłu. Dziewczyna nawet się nie poruszyła.
- Przykro mi Natalie, każdemu jest przykro. Marry także składa ci kondolencje.- Natalie prychnęła cicho.
- Każdemu jest przykro po fakcie. Ale nikogo nie obchodziło kiedy mówiłam jak się może skończyć zostawienie tego głupiego kota w domu.- wymamrotała dziewczyna z pomiędzy poduszek.
- Tak wiem, przepraszam cię. Nie powinniśmy go zostawiać, no ale wiesz Lolly miała swoje lata. Sama mówiłaś że to dziwne że wciąż żyje. Tak na prawdę to sama się przygotowywałaś do jej śmierci sama o tym wiesz...- Natalie obróciła się w strone chlopaka i mocno się w niego wtuliła. Lou pocałował ją w czubek głowy pocieszająco.
- Urządźmy jej pogrzeb okej?- poprosiła dziewczyna a Lou stłumił śmiech.
- Jasne, to będzie czaderski pogrzeb- Natalie spojrzała się na chłopaka dziwnie
- Jak pogrzeb może być czaderski? Lou, proszę odrobine wyczucia...- mruknęła wstając. Lou uniósł ręce do góry w obronnym geście.

 Godzinę później wszyscy (nawet Marry) przebrani w czarne ubrania szli w kondukcie pogrzebowym do ogrodu. Lolly w pudełku po butach marki Nike, które trzymała Natalie. Niall i Lou jakiś czas przed tym wykopali spory dołek na tyłach ogrodu, Annabel i Maddie zrobiły coś w stylu nagrobku.
Cała sytuacja mogła wydawać się mocno komiczna jednak smutek na twarzy wszystkich wykazywał że sytuacja jest MOCNO poważna. Gdy już dotarli do dołku, Natalie z trzęsącymi się rękoma włożyła pudełko do dołu. Każdy wziął do ręki garść ziemii i rzucił na pudło. Liam i Claudia pochylili się i zaczęli małymi łopatkami zasypywać dziurę. W tym momencie, Annabel z pomocą Hazzy stawiali do pionu nagrobek. Natalie zaszlochała cicho kładąc na usypanej ziemi czerwoną różę.
- Co wy do cholery odwalacie?- krzyknął Simon który wyszedł na taras a na widok przyjaciół wybuchł głośnym śmiechem. Wszyscy natychmiastowo spiorunowali go wzrokiem.
- Ugh daj sobie siana Simon- krzyknęła Natalie i natychmiast wkurzona wróciła do domu.
- Woah, co jest?- zapytał patrząc na resztę
- Brawo, po prostu gratulacje...- syknęła Annabel przechodząc koło przyjaciela uderzyła go w brzuch. Simon z niedowierzaniem patrzył na znajomych.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał a wszyscy przewrócili oczami wchodząc do środka. - Jezu ludzie co to za jakaś pogrzebowa atmosfera?- zapytał
- Simon!- krzyknęła Maddie, chłopak nie miał żadnego wyczucia.
- Powiecie mi co tu sie dzieje, ktoś umarł?- zapytał z lekkim uśmiechem.
- Lolly, Lolly nie żyje i właśnie zrobiliśmy jej pogrzeb- wypiszczała Natalie po czym znów zaczęła szlochać. Simon nie wiedział czy zacząć się śmiać z ceremonii dla papugi czy powiedzieć że mu przykro. Ale jednak postanowił wybrać to 2.
- Natalie, nie miałem pojęcia. Przepraszam zachowałem się jak dupek, wybacz- powiedział podchodząc do przyjaciółki i mocno ją obejmując.
  Reszta wieczoru minęła w takiej samej atmosferze, rzadko kiedy ktoś się odzywał. Wszyscy spędzali czas właściwie w parach. Zazwyczaj całą paczką siedzieli w salonie a dziś każdy oddzielnie. Marry opowiedziała bez specjalnych szczegółów Simonowi o Zaynie. Chłopak nie mógł w to uwierzyć, był wściekły na Zayna podobnie jak reszta jednak Marry starała udawać obojętność. Mówiła że niemal o nim zapomniała, oraz że byla głupia jeśli myślała że taki Zayn potraktuje ją na serio. Sztuczność w jej głosie była mocno wyczuwalna.
 

