poniedziałek, 6 maja 2013

One

Perspektywa Annabel

To już dziś, dziś ma wszystko wrócić do tego jak było dawniej. Te półtora roku były wspaniałym czasem spędzonym tutaj w Londynie razem z moimi najlepszymi przyjaciółkami: Maddie, Natalie i Claudią. Jednak czułam że czegoś- a raczej kogoś mi brakuje. Tym kimś była Marry.
  Ostatnia z naszej 5 najlepszych przyjaciółek. Gdy byłyśmy młodsze zawsze gdy rozmawiałyśmy o przyszłości, każda miała swoje marzenia, oprócz Marry. Natalie obiecywała że będzie projektantką mody, Claudia mówiła że będzie światowej sławy tancerką, Maddie chciała zostać piosenkarką a ja dekoratorem wnętrz. A Marry? Nigdy nie miała takich marzeń, twierdziła że spotka ładnego i bogatego faceta i to jej wystarczy. Śmiałyśmy się wtedy z tego. Jednak kilka lat później gdy skończyłyśmy liceum zastanawiałyśmy się co dalej. Chciałyśmy realizować wcześniej zaplanowaną przyszłość oraz spełnić jedno z marzeń czyli wspólne studia w Londynie. Nie było z tym żadnego problemu, rodzice każdej z nas byli bogaci i nie było problemu z opłacaniem studiów. Jednak wtedy Marry oznajmiła że ona nigdzie się nie wybiera, że zostaje i nie będzie studiować. Byłyśmy w szoku, nie wyobrażałyśmy sobie że nasze Happy 5 Forever ma się skończyć ponieważ będziemy tak daleko od siebie. Nasza czwórka w Londynie a Marry w Miami na innym kontynencie. Jednak chciałyśmy spełnić marzenia, tak też zrobiłyśmy. Wyjechałyśmy : Ja, Maddie, Claudia i Natalie. A Marry została w Miami. Dopiero od tego czasu zaczęła żyć na maksa, rodzice za ukończenie liceum wykupili jej nieduże mieszkanie w apartamentowcu w Miami, mieszkała sama bez żadnej kontroli. Zaczęła robić sobie tatuaże, piercing a imprezy były na porządku dziennym. Cholernie nas to martwiło, nie żebyśmy były głupimi nudziarami ale nie chciałyśmy żeby nasza przyjaciółka się tak marnowała. Jednak w końcu jej rodzice powiedzieli dość. Dali Marry ultimatum : Albo przyjedzie do nas na studia i zacznie coś ze sobą robić i się rozwijać albo żyje dalej swoim imprezowym życiem ale za własne pieniądze. Zwyczajnie nie chcieli jej utrzymywać jako imprezowiczkę. Marry była wściekła jednak z dwojga złego wybrała nas. Postanowiła przyjechać do nas i zacząć studiować.
  I to miało wydarzyć się właśnie dziś.
Wzięłam do ręki swojego iPhone i zastanawiałamsię czy zadzwonić do Marry, w końcu pokusa wzięła górę. Wybrałam numer przyjaciółki po czym w słuchawce rozległ się dźwięk rozpoczynającego się połączenia. Sygnał ciągle trwał, Marry nie odbierała. W końcu włączyła się poczta.