Następne 3 dni były takie same, mało śmiechu, niewiele rozmów, 0 kontaktu z Zaynem. Nawet on nie chciał już kontaktować się z kumplami ani starać się o to aby było okej. Gazety huczały od plotek na temat zejścia się Perrie i Zayna, Marry mocno to przeżywała mimo że wiedziała że do tego dojdzie.
- To będzie męczarnia, przecież każdy zauważy że coś jest nie tak. Menagment nas zabije i będzie kazał udawać. - jęczał Niall do Maddie. Oboje leżeli na łóżku dziewczyny we wtorkowy wieczór.
- Nie przesadzaj Niall, pamiętaj że on wciąż jest waszym przyjacielem i to co wydarzylo się pomiędzy jedną z nas a jednym z was nie powinno wpłynąć na zespół. Fani od razu zauważą jakieś spięcie i będzie dramat dobrze o tym wiesz. Musicie zachowywać się naturalnie- tłumaczyła dziewczyna.
Przez najbliższy tydzień chłopaki mieli wylecieć do Los Angeles na promowanie nowego singla. Wiązało się to z wyjazdem chłopaków oraz ponownym kontaktem z Zaynem. Wszyscy się tego obawiali, od ostatniej rozmowy nie dostali znaków życia od mulata. Chłopaki mocno przywiązali się do nowych przyjaciółek. Nie chcieli nigdzie lecieć mimo że to przecież była ich praca. Przyzwyczaili się że byli z dziewczynami niemal 24/7 nie licząc czasu szkoły dziewczyn.
- To tylko tydzień, jakoś przeżyjesz- śmiała się Claudia która wtulona żegnała swojego chłopaka przy drzwiach.
- Nie przeżyję, nienawidzę rozstań - jęczał
- A co jak będziecie jechać w trasę? To dopiero będzie koszmar Liam. Ciesz się że to tylko tydzień- powiedziała ruda pstrykając Liama delikatnie w nos.
Wszyscy zaczęli się żegnać, mimo że to miał być TYLKO tydzień oni zachowywali się jakby to była co najmniej półroczna trasa po USA lub Australii.
- Obiecaj że będziesz dzwonić- mówiła Ann do Hazzy
- I pisać- prosiła Natalie szepcząc Louisowi do ucha
- Zajmuj się Hannah okej? - poprosił Niall ściskając przyjaźnie Maddie na pożegnanie.
Po tych długich pożegnaniach Ann zamknęła drzwi za chłopakami. Podeszła do kanapy w salonie po czym rzuciła się na Marry.
- Ał, Ann to boli! Złaź ze mnie- piszczała śmiejąc się cicho
- Sugerujesz że jestem gruba? Oh dzięki- mruknęła brunetka opadając na podłogę.
- Jesteś cudowna, chuda, piękna i w ogóle no ale to dziwne kiedy wciskasz mi łokieć w cycki okej?- zaśmiała się blondyna wstając do kuchni.
- Nie ma nic do jedzenia- krzyknęła
- Mam gorsze problemy niż brak jedzenia- jęczała Claudia która leżała przy drzwiach wejściowych. Maddie i Marry dziwnie się na nią spojrzały.
- Co ty odwalasz Claudia?- zapytała w koncu Maddie
- Tęsknie za Liamem, już teraz. Nie wytrzymam tygodnia!- dziewczyny przewróciły oczami, Marry zaczęła udawać że wymiotuje.
- Wiesz co ruda- powiedziała w końcu Marry idąc do salonu.
- Co?
- Miłość jest jak papier toaletowy- krzyknęła siadając na fotelu- do dupy- dodała na co Maddie wybuchła dzikim śmiechem. Annabel również zachichotała mimo że całkowicie się z tym nie zgadzała.
- Zamówiłam pizze- powiedziała Natalie schodząc po schodach
- Oh wow, miło że to z nami skonsultowałaś- powiedziała z sarkazmem Claudia podnosząc się z pod drzwi.
- To była spontaniczna decyzja. Po za tym Lucky mi pomagał wybrać. Prawda piesku?- zapytała brunetka mówiąc do psa którego trzymała na rękach.
- Oglądamy Obecność?- zaproponowała Marry skacząc po kanałach.
- Jestem za -powiedziała Maddie ciesząc się na wieczór z horrorem.
- Pogrzało cię? W życiu tego nie obejrzę- pisnęła Natalie
- Oh nie bądź dzieckiem Nat, to że w dzieciństwie nie mogłaś spać miesiąc po paranormal activity nie znaczy że do końca życia masz nie obejrzeć horroru.- powiedziała Claudia
- Jak dla mnie to to wlaśnie to znaczy! Nie chcę znowu tego przeżywać, to bylo okropne- jęknęła
- Spokojnie jak coś to będziesz spać ze mną- zaśmiała się Ann obejmując przyjaciółkę.