Z punktu widzenia Marry

- No hej kocie- usłyszałam w końcu głos Annabel wydobywający się z mojego telefonu stacjonarnego w salonie. Cholera, znowu usnęłam na kanapie - Wiem że pewnie masz dość mojego zamulania na ten temat ale nie mogę się doczekać aż do nas przyjedziesz- Och tak, uwierz że ja też, nie ma to jak pojechać do stolicy nudy, miasta w którym ważna jest kultura oraz po ulicach chodzą pedały ze zjebanym akcentem. No i oczywiście studia, przecież ja tak kocham naukę...Jedyna rzecz która mnie cieszyła to to że będę z dziewczynami. Wsłuchałam się w dalszą część tego co mówiła Ann- Serio się cieszę że znowu będziemy razem no wiesz cała piątka. Tym bardziej że to już DZISIAJ- słowa przyjaciółki docierały do mnie pomału
- O kurwa ! - krzyknęłam po czym wyskoczyłam z pod koca. To przecież już dzisiaj no nie wierzę że zaspałam. Pobiegłam do swojego pokoju gdzie panował wielki burdel, no jasne. Wczoraj urządziłam sobie niewinną imprezę z przyjaciółmi i nie chciało mi się nawet skończyć pakowania. Brawo Marry! Zaczęłam zbierać ubrania porozrzucane do pokoju i upychać je w walizce gdzie zostało i tak nie wiele miejsca. Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej obok łóżka. Wyświetlał 9.30. CUDOWNIE, mam pół godziny do końca odprawy. Zamknęłam z trudem walizkę i stwierdziłam że poproszę mamę albo kogoś ze znajomych o dosłanie mi reszty rzeczy. Wbiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro, wyglądałam jak wrak z człowieka. Wzięłam szczoteczkę do zębów i zaczęłam szybko szorować zęby, przemyłam delikatnie twarz wodą i nałożyłam niewielką ilość podkładu i pudru. Mimo że miałam niewiele czasu musiałam zrobić sobie kreski, chwyciłam eyeliner i pomału podkreśliłam moje błękitne oczy, jeszcze troche mascary i moja twarz wyglądała nie tak tragicznie, moje włosy zostawiłam rozpuszczone w delikatnym nieładzie. Wybiegłam z łazienki i skierowałam się do garderoby. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy w postaci tego zestawu.


Ubrałam się najszybciej jak mogłam, spojrzałam ostatni raz na zegarek przed wyjściem i okazało się że zostało mi 10 min. Wybiegłam z mieszkania szybko zamykając drzwi na klucz, przed budynkiem stało kilka taksówek więc nie było problemu z dojazdem na lotnisko które było dość nie daleko. W duchu podziękowałam rodzicom za mieszkanie w centrum miasta.
- Lotnisko, błagam jak najszybciej - powiedziałam do kierowcy. Facet się zaśmiał, widocznie takie sytuacje miał dość często. Ku mojemu zdziwieniu mężczyzna posłuchał mnie i dość sprawnie dostarczył mnie na miejsce, wyjęłam portfel z torebki i wcisnęłam mu 20 dolarowy banknot.
-Reszty nie trzeba, dziękuje- krzyknęłam i już mnie nie było. Jak wariatka biegłam do wejścia na lotnisko po drodze potrącając kilku ludzi. Widziałam jak się na mnie gapią. Wchodząc do środka rozejrzałam się po wnętrzu lotniska szukając przejścia E230 w ktorym miałam oddać bagaż oraz przejść kontrolę skąd mogłam udać się na pokład. Zostało mi dosłownie 2 minuty do zamknięcia przejścia. Biegłam rozglądajac się, E180, E200, E220. W końcu ujrzałam upragnione E230, podeszłam do przejścia które zostalo już zagrodzone. Pojebało was? Jeszcze minuta! Wykrzyczałam w myślach.
- Przepraszam, jeszcze ja- powiedziałam uprzejmie do mężczyzny który miał odejść od stanowiska gdzie miałam oddać bagaż.
- Spóźniła sie pani- odpowiedział mi monotonnie
- Cóż, według mojego zegarka jest 9.59 więc wciąż mam minutę na oddanie bagażu. Śpieszy mi się więc proszę wykonywać pana obowiązki jeśli nie chce mieć pan problemów- wysyczałam wkurzona. Facet spojrzał na mnie zdziwiony.
-Poproszę paszport i dowód osobisty, oraz o położenie walizki na taśmie...- uśmiechnęłam się szyderczo wykonując polecenia. Wszystko poszło dość gładko i szybko, rzecz jasna musiałam dopłacać ponieważ mój bagaż był zdecydowanie za ciężki. Przechodząc przez przejście dalej doszłam do miejsca gdzie miała odbyć się odprawa. Tam również się sapali że jest za późno ale w końcu udało mi się ich przekonać, zdjęłam buty, oraz wyjęłam z kieszeni wszystkie metalowe rzeczy i włożyłam je do pudełka w którym mieli to wszystko prześwietlić. Podeszłam do faceta który zaczął prześwietlać mnie jakimś czymś. Nic nie zapikało, byłam wolna.
   Dumna z siebie, oraz z tego że się wyrobiłam, wzięłam swoje rzeczy i poszłam do pomieszczenia w którym czekali już pasażerowie z mojego samolotu. Usiadłam na wolnym fotelu, wyjęłam moje słuchawki - beats po czym włączyłam ulubioną piosenkę Lil Wayna. Uśmiechnęłam się do siebie na myśl że za parę godzin zobaczę moje przyjaciółki.


Z punktu widzenia autorki

- Hej dziewczyny- krzyknęła Annabel wchodząc do niewielkiego mieszkania w którym mieszkały wszystkie razem.
- Cześć- odpowiedziały niemal jednocześnie
- No i jak ci poszło?- zapytała Natalie, miała na myśli fakt że rodzice dziewczyn postanowili kupić córką nowy DOM na strzeżonym osiedlu, a Ann jako niedoszła dekoratorka wnętrz miała go urządzić.
- Świetnie, mam nadzieje że wam sie spodoba bo włożyłam w to sporo pracy
- Pożyjemy, zobaczymy - odpowiedziała Maddie przełączając po raz setny program w TV. Na ekranie pojawiła się reklama kastingów do Brytyjskiego X-Factor. Maddie spojrzała na utalentowanych ludzi przychodzących do programu aby się wybić lub zdobyć sławę dzięki swoim umiejętnościom. Wiele ludzi powtarza jej że ma niesamowity talent jednak jej słabe nerwy nie pozwalały jej na coś więcej. Nienawidziła się za to.
-Maddie? Słyszysz mnie?- zaśmiała się Claudia machając przyjaciółce ręką przed twarzą.
-Co? Tak... możesz powtórzyć?
- Pytałam nad czym tak rozkminiasz - powtórzyła ruda
- A.. nie nic to nic ważnego- mruknęła cicho po czym zaczęła bawić się rękawem bluzy. W pokoju zapanowała cisza.
- Hej, Maddie... wszystko okej?- zapytała Annabel standardowo wyczuwając że coś nie gra.
- Tak, Ann jest dobrze, co was ugryzło? - dziewczyna troche się zbulwersowała, wstała i poszła do kuchni w nie wiadomym celu. Wiedziała że jak tam zostanie to nie dadzą jej spokoju a ona nie miała ochoty po raz któryś wałkować tego tematu. Przyjaciółki niemal błagały aby w końcu przełamała strach i zrobiła coś ze swoim talentem ale ona nie mogła się przemóc. Dalsza rozmowa na ten temat nie miała żadnego celu.