Pół godziny później cała piątka siedziała na kanapie w salonie blisko siebie złączone  w jednej kupie. Wszystkie spizgane oglądały ten na pozór nie straszny film. Jednak po parunastu minutach seansu, każdy dźwięk dobiegający z któregoś kąta domu wydawał się być niezwykle podejrzany.
- Ona jest psychiczna!- krzyczała Natalie zakrywając oczy rękami
- Nie idź tam, boże czemu ona schodzi do tej piwnicy- pisnęła Claudia
- To takie idiotyczne, przecież normalny człowiek nie zszedłby w środku nocy do piwnicy z głupią świeczką bo słyszał tam jakieś głosy.- stwierdziła Marry próbując sobie wytłumaczyć że to TYLKO FILM. Nagle na ekranie pojawiła się ciemność oraz zapanowała głucha cisza. Nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Wszystkie dziewczyny podskoczyły na kanapie i zaczęły krzyczeć.
- Okej, jezu spokój! To tylko pizza- uspakajała Marry wstając z łóżka
- Marry nie idź, zabiją cię- piszczała Maddie. Blondynka przewróciła oczami podchodząc do drzwi. Otworzyła je szybkim ruchem a to co zobaczyła mocno ją przeraziło. Poczuła dziwny ucisk w brzuchu.
- Witaj, jestem Fabian i chciałem dostarczyć zamówienie na pizzę wegańską. Czy to tutaj? Jestem tu nowy i trochę się gubię- chłopak się zaśmiał ukazując rządek białych perełek. Marry oblizała usta i pokiwała głową.
- Um, tak to tu - uśmiechnęła się. - poczekaj tu moment, przyniosę pieniądze.- powiedziała po czym pobiegła do swojego pokoju. Wychodząc podeszła do toaletki przeglądając się w lustrze. Chcąc nie chcąc musiała przyznać że ten cały Fabian był nieziemsko przystojny, czuła że jej plany na bycie zakonnicą poszły się bujać. Nagle do głowy uderzył jej pomysł Ann. Że musi znaleźć kogoś innego, odnaleźć swoje nowe prawdziwe szczęście z kimś innym niż Zayn. Marry wzięła głęboki oddech, poprawiła włosy i zbiegła na dół.
- Proszę, wyliczone 10 funtów- powiedziała dając chłopakowi kasę.
- Dzięki bardzo, a tak w ogóle to skoro znasz moje imię to bardzo, serio bardzo chciałbym poznać twoje- mówiąc to znowu się słodko uśmiechnął.
- Oh, no jasne. Jestem Marry- powiedziała z uśmiechem.
- Milo mi cię poznać Marry. Dziękuje za zamówienie oraz masz tu naszą ulotkę. Pewnie masz już taką ale każą nam je rozdawać- powiedział śmiejąc się. Marry pokiwała głową patrząc na ulotkę z pizzeri. Dziewczyna weszła z powrotem do domu. Postawiła pizzę na stoliku w salonie i usiadła zamyślona na podłodze. Zaczęła bawić się ulotką, nagle z zawiniętej kartki wyleciał biały skrawek papieru. A na nim napis:

Zadzwoń, napisz, cokolwiek..
Bardzo chciałbym cię bliżej poznać ;)
Fabian xx

689271920

Marry przyglądała się karteczce po czym cicho zaśmiała się sama do siebie.

~*~

Oh jezu...........
Tak długo wyczekiwany rozdział nareszcie skończony.
Prawie 2 tygodniowa męka bez internetu była straszna, dopiero dziś
go odzyskałam więc od razu wzięłam się za rozdział ;)
Dziękuję mojej Magdzie za powiadomienie was o tym że rozdział się
nie pojawi, oraz za komentarze pod poprzednim postem xx


z powodu tak długiego czekania nie liczę komentarzy pod tym postem chociaż
są one mile widziane;)
nowy rozdział w czwartek xx

PANIE I PANOWIE OTO FABIAN :D

7 komentarzy:

  1. Rozdzial fajny :)
    Jak miglas usmiercic Lolly? Ale sytuacja z pogrzebem byl dosc komiczna :)
    Czekam na nexta :)
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego Simon zawsze musi coś złego zrobić? może jemu jest przykro ze tak cały czas psuje wszystko...
    Ale rozdział super xd

    OdpowiedzUsuń
  3. no w końcu!! świetny rodział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbsty blog ;D czekam na next :) zapraszam http://thegirlsoflove1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie ! Normalnie nie moglam sie doczekac next *o* Czekam na następny, bardzo się zżyłam z tą historią. Nie zbyt często dodaję komentarze bo czytam na telefonie i klapa trochę...

    OdpowiedzUsuń
  6. 2 tygodniowa?
    Skarbie, nie miałaś internetu przez 5 dni ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. dodaj dzisiaj <3 teraz <3 JUZ

    OdpowiedzUsuń