Tym czasem u Marry 

Blondynka weszła już do samolotu, zajęła jedno z miejsc w 1 klasie. Było to miejsce zaraz przy oknie, obok niej były dwa wolne miejsca a na przeciwko jeszcze 3. Zastanawiała się kto obok niej usiądzie, miała nadzieje że nie żadne dzieci. Marry lubiła tylko małe słodkie murzynki na zdjęciach a nie rozwrzeszczane bachory które się ślinią. Wciąż słuchając muzyki wrzuciła swoją torbę do schowka pod sufitem. Usiadła wygodnie na miękkim fotelu i zamknęła oczy czekając na rozpoczęcie lotu.
- Ej, to chyba tutaj. O patrzcie, a cóż to za przecudna istota  się tu zjawiła aby umilić nam  ten kilkugodzinny lot? - w głowie Marry rozbrzmiały te oto słowa, zdołała je usłyszeć mimo muzyki lecącej z słuchawek ponieważ jak się okazało, chłopak przybliżył się niebezpiecznie blisko jej twarzy aby to powiedzieć.
Dziewczyna otwarła szeroko oczy i pisnęła cicho, po czym odepchnęła mocno chłopaka od siebie który poleciał na swoich kolegów stojących za nim.
- Woow, ostro - zaśmiał się jeden z jego kumpli.
- Co to było do cholery?- żachnęła się Marry zdejmując słuchawki
- Zwykłe przywitanie, nic osobistego na prawdę - tłumaczył się chłopak który zaczął napastować Marry, chyba się jej trochę wystraszył. - Tak w ogóle to jestem Harry - a więc, Harry wyszczerzył swoje proste zęby w słodkim uśmiechu podając rękę blondynce. Ona jednak nie podzielała jego entuzjazmu.
- Wspaniale, bardzo mnie to cieszy. A teraz mógłbyś zająć któreś miejsce i się przymknąć? Serio nie chce mi się słuchać twojego gadania przez całą drogę. Wkurzyłeś mnie... - Harremu zrzedła mina a reszta chłopaków cicho się zaśmiała. Marry przebiegła wzrokiem po pozostałych 4- bo tylu ich było oprócz niejakiego Harrego, chłopakach. Musiała przyznać że byli dość przystojni jednak większość z nich to nie jej styl. Gdy się przyjrzała jednemu z nich stwierdziła że to on najbardziej by do niej pasował. Miał skórzane oficerki, dość obcisłe czarne spodnie, biały t-shirt i czarną bluzę której kaptur miał naciągnięty na głowę, tak że wystawał tylko kawałek ciemnych włosów. No i miał okulary przeciw słoneczne. Marry cicho prychnęła, który kretyn nosi okulary w dzień i to jeszcze w samolocie?  Ponieważ Harry zajął miejsce obok Marry, co zirytowało blondynkę, chłopak który przyciągnął jej uwagę usiadł obok Harrego. Był to głupi pomysł ponieważ miała na niego beznadziejny widok z powodu burzy loków Harrego. Marry cicho westchnęła, już miała nałożyć ponownie słuchawki gdy odezwał się jeden z chłopaków który usiadł na przeciwko niej.
- Cześć, ja jestem Liam - uśmiechnął się podając jej rękę. Wydawał się być najbardziej normalny, Marry podała mu rękę z delikatnym niesmakiem
- Marry - odpowiedziała, zaraz po tym reszta się przedstawiła
- Jestem Louis
- A ja Niall - przedstawił się blondyn- no i to jest Zayn, a Harrego już znasz... - mówiąc Zayn wskazał na chłopaka który spodobał się Marry.
- A Zayn nie umie mówić? - prychnęła dziewczyna unosząc jedną brew.
- Zayn jest troche nie w humorze ostatnio - tłumaczył Louis
- Dziewczyna go rzuciła- dodał Harry za co został zmierzony morderczym spojrzeniem przez resztę kolegów. Zayn trochę się poruszył ale nadal się nie odezwał, widocznie bardzo go to bolało a rana była świeża.
Musiał ją na prawdę kochać  pomyślała dziewczyna. Zaraz po tym nałożyła sobie słuchawki i wczuła się w muzykę zamykając oczy.
  Chwile później przyszły stewardessy które pokazały co robić w nagłych sytuacjach oraz pilot kazał zapiąć pasy i życzył miłej podróży. Marry oczywiście miała to gdzieś i przez cały ten czas słuchała muzyki. Dosłownie 5 minut po starcie chłopak w kręconych włosach zaczął ją tykać. Dziewczyna otworzyła oczy i przewróciła nimi.
- Co?
- A nic, czego słuchasz? - wyszczerzył się powodując u Marry ponowne przewrócenie oczami.
- Macklemore, znasz? Wątpie, daj żyć chłopaku i zajmij się sobą - odpowiedziała
- Jasne że znam, za kogo mnie masz?
- Nie chcesz wiedzieć... dasz mi dzisiaj spokój czy nie bardzo?
- Raczej nie bardzo, długa droga przed nami- wyszczerzył się wstając. Podszedł do schowka po czym wyciągnął z niego plecak a z niego talię kart. Marry się zaśmiała.
- No to kto gra ze mną? - uśmiechnął się. Każdy był chętny, no oprócz Zayna, który siedział wciąż słuchając muzyki z kamienną twarzą. Wyglądał dość przerażająco ale był przystojny co wciąż nie obeszło uwagi Marry.
   Po 2 godzinach zaciętej walki w różne gry karciane w końcu dali sobie spokój.  Znudzeni i troche głodni kupili sobie kanapki z samolotowego barku. Po zjedzeniu zapanowała cisza.
- Wyglądasz na dziewczyne z charakterem - odezwał się nagle Lou, Marry się zaśmiała
- Niby czemu?
- Masz takiego kolczyka tu.. tu..- złapał się za dolną wargę i zaczął pokazywać na jej środek co wyglądalo dość zabawnie.
- No mam no i co? Dużo ludzi ma kolczyki, wiesz że mam też tunel? - odsłoniła włosy i pokazała ucho chłopakowi który wydobył z siebie długie woow.
- Mogę tam włożyć palec? - zapytał Harry przystawiając rękę do ucha blondyny.
- Nie ! Nie możesz - pisnęła uderzając jego rękę. Wszyscy się zaśmiali.
    Czas lotu minął o dziwo szybko i dość miło. Z czasem zrobiło się nudno ale mimo to jakoś przetrwali ten lot. Każdy z chłopaków myślał o tym samym - ta dziewczyna nie poruszyła tematu tego że są w zespole One Direction. Byli tym zdziwieni, fakt faktem nie wyglądała na kogoś kogo taka muzyka interesuje jednak myśleli że ich rozpozna. Cieszyli się z tak miło spędzonego czasu z dziewczyną która potraktowała ich jako nową znajomość ze zwykłymi miłymi kolesiami a nie z gwiazdami. Było miło. Niestety czas dobiegł końca i wszyscy wyszli z samolotu. Kiedy chłopaki i Marry pomyśleli że mogliby się wymienić numerami, zginęli w tłumie na ogromyn lotnisku. Tym bardziej że chłopaków czekało powitanie z fanami.

A u Annabel, Claudi, Maddie i Natalie...

Dziewczyny stały w holu gdzie było pełno ludzi, nic dziwnego. Osoby które czekały na bliskich + 534534534 fanek czekających na One Direction które leciało tym samym samolotem co Marry
-Boże może ich zobaczymy? - piszczały na przemian Ann, Natalie i Maddie. Claudia przewróciła oczami.
- Nie posikajcie sie ... nie zapomniałyście przypadkiem po co tu przyjechalyśmy? Wypatrujcie Marry.- Jej jako jedynej nie odbiło na punkcie chłopaków. Najbardziej podobał jej się Niall, ale tak po prostu z wyglądu. Nie była Directionerką. Claudia spojrzała na drzwi które nagle się otwarły, wzrokiem szukała dziewczyny w blond włosach. Wychodziło dużo osób, dziewczyny były zajęte mdleniem na samą myśl że być może zobaczą tu 1D a ona szukała wzrokiem przyjaciółki.
- Ej jest ! - krzyknęła ruda dziewczyna
- Co? Gdzie są?- zapiszczała Maddie
- Nie SĄ, tylko JEST idotko. Marry idzie! - wskazała na roześmianą dziewczynę idącą w ich kierunku. Podeszły do siebie wszystkie razem i rzuciły się do wielkiego miśka. Stały tak przez chwilę w uścisku.


 ~*~

No więc mamy 1 rozdział : 3
Mam nadzieję że spodoba wam się nowa historia wymyślona prze ze mnie,
pewnie macie dość że tak zaczynam opowiadania
i nie kończę. Tak wiem, moja wina ale przypuszczam że tym razem
tak szybko nie skończę :)
W tym rozdziale chcę głównie przedstawić sytuację, oraz zobrazować wam
otoczenie dziewczyn i w ogóle..
Jeśli ci się podoba, proszę skomentuj! Oraz możesz polecić tego bloga
koleżance czy coś! Potrzebuję rozgłosu <3

7 komentarzy:

  1. ale fajne <3/natala

    OdpowiedzUsuń
  2. boże <3 Mówiłam ci już że uwielbiam jak piszesz? A umiałabyś się określić co ile będziesz dodawać rozdziały ? :3

    OdpowiedzUsuń
  3. afsadkjfsglhgjfa, boski rodział<3

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie sie zapowiada , bedę czytać dalej :- )

    OdpowiedzUsuń
  5. boże to opowiadanie jest świetne *.* bardzo podoba mi się fabuła jest nieco inna nić wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. haha leję w tym momencie: "- Mogę tam włożyć palec? - zapytał Harry przystawiając rękę do ucha blondyny." - świetnie się zapowiada, później nadrobię kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W ogóle już wcześniej czytałam tego bloga ale nie miałam konta i nie mogłam skomentować. :( W każdym razie blog jest świetny, i liczę na następne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